Dodany: 27.09.2008 18:14|Autor: Ravandrell

Runda trzecia wagi ciężkiej


Dwa lata trzeba było czekać na nową "dorosłą" powieść Rafała Kosika. Debiutancki "Mars" był dobry, "Vertical" z 2006 roku jeszcze lepszy, za co zasłużenie dostał nominację do nagrody im. Janusza Zajdla. Obie powieści były perełkami - niewiele w Polsce science fiction w stylu Philipa K. Dicka, napisanych do tego solidnie i z pomysłem. Dlatego tym bardziej czekałem na nową książkę Rafała. Jest rok 2008. Do księgarni trafił "Kameleon". Czas przystąpić do rundy trzeciej.

Na dzień dobry "Kameleon" rzuca nas na planetę Ruthar Larcke. Dolatuje do niej statek USS "Ronald Reagan", którego załoga ma prosty cel - zbadać, co się stało z załogą poprzedniego, wysłanego na Ruthar Larcke grubo ponad wiek wcześniej statku. Jednak już na początku kapitan i załoga natrafiają na drobną zagwozdkę, która szybko przekonuje ich, że powinni zabrać ze sobą kogoś w rodzaju Marlowe'a, któremu zdarzały się momenty jasnowidzenia, albo jeszcze lepiej batalion naukowców z laboratoriami na podorędziu. Na planecie nie ma bowiem mieszkającej w szałasach garstki potomków uczestników poprzedniej wyprawy. Zamiast tego trafiają na kilka krajów, kilkanaście milionów ludzi i społeczeństwo w przededniu wielkich przełomów technologicznych i nie tylko. Na dodatek sami przybysze są obserwowani z planety, w czym prym wiedzie domorosły Galileusz, Noan.

Już na początku dostajemy tajemnicę twardą jak granitowa skała. Od pierwszych stron oczekujemy kolejnych pytań i odpowiedzi. Skąd tylu ludzi? Dlaczego tak szybko rozwijają technikę? Jakim cudem Ruthar Larcke przeskoczyła za jednym zamachem kilka miliardów lat ewolucji? A dostajemy... No, zanim dostaniemy odpowiedzi, żyjemy domysłami. Bo Rafał tym razem poszedł inną drogą, wplótł w fabułę kilka wątków, które długimi momentami stają się ważniejsze niż odpowiadanie na pytania załogi "Ronalda Reagana". Z czasem coraz bardziej odchodzimy od science fiction, żeby wpaść w mieszankę militarnej fantastyki przypominającej nieco cykl "Generał" Stirlinga i Drake'a, politycznej fikcji inspirowanej rewolucjami czy odrobiny technothrillera. Pojawiają się pytania o naturę człowieka, o istotę honoru i istnienie Boga. Obserwujemy gwałtowne przemiany społeczne i wojnę, wchodzimy w sieć intryg i spisków...
Dużo tego. Być może nawet nieco za dużo. Niektóre problemy są ledwie poruszone, po czym akcja pędzi dalej, powracając do zajmowania się tymi głównymi. Chwilami to mi przeszkadzało, z jednego prostego powodu - chciałem więcej. Zdarzyło się kilka momentów, w których chciałbym, żeby wszystko się zatrzymało, a zagadnienie zostało dokładniej obejrzane, opukane i zbadane. Choć z drugiej strony, gdyby zagłębić się za bardzo, mogłoby wyjść dzieło tyleż pomysłowe, co niestrawne. A chyba nie zniósłbym czegoś zbliżonego do "Lodu".

Tymczasem nie jest źle. Tempo akcji sprawia, że trudno się przy "Kameleonie" nudzić. Rafał pisze coraz lepiej - i to widać. Jeśli wziąć do ręki "Marsa", a potem "Kameleona", nie trzeba być znawcą, żeby wyczuć spore zmiany na plus. Ale nadal trudno uznać Rafała za świetnie piszącego autora. Jest raczej solidnym rzemieślnikiem, który stale szlifuje swoje umiejętności, ale jeszcze trochę mu brakuje, żeby błyszczeć pod względem stylu.

Nowej książki Rafała Kosika raczej nie da się uznać za dzieło wybitne. "Kameleon" nie jest też tak dobry jak "Vertical". Chyba przede wszystkim dlatego, że świat w "Verticalu" był nieco bardziej tajemniczy i zdawał się oryginalniejszy, cała powieść miała niesamowitą, zapętloną konstrukcję, a także bohaterów polubiłem nieco bardziej. Ale i na "Kameleonie" nikt nie powinien się zawieść. Rafałowi należy się uścisk dłoni prezesa i poklepanie po ramieniu za napisanie kolejnej co najmniej dobrej powieści. A tymczasem chyba pójdę wywiedzieć się, co w najbliższych latach będzie w trawie piszczeć.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2609
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: tomp 20.06.2017 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa lata trzeba było czek... | Ravandrell
Z nieufnością podszedłem do tej książki. Ale muszę przyznać, że może to powieść nie wybitna, jednak na bardzo przyzwoitym poziomie i więcej niż czytadło trzymające w napięciu. Ciekawie wypadła dwutorowa konstrukcja fabuły. Nieco przeszkadzało mi przesunięcie punktu ciężkości powieści na wątek wojenno-polityczny, rozgrywający się na planecie Ruthar Larcke. Miejscami wystąpiły pewne dłużyzny, powodujące we mnie chęć przerzucenia strony czy dwóch, żeby znaleźć się ponownie na pokładzie "Reagana" i zagłębić się w fantastykę bardziej science. Dobrze, że całość domknięta jest historią pierwszej, nieudanej wyprawy na planetę. Widać, że styl autora jeszcze nie do końca jest doszlifowany, ale przyznać muszę, że postaci bohaterów (tych z planety) są całkiem zgrabnie i wiarygodnie skonstruowane, co rzadko się zdarza w fantastyce. Nieco mniej wiarygodni wydali mi się załoganci "Reagana". Po pierwszych ich dyskusjach na tematy naukowe miałem wrażenie, że w podróż liczącą 120 lat świetlnych zostali wysłani jacyś laicy o zawężonych horyzontach intelektualnych. Wraz z rozwojem akcji jest znacznie lepiej.
Plusem powieści jest dość wartka akcja (niestety czasem kosztem niektórych wątków), ciekawie postawione pytania na temat wiedzy i wiary, roli nauki w rozwoju cywilizacji, no i przede wszystkim nierozerwalnego związku między nauką a wojną. Do tego dodać należy jeszcze atmosferę tajemnicy.
Tak czy inaczej, jeśli ktoś ma ochotę na fantastykę ambitną, ale może nie pretendującej do miana arcymistrzowskiej,powinien sięgnąć po "Kameleona" Rafała Kosika. Mimo ponad pięciuset stron, książkę łyka się zdumiewająco szybko. Myślę, że to jedna z najciekawszych polski powieści fantastycznych ostatnich lat.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: