Wystawa poświęcona Bobkowskiemu była warta wszelkich poświęceń, nie przeszkodził nam – Buszującej i mnie – nawet Sarcozi, przez którego Łazienki były pogrodzone tak, że do Podchorążówki, błądząc, klucząc, wymijając obszary ogrodzone biało-czerwoną taśmą i panami policjantami, szłyśmy godzinę!
Może właśnie ta impreza-na-szczeblu spowodowała, że na wystawę poza nami nie dotarł nikt – przez ponad godzinę byłyśmy tam zupełnie same.
Przed wejściem...
Wystawa zajmuje kilka pomieszczeń – w każdym część ekspozycji dotycząca innego tematu. W pierwszej sali – dzieciństwo i młodość Bobkowskiego. Wielkie zdjęcia wplecione w wystrój wnętrz – chyba to robiło największe wrażenie.
Bobkowski z rodzicami.
Frajdę ogromną miałyśmy, czytając młodzieńcze pamiętniki Bobkowskiego. Ten pisał, mając lat 14. Pismo z biegiem lat mu się zmieniało, ale i tak zawsze uderzała jego precyzja, wyraźność – jaki kontrast wobec pisma Czapskiego, którego dzienniki muszą rozszyfrowywać deszyfranci!
„We wtorek i środę nie byłem w szkole z tej prostej przyczyny, że mi się nie chciało”. :-)
Odkryciem dla mnie było, że Bobkowski miał talent plastyczny! Dziennik ozdabiał prześlicznymi rysunkami!
Buty narciarskie i narty B.
Pokoik poświęcony Basi Bobkowskiej z Birtusów, żonie B. Basia była z wykształcenia plastyczką – te wszystkie obrazki na ścianach wykonała właśnie ona.
Tę apaszkę też sama malowała.
Basia, po śmierci Andrzeja, została w Gwatemali sama, samiuteńka. Nie chciała wracać, wydawało jej się, że musi tam zostać, doglądać spuścizny męża. Tam też chciała być pochowana. Żyła tam sama przez 20 lat!
Sala podróżna.
Rower, na którym Bobkowski przemierzał Francję w czasie wojny.
Różne wydania „Szkiców piórkiem”. Jedno z wydań musiało się ukazać u którychś naszych wschodnich sąsiadów. Nie u Rosjan, bo to nie jest po rosyjsku, Białoruś? Ukraina? Giedroyć bratał się z Ukrainą, więc może...? Cudne jest to, że utrzymali pierwotny tytuł książki – „Wojna i spokój”. Chyba jako jedyni.
Wczoraj mi dopiero przyszło do głowy, dlaczego Bobkowski mógł zmienić tytuł. „Wojna i spokój” mogło się za bardzo kojarzyć z „Wojną i pokojem”, a Bobkowski nie rozumiał i nie znał zupełnie rosyjskiej literatury – był w tej kwestii nieprzemakalny.
Sala gwatemalska.
Tak wyglądał dom Bobkowskich w Gwatemali.
Ola przy walizce B.
Gwatemalski hobby shop z modelami samolotów.
Nagrobek Bobkowskiego zaprojektowany przez Basię. Andrzej Bobkowski Polak. Symbol Gwatemalskiego Klubu Modelarskiego.
Basia została tam pochowana, ale nie został nikt, kto mógłby to odnotować. Nie ma jej nazwiska na grobie, choć to do jej trumny przeniesiono prochy Andrzeja.
Joanna Podolska przywiozła z Gwatemali dwie walizki archiwum Bobkowskiego. Zastanawiam się, co się stanie z tym archiwum i z wystawowymi eksponatami po zamknięciu wystawy 31 sierpnia. Marzę o stałej ekspozycji...
PS. A tu jeszcze Łazienki tego dnia...
http://scalamanca.blogspot.com/2008/05/azienki.html
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.