Dodany: 10.11.2008 18:02|Autor: dansemacabre

Książka: Biały Tygrys
Adiga Aravind

2 osoby polecają ten tekst.

Hinduski "fucking joke"?...


Statystycznie blisko co szósty mieszkaniec naszego globu jest Hindusem. Co tak naprawdę wiemy o kraju, w którym żyje ponad miliard ludzi i który jak chyba żaden inny stanowi barwną mozaikę kulturową? Czy współczesne Indie to kreowany w bollywoodzkich produkcjach filmowych świat pełen barw, ruchu, witalności i szczęścia? A może w kraju, w którym codziennie umierają z głodu i wycieńczenia ludzie, a gdzie na co dzień próbuje się utrwalić wizerunek prężnie wciąż rozwijanego ośrodka demokracji i kapitalizmu w samym sercu zacofanej cywilizacyjnie części Azji, życie płynie swym własnym, nieznanym przez ludzi spoza Indii nurtem? Nurtem, w którym pławią się bolączki i absurdy ludzi, jakim uczyniono wielką krzywdę, dając do rąk narzędzia demokratycznego i wolnego państwa, a nie tłumacząc, w jaki sposób mądrze ich używać.

Zastanawiam się nad tym, czy Aravind Adiga otrzymał tegoroczną Nagrodę Bookera za treść, czy za formę swojej powieści. Bezdyskusyjnie „Biały Tygrys” zasługuje na wyróżnienie choćby dlatego, że po raz pierwszy w historii światowej literatury tak przekonująco opisuje mrok życia w państwie, w którym udaje się wciąż, że tego mroku nie ma. Dokonania Kiran Desai czy Jhumpy Lahiri ukazywały nam już literackie obrazy kraju nad Gangesem i robiły to tak różnobarwnie, jak różnobarwny jest hinduski świat. Adiga natomiast ukazuje realia jednostronnie, bezkompromisowo i przede wszystkim przerażająco prawdziwie. Wraz z nim poznajemy egzystencjalną i społeczną granicę między sferą Ciemności (z jakiej wyłoni się główny bohater książki) a Jasności i cały szereg barier, które oddzielają od siebie świat Indii majętnych, rozwiniętych cywilizacyjnie i często bałwochwalczo propagujących zachodnie wzorce konsumpcyjne od Indii, w których żyje się po to, by każdego dnia walczyć o przetrwanie, rodzić się i umierać w brudzie, zaniedbaniu, bez możliwości jakiegokolwiek rozwoju i szansy na to, by odmienić swój los.

Balram Halwai, prosty chłopak z typowej hinduskiej wsi (wspaniale i wieloaspektowo stworzone opisy obyczajowości nieskomplikowanych, chłopskich rodzin i ich systemu wartości), przez lata służy swojemu majętnemu panu, by pod wpływem impulsu z wiernego sługi stać się mordercą, a potem przedsiębiorcą i człowiekiem, który świadomie weźmie los w swoje ręce. Jego filozofia życia jest prosta i sprowadza się do następującego wniosku: „Dawniej w Indiach było tysiąc kast i ludzkich losów, teraz są tylko dwie kasty: Wielkie Brzuchy i Małe Brzuchy. I tylko dwa możliwe losy: zjesz albo zostaniesz zjedzony”*. Kiedy wydaje mu się, że zawsze już będzie sługą, wożącym swego pana po zatłoczonych ulicach Delhi, dociera do niego sens powyższego wniosku i… tu tak naprawdę rozpoczyna się rozwinięcie zasadniczej myśli tej powieści zbudowanej z nocnych listów Balrama skierowanych do szefa chińskiego rządu, mającego niebawem odwiedzić Indie. Dawna kastowość, podporządkowana obecnie klarownemu podziałowi na sytych i głodnych, stanie się punktem wyjścia do buntu, którego poszczególne etapy Adiga sportretuje w mistrzowskim stylu.

Nie sposób o tej rewelacyjnej powieści napisać krótko. Od pierwszych stron daje się zauważyć, że autorem jest dziennikarz. Wnikliwość, pasja i wyczulenie na szczegóły czynią z tej książki kontrowersyjny wręcz manifest antyindyjskości. Manifest powstały jednak z autentycznej troski o to, co dzieje się w Indiach. Myślę, że autor zrobił to, o co zapewne mu chodziło – wstrząsnął opinią publiczną i pokazał jej subiektywne, ale porażająco prawdziwe oblicze kraju, który potrzebuje gruntownych zmian, jakich nie uda się przeprowadzić, nie zmieniając mentalności Hindusów. Jednocześnie nie ma w tej książce żadnego dydaktyzmu, choć czarno–biały podział bohaterów jest dość widoczny. Siłą tej książki są właśnie niejednoznaczne skojarzenia, patrzenie na różne problemy z różnych punktów widzenia, przekonująca wyrazistość każdego eksponowanego w niej sądu.

