Dodany: 16.11.2008 19:46|Autor: LeMona

No nie, znowu ten konsumpcjonizm!


Ile razy przyszło ci do głowy, że ludzie uczepili się konsumpcjonizmu? Ileż powieści, filmów, a nawet zwykłych dowcipów wypełnionych jest rodzajem smutnej ironii: począwszy od parafrazowania reklamowych sloganów, przez wzmianki o wyścigu szczurów gdzieś poza naszymi plecami, do rozczarowania fałszem marketingowej rzeczywistości. We mnie zawsze wywoływało to niedosyt. Dlaczego takie uczucie? Bo wydawało mi się, że nie jest to prawdziwy problem. Jego zauważenie nie jest również prawdziwą wnikliwością. Łatwo można uchylić się przed mackami kapitalizmu i żyć niezależnie od niego – w prawdziwym świecie prawdziwych problemów.

Z czasem tak się stało, że okrężnymi drogami trafiłam na ten temat i stał się on dla mnie jednym z najbardziej wciągających. Umocnieniem w tym było przeczytanie „Skonsumowanych” – bogatej i żywej analizy zjawiska konsumpcjonizmu. Polecam ją wszystkim, którzy liczą na wyostrzenie wrażliwości na ten problem, a jest on nie tylko prawdziwy, ale wręcz kluczowy dla współczesnej rzeczywistości.

Książka Barbera przekazuje idee podobne do tych zapoczątkowanych przez szkołę frankfurcką, pełna jest zresztą odniesień do Adorna, Horkheimera, Marcusego i Fromma. Chociaż często autor podchodzi do nich z dystansem, w szczególności do Fromma, to nie ulega wątpliwości, że jest bezpośrednim kontynuatorem tego nurtu i raczej nie wykracza poza niego. To, co go wyróżnia, to adekwatność do współczesności. Narzuca się też podobieństwo do „No Logo” Melanie Klein – także jest to obszerna, pełna krytyki społecznej „biblia”, pisana dziennikarskim, energicznym stylem.

Styl ten wypływa zapewne z osobowości autora: w artykule o Barberze na jego stronie można przeczytać, że jest to pomimo swych siedemdziesięciu lat człowiek niezwykle pełen energii, otwarty, ciągle w podróży i działaniu, wciąż na bieżąco w przepływie idei oraz pozostający aktywnym uczestnikiem publicznej debaty. Podobno mówi szybko, czasami niezrozumiale i wplata niespodziewane przykłady i anegdoty.

Muszę jednak przyznać, że czasami to kolekcjonowanie faktów mnie przytłaczało, a niekoniecznie przekonywało. Przez nie książka jest trochę za gruba jak na swoją treść i chociaż nagłówki gazet w Nowym Jorku jako argumenty na rzecz istnienia jakiegoś zjawiska robią duże wrażenie estetyczne i emocjonalne (bo najczęściej są pomysłowe i trafne), to nie mają większej wagi naukowej. Poza tym często czułam, i jak później się dowiedziałam, pokrywa się to z zarzutami jego krytyków, że Barber w swoich apokaliptycznych metaforach po prostu przesadza. Wyobrażam sobie, z jaką satysfakcją musiał stwarzać te pesymistyczne wizje, by potem samemu się ich bać. (Ale jak mawiał jeden z moich nauczycieli: „Nic, co wyważone nie może być podniecające”).

„Skonsumowani” to książka stworzona z bardzo określonego punktu widzenia – zdecydowanie lewicowego i zdecydowanie amerykańskiego. Sprawia to z jednej strony, że jest ona mocna i bardzo przekonująca, ponieważ autor nie zbacza ze swej ścieżki. Z drugiej jednak strony wydaje się, że nas, Polaków wiele rzeczy nie dotyczy. Chodzi mi o takie problemy, jak reklamy w parkach i szkołach, wykupywanie nazw uniwersytetów, stadionów i innych miejsc publicznych oraz rozważania nad specyfiką amerykańskiego społeczeństwa, np. nad jego religijnością, etyką protestancką.

Takie rzeczy uważam jednak za szczegół wobec oczywistej olbrzymiej erudycji Barbera, widoczną w liczbie odwołań, obszernej bibliografii oraz otwartości na dziedziny, w których nie jest on specjalistą (mam tu na myśli psychologię, z której czerpie w rozsądny i ciekawy sposób). Najlepszym punktem książki były dla mnie rozważania nad wolnością konsumentów i obywateli. To jest właśnie ta rzecz, dla której warto ją przeczytać – być może o konsumpcjonizmie wiemy dużo, ale jego tło filozoficzne to pewien naddatek, który nie pojawia się w potocznych sądach. A on jest właśnie najlepszym uzasadnieniem buntu przeciw temu zjawisku.

Inna szczególnie wzbogacająca partia książki to opis stadiów kapitalizmu. Uświadomienie, że może on funkcjonować na różne sposoby, a nie jedynie taki, jaki znamy, jest niezwykle cenne i otwiera oczy. Barber opiera się tu na Weberze, ale ciekawie go uzupełnia autentycznymi historiami bogaczy z różnych faz – polecam! Pewnym sposobem na klasyfikację naszego współczesnego stadium jest opis stylów różnych pokoleń od lat 50. do dziś – włączając yuppies i pokolenie X – było to bardzo wciągające i chętnie poczytałabym o tym więcej.

A teraz pytanie najważniejsze - czy „Skonsumowani” są warci czytelniczej konsumpcji? Z ręką na sercu stwierdzam, że tak! Jest to książka potrzebna, bo aktualizuje dawne frankfurckie refleksje, które teraz są przecież sto razy bardziej potrzebne wobec nasilenia orientacji marketingowej w biznesie. Być może główne tezy są stare i dobrze znane, ale czy właśnie z tego powodu nie pomijaliśmy ich? Barber wyostrza naszą percepcję głęboko niepokojących zjawisk współczesności, a są to takie mechanizmy, które rosną w siłę i napędzają swoje błędne koło właśnie dzięki ludzkiej nieświadomości i od walki z tą nieświadomością należy rozpocząć zmiany.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4693
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 18.11.2008 17:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ile razy przyszło ci do g... | LeMona
Recenzja bardzo fajna, rzeczowa i zachęcająca. Właśnie się do tej książki przymierzam - już leży na stosiku oczekujących na mój wolny czas.
P.S. Autorka "No Logo" ma na imię Naomi. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz za publiczne sprostowanie tej drobnej omyłki.
Użytkownik: LeMona 19.11.2008 12:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzja bardzo fajna, rz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję, to moja pierwsza w życiu rezenzja:) Studiuję psychologię i jakoś automatycznie wstawiłam imię tej psychoanalityczki:)
Użytkownik: Marylek 19.11.2008 13:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ile razy przyszło ci do g... | LeMona
Piszesz: "wydaje się, że nas, Polaków wiele rzeczy nie dotyczy."
Otóż mam obawy, że może to być tylko kwestią czasu - kiedy zaczną nas dotyczyć. Zauważ, że nie szukamy własnej drogi, idziemy szeroką autostradą wydeptaną przez Amerykanów, między innymi. I kiedyś, w mniejszej może skali, ale i nas może to wszystko dotyczyć. Już dziś toczą się tu i ówdzie dyskusje np. nad tym, czy można zawieszac banery reklamowe na szkołach.
Może i Barber trochę straszy, ale ładnie pokazuje do czego prowadzi oddanie się konsumpcjonizmowi. Co nie znaczy, że łatwo można coś zmienić. Ten rozdział o sposobach wprowadzania zmian nie był dla mnie zbyt przekonywujący.
Pozdfrawiam.
Użytkownik: Phi 27.02.2019 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ile razy przyszło ci do g... | LeMona
„Skonsumowani” to książka stworzona z bardzo określonego punktu widzenia – zdecydowanie lewicowego i zdecydowanie amerykańskiego."
Doprawdy? Barber prezentuje pogląd zwolennika demokratów (doradzał Clintonowi), czyli liberałów. Widać zdecydowanie w ostatnim rozdziale, gdzie jako jedyne rozwiązanie zaleca... bojkot konsumencki, bo ironiczne antyreklamy przechwytuje kapitalizm. To bardzo mało i zgodnie z przywiązaniem do "rynek decyduje". Podobnie powoływania na teorię Webera, że dzięki protestanckiemu etosowi dorobili się kokosów i gdyby, ach gdyby trzymali to kapitalizm nie stoczył do wciskania reklam dzieciom. Jednocześnie będąc zachwycony pionierami kapitalizmu, gdzie występuje jedyna delikatna wspominka o wyzysku. Łatwo znaleźć między wierszami TINA (thaczerowskie "brak alternatyw").
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: