Dodany: 30.04.2008 13:45|Autor: K.K.F.J. Elvis

Czytatnik: Suicide

Konfesjonał


Wielki piątek. Parafianie pod przewodnictwem ks. Andrzeja udali się na wieczorną Drogę Krzyżową ulicami parafii. W kościele pozostał tylko ks. Dariusz, który zasiadł w konfesjonale, oczekując na przybycie ludzi, którzy nie zdążyli przystąpić do sakramentu spowiedzi w dniu, w którym odbywała się spowiedź w parafii.

Było już około godziny 22-ej, ks. Dariusz siedząc w konfesjonale, w ręku trzymał modlitewnik celebrując w ciszy sam na sam z Bogiem Drogę Krzyżową.
Nagle w cichym kościele rozległ się dźwięk otwierających się drzwi, a następnie słychać było huk po ich zatrzaśnięciu.
Ksiądz Dariusz dalej się modlił, słysząc zbliżające się do konfesjonału kroki, nawet na chwilę nie oderwał oczu od modlitewnika.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. - Usłyszał ksiądz przez kratę w konfesjonale, poczym podniósł głowę, zaznaczył w książeczce miejsce, na którym skończył modlitwę, pocałował ją i przykładając usta do kraty odrzekł.
- Na wieki wieków Amen.
W kościele znów zapadła cisza. Po kilku minutach milczenia ks. Dariusz spojrzał w kratę konfesjonału, gdzie ujrzał drżące usta mężczyzny.
- Lękasz się czegoś synu? – zwrócił się do mężczyzny ksiądz.
- Nie ojcze. – Odparł mężczyzna.
- Więc dlaczego milczysz? – Zapytał ksiądz.
Po twarzy klęczącego mężczyzny zaczęły płynąć łzy, po całym kościele rozległo się ciche szlochanie, które dochodziło również do uszów ks. Dariusza zasiadającego po drugiej stronie barykady.
Płacz mężczyzny przejął księdza, który zwrócił się do niego.
- Synu, nie ważne jak wielkie są Twoje grzechy, jeśli to z ich powodów płaczesz to zaprzestań i nie wylewaj łez lecz wyjaw swe grzechy Bogu.
Mężczyzna usłyszawszy co powiedział ksiądz podniósł głowę, otarł łzy i przełykając ślinę odparł.
- A gdzie jest Bóg? Ja nie przed Bogiem lecz przed Tobą klękam. – Po wypowiedzeniu tych słów mężczyzna znowu zamilkł.
- Bóg jest wszędzie, spogląda Ci teraz w twarz, trzyma Cię za rękę, to On Cię tu przywiódł, więc nie klękasz tylko przede mną, klękasz przed Bogiem, ja jestem tylko pośrednikiem Waszej rozmowy. – Mówił ksiądz.
- A czy Bóg mi wybaczy? – Odezwał się przerywając swoje milczenie mężczyzna.
- Bóg jest miłosierny. Wyjaw przed Nim jak wielkie są Twoje winy. – Odparł ksiądz.
- Zabiłem. – Odparł mężczyzna, poczym kolejny raz zamilkł.
Ks. Dariusz usłyszawszy słowo „zabiłem” wypowiedziane przez mężczyznę rozchylił lekko usta i wydał z nich tchnienie.
- Zabiłeś?! Kogo zabiłeś synu?
- Bliźniego swego. – Odparł mężczyzna.
Ks. Dariusz zachowując spokój zarówno duszy jak i ciała, bowiem po raz pierwszy w swoim życiu, w czasie spowiedzi usłyszał grzech zabójstwa, zwrócił się do mężczyzny będącego po drugiej stronie konfesjonału:
- Cóż ten bliźni Ci uczynił?
- Pozbawił mnie sensu życia, zniszczył to co kochałem, odebrał mi żonę i córkę. – Odpowiedział mężczyzna.
- Zabił je? – Zapytał ksiądz.
- Zabił ojcze. – Odparł mężczyzna.
- Kiedy to się stało synu? – Pytał dalej ksiądz.
- Równo rok temu ojcze, gdzieś o tej godzinie moja żona i córka wydały swe ostatnie tchnienia.
Na twarzy ks. Dariusza zagościł strach, jego prawa ręka coraz mocniej zaczęła ściskać krucyfiks przy różańcu.
- Kim byłe ten człowiek? Gdzie to się stało? – Pytał ksiądz.
- To był Twój parafianin ojcze. – Odpowiedział mężczyzna.
Po czole ks. Dariusza coraz mocniej płynął pot, a mężczyzna mówił dalej.
- Równo rok temu ten skurwiel rozjechał na przejściu dla pieszych moja żonę i córkę kiedy wracały z wieczornej Drogi Krzyżowej. Ulica była prawie pusta, ten gnój zostawił je konające na środku drogi! Nawet nie wszczęto przeciwko niemu postępowania! Zabił je bezkarnie, ale nie był sam, był tam ktoś jeszcze…
- Kto synu?! – Wtrącił zdenerwowany ksiądz.
- Równo rok temu ojcze, nie uczestniczyłeś w wieczornej Drodze Krzyżowej. Wracał ksiądz wtedy z Wrocławia, tą samą drogą, na której konały moja żona i córka i nie udzielił im ksiądz pomocy jak Biblijny Samarytanin, nawet nie zadzwonił ksiądz na pogotowie!
Ks. Dariusz ogłupiał, twarz jego zrobiła się trupioblada. Zanim zdołał wydusić z siebie choć słowo, uprzedził go mężczyzna.
- Niech ksiądz się nie próbuje tłumaczyć, ja księdzu wybaczam, niech teraz Bóg mi wybaczy ojcze.
Ksiądz spojrzał na mężczyznę i zwrócił się do niego:
- Ja odpuszczam Ci grzechy w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, ale to Bóg nas osądzi. Amen.
Po tych słowach i uczynionym znaku krzyża przez księdza mężczyzna podniósł się z kolan, i stanął przed konfesjonałem, a następnie ucałował rękę ks. Dariusza, poczym sięgnął pod marynarkę i wyciągnął z niej pistolet, który skierował w głowę księdza.
- Bóg zapłać ojcze!
Po tych słowach w kościele rozległ się dźwięk strzału, a mężczyzna udał się do wyjścia. Przed wyjściem uczynił znak krzyża na swoim czole wodą święconą znajdującą się przy drzwiach kościoła.

W kościele znowu zapadła cisza, ale nie był on pusty. Wciąż był w nim obecny Bóg.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1182
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Doktor Zawisza 30.04.2008 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielki piątek. Parafianie... | K.K.F.J. Elvis
A mnie się podoba:)
Użytkownik: Kuba Grom 06.08.2008 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielki piątek. Parafianie... | K.K.F.J. Elvis
intrygujące.
kiedy czytałem coś o podobnej sytuacji
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: