Opowieści niezwykłe o śmierci i strachu
"Maska śmierci" (tom 1, wyd. [Krzysztof Bortnik], Przemyśl 2008) pojawiła się niemal znikąd i do tej pory nie spotkała się chyba z większym zainteresowaniem. Mam nadzieję, że choć trochę uda mi się zachęcić do jej lektury.
Jest to antologia. To po pierwsze. W środku teksty Poego, Ewersa, Bouteta i Villers de L'Isle-Adama. A więc antologia grozy. To po drugie.
Fakt, iż kilka tekstów ze zbiorku jest łatwo dostępnych i niepotrzebnych (bo ktoś nieznający zupełnie twórczości Poego na przykład raczej od tego tomiku nie zacznie się z nim zaznajamiać), to właściwie jedyny minus, jakiego się dopatrzyłem. Poza tym drobiazgiem jest to jedna z najlepszych antologii, które dane było mi czytać. Raz: dobry dobór autorów, dwa: estetyczne i skromne wydanie, trzy: dobre przypisy i teksty niebeletrystyczne dotyczące Poego i Ewersa, cztery: czterysta stron. Czyli po prostu jest się z czego cieszyć i tym bardziej jest co czytać.
Właściwie o opowiadaniach Poego nie ma co mówić za wiele: ot, Edgar wielkim pisarzem był - nawet gdy nie był. Z trudniej dostępnych tekstów jest tu nieziemskie opowiadanie "Morella", jest kilka innych. Czyli jest dobrze, szczególnie że pominięto perełki takie jak "Zagłada domu Usherów" czy "Ligeja". Dzięki temu nie dostajemy standardowego zestawu, który do znudzenia się powtarza wszędzie tam, gdzie autor "Kruka" występuje. "Serce - oskarżycielem" i "Maskę śmierci szkarłatnej" już jako tako można przełknąć, bo to mimo wszystko teksty nieco mniej popularne. Poza tym są często wspominane w długaśnym i przepysznym artykule "W kręgu niesamowitości i oniryzmu - mroczy obszar twórczości E.A. Poego", który wieńczy antologię wraz tekstem "H.H. Ewers i jego opowiadania". Oba autorstwa Krzysztofa Macieja Choule. Serdecznie je polecam, jako bogate źródła wiedzy, napisane ciekawie i przystępnie. Właściwie są jednymi z ciekawszych punktów antologii. Wracając do opowiadań Poego: jak już mówiłem, dobór opowiadań jestem skłonny zrozumieć. Może nie jest idealny, ale logiczny.
O Villers de l’Isle-Adamie nie będzie długo: dwa przeciętne teksty. Pisywał lepsze rzeczy, to pewne. Ale to, co zaprezentowano jest i tak przyjemne w lekturze. Niemniej autor ten został potraktowany marginalnie. I dobrze, kto chce, znajdzie łatwo jego opowiadania.
Hanns Heinz Ewers to powód, dla którego zainteresowałem się w ogóle tą antologią. Pisarz niezwykły, hipnotyzujący opisywanym złem i dewiacjami. Dandys makabry, mistrz zaskoczenia i smakosz niesmaku. Jeden z lepszych w swoim gatunku. Tu, rzecz jasna, nie zawodzi. Czytelnicy znający tomiki "Dama tyfusowa" i "Najwyższa miłość" mogą być nieco rozczarowani, bo większość utworów tu zaprezentowanych już przeczytali. Ale Ewers to twórca godny przypomnienia i warto akurat w jego przypadku pokazać przede wszystkim to, co najlepsze. Zresztą są też wyborne teksty, o które niełatwo: "Ostatnia wola Stanisławy d’Asp", "Śmierć barona Friedela", "Żydzi z Ieb" oraz "Pajacyk", będący wybornym, cholera, wybornym fragmentem powieści "Wampir". Zły jestem jak diabli, że tak o nią trudno, bo ten wyjątek zaostrzył mi apetyt niemiłosiernie.
Ewers tworzył, podobnie jak wcześniej Poe, grozę badając przede wszystkim meandry ludzkiej psychiki, szaleństwa i obsesji. Do nadnaturalności sięgał rzadko bądź wcale. A nawet jeśli takowa występowała, to zazwyczaj na granicy między niesamowitością a szaleństwem. Ale to nie powinno nikomu przeszkadzać, bo te utwory to klasa sama w sobie.
Na koniec Boutet - pisarz zagadka chyba nie tylko dla mnie. Niewiele dowiedziałem się na jego temat prócz faktu, iż tłumaczył go niegdyś Ewers, a w Polsce wydano, a jakże, przed wojną, jego tomik i już nie wznawiano. Znamienne jest tu wspomnienie Ewersa właśnie, bo mam wrażenie, że ten inspirował się mocno prozą Bouteta, tworząc przy tym coś nie tylko odmiennego, ale też atrakcyjniejszego. Bo Frédéric Boutet (przynajmniej tak twierdzę w oparciu o cztery zamieszczone w antologii teksty) nie był pisarzem wysokich lotów. Ot, tworzył literaturę niesamowitą i makabrę intrygującą, ale niepretendującą do laurów czy przeintelektualizowana. Niemniej to wystarczy, by przypomnieć sobie o nim. Szczególnie że na przykład w opowiadaniu "Morderstwo Amerykanina" bardzo zgrabnie wraca do mitu sztucznego człowieka, tworząc własną i godną przypomnienia wariację na ten temat. Także świetne jest opowiadanie "Eksperyment", zaręczam, że ma w sobie coś. Szalony naukowiec, makabryczny eksperyment i finał godny Ewersa. Pozostałe dwa teksty mniej mnie poruszyły, ale to także kwestia gustu.
Jeszcze słówko o przekładach: są to tłumaczenia jeszcze przedwojenne, jeno poprawione i nieco uwspółcześnione. Moim zdaniem to dobra rzecz; po co wchodzić oknem, gdy drzwi są otwarte. Bo i przekłady są bardzo dobre. Poego tłumaczyli Bolesław Leśmian i Stanisław Wyrzykowski, Villersa de L'Isle-Adama i Bouteta - Wanda Tomaszewska, Ewersa - Róża Nossig, Stanisław Adamski i Stanisław Machniewicz.
"Maska śmierci" to naprawdę rewelacyjna antologia. Każdy zainteresowany starszą już nieco literaturą grozy powinien po nią sięgnąć. A później - jak ja - czekać na kolejny tom.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.