Dodany: 27.06.2008 18:07|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Fado
Stasiuk Andrzej

1 osoba poleca ten tekst.

Pejzaże, przeszłość i pamięć


Dzięki uporowi, który nie pozwala mi się zrażać po pierwszym niesatysfakcjonującym kontakcie z dziełem jakiegoś twórcy, udało mi się już niejeden raz poszerzyć zakres swoich literackich sympatii i fascynacji o ładnych parę tytułów. W przypadku Stasiuka droga ta wiodła od którejś z jego wczesnych powieści, uznanej przeze mnie za wyjątkowo mało atrakcyjną (zapamiętałam z niej tylko bardzo „męskie” dialogi bohaterów przy jakiejś przeprowadzce czy remoncie), przez „Tekturowy samolot”, którego lektura uświadomiła mi, że pisarz ten dysponuje znacznie większymi możliwościami, niż podejrzewałam, po świetne „Opowieści galicyjskie” i „Jadąc do Babadag”. Nieco słabszy „Dojczland” nie był na tyle słaby, by mnie do autora zniechęcić, za to „Fado” okazało się ukoronowaniem mojej dotychczasowej przygody z jego twórczością.

Ten doskonały mariaż reportażu literackiego i eseju, mając w sobie wszystko, co lubię i co na mnie robi wrażenie, wyzbyty jest równocześnie tego, co mnie irytuje i razi (a konkretnie – nadużywania w narracji wyrazów nieparlamentarnych). Nie jestem skłonna do szafowania superlatywami, ale teraz muszę – nie potrafię bowiem określić języka tych tekstów innymi przymiotnikami, niż „piękny”, „bogaty” i „perfekcyjny”. Dla kogoś stawiającego pierwsze pisarskie kroki może być pokazową lekcją traktowania słów i kreowanego za ich pomocą obrazu jako plastycznego tworzywa, które można ściskać, ugniatać, wyginać, rozciągać, jednym słowem modelować w najprzeróżniejsze kształty, pasujące do wybranych ad hoc form i funkcji. Przydałby się konkret, dosłowność i prostota? Oto i one: „Poprosiłem o szklankę wina. Odkręcił srebrzysty kran i nalał, nie troszcząc się o miarę”[1]; „Raşinari pachniało rozgrzanym olejem, smażoną cebulą, świńskim i końskim gnojem, sianem i ziołami”[2]; „Garnki robione były z kruchego żeliwa albo z kiepskiej, podatnej na korozję blachy powlekanej białoniebieską emalią”[3]. Trzeba tę skondensowaną prozę ciut odrealnić, upoetyzować? Nie ma problemu: „blask rozpuszczony w gorącym, czarnym powietrzu”[4]; „I drogi, i kolej wyglądają na jakiś wybryk, na eksterytorialne korytarze wydrążone na drugą stronę gór. Przepływa nimi hałaśliwy, niespokojny nurt współczesności (...)”[5]; „(...) zawieszone w otchłaniach nocy niczym migotliwe latające dywany, niczym ogniste fatamorgany, błędne zjawy ze złotych, czerwonych i zielonych płomyków ożywają cmentarze”[6]; „Ciemny, gęsty napój zawierał w sobie ciężką, senną zwierzęcość. Pochodził wprost stamtąd, z samego środka nocy wypełnionego bydlęcymi oddechami”[7]. Należałoby wzbogacić opisy spostrzeżeń i doznań jakąś głębszą refleksją, uwznioślić, uduchowić? I znów język na zawołanie przychodzi w sukurs: „można próbować dojść do ładu z perwersyjną obfitością materii, z pornograficznym bezwstydem historii, wylegującej się na wznak za każdym zakrętem (...)”[8]; „Czym zastąpimy nienawiść do samych siebie? Czym zastąpimy to wielkie uczucie, które zmusza nas do porzucania i przekraczania własnego losu”[9]; „Pokaż nam wszystkim, jak się umiera; pokaż, czym jest los człowieczy, czym jest wielkość ducha pomieszana z męką cielesności (...)”[10]. I tak można by cytować w nieskończoność; i żadne słowo, i żaden obraz nie są tu zbędne, żadna myśl nie została ubrana w szatę zbyt siermiężną ani zbyt wymyślną.

