Dodany: 06.08.2008 14:11|Autor: p.a.

Książka: Księga urwisów
Niziurski Edmund

2 osoby polecają ten tekst.

Urwisy kontra bumelanci


To była jedna z książek mojego dzieciństwa. Lata mijały, a ja wciąż wspominałem dreszcz emocji, który towarzyszył mi przy obcowaniu z przygodami tytułowych urwisów. Pamiętałem jedynie szczątki fabuły: piłkę, która wpadła do dzikiego szybu kopalni, wyprawę bohaterów tamże, no i aferę kryminalną, na której ślad natrafili chłopcy... Po latach przyszła pora na konfrontację wspomnień ze stanem faktycznym. Rezultat? Spoglądając na moją ocenę łatwo postawić diagnozę, że "Księga urwisów" nieco mnie rozczarowała.

Przyczyny są zasadniczo dwie. Po pierwsze - świat przedstawiony w książce przypomina mi ten wymalowany na plakatach propagandowych z lat 50.: większa część narodu z zapałem buduje socjalistyczną, ludową ojczyznę, natomiast bumelanci czy dywersanci stanowią nieliczne wyjątki. Łatwo bronić książki Niziurskiego, jeśli spojrzy się na datę wydania - w 1954 roku do odwilży stalinowskiej brakowało jeszcze dwóch lat. I te, powiedzmy, socrealistyczne akcenty w ogóle mi nie przeszkadzają, jeśli przewijają się gdzieś w tle (na przykład gdy jeden z rodziców tłumaczy dziecku, iż większą część kopalni miedzi "zgarnęli imperialiści" i że "na złość nie chcą jej sprzedawać"). Gorzej, gdy stanowią one oś fabuły - o czym nieco niżej.

Przyczyna druga mojego rozczarowania to nieco rozwlekła fabuła. Mało powiedziane - chwilami zwyczajnie wieje nudą. Autor podzielił książkę na cztery części. Pierwsza, "Redaktorzy i piłkarze", jest wielce obiecującym wprowadzeniem w fabułę. Poznajemy głównych bohaterów - Karlika Rudnioka i Wiktora Stopę, a także ich starszego kolegę - Stefka Golę. To właśnie piłka tego ostatniego wpada do dzikiego szybu. Poznajemy też Baturę, który w ogólnych rysach charakteru bardzo przypomina A'Tomka z serii komiksów o Tytusie. Czyli - odważny, przedsiębiorczy i wzorowy uczeń, ale też nadęty i lubiący rządzić. Druga część, jak wskazuje już sam jej tytuł, opowiada o wyprawie Rudnioka i Stopy do kopalni, która odbiła się szerokim echem zarówno w szkole, jak i całej wsi. W obydwu tych częściach wątki kryminalne są delikatnie zaznaczone - raz Karlik widzi tajemniczego mężczyznę w nieprzemakalnym płaszczu, z kolei podczas wyprawy do kopalni chłopcy słyszą jakieś stukania, dobiegające - jak oceniają - gdzieś z okolic dzikiego szybu.

Niestety, zamiast szybkiego rozwoju akcji następuje część pt. "Serce klasy", która miejscami jest zwyczajnie nieznośna. Głównym wątkiem staje się tu batalia społeczna o stworzenie spółdzielni w Wilczkowie. Stężenie wątków "socrealistycznych" staje się trudne do zaakceptowania. Na dodatek urwisy niedorzecznie tu łagodnieją i postanawiają pod nieobecność jednego z nauczycieli same posuwać się z materiałem do przodu. W tym momencie staje się jasne, dlaczego Niziurski w 1955 dostał za tę książkę nagrodę Prezesa Rady Ministrów. A część IV, "Akcja S"? Dopiero ta część przynosi pamiętane z dzieciństwa emocje. I głównie z powodu tych nieco ponad stu stron warto "Księgę urwisów" przeczytać. Bo w gruncie rzeczy nieważne, jaki charakter ma przestępstwo, na którego ślad natrafiły urwisy (a charakter to, rzecz jasna, wybitnie socrealistyczny) - grunt, że natrafiły i postanawiają coś z tym na własną rękę zrobić. Warto też wspomnieć, że Niziurski wspaniale opisał w książce powojenną rzeczywistość biednych wsi, w których dzieci po zajęciach w szkole musiały wyrabiać masło lub paść krowy. Fakt, iż dzieciństwo osób starszych ode mnie ledwie o kilkadziesiąt lat różniło się tak mocno od dzieciństwa współczesnych gimnazjalistów, wywołał we mnie szereg refleksji. I to również jedno z tych wrażeń, dla którego warto było sięgnąć po "Księgę urwisów" ponownie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8042
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: szmiko 24.01.2010 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: To była jedna z książek m... | p.a.
Dlatego jej powtórnie czytać nie będę, nie chcę sobie psuć wspomnień :)
Użytkownik: p.a. 25.01.2010 11:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlatego jej powtórnie czy... | szmiko
No cóż, trochę sobie te wspomnienia popsułem, ale nie do końca - wiele fragmentów tej książki to wciąż świetna zabawa:)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 30.03.2022 13:46 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, trochę sobie te w... | p.a.
Ja właśnie funduję sobie powtórkę po chyba ze 25 już latach – niektóre rzeczy wkurzają (jak uwznioślenie ekranizacji Opowieść o prawdziwym człowieku (Polewoj Borys (właśc. Kampow Borys)) ), ale znalazłem coś, co może być lekką kpiną z władzy. Otóż gdy Rudniok i Stopa wyprawili się do kopalni, znaleziono ich czapkę i nauczyciele tak o niej rozmawiają:

"– A w którą stronę czapka była zwrócona?
– Wszystko jedno, kolego, na wschód czy na zachód…"

Może to nic nie znaczy, przypadkowe skojarzenie, ale może jednak Niziurski puszcza do nas oko, jak wiele lat później Maks Paradys w "Seksmisji": "Na wschód, tam musi być cywilizacja!"
Użytkownik: lachus77 30.07.2013 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: To była jedna z książek m... | p.a.
Zupełnie zgadzam się z autorem tej recenzji.
Użytkownik: jakozak 04.12.2014 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To była jedna z książek m... | p.a.
Czytam właśnie. Po raz trzeci. Może nawet czwarty.
Masz rację. Część trzecia jest nieznośna, a kiedyś mi to nie przeszkadzało.
Właśnie ją czytam.
Zastanawiałam się nawet, czy nie chcieć tej książki na własność, ale nie-.
Już nie będę do niej wracać.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: