Dodany: 13.05.2008 18:33|Autor: Harey
Wstąp na filiżankę herbaty i drożdżówkę z dżemem, warto!
"Herbaciarnia pod Morwami" Sharon Owens jest lekturą lekką i przyjemną, jednak niepozbawioną głębszej refleksji nad życiem i relacjami między ludźmi, którzy w przypadku braku szczerej rozmowy stają się podobni do dwóch samotnych wysp oddalonych od siebie nieprzebytym oceanem niezaspokojonych potrzeb, pragnień, nieuświadomionego przywiązania i miłości. Tak jest właśnie w przypadku Penny i Daniela - z pozoru stabilnego małżeństwa prowadzącego wspólnie tytułową herbaciarnię. Daniel jest bardzo porządny, spokojny, z oddaniem studiuje przepisy i piecze wyśmienite ciasta, z pietyzmem ustawia piramidy ciasteczek na srebrnych paterach i nadziewa drożdżówki świeżym dżemem truskawkowym. Jednak cały czas tkwi w przeszłości, przez co traci cały urok teraźniejszości. Tymczasem Penny marzy o zmianie dotychczasowego życia; o nowych barwach herbaciarni, o białej kanapie - nieco dekadenckim zbytku - stojącej sobie przy jej drzwiach wejściowych, a przede wszystkim - o dziecku. Daniel o dzieciach ma wyrobione zdanie: "Słyszałem, co opowiadała Millie. Te jej bachory są straszne. Wystarczy się na chwilę odwrócić, a już nabijają sobie guzy albo łamią kończyny. (...) Trzeba im szukać dobrych szkół. A one biją się z kolegami i niszczą odzież. I nie chcą odrabiać lekcji (...)"*. Czy Daniel zdąży dostrzec zza przeszklonego kredensu pełnego ciast, drożdżówek i kanapek z serem i szynką, że Penny oddala się od niego...?
Obok Penny i Daniela poznamy całą galerię humorystycznie opisanych postaci - bywalców herbaciarni: siostry Crawley - bliźniaczki, stare panny, przejęte swoją misją moralnej naprawy mieszkańców rodzinnego miasta, niespełnioną artystkę Brendę, która pisuje listy miłosne do Nicolasa Cage'a, samotną Clare, która poszukuje ukochanego sprzed lat, Sadie - zdradzaną żonę, objadającą się babeczkami z bakaliami i kanapkami z szynką, która chce się zemścić na mężu.
Zawiłe i nie zawsze udane życie bohaterów opisane jest z humorem, książka tchnie pogodą ducha i przekonaniem, że przy odrobinie starania, rozsądku i miłości nic nie jest stracone i wszystko jeszcze można zmienić, naprawić. Nie zawsze od początku musi być dobrze, najważniejsze jest, jak zakończy się ta sytuacja, w której trwamy.
"Jednak warto było czekać! (...) Pogodził się z myślą, że życie jest nieprzewidywalne i choćby człowiek nie wiem, jak się martwił, nie zmieni jego biegu - może tylko przyjąć je takim, jakie jest i ufać, że przyniesie mu szczęście"**.
Dodatkowymi atutami powieści są zapach sernika z wiśniami, niebiesko-białe obrusy na okrągłych stolikach odnowionej herbaciarni, biała sofa na tle czerwonych ścian i wysokich luster w złotych ramach, atmosfera ciepła i umiejętności rozsmakowania się w życiu - w jego wielkich chwilach i w drobiazgach.
---
* Sharon Owens, "Herbaciarnia pod Morwami", tłum. Maria Grabska-Ryńska, Wydawnictwo "Książnica", Katowice 2006, str. 44.
** Tamże, str. 257.
[recenzję zamieściłam też na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.