Jest to pierwszy tom z serii "Świat Dysku".

Głównym bohaterem jest mag Rincewind. Nie jest to zwykły mag, jakich spotyka się na Dysku. Zaraz na początku nauki został wyrzucony ze szkoły. Zna tylko jedno jedyne zaklęcie, ale... no właśnie, to jedno z Ośmiu Wielkich Zaklęć, a do tego nikt nie wie, co ono powoduje. Wiadomo jedynie, że jest bardzo niebezpieczne. W chwilach zagrożenia jak nieproszone ciśnie się na usta. Na szczęście jednak jeszcze się w całości nie wycisnęło.

Przygody zaczynają się, gdy do podwójnego miasta o przedziwnej nazwie przybywa TURYSTA. Niezwyczajna to sprawa, sądząc po reakcjach mieszkańców. I najzupełniej przypadkiem poznaje Rincewinda. Para ta jest jak najbardziej niesamowita, nie mogą się odczepić jeden od drugiego i wpadają w najróżniejsze kłopoty, które wydają się na początku zupełnie bez wyjścia. Ale oni z nich wychodzą, oczywiście. Bardzo irytuje to Śmierć. Na Dysku jest bowiem zasada, że po maga w czasie śmierci przychodzi sam Śmierć, nie może przysłać pomocników. Tak więc Śmierć pojawia się przed naszym magiem w chwili, zdawałoby się, bez wyjścia, a on ośmiela się wykręcić jej spod kosy, po prostu "nie dotrzymuje terminów".

Naprawdę świetna książka dla wielbicieli fantasy, a zwłaszcza tych lubiących trochę przygód niezwykłego bohatera okraszonych wysokim poczuciem humoru i zabawą językiem. Tu duży plus, jak sądzę, należy się tłumaczowi, panu Cholewie, bo podobno oryginał nie należy do najłatwiejszych w przekładzie. Z tego co mi wiadomo, wszystkie części tłumaczone są właśnie przez niego, a jest w tym naprawdę dobry.