Dodany: 29.01.2014 20:55|Autor: dot59
Pokaż mi swój motocykl, a powiem ci... jak żyjesz
Dziwna książka… Jedna z tych, o których sensowne opowiedzenie przychodzi z trudem.
Bo ona jest właściwie o wielu sprawach. O próbie zbliżenia dorosłego człowieka, obarczonego bagażem smutnych i przykrych doświadczeń, do jedenastoletniego syna, który nie może jeszcze wszystkiego rozumieć. O miejscach odwiedzanych i ludziach spotykanych podczas podróży motocyklem po Stanach, którą obaj odbywają najpierw w towarzystwie pary znajomych, a potem sami. O motocyklu – o jego budowie, wadach i zaletach jako pojazdu turystycznego, o możliwym podejściu do jego naprawiania i konserwacji (które w zasadzie przekłada się na podejście do życia). O stosunku człowieka do techniki, o różnorodności jego życiowych priorytetów. O filozofii, wykorzystywanej zarówno do wyjaśniania zasad eksploatacji motocykla, jak i do opracowania strategii edukacji uniwersyteckiej. O schizofrenii (co prawda nigdzie w tekście nie pada to słowo, lecz postać zwana Fedrusem, o której dowiadujemy się od narratora coraz więcej i więcej – i stosunkowo szybko poznajemy jej prawdziwą tożsamość - swoimi zachowaniami i wypowiedziami niezwykle przypomina sławnego bohatera „Pięknego umysłu”).
Przez pierwsze dwie trzecie „Zen...” mój odbiór balansował na granicy uznania i zachwytu, potem entuzjazm nieco osłabł na skutek przeładowania teoriami filozoficznymi, których, zabijcie mnie, nie przyswajam (choć mam z nimi do czynienia nieco częściej niż z motocyklami, partie poświęcone tym ostatnim zdecydowanie bardziej mnie zaciekawiły). Ostatecznie i tak wypadło więcej niż dobrze, może dzięki kilku czy kilkunastu fragmentom zawierającym sporą dawkę życiowych prawd.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.