Dodany: 17.08.2008 15:25|Autor: kayol
Geniusz młodnieje z upływem lat, a "Prawda" to trochę ładniejsze kłamstwo...
Dlaczego Pratchett jest niezmiennie genialny?! - pytam siebie ze złością. Czemu ma monopol na genialne fabuły, celne uwagi, barwnych, ciekawych bohaterów i ukazywanie rzeczywistości w krzywym zwierciadle, w którym, jak wiadomo, można dostrzec najczęściej czystą prawdę? A skoro już o prawdzie mowa...
Nieodkryty talent pisarski, William de Worde (z TYCH de Worde'ów!...) spaceruje sobie ulicami Ankh-Morpork (kloaki tego świata - Świata Dysku), szukając szczęścia. Nie wie, że szczęście już do niego pędzi. I to bardzo szybko...
Po tak mocnym (słowo-klucz) wejściu na scenę Szczęścia nie pozostaje nam nic innego, jak zagłębić się w lekturze na długie godziny (długie, bo czytamy książkę parę razy pod rząd - wiem z doświadczenia). Pratchett wprowadza w swój świat nieco technologii i nowoczesności - tym razem stwarza nam możliwość poznania od podszewki mediów - poznajemy pierwszych na Dysku redaktorów (g)azety. A są wśród nich postaci niebanalne: młodzieniec walczący z własną przeszłością i (baaardzo) wysokim pochodzeniem, dama, która stara się dostać do Wyższych Sfer (głównie po to, by czerpać stamtąd tematy do artykułów) oraz wampir zafascynowany... światłem. Cała trójka od początku bierze się ostro do roboty, gdyż w mieście dzieją się rzeczy dziwne i podejrzane: Patrycjusz Ankh-Morpork (genialny, po prostu genialny lord Vetinari!!!) zostaje oskarżony o usiłowanie zabójstwa (co oczywiście jest niedorzeczne, ale przecież wiadomo, że tym wyższym sferom czasem odbija, nigdy go nie lubiliśmy, więc...), a Straż Miejska błądzi jak dzieci we mgle...
Wspaniała fabuła, duża dawka humoru każdego rodzaju, mistrzowskie operowanie słowem - tego wszystkiego można spodziewać się po "Prawdzie", jak po każdej książce Pratchetta. Poza tym dostajemy od Terry'ego w prezencie całą gamę nowych, wspaniałych postaci. Starzy bohaterowie, którzy zdążyli już zebrać rzesze fanów, również trzymają formę: komendant Vimes nadal podejrzliwy i nieufny, Nobby wciąż pozostaje... Nobbym, co nie jest takie proste, Angua zmaga się ze swoją naturą... że już nie wspomnę o genialnym, z każdą książką coraz lepszym, coraz chytrzejszym, mądrzejszym i ogólnie cudownym lordzie Vetinarim. Ta postać nigdy mi się nie znudzi. To on wypowiada w książce jedno z najważniejszych zdań, które pozwala nam zrozumieć wiele z otaczającego nas świata.
Nie możemy również narzekać na brak niebanalnych czarnych charakterów - tym razem w wydaniu "mięśniak i mózgowiec". Jednak z czasem okazuje się, że mięśniak jest nie tylko górą mięsa, a mózgowiec może i nie jest tym, za kogo go uważamy...
Pratchett wraz z upływem lat młodnieje, jego książki są coraz bardziej ożywcze, świeże. "Prawda" jest tego najlepszym przykładem. Polecam z całego serca.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.