Dodany: 16.11.2008 00:37|Autor: Czajka
Kontrkino dla Joya
1.
Przywrócenie odzieniu schludnego wyglądu w iście spartańskich warunkach przybytku kina Sawa było zadaniem niełatwym, aczkolwiek wykonalnym. Kawałkami gazety, wyraźnie «Trybuny Ludu», które w jednej z trzech kabin, w zastępstwie rolki papieru, zbawczo wisiały na gwoździu sterczącym jak kolec ze ścianki, starłem plamy na kurtce, wspomagając się wodą, rwącą do umywalki lodowatym strumieniem z uszkodzonego kranu; następnie burą szmatą, zdjętą z chudych żeberek nieczynnego grzejnika, wypucowałem sobie moje czeskie półbuty nadając im nawet połysk (choć nie oślepiający); wreszcie, otwartą ranę prawej nogawki spodni zaszyłem przy pomocy dwóch niewielkich agrafek, które, harcerskim zwyczajem, przejętym od Konstantego, zawsze ze sobą nosiłem. Wykonując tę czynność, sformułowałem w głowie - przezornie, na wypadek gdyby panna Legris zauważyła „szew” i oniemiała ze zgrozy - wyjaśniające zdanie: J’ai eu un accident.
Doprowadziwszy do ładu zszarganą garderobę, stwierdziłem, że na czyściec zasługuje też ciało, to znaczy, twarz i ręce, których stan po tych wszystkich przejściach i zatrudnieniach wołał o zmiłowanie. Mydła jednak nie było. Nie dałem za wygraną: w pobliskim kiosku „Ruchu” nabyłem je - najdroższe, jakim dysponowano („Kwiat bzu” firmy Uroda) - i wróciwszy do kina, dokończyłem ablucji.
2.
- Nie wiem, gdzie A. go poznał. Dudek tylko wygląda tak głupio, ale to uroczy chłopak! Zakopiański jest bardziej wypieczony, mamo, weźmy zakopiański...
- Jak wolisz. On nie wygląda na uroczego chłopaka, M!
- Jest doprawdy bardzo miły! - M. usiłowała mówić o Dudku jak najcieplejszym głosem, przychodziło jej to jednak z trudem.
A. westchnęła. Wyszły z samu i wracały do domu w nieprzyjemnym milczeniu.
- Muszę wrócić, zapomniałam o papierosach.
- Idź do domu, mamuś, ja kupię.
M. zawróciła, szczęśliwa, że uniknęła dalszej indagacji. Cieszyła się na samą myśl o tym, jak po powrocie do domu pochwali się A. opinią, którą wydała o Dudku. Nie przewidziała tylko jednej rzeczy, tego mianowicie, że kiedy A. wracać będzie do domu, tuż obok kina "Wars" zatrzyma ją chłopak w czarnej, kropkowanej koszuli i zapyta uprzejmie:
- Może bilecik dla łaskawej pani?
Kino kinem i iryskiem ale zemsta musi być. :))