O jednej kwestii wspomnieć należy koniecznie. „Biały Tygrys” to przejmujące studium psychologiczne służącego, wiecznego niewolnika, człowieka, dla którego nie istnieje pojęcie wolności i prywatności, a jedynie imperatyw moralny, nakazujący mu zawsze i wszędzie służyć swemu panu. Balram jest tutaj egzemplifikacją tezy o permanentnej służebności wpisanej w losy Hindusów. „Codziennie miliony ludzi budzą się o świcie – stoją w brudnych, zatłoczonych autobusach – wysiadają koło eleganckich domów swoich panów – a potem odkurzają podłogi, zmywają naczynia, plewią ogród, masują panom stopy, karmią ich dzieci – wszystko za psie pieniądze”**. Nędznie opłacani, i tak wykonują swoje obowiązki z oddaniem. Lata niewolnictwa w białych rękawiczkach odcisnęły tak trwałe piętno na psychice biednych mieszkańców Indii, że świat służenia bogatym za pieniądze pozwalające jedynie na marną egzystencję jest jedynym światem, jaki znają, a samodzielne życie, w którym decyduje się tylko i wyłącznie o swoim własnym losie, stanowi dla nich abstrakcję.

Należy zadać sobie pytanie o to, czy zmiany na lepsze są możliwe w społeczeństwie, w którym skorumpowani są nauczyciele, lekarze i policjanci, a nabór do pracy to przerażające wręcz widowisko, które ukazuje całkowite uprzedmiotowienie jednostki ludzkiej? Czy książka Avigi ma jedynie wstrząsnąć, ma stanowić nieprzyjemną odtrutkę na cukierkowy, kształtowany od lat wizerunek Indii jako krainy specyficznego szczęścia i afirmacji życia? Jedno jest pewne. Po lekturze trudno jest ochłonąć (trudno też się od niej oderwać i naprawdę warto sprawdzić, w jaki sposób autor tego dokonuje) i można wysnuć wniosek, powtarzając za żoną pracodawcy Balrama, komentującej hinduską rzeczywistość - „what a fucking joke”!

Niestety, ta książka to nie „fucking joke”. To okrutnie prawdziwy i doskonale skonstruowany obraz Indii, o którym trudno będzie zapomnieć.



---
* Aravind Adiga, "Biały Tygrys", tłum. Ludwik Stawowy, wyd. Prószyński i Spółka, 2008, s. 55.
** Tamże, s. 140.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7011
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: nacziketas 13.11.2008 03:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Statystycznie blisko co s... | dansemacabre
Łyżka dziegciu: mam poważne podejrzenia, że książka została napisana pod "Bookera" ;) (trzeba umieć napisać książkę pod "Bookera"). Trochę wtórna w stosunku do Arundhati Roy - taki obraz Indii znamy już choćby od czasu wydania u nas jej esejów. Moja ocena: sprawny rzemieślnik, nieźle wpisujący się w pewną konwencję. W sumie na czwórkę z minusem.
Użytkownik: carmaniola 15.11.2008 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Statystycznie blisko co s... | dansemacabre
>Bezdyskusyjnie „Biały Tygrys” zasługuje na wyróżnienie choćby dlatego, że po raz pierwszy w historii światowej literatury tak przekonująco opisuje mrok życia w państwie, w którym udaje się wciąż, że tego mroku nie ma.

Hmmm, to dość ryzykowne stwierdzenie. I na dodatek nieprawdziwe. To, że Ty po raz pierwszy czytałeś tego typu książkę, nie oznacza, że takowych nie było i nie ma. Bo są. W dużych ilościach. Takie, które opisuję nędzę, problemy i konflikty tego świata, a nie jego egzotykę. Forester, Tagore, Narayan, Naipaul, Rushdie(!), Roy Arundhati, Kiran Desai, Hari Kunzru, Anita Nair to tylko kilka nazwisk. Jest ich z pewnością o wiele więcej.

"Białego tygrysa" jeszcze nie czytałam, więc trudno mi ocenić jak i na ile wpisuje się w obraz Indii - tych prawdziwych, nie tylko barwnych i egzotycznych. Nie omieszkam jednak sprawdzić. :-)

Użytkownik: dansemacabre 16.11.2008 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: >Bezdyskusyjnie „Bi... | carmaniola
Masz rację, nieco się zapędziłem, a Ty słusznie wytknęłaś mój dyletantyzm. Trochę mi głupio...
Użytkownik: carmaniola 17.11.2008 15:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację, nieco się zap... | dansemacabre
Przepraszam, chyba byłam zgryźliwa. Nie chciałam, ale trochę mnie zatchnęło przy takim wstępie. Czytam sporo literatury z tamtych rejonów, a tubylcy nie piszą o egzotyce, tylko właśnie o bolączkach tego kraju. No i... mojego ukochanego Rushdiego potraktowano w ten sposób, jako niebyłego. :-)

Ale skoro tak się rozpędziłeś, domniemywam, że książka wywarła na Tobie duże wrażenie, w związku z czym obiecuję sobie dobrą lekturę - dziękuję.

PS. Oprócz "Dzieci północy" i wszystkich innych książek Rushdiego, którego polecam nieustająco każdemu odpornemu (własny brat nie wytrwał), zachęcam do aktualnie czytanych "Świętych gier" Vikrama Chandry - mniejsza o wątek kryminalny (ja nie przepadam), ale to właśnie doskonały obraz Mumbaju czy Bollywood od tej drugiej, "jesiennej strony".
Użytkownik: krasnal 17.11.2008 16:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, chyba byłam ... | carmaniola
Mówisz, Carmaniolu, że "Święte gry" dobre? Bo zwróciłam na to uwagę jak tylko wyszło, nie było jeszcze żadnych ocen w BibliNETce. A czytałaś może też tę drugą książkę Vikrama Chandry?
Tylko Chandrę mam tylko w Poznaniu, a "Święte gry" cokolwiek dłuuugie;) Kiedy ja to wszystko zdążę? A "Białego tygrysa" to na razie w ogóle nigdzie nie ma. Cóż, siedzi w schowku, to nie zginie:)
Użytkownik: carmaniola 17.11.2008 17:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Mówisz, Carmaniolu, że &q... | krasnal
"Święte gry" trudne. ;-) Bardzo dużo w nich slangowych hinduskich wyrażeń, do tego autor wprowadza dodatkowo jakieś szajkowe szyfry. Niby na końcu jest słowniczek, ale zerkanie uciążliwe. Chociaż to chyba jednak plus, bo inaczej przecinek, goniłby przecinek, a tak mam jakieś "aćwardzijaje" (słowo zmyślone-moje) i jak mi z kontekstu (albo z pamięci, bo było użyte wcześniej) wynika, że to przecinek, to już nie zaglądam i tak nie razi. ;-)

Ja nie przepadam za formą kryminału (a to coś zbliżonego), więc sięgnęłam po "Gry" na próbę, ale opowieść snuje się wartko i sprawnie - jest naprawdę nieźle napisana, obraz Mumbaju przedstawiony od tej niefilmowej strony i chyba dość dobrze oddaje specyfikę tego miasta postrzeganego przez jej szarych obywateli, więc gram dalej. ;-)

Aaaaa, to chyba jednak rzecz niekoniecznie dobra dla osób bardzo wrażliwych. Sceny z półświatka i dzień powszedni inspektora policji żyjącego w całkowicie skorumpowanym świecie są dość... mocne i ponure.

Druga książka Chandry czeka na półce i sporo sobie po niej obiecuję. A "Biały tygrys" dostępny w moich bibliotekach więc ostrzę sobie na niego zęby.:-)
Użytkownik: krasnal 17.11.2008 17:26 napisał(a):
Odpowiedź na: "Święte gry" trudne. ;-) ... | carmaniola
Ech, ja staram się na razie za bardzo nie ostrzyć;) Ale może za kilka miesięcy się pojawi w bibliotece. Na razie szperam po Twoich ocenach i ostrzę zęby na inne książki:)
Użytkownik: dansemacabre 18.11.2008 18:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, chyba byłam ... | carmaniola
Nie masz za co przepraszać. Uświadomiłem sobie, że czasami w uniesieniu niewybaczalnie hiperbolizuję. A tak przy okazji dzięki za otwarcie oczu na temat, którym "Biały Tygrys" mnie zafrapował.
Tak, książka wywarła na mnie naprawdę duże wrażenie :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: