Po "Milaczku" jakoś tak lepiej
Ostatnio, jak zawsze na początku listopada, kiedy to robi się szaro, buro i nieciekawie, zaczęłam szukać książki, która by troszkę pokolorowała rzeczywistość. I oto w trakcie poszukiwań wpadł mi w ręce różowiutki „Milaczek”… i to był strzał w dziesiątkę! Tę książkę czyta się tak, jakby słuchało się opowieści o dziewczynie z naprzeciwka, opowieści tak zwyczajnej, że nie sposób się od niej oderwać, dopóki nie pozna się zakończenia. Dlaczego właściwie ta historia jest taka ciekawa? To proste – mówi o miłości (jak również o siedmiolatce z szalonymi pomysłami, bardzo samotnym informatyku i perwersyjnej starszej pani), czego chcieć więcej :)?
Gorąco polecam!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.