Dodany: 04.04.2008 14:25|Autor: verdiana

Kultura i sztuka> Film, teatr, telewizja

Ostatnio obejrzane: teatr


Mamy już wątek o ostatnio obejrzanych filmach, to pora porozmawiać o teatrze. Na czym ostatnio byliście i gdzie? Jakie macie wrażenia?

Na mnie ogromne wrażenie zrobiło "Wymazywanie" Bernharda w reż. Krystiana Lupy w Dramatycznym w Wawie. Jeśli o tym nie piszę więcej, to tylko dlatego, że dech mi zaparło i tak trzyma. Lupa + Bernhard to zawsze była kongenialna para. W tym przedstawieniu (trwało, z przerwami, od 15 do 21:30!) powalił mnie na kolana Piotr Skiba (w roli Franza).
Wyświetleń: 22358
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 84
Użytkownik: olka76 04.04.2008 16:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Jedyny teatr, na jaki mogę sobie pozwolić na mojej prowincji, to teatr telewizji;) Ostatnio rzadziej oglądam, ale "Ballada o Zakaczawiu" mocno zapadła mi w pamięć, "Śmierć rotmistrza Pileckiego" też, a niedawno oglądałam "Stygmatyczkę" ze świetną rolą Kingi Preis.
Użytkownik: verdiana 04.04.2008 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedyny teatr, na jaki mog... | olka76
O, właśnie, przypomniałaś mi o "Pileckim" - mam do obejrzenia i zbieram się...
Użytkownik: Kaoru 04.04.2008 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
A ja jadę za tydzień do W-wy do ROMY na "Upiora w Operze" - pełnia szczęścia :-)) Wypowiem się, jak wrócę.
Użytkownik: verdiana 04.04.2008 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja jadę za tydzień do W... | Kaoru
Za tydzień, to znaczy kiedy? I jak długo będziesz? Bo może by jakieś spotkanko...? :>
Użytkownik: Kaoru 04.04.2008 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Za tydzień, to znaczy kie... | verdiana
11-13.04 ale spotkanko raczej odpada, bo jadę z koleżanką i mamy trochę mało czasu, a jednak chciałybyśmy trochę zobaczyć, więc niestety... :(

Chyba, że jakiś mały spacer po Powązkach :-)
Użytkownik: verdiana 04.04.2008 23:12 napisał(a):
Odpowiedź na: 11-13.04 ale spotkanko ra... | Kaoru
O, po Powązkach zawsze! I pewnie jeszcze ktoś się do nas dołączy. Kiedy planujecie ten spacer? :-) Czekaj, założę nowy wątek...

[artykuł niedostępny]
Użytkownik: Kaoru 05.04.2008 00:37 napisał(a):
Odpowiedź na: O, po Powązkach zawsze! I... | verdiana
Verdiana szaleje, ratunku! :-)))
Użytkownik: biedrzyk 09.04.2008 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: O, po Powązkach zawsze! I... | verdiana
Ojojoj, gdybym wiedział, że zakładasz aż specjalne wątki z okazji bytności różnych biblionetkowiczów w Warszawie, to bym dał znać:))
Niestety nasz zespół juz wystawił dramat w stolicy w połowie marca i nic nie wskazuje na to, abyśmy mieli w najbliższym czasie znowu u was występować..
I w ten sposób nie ma wątku pod tytułem 'Biedrzyk w Warszawie', chlip, chlip:((
Użytkownik: verdiana 09.04.2008 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojojoj, gdybym wiedział, ... | biedrzyk
No widzisz? Musisz się postarać następnym razem. :>

I co to za "nasz zespół"? Mów szybko!
Użytkownik: biedrzyk 09.04.2008 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: No widzisz? Musisz się po... | verdiana
'Nasz zespół' jest dosyć specyficzny, bo sytuuje się na skrzyżowaniu teatru i zespołu śpiewaczego. A to dlatego, że wystawiamy średniowieczne dramaty liturgiczne, które były śpiewane (taka ich specyfika..).
Nazywa się 'toto' Schola Teatru Węgajty.
Użytkownik: verdiana 09.04.2008 22:08 napisał(a):
Odpowiedź na: 'Nasz zespół' jest dosyć ... | biedrzyk
A gdzie wystawialiście?

I czy znasz "Pieśń o nadziei" Dawida Kusza? Tak pytam, bo to najpiękniejsze pieśni liturgiczne, jakie w życiu słyszałam... Mam na płycie, ale na żywo nigdy nie słyszałam. :((
Użytkownik: biedrzyk 10.04.2008 11:42 napisał(a):
Odpowiedź na: A gdzie wystawialiście? ... | verdiana
Wystawialiśmy w kościele Dominikanów na Freta. Może to i lepiej, że nic nie wiedziałaś, bo było tak dużo ludzi i taki ścisk, że ledwo udawało nam się przechodzić do różnych miejsc, gdzie odbywały się różne sceny... Żartuję oczywiście:))
Co do tych pieśni, nie znam ich, ale my się specjalizujemy w repertuarze średniowiecznym, znam jeszcze dosyć dobrze repertuar renesansowy i barokowy, ale im bliżej współczesności, tym ze mną gorzej (przynajmniej jeśli chodzi o repertuar religijny..)
Użytkownik: verdiana 10.04.2008 11:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Wystawialiśmy w kościele ... | biedrzyk
Kościół Dominikanów to najfajniejszy kościół w Warszawie. Moim znajomym kiedyś udzielał tam ślubu ojciec Salij. :) Ale masz rację, ścisk by mnie odstraszył i pewnie bym się nie przepychała, żeby widzieć cokolwiek. Ale zawsze mogłabym posłuchać. :-)

Ja się w ogóle nie znam na muzyce religijnej, ale lubię. Ze współczesnych np. Trzecią Godzinę Dnia. Starszych pieśni nawet nie umiem ocenić, z jakiego wieku pochodzą, ale słucham chętnie, szczególnie akustycznie pięknych kościołach. :-)

Naprawdę nie będziecie nic więcej wystawiać w Wawie? :(
Użytkownik: biedrzyk 15.04.2008 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Kościół Dominikanów to na... | verdiana
Ja nie powiedziałem, że nie wystawimy - tylko, że nie wiadomo kiedy.. Niestety koszty zaproszenia zespołu są duże, bo to jest dwadzieścia kilka osób biorących udział w każdym spektaklu. Poza tym jest tak, że na dzis mamy przygotowane rekonstrukcje 6 dramatów liturgicznych i jednego miraculum (to już trochę inny gatunek) - to nie jest więc tak, że co chwila możemy z czym innym przyjeżdżać. Rekonstrukcja jednego takiego spektaklu to jest często ponad rok pracy wielu osób, więc nie dochodzi nam sporo nowości. Nie pamiętam poprzedniego występu w Warszawie, bo musiał być on wtedy, kiedy mnie jeszcze nie było w tym zespole. Ale jest różnie z częstotliwością występów. Są miasta, które nas bardziej lubią (np. Olsztyn, Kraków, Wrocław, Gniezno), gdzie bywamy i kilka razy w roku, a są miasta, gdzie występujemy bardzo rzadko - np. Trójmiasto:(( (niestety - bo stąd pochodzę...)
Użytkownik: verdiana 15.04.2008 09:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie powiedziałem, że n... | biedrzyk
Ale w Warszawie jest mnóstwo kościołów i myślę, że nie trzeba do każdego wymyślać nowego repertuaru. Kościoły nie są duże, na pewno nie jest tak, że po jednym występie wszyscy go już widzieli i nikt więcej nie przyjdzie. W innej dzielnicy na pewno bardzo by chcieli. I nie tylko parafianie... A po ostatnim koncercie Sinfonietty w kościele obok mojego bloku widzę, jak ludzie jednak są złaknieni sztuki wysokiej. Tylko kilka osób wyszło (koncert był po mszy), pozostali ze wzruszeniem wysłuchali koncertu do końca. I to mimo że koncert nie miał nic wspólnego z religią, a kompozytorzy wręcz byli "nieprawomocni" (szczególnie Szostakowicz, który... wiadomo :)).

Nie wiem, jak wygląda organizacja tego rodzaju koncertów, ale teraz pomysłodawcą i organizatorem był burmistrz Białołęki - może do niego się zwrócić o pomoc, znalezienie sponsorów itd.? Bo widzę, że dobre ma muzyczne pomysły i wspiera muzykę na najwyższym poziomie. A dramaty liturgiczne chyba wystawiane są rzadko, prawda? Pierwszy raz o tym usłyszałam od Ciebie... To byłaby gratka, niezwykłość. Może by się udało jeszcze raz? :-)
Użytkownik: biedrzyk 15.04.2008 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale w Warszawie jest mnós... | verdiana
Pierwszy raz ode mnie usłyszałaś, bo jesteśmy jedynym takim zespołem w Polsce, a jednym z kilkunastu na świecie:)) Nikt inny nie zajmuje się wystawianiem dramatów liturgicznych w naszym kraju (były takie próby robione przez operę narodową, ale... hmm, no przemilczę efekty). Oczywiście mówię teraz o próbach rekonstrukcji tego w takim kształcie w jakim prawdopodobnie to było wystawiane.
Użytkownik: verdiana 15.04.2008 14:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwszy raz ode mnie usł... | biedrzyk
Ech, coraz bardziej rozbudzasz moją ciekawość, co przy stwierdzeniu, że długo Was w Wawie nie będzie, jest wręcz sadyzmem. :P
Użytkownik: biedrzyk 15.04.2008 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, coraz bardziej rozbu... | verdiana
Miło mi w imieniu całego zespołu, ale wiem, że dramaty liturgiczne wzbudzają ambiwalentne uczucia. Są tacy, którzy są zachwyceni (sam byłem jednym z nich 8 lat temu..), ale do niektórych to w ogóle nie trafia.. Może zdarzy Ci się zobaczyć nas gdzieś indziej..
Użytkownik: verdiana 15.04.2008 19:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Miło mi w imieniu całego ... | biedrzyk
Mam taką nadzieję, że gdzieś, kiedyś... Teraz już będę wiedziała, więc może nie przeoczę. :-)
Użytkownik: Natii 04.04.2008 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja jadę za tydzień do W... | Kaoru
Ja też, ja też, ja też! :-))) Choć ja dopiero pod koniec maja, więc bedziesz przede mną. ;-)
Użytkownik: verdiana 04.04.2008 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też, ja też, ja też! :... | Natii
No to, kurczę, dziewczyny, ogłaszajcie na forum i robimy spotkania! :-)
Użytkownik: Natii 04.04.2008 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: No to, kurczę, dziewczyny... | verdiana
Ze mną raczej nie wyjdzie, wpadamy z koleżanką na trzy godziny przed spektaklem i wracamy w nocy po przedstawieniu (zaczyna się o 19:00), ale może z Kaoru się uda. :-)
Użytkownik: Kaoru 04.04.2008 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też, ja też, ja też! :... | Natii
Zdam relację :-))
Użytkownik: Natii 04.04.2008 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Ostatnio (czyli w październiku) byłam na "Mewie" Czechowa w Teatrze Polskim w Poznaniu. Samego utworu nie czytałam, było to moje pierwsze zetknięcie się z nim i muszę przyznać, że sztuka zrobiła na mnie duże wrażenie.
Użytkownik: firedrake 04.04.2008 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Tydzień temu byłem w Teatrze Ochoty na "Pułkowniku Ptaku", sztuka Christo Bojczewa, Bułgara. Muzyka Gorana Bregovica. Treścią fabuły są wydarzenia w szpitalu psychiatrycznym. Czas akcji - wojna bałkańska. Polityczna sytuacja nie stanowi jednak kanwy sztuki, raczej pretekst do zobrazowania zagubienia duszy ludzkiej i trudności znalezienia naturalnego miejsca w mechanizmach współczesnej cywilizacji.
Dobrze było zobaczyć Witolda Pyrkosza na scenie, schyłek kariery, krzyżyków wymazać się nie da - ja jednak widziałem go po raz pierwszy na żywo.
Irytuję mnie nieco Agnieszka Sitek i jej maniera z jaką wypowiada kwestie. Jest to jednak jej scena macierzysta i to chyba jedyny minus teatru przy pomniku lotnika.
Od pewnego już czasu zjawiamy się tam z dziewczyną dość regularnie. Bardzo przyjemny, kameralny teatrzyk. Zachęcam.
Użytkownik: verdiana 04.04.2008 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Tydzień temu byłem w Teat... | firedrake
Brzmi ciekawie, aż sama bym poszła... Tylko raz byłam w tym teatrze i też na sztuce, w której grała Agnieszka Sitek (według John i Mary (Jones Mervyn) Mervyna), ale tamtą kreację zrobiła świetnie.
Użytkownik: loginka 11.04.2008 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Tydzień temu byłem w Teat... | firedrake
A ja właśnie jutro wybieram się na "Pułkownika Ptaka" do Teatru Polskiego w Szczecinie :-)
Użytkownik: firedrake 17.04.2008 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja właśnie jutro wybier... | loginka
No i jak się podobało?
Użytkownik: loginka 21.04.2008 09:22 napisał(a):
Odpowiedź na: No i jak się podobało? | firedrake
Bardzo :-) Kolejna rzecz, która skłoniła mnie do zastanowienia się nad tym, czym jest normalność i kto tak naprawdę jest "wariatem". A przy tym duża dawka humoru i świetni aktorzy.
Użytkownik: Natii 08.04.2008 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
W zasadzie to skłamałam, bo nieświadomie pominęłam króciutkie spektakle, jakie widziałam w poznańskim Zamku. Są bezpłatne, wykonywane przez artystów ze Studia Teatralnego "Próby". Jak na razie miałam przyjemność obejrzeć: "Dziedzictwo" (Gombrowicz), "Striptease" (Mrożek), "Czarowna noc według Mrożka" (oczywiście Mrożek) oraz "Rozmowy z diabłem" (Kołakowski). Najlepszy był moim zdaniem "Striptease", wybrałam się na niego dwa razy i wybiorę trzeci, jeśli znów będzie grany. Mrożek rządzi.
Użytkownik: verdiana 11.04.2008 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
"4.48 Psychosis" Sarah Kane z Magdą Cielecką w roli głównej (Teatr Rozmaitości). Mam mieszane uczucia. Przede wszystkim sam teatr zniechęca. 10 minut po czasie wciąż wpuszczano widzów! Sala, która nadaje się świetnie na wieczory autorskie, na oglądanie sztuk nie nadaje się zupełnie. Siedzonka plastikowe, skrajnie niewygodne, siedzi się z kolanami pod brodą - bo nie ma miejsca na nogi. Ludzie się kręcą, wiercą, skrzypią krzesełkami non stop (bo niewygodnie!), nagłośnienie niedobre, w IX rzędzie ledwie słyszałam, co aktorzy mówili, część dopowiadałam sobie sama, bo znałam tę sztukę wcześniej, część doczytywałam w wersji angielskiej z ekranów. Tłumaczenie mi się nie podobało, oryginał znacznie lepszy.

Cielecka... mam odczucie, że nie pasowała do tej roli. I była za nadto egzaltowana. Krzyk, ekspresja - tak, to może depresji towarzyszyć, ale nie egzaltacja.

Bardziej porusza mnie czytanie tekstu sztuki w oryginale, ale nie było bardzo źle. Realizacja mi się podobała bardzo, dźwięki, ekrany z wyświetlanymi cyframi, numerki odczytywane przez tego pana, co czyta stacje w metrze. :) Mam wrażenie, że wszyscy się sprzysięgli, żeby tę sztukę popsuć, a ona i tak, na przekór, nie najgorzej się udała.

I na marginesie, bo mnie rozbroiło. :-) Scenka autobusowa (w drodze do teatru). 503. Matka wraca z dwoma dziewczynkami z przedszkola. Literują sobie imiona, liczą literki, rozmawiają. Przed przystankiem mama mówi do jednej z dziewczynek:
- Zoja, zaraz wysiadamy, ubierz czapkę!
Na co rezolutna dziewczynka odpowiada:
- A w co mam ją ubrać, w buciki?
Użytkownik: exilvia 12.04.2008 08:33 napisał(a):
Odpowiedź na: "4.48 Psychosis" Sarah Ka... | verdiana
To ja też się odniosę do "4.48 Psychosis", bo byłyśmy z Verdianą na tym samym przedstawieniu, a odczucia mamy, jak się zaraz okaże, odmienne, choć nie skrajnie. Wg mnie - spektakl-rewelacja! Na początku Cielecka też wydawała mi się zbyt rozhisteryzowana, można powiedzieć - na siłę, teatralnie (jakby to słowo nie było na miejscu), a potem - chyba ja ją taką zaakceptowałam, niż ona weszła w rolę - ona w roli była od początku. Wszystkie efekty - poruszające - te cyferki przelatujące po ścianie robiły wrażenie. Ostatnia scena powalająca z nóg (Cielecką i mnie jako widza). Osobiście najbardziej mi się podobała (to słowo na pewno nie pasuje do kontekstu tak bolesnej sztuki) scena z tabletkami. Bardzo dobrym pomysłem było umieszczanie oryginalnego tekstu na ekranach obok sceny.
A sam teatr - wybierałam się do niego długo, od pewnego czasu zaglądam na ich stronę, przeglądam ich bloga, czytam o nim w gazetach, o ich przedstawieniach, reżyserach i dużo sobie oczywiście nawyobrażałam na ich temat. Co najpiękniejsze - spełnili moje oczekiwania w 100%. Tak jak Muranów i Iluzjon uważam od pewnego czasu za "swoje" miejsce, tak teraz dołączył do nich "TR". Już się szykuję na następne przedstawienie.
Użytkownik: exilvia 12.04.2008 09:35 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja też się odniosę do ... | exilvia
Jeszcze uwaga: inscenizacja bardziej mi się podobała niż sam nagi tekst Sary Kane.

Dlatego, już nie mogę się doczekać "Burzy" Szekspira w reżyserii Warlikowskiego.
Użytkownik: verdiana 12.04.2008 09:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze uwaga: inscenizac... | exilvia
To mówisz, że idziemy na "Burzę"? Warlikowski słynie z inscenizacji. :-) Spektakl trwa 2.40* bez przerwy. Bilet 60zł. :(

A widziałaś to?
http://www.trwarszawa.pl/pl/home/276/index.html
Nie dość, że Kane, to jeszcze Warlikowski.

[*] Nie wyobrażam sobie wysiedzenia tego. :( Nie wyobrażam sobie tych hałasów wiercących się dookoła ludzi, wzdychających i szeleszczących - dlaczego ten teatr każe się widzom umartwiać bardziej, niż to wynika z dramatu? Jakby dramaty grane w TR nie były same w sobie dramatyczne... TR to technicznie najgorszy teatr, jaki widziałam. Gdybym te przedstawienia mogła obejrzeć gdzie indziej, to na pewno nie poszłabym do TR. :(
Za to ma szansę być świetnym teatrem po remoncie, bo ma dobry repertuar i klimat.
Ale na razie koszmar technikaliów zabija przyjemność oglądania i nie pozwala przeżywać dramatów tak, jak na to zasługują. Zastanawiam się, czy doceniłabym tę sztukę bardziej, gdyby była grana w normalnych warunkach.
Użytkownik: exilvia 12.04.2008 10:00 napisał(a):
Odpowiedź na: To mówisz, że idziemy na ... | verdiana
Dla Warlikowskiego teraz jestem gotowa na wszystko :-) Tzn mnie najbardziej przeraża cena biletu, bo byłam tak podekscytowana przedstawieniem, że nie czułam żadnych niewygód - ale to też moja specyficzna cecha, że często nie dostrzegam otoczenia i braku komfortu (czasem to zaleta, często wada). 2,40h - to dłużej niż na "Wymazywaniu" jedna część? Chyba nie... "Burzę" - koniecznie muszę zobaczyć, na razie czekam jeszcze w przyszłym tygodniu, może będą tańsze bilety, jak nie, to trudno - na pewno jest warta tych pieniędzy ;)
Co do najgorszych teatrów, to ja przeżyłam swoje w L. i bywało gorzej. TR ma swój klimat.
Użytkownik: verdiana 12.04.2008 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla Warlikowskiego teraz ... | exilvia
Dłużej nie, ale w Dramatycznym nie jest aż tak niewygodnie. Tam przynajmniej jest więcej miejsca. Otoczenie i komfort mogę zignorować, bólu się nie da. :( Chyba nie za bardzo chcę, żeby mnie z "Burzy" wynieśli. :P

A dziś na Centralnym Jarzyna wystawia "Zaryzykuj wszystko". Na 17 jestem umówiona, ale chyba się urwę i przyjdę obejrzeć. :-)
Użytkownik: exilvia 12.04.2008 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Dłużej nie, ale w Dramaty... | verdiana
Czyli dla Ciebie "Burza" odpada? :(

Ja nie jestem gotowana na teatr poza sceną... Jarzynę chcę na scenie, też koniecznie. Wszystkie happeningi i performance'y stanowią dla mnie prawie traumatyczne przeżycie.
Użytkownik: verdiana 12.04.2008 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli dla Ciebie "Bu... | exilvia
Ja bym chętnie poszła, chociaż na kawałek, jeśli nie będzie trzeba stać przez 1.5h. :/

"Burzy" chyba sobie nie odpuszczę. Zobaczę, kiedy będzie, jak się będę czuła i ile będę mieć kasy. :-)

Chociaż bardziej bym chciała iść na "Oczyszczonych", "Krum" i "Bachantki".
Użytkownik: exilvia 12.04.2008 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bym chętnie poszła, ch... | verdiana
W kwietniu - 23-27.04. Mi pasuje 26 i 27 tylko, a wtedy przedstawienia zaczynają się o g. 21.
Użytkownik: verdiana 12.04.2008 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: W kwietniu - 23-27.04. Mi... | exilvia
Na 21 się nie piszę, zwłaszcza w weekend. Poza tym wtedy jest Bernhard. :-)
Myślę o 23 lub 24 IV. Ale jeszcze zobaczę... może w ogóle odłożę to na maj?

O, ja się w ogóle do TR nie piszę w weekendy - wtedy są jeszcze droższe bilety. :/
Użytkownik: exilvia 12.04.2008 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Na 21 się nie piszę, zwła... | verdiana
Ja niestety jestem uzależniona od nie mojego grafiku :( Dla mnie różnica między 60 a 70 jest już bardzo zatarta - obie ceny przerażające ;)
Użytkownik: terra 18.07.2008 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli dla Ciebie "Bu... | exilvia
Jeszcze jedno, skoro się już wtrącam (mam zwolnienie i dużo czasu;), Jarzyna na Centralnym nie jest performancem ani żadnym happeningiem, tyle tylko że grany jest w starym pawilonie po chińskim barze, ale z tradycyjnie ustawioną sceną (no, trochę biegają po korytarzu między widzami;) Ale to "normalne" przedstawienie, tyle tylko, że w takim mocno tarantinowskim stylu o pieniądzach, gangsterach i życiowych nieudacznikach, którzy usiłują wykiwać "tych złych";) Nawet zabawne.
Użytkownik: exilvia 18.07.2008 17:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze jedno, skoro się ... | terra
O! To mnie zachęciłaś. A dlaczego tam akurat to grają? Ciekawe, czy jeszcze będą grać, bo bym się jednak wybrała.
Użytkownik: verdiana 18.07.2008 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: O! To mnie zachęciłaś. A ... | exilvia
Ja też. Ale już nie uwierzę stronie TR, że wejście wolne. Jak poszłyśmy wtedy z Buszującą, to nie było wolne (trzeba było płacić), a biletów już nie było.
Użytkownik: exilvia 12.04.2008 10:03 napisał(a):
Odpowiedź na: To mówisz, że idziemy na ... | verdiana
Biję się ze swoimi myślami obecnie, bo i tak za dużo wydaję na książki, żeby od razu nie zamówić w jakimś merlinie rozmów Gruszczyńskiego z Warlikowskim o Szekspirze.
Użytkownik: verdiana 12.04.2008 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Biję się ze swoimi myślam... | exilvia
Ja mam i mogę Ci pożyczyć. Chcesz?
Użytkownik: exilvia 12.04.2008 10:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam i mogę Ci pożyczyć... | verdiana
Oczywiście! :)))
Użytkownik: verdiana 12.04.2008 10:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście! :))) | exilvia
To mi przypomnij przed jakimś spotkaniem, to Ci przyniosę. Jutro może?
Użytkownik: exilvia 12.04.2008 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: To mi przypomnij przed ja... | verdiana
Nie mogę jutro :(
Użytkownik: verdiana 12.04.2008 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja też się odniosę do ... | exilvia
Przemyślałam wczorajszy spektakl. I już wiem. Wszystko mi się podobało, tylko Cielecka w roli głównej nie. Zagrywała się, nie przekonała mnie.
Użytkownik: Kaoru 14.04.2008 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
"Upiór w Operze" ROMY jest po prostu rewelacyjny! Słów mi braknie, żeby opisać to, co zrobili z tym spektaklem. Jestem oczarowana, zachwycona, zakochana. Chcę jeszcze raz ich zobaczyć! Oddam duszę za dwa bilety :)

Uważam, że jest o wiele lepszy niż hollywoodzki pierwowzór, o wiele. Genialne dekoracje, cudowna muzyka, piękne słowa. Zmieścić takie przedstawienie na tak małej przestrzeni jest wielką sztuką. Brawo ROMA! :)
Użytkownik: verdiana 17.04.2008 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: "Upiór w Operze"... | Kaoru
Jeśli będziesz szła raz jeszcze, to ja chcę z Tobą. :-)
Użytkownik: Kaoru 17.04.2008 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli będziesz szła raz j... | verdiana
Nie ma sprawy :-)
Użytkownik: verdiana 29.06.2008 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma sprawy :-) | Kaoru
Obejrzałam wczoraj. I też chcę jeszcze raz!! Pójdę w październiku jak nic. :D

Gdyby nie Ty, pewnie nie skorzystałabym z dodatkowego biletu Buszującej, bo Roma mi się kojarzyła dotąd z kankanami i wymachiwaniem gołymi kończynami. :> A tu proszę... Masz rację, zmieścić takie przedstawienie na tak małej przestrzeni to wielka sztuka. Zachwycona jestem – scenografią (w ogóle rozwiązaniami scenograficznymi, cienie na ekranie, kiedy Upiór prowadzi Christine w podziemia, łódka, schody), spadającym żyrandolem podwieszonym na cienkiej lince nad widownią, muzyką, kostiumami, Damianem Aleksandrem, efektami pirotechnicznymi, iluzjonistycznymi itd. A na pytanie, kto mi się bardziej podobał: Upiór czy Raoul, odpowiadam: dyrygent! :-)

Siedziałam w rzędzie 01, przy samej scenie; widać stamtąd to, co powinno pozostać ukryte – przygotowujących się do wyjścia na scenę aktorów, Upiora zajmującego swoje miejsce za grobowcem (scena na cmentarzu) czy za rzeźbą (scena na dachu opery), albo znikającego z krzesełka pod czarnym suknem w ostatniej scenie. Widać dyrygenta. Słychać wszystkie dźwięki zmiany dekoracji, stąpanie aktorów po scenie, szelest krynoliny tancerek, chwilami słychać też głosy aktorów niewzmocnione przez mikrofony. I najważniejsze: jak w pierwszych rzędach w filharmonii, całym ciałem czuje się wibracje od orkiestry, szczególnie jak odezwie się waltornia, a w „Upiorze” odzywa się często! To jest to, co kocham w teatrach czy filharmoniach: nie tylko widzieć i słyszeć, ale i CZUĆ (to zresztą całkiem dosłownie, bo czuje się tam nie tylko wibracje, ale i zapachy, a teatr ma zapach specyficzny).

Właściwie jedyny mankament to dwukrotnie wypuszczony dym (bo to dym, nie żadna para wodna) prosto w widownię. Można się udusić!

Pójdę jeszcze raz. Najchętniej obejrzałabym teraz to samo przedstawienie z innej perspektywy, np. ze środkowej loży (czy ten teatr ma lożę nr 5?), żeby ogarnąć całą scenę (skoro już wiem, jak co jest zrobione :)). Nie chciałabym tylko siedzieć pod żyrandolem, żeby zawału ze strachu nie dostać – on wisi na cieniutkiej lince. :>
Użytkownik: Kaoru 30.06.2008 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Obejrzałam wczoraj. I też... | verdiana
Tak, tak, tak! Ja też chcę jeszcze raz, ale niestety chwilowo mogę tylko pomarzyć :(

Ja siedziałam na samym końcu widowni i te wszystkie efekty o których mówisz robiły tam oszałamiające wrażenie po prostu :)
Użytkownik: firedrake 17.04.2008 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Wczoraj byłem na "Oleannie" w Teatrze Ochoty. Humor kolorami czerni malujący aberacje politycznej poprawności. Polecam warszawiakom. Profesjonalizm za rozsądną cenę.
Użytkownik: verdiana 30.04.2008 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Kolejny Bernhard w reż. Lupy w Dramatycznym, „Na szczytach panuje cisza”. Nie mogę pozbyć się skojarzenia z Cioranem, ten tytuł funkcjonuje w mojej głowie jako „Na szczytach panuje rozpacz”, co zresztą wyjątkowo pasuje. Jak zwykle u Lupy – to bardzo, bardzo dobra sztuka, ale – niestety – tylko bardzo dobra. „Tylko”. Jest tu humor, jest prześmiewa, ironia, wykpiwanie (Lupa – Bernhard! – nie ma litości dla swojego bohatera). Nie ma jednak właściwości oczyszczających jak „Wymazywanie”. W ogóle nie widziałam w życiu nic lepszego niż „Wymazywanie”.

Znowu też zobaczyliśmy Maję Komorowską – Lupa ma swoich ulubionych aktorów, którymi obsadza spektakle. Komorowska znowu stworzyła kreację, tym razem bardziej gestami, spojrzeniami i milczeniem niż słowami, bo w tych słowach bywała śmieszna, w gestach – autentyczna, pełna troski, to właściwie ona tworzyła i ogarniała sobą ten dom pisarza.

Mój ulubiony Piotr Skiba pojawił się na krótko na samym końcu, ale i tak mnie zauroczył: to do niego należał finał. To on wypowiada najważniejszą kwestię tego wieczoru, to on wieńczy dzieło, on – wydawca, czyli ktoś, kto albo utwierdzi pisarza w geniuszu, albo strąci go w otchłanie zapomnienia, bo przecież „na rynku wydawniczym panuje kryzys”. Skiba ostatnią kwestią wynosi Moritza na szczyty – szczyty czego?

Jest tu znowu młody Andrzej Szeremeta, którego polubiłam w „Wymazywaniu”, ale teraz wydawało mi się, że gra tak samo, wykorzystuje te same środki, te same gesty, te same westchnienia, jakby się od tamtej sztuki nie zdołał oderwać. A może nie zdołał się oderwać od siebie i zamiast grać – jest? Jak Janda. Nie lubię tak. Oczekuję od aktora, że na scenie będzie grał, sobą ma być POZA sceną.

Podobała mi się Agnieszka Śnieżyńska w roli małostkowej, płytkiej doktorantki piszącej pracę o Meistrze, panny Werdenfels.

Cudny był Marcin Tyrol jako listonosz Smirnoff. Absolutnie słodki! Taki zagubiony, onieśmielony, mimozowaty, aż się serce ściskało. Każdy jego ruch, każdy gest, każde słowo było rozbrajające.

Ten spektakl to ulubiony temat Lupy – sztuka, pisanie, fasadowość sławy, za którą panuje cisza, rozpacz, pustka. Jak to jest i dlaczego tak jest? Jak w „Wymazywaniu” pisanie miało głęboki sens, tak tutaj w tej głębi jest tylko lęk. Sławny pisarz, poeta uwierzył w swój geniusz trochę rozpaczliwie – bo nie ma w tej wierze buty, zadufania i – wbrew sugestiom scenografii, która rozpościerała płynące obłoki nad sceną – daleko mu do chodzenia z głową w chmurach. Tam jest pustka, tam nie ma nic. Moritz Meister (Władysław Kowalski) nie umie już nic powiedzieć od siebie, cytuje tylko nieustannie Stiglitza, bohatera swojego wiekopomnego dzieła, swojego opus magnum, tetralogii.

Wyimaginowana wielkość Stiglitza i Moritza jest z kolei niezbędna Annie, żonie pisarza, która wyrzekła się własnej wielkości i kariery niezwykle uzdolnionej pianistki dla męża, bo – jak mówią – tylko jedno z nich mogło poświęcić się Wielkiej Sztuce; życie więc cudzą wielkością, choćby fałszywą, było jej niezbędne.

„Na szczytach” to komediodramat. Niby się śmiejemy, a tak naprawdę widzimy lustro postawione przed nami i ogarnia nas przerażenie. Ale ono tym razem nie oczyszcza. Zmusza do refleksji, ale nie do zmiany. Tego poczucia, że spadają łuski, kruszą się skorupy i stoimy nadzy sami przed sobą zabrakło mi tym razem.
Użytkownik: terra 18.07.2008 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejny Bernhard w reż. L... | verdiana
ciekawe jak podobałaby Ci się "Factory2" w takim razie?;) tam to jest dopiero upiornie śmieszne panoptikum gwiazdeczek o wyimaginowanej wielkości...
Użytkownik: verdiana 18.07.2008 16:52 napisał(a):
Odpowiedź na: ciekawe jak podobałaby Ci... | terra
Napisz coś więcej, zaintrygowałaś mnie. :-)
Użytkownik: terra 18.07.2008 17:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisz coś więcej, zaintr... | verdiana
Lupa ze swoimi aktorami w Krakowie zrobił, jak dla mnie, przedstawienie niesamowite, które początkowo nudzi, irytuje, śmieszy, a pewnej chwili zaczyna tak wciągać, że ja po spektaklu nie miałam w ogóle ochoty wyjśc z teatru. A to był drugi wieczór z "Factory", jakieś, bagatelka, 3 i pół godziny:) Pierwszy wieczór trwa chyba dwie i pół, można tez zrobić maraton jednego wieczoru.
To jest portret zbiorowy, trochę fantazja, trochę inspirowana oczywiście faktograficznie, ludzi skupionych wokół Fabryki Warhola, ale mocno przepuszczona przez samych aktorów i doświadczenia Lupy ze środowiskiem aktorskim, które tez przecież uwielbia "gwieździć". Z jednej strony są tutaj postacie z tamtych lat: sam Warhol (uwaga, Piotr Skiba w białej peruce;), Edie Sedgwick, Ultra Violet, Nico, z drugiej sami aktorzy, którzy częściowo pokazują samych siebie, improwizują odnosząc się do ekseprymentów Warhola i Lupy jednocześnie. Chwilami ekshibicjonistyczne mocno, ale jakoś dla mnie stało się świetnym odpowiednikiem fenomenu takiego "guru", który skupia wokół siebie ludzi, a oni dzięki niemu stają się gwiazdami. A on sam też nie wiadomo do końca kim jest: hochsztaplerem sztuki, przeciętniakiem, chorobliwie zakompleksionym facecikiem w dziwacznych peruczkach? Skiba to pięknie pokazuje.
Tak sobie myślę, że albo się to przedstawienie uwielbia, albo nienawidzi, sądząc po recenzjach;) Dla mnie rewelacja i nawet chyba pojadę jeszcze raz do Krakowa obejrzeć to w jeden wieczór, bo chyba lepiej się sprawdza i łączy. Mimo długości - warto, zresztą mala scena Starego ma akurat bardzo wugodne siedzenia:) (to a propos siedzeń w TR, tez ich nienawidzę, i po stopniu w jakim mnie uwierają częśto oceniam jakość przedstawień tam)
Użytkownik: verdiana 18.07.2008 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Lupa ze swoimi aktorami w... | terra
Dziękuję Ci bardzo! Coś tak czuję, że dla mnie to też byłoby przedstawienie niesamowite. Jeśli będą jeszcze grali, to pewnie pójdę, jak się już wreszcie w Krk zjawię. :-)
Lupa "Wymazywaniem" przyzwyczaił mnie do długich przedstawień, więc może przeżyję. :-)
Użytkownik: terra 18.07.2008 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Ci bardzo! Coś t... | verdiana
Uhuhuhu, a mój brat wygrał dziś dla mnie aukcję na allegro na pierwszy tom dramatów Bernharda!!! Nigdzie tego nie mogłam znaleźć, wreszcie będę miała komplet. I muszę wreszcie uaktywnić w pełni konto na allegro!
Użytkownik: verdiana 22.07.2008 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Uhuhuhu, a mój brat wygra... | terra
O, dopiero to znalazłam! Mnie też brakuje I tomu, mam tylko II, to już się zapisuję na pożyczkę. :-)
Użytkownik: Ma. 25.05.2008 01:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Kaoru - zazdroszczę "Upiora w operze", zobaczenie tego to byłby szczyt moich marzeń...
Ja ostatnio miałam okazję zobaczyć "Wizytę starszej pani" na podstawie Frienricha Durrenmatta w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Spektakl przedstawia Polskę lat 90 i jest czarną komedią muzyczną z największymi przebojami tego okresu. Spektakl określam jako średni, chyba po przeczytaniu wcześniej opisu liczyłam na coś więcej...
Najczęściej pozostaje mi jednak, z braku innych możliwości Teatr Telewizji ;)
Użytkownik: evre 09.02.2009 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Kaoru - zazdroszczę "... | Ma.
Widziałam "Upiora..."...nie zachwycił mnie. Prawde powiedziawszy nawet odradzam, bo dla mnie był on zbyt dosłowny, efekciarski. Durrenmatt- w Słowackim w Krakowie grają "Franka V. Komedie bankierską".. .nie odradzam i nie polecam, bo w tym przedstawieniu bardzo mocno zakreślona jest teoria teatru Pana D. jeśli ktoś taki lubi to będzie zachwycony, jeśli nie...no trudno. Aha, tylko jeśli się ktoś wybiera to polecam miejsce blisko sceny, bo aktorzy stosunkowo niewyraźnie mówią.
Użytkownik: verdiana 22.07.2008 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Obejrzałam teatr TV Dariusza Bugajskiego z 2006: „Śmierć Rotmistrza Pileckiego”. Pilecki zasłużył się dla Polski jak mało kto, był więźniem (na ochotnika) w Oświęcimiu, prowadził tam ruch oporu, uciekł stamtąd i próbował zorganizować atak zbrojny, żeby uwolnić więźniów; brał udział w Powstaniu Warszawskim, był więźniem Murnau – przeżył to wszystko, a zamordowali go Polacy w „wolnej”, powojennej Polsce. Teatr jest właśnie o tym ostatnim – jego ostatnie więzienne chwile.

Pileckiego grał Marek Probosz – nie znałam tego aktora, ale nie zdołał zdobyć mojej sympatii w tej roli. Mówił z jakimś dziwnym zaśpiewem, nienaturalnie, sztucznie akcentując. Czy Pilecki też mówił w ten sposób?

W dodatku język tej sztuki był dziwaczny – Pilecki popełnia błędy językowe i kalki, np. „Sąd był zainteresowany w...” czymś tam. Przypominam, że to ten sam Pilecki, który swój raport z Auschwitz pisze bardzo poprawną, chwilami literacką wręcz polszczyzną. Czy nikt nie redaguje scenariusza?

Poza tym wszystko inne bardzo mi się podobało, chociaż trudno powiedzieć o takiej sztuce, że się podoba. Poruszało do głębi. W głowie najbardziej utkwiła mi oczywiście scena śmierci, ale też moment, kiedy Pilecki budzi się z koszmaru sennego, otwiera oczy i w tęczówce odbija mu się brama z napisem „Arbeit macht frei”; albo kiedy mówi do żony przez kraty, że Auschwitz przy tym więzieniu to była igraszka – to wbija w fotel.

Bardzo podobał mi się Marek Kalita w roli sędziego ppłk Jana Hryckowiana. Chyba najlepiej zagrana postać w tej sztuce.

Nie rozumiem wszystkiego. Dlaczego pierwszy obrońca zrzekł się obrony? Albo dlaczego Pilecki założył rodzinę i spłodził dzieci, skoro – jak mówił – miał misję do spełnienia i wcale nie chodziło mu o misję ojca i męża?
Użytkownik: normajeane 01.08.2008 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
"dowód" w reż. andrzeja seweryna i... zawód, niestety. za mało seweryna, za dużo rozwrzeszczanej sewerynówny, której nie trawię. być może zafiksowałam się na filmie pod tym samym tytułem, który, imo, był o wiele lepszy od spektaklu granego na deskach teatru polonia.
Użytkownik: biedrzyk 20.10.2008 19:24 napisał(a):
Odpowiedź na: "dowód" w reż. ... | normajeane
Och, to wiem o czym mowa - sewerynówny też nie trawię.. A co wrzeszczenia - to ona chyba tak zawsze..
Użytkownik: UzytkownikUsuniety08​252023085000 10.09.2008 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Ja ostatnio widziałam sztukę "Miarka za miarkę" w Powszechnym. Miała być dobra... ech...
Użytkownik: verdiana 21.10.2008 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja ostatnio widziałam szt... | UzytkownikUsuniety08​252023085000
A jaka była? Napisz coś więcej...
Użytkownik: verdiana 21.10.2008 13:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
"Szczęśliwe dni" Becketta w reż. Libery w Dramatycznym.

To specyficzna sztuka. Rolę główną (i w zasadzie jedyną) grała Maja Komorowska, a zadanie miała karkołomne. Beckett, niby niesłusznie zaliczany do twórców teatru absurdu, jest absurdalny, ale nie z powodu treści swojego dramatu, tylko z tego powodu, że pisząc sztukę dla aktorki, odebrał jej jednocześnie narzędzie: ciało. Za całą scenografię mieliśmy - ustawiony na środku sceny - kopiec. Z tego kopca wystawał kawałek Komorowskiej, od piersi w górę. I tylko w pierwszej części, bo w drugiej wystawała już tylko głowa, a i to nie cała. :)

W dodatku Beckett, bardziej chyba niż inni dramaturdzy, wprowadza niezwykle rozbudowane didaskalia i wskazówki - opisuje i narzuca każdy gest. Nie bez powodu mówi się o "aktorze Beckettowskim", czyli pokornym. Komorowska miała dodatkową trudność - Liberę, który sam siebie nazywa tyranem; wykształcony muzycznie nawet akcenty jej narzucał.

Po sztuce było jeszcze spotkanie z Komorowską i Liberą. Z widowni padł - wątpliwy chyba :) - komplement, że spektakl był wspaniały, ale spotkanie jeszcze bardziej. To prawda. Komorowska opowiadała o technicznej stronie organizowania kopca, o tym, jak jej się gra wewnątrz niego (widać tylko jej głowę, a sama sobie narzuciła, że pod spodem nie gestykuluje). Nie zdziwiła mnie stwierdzeniem, że najtrudniejsze, najbardziej wymagające role w jej życiu i jednocześnie najważniejsze to właśnie Beckett. I Bernhard. Rola Winnie ją przesiąka, Komorowska się z Winnie utożsamia, już po spektaklu, po blisko 2 godzinach mówienia Winnie, nie umie wyjść z roli, ma trudność ze skończeniem zdań, które zaczyna - zupełnie mnie rozbraja. Jest taka ludzka, kochana, taka oddana sztuce, czuła (także wobec Libery); kontakt z publicznością nawiązuje błyskawicznie.

Brakuje mi takich spotkań, powinny być obowiązkowe po każdym spektaklu, a już po Bernhardzie szczególnie! "Szczęśliwym dniom" klimatu dodało miejsce - wprowadzono nas, widzów, na czwarte piętro drewnianymi schodami, a potem krętym korytarzem i znowu schodami - tym razem kamiennymi - do niewielkiej sali z kurtyną, której, siedząc w pierwszym rzędzie, mogłam prawie dotknąć wyciągniętą ręką, tak była blisko.
Użytkownik: kocio 05.02.2009 16:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Ja sobie ostatnio obejrzałem jak "Zapasiewicz gra Becketta" i napisałem o tym w tej czytatce (Verdiana już wie =} ):

[artykuł niedostępny]
Użytkownik: verdiana 05.02.2009 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja sobie ostatnio obejrza... | kocio
A ja mówiłam o Becketcie z posta ponad Twoim. ;)
Użytkownik: kocio 06.02.2009 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mówiłam o Becketcie ... | verdiana
O, ja słyszałem o tym spektaklu! I widziałem Komorowską w TV Kultura jak o tym opowiadała i fragmenty spektaklu - wyglądało faktycznie atrakcyjnie.
Użytkownik: Marusha8 15.03.2009 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Byłam wczoraj na "Dziejach grzechu" w Teatrze Muzycznym "Capitol" we Wrocławiu. Po 4(!) godzinach w teatrze mam mieszane uczucia... Jak na teatr muzyczny za mało było muzyki, a teksty piosenek momenty "biły" po uszach rymami niemalże częstochowskimi. Niepotrzebne też moim zdaniem były sceny rozbierane, niedopowiedzenie czasem bardziej pobudza wyobraznię. Brakowało mi głębi psychologicznej w całości, jedynie kilka scen mną poruszyło, a przecież cała historia Ewy jest poruszająca, pełna dramatyzmu. Natomiast bardzo podobała mi się scenografia. Wychodząc z teatru słyszałam też opinie wielu, że całość można było skrócić do najwyżej 3 godzin wyrzucając wszystkie te fragmenty, które niewiele wnosiły, a jedynie dłużyły się niemiłosiernie. Mimo wszystko