Lecz sam język to nie jedyny atut „Fado”, bo przecież równie ważna jest treść. Jej rozmaitość początkowo sprawia wrażenie chaosu. Tu obrazki z nocnej jazdy autostradą, z hotelu urządzonego w budynku dawnego więzienia czy z cygańskich slumsów, tam impresje na temat życia i twórczości tego i owego (słowiańskiego, jakże by inaczej!) pisarza, gdzie indziej czystej krwi esej o historii i tożsamości mieszkańców środkowo-wschodniej i południowo-wschodniej Europy, albo bardzo osobiste wspomnienie postaci Jana Pawła II i takaż refleksja rodzica dorastającej córki. Gdy jednak spróbujemy spojrzeć na ten niby-rozgardiasz z pewnej perspektywy, dostrzeżemy gdzieś na dnie wspólny mianownik: wołanie o to, by w czasach galopującej globalizacji zachować choć trochę odrębności narodowej i kulturowej, by zdawać sobie sprawę, że prócz teraźniejszości mamy także i przeszłość, od której całkowite odcięcie się prowadzi do nieuleczalnej alienacji, wreszcie, by zrozumieć, że nawet mknąc mercedesami po sześciopasmowych autostradach wciąż jesteśmy częścią natury: dojrzewamy, starzejemy się, umieramy, i tylko pamięć sprawia, że istnienie nasze nabiera wymiaru innego niż biologiczny.

Nie ma w tym zbiorze tekstu, który zasłużyłby u mnie na cząstkową ocenę niższą niż 4, a i tych jest mało w porównaniu z piątkami i szóstkami. O ostatecznej szóstce przesądziły względy całkowicie indywidualne, mianowicie niemal zupełnie zbieżny z moim własnym sposób spojrzenia na kwestie tożsamości i pamięci, oraz ostatni w kolejności utwór, za sprawą którego doświadczyłam wszystkimi zmysłami potężnego wrażenia déjà vu. Arkadia mojego dzieciństwa leżała wprawdzie bardziej na południe i zachód, ale poza tym niemal w każdym szczególe przypominała tę tak wyraziście odmalowaną tutaj przez pisarza. „Dom wydawał się wielki, chociaż składał się zaledwie z dwóch pokojów i kuchni. (...) Na ścianach wisiały święte obrazy i ślubna fotografia dziadków, oprawione w solidne ramy. (...)Złota pszenica i żółtoszare żyto wypełniały drewniane zagrody”[11]; dalej „(...) wśród zarośli i pokrzyw znajdowało się coś w rodzaju cmentarzyska rzeczy”[12], a jeszcze ten „długi drąg z hakiem, na którym opuszczało się wiadro”[13], a jeszcze te wszystkie widoki, zapachy, dźwięki... Także i mnie „dzisiaj tamte obrazy nawiedzają jak powracający sen. Albo jak wieczność, dzięki której pamięć odzyskuje siły i wiarę”[14].

Odkładam „Fado” – przeczytane dwukrotnie w ciągu kilkunastu dni – na półkę z najważniejszymi dla mnie książkami, skąd na pewno jeszcze niejeden raz ją wyciągnę, by powtórzyć za autorem: „przeszłość i pamięć są moją ojczyzną i moim domem”[15].



---
[1] Andrzej Stasiuk, „Fado”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2006, s. 7.
[2] Tamże, s. 65.
[3] Tamże, s. 157.
[4] Tamże, s. 5.
[5] Tamże, s. 67.
[6] Tamże, s. 112.
[7] Tamże, s. 159.
[8] Tamże, s. 5.
[9] Tamże, s. 74.
[10] Tamże, s. 151.
[11] Tamże, s. 156.
[12] Tamże, s. 158.
[13] Tamże, s. 164.
[14] Tamże, s. 168.
[15] Tamże, s. 133.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3477
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: jolietjakeblues 28.06.2008 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki uporowi, który nie... | dot59Opiekun BiblioNETki
Cieszę się, że się w zasadzie zgadzamy w ocenie "Fado". Ujęłaś to krócej, ale z pewnością zachęcasz do lektury Stasiuka.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: