Dodany: 04.08.2008 15:58|Autor: kurt1985

Wartość cierpienia


Cierpienie jest powszechnie uważane za coś złego. Posiada znaczenie wybitnie negatywne. Ludzie najchętniej za wszelką cenę chcieliby uniknąć jego doznawania. Uważają je za niepotrzebne i utrudniające funkcjonowanie. Poza tym mówi się o nim mało i niechętnie. W marzeniach powstają wizje człowieka szczęśliwego, bez jakichkolwiek śladów bólu. Cierpienie jest traktowane jako objaw niedoskonałości, którą za wszelką cenę trzeba wyeliminować.

Człowiek cierpiący może potraktować swój stan jako doświadczenie neutralne, które posiada zarówno pozytywne, jak i negatywne cechy. Dostrzeżenie w bólu korzystnych aspektów pozawala zrozumieć jego istotę, nie ograniczającą się wyłącznie do ciemnej strony. Przeżywanie cierpienia jest wpisane w naturę człowieka, stanowi jego swoisty mechanizm. Negując prawo do doświadczania bólu, zaprzeczamy naszemu człowieczeństwu.

Jakie właściwości sprawią, że cierpienie postrzegane jest w sposób negatywny? Pierwszą jego cechą jest trudność, jaka wynika z jego przeżywania. Nie chcemy cierpieć i robimy wiele, aby uniknąć bólu. W obecnych czasach, gdzie centralną wartością wydaje się być szczęście, smutek schodzi na dalszy plan. Celowo jest pomijany i niedoceniany. Drugą cechę stanowi niemożność objaśnienia przyczyn cierpienia, wyrażająca się w pytaniu: dlaczego mnie to spotyka? W tym przypadku traktuje się ból jako nieszczęście, zapominając o tym, że posiada również swą pozytywną stronę.

Cierpienie niesie ze sobą niewątpliwe korzyści. Po pierwsze pozwala dostrzec inny wymiar życia. Dobrą ilustrację stanowi przewlekła choroba psychiczna (np. depresja). W jej wyniku człowiek dostrzega wprawdzie świat w czarnych barwach, ale w trakcie zmagania się z przeciwnościami może odkryć w sobie głębię i rozpocząć budowanie wartościowej osobowości. Drugą kwestię stanowi akceptacja cierpienia. W trakcie doznawania bólu utożsamiamy się z nim, pragniemy rozpaczliwie ulgi, końca męki. Akceptacja jest możliwa, jeżeli patrzymy na cierpienie z pewnym dystansem, starając się poznać jego istotę i znaczenie w naszym życiu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1852
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Lenia 04.08.2008 16:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Cierpienie jest powszechn... | kurt1985
A ja znam paru ludzi którzy godzą się w życiu na cierpienie i nie boją się go jakoś panicznie, uważają za coś naturalnego. Tak że może nie jest tak całkiem powszechne przekonanie że cierpienie jest czymś złym. (Może - w końcu nie można przeniknąć do umysłow wszystkich ludzi na świecie. :))
Czytałeś "Galapagos" K. Vonneguta? Tam jest taka wizja przyszłego świata, świata za milion lat, w którym ludzie nie wiedzą już, jak się płacze - bo nie cierpią. Kiedy to przeczytałam, to sobie pomyślałam: nigdy w życiu! nie chciałabym stać się takim stworzeniem, które nie cierpi nigdy i nie potrafi płakać, i nie oddałabym za nic smutku który mnie czasem nawiedza, głównie dlatego że dzięki niemu dowiaduje się, kim jestem, on mnie do czegoś prowadzi. Życie tych ludzi z miliona lat naprzód było jakieś dziwne, gdybym tak żyła to straciłabym do siebie szacunek. Bo przypuśćmy że ktoś z otoczenia umiera, a tu człowiek nie potrafi ani się zasmucić ani zapłakać - z punktu widzenia tamtych ludzi to pewnie byłabym uwsteczniona ale nie chciałabym czegoś takiego.
Użytkownik: kurt1985 04.08.2008 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja znam paru ludzi któr... | Lenia
Nie czytałem "Galapagos", ale chętnie to uczynię :)
Użytkownik: satya 08.08.2008 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja znam paru ludzi któr... | Lenia
O mój Boże... przeraziła mnie ta wizja z "Galapagos"...
A co do smutku- dzięki niemu możemy docenić prawdziwe szczęście.
Użytkownik: villena 04.08.2008 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Cierpienie jest powszechn... | kurt1985
To Twoje własne przemyślenia, czy wpływ jakiejś lektury? Jeśli wziąć pod uwagę wielkie cierpienia (w rodzaju śmiertelnej choroby, śmierci kogoś bliskiego) to ja się nawet zgadzam – ludzie się takich tragedii boją i ja to rozumiem (i też się boję). Ale drobne cierpienia to inna sprawa. Z moich codziennych obserwacji, zasłyszanych w autobusach czy na ulicach rozmów wynika, że całkiem spora ilość osób właśnie o cierpieniu rozmawia najchętniej. Podkreślają jak to cierpią na przeróżne choroby, brak czasu, brak pieniędzy, przeżywają problemy z mężem, z dziećmi. Wydaje się, że specjalnie wyszukują w swoim życiu ciemniejsze strony, bo lubią o nich rozmawiać. Ale to nie zmienia faktu, że dla nich te cierpienia są rzeczywiste.
Tak samo jeśli chodzi o cierpienia innych – wśród książek, filmów, programów TV bardziej popularne są te opowiadające o szeroko rozumianym cierpieniu niż szczęściu.
Także Twoja czytatka brzmi wprawdzie dobrze ale wg mnie nie do końca się potwierdza w praktyce :-)
Użytkownik: kurt1985 04.08.2008 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: To Twoje własne przemyśle... | villena
Czytatka jest owocem moich osobistych poglądów. W pośredni sposób mogły wpłynąć na nie książki De Mello, Ciorana i Fromma. Jeśli chodzi o unikanie tematu cierpienia, to myślałem przede wszystkim o kulturze masowej, która spycha ból poza nawias. Owszem ludzie rozmawiają o cierpieniu, ale raczej w kontekście negatywnym. Moim zdaniem zbyt wiele jest jednostronności w takim spojrzeniu. Ludzie nie doceniają cierpienia i traktują je wyłącznie jako przeszkodę. Poza tym denerwuje mnie ta obsesja szczęścia, która uczniła z niego wartość najwyższą. Uważam, że cierpienie ma conajmniej taką samą wagę jak radość i zadowolenie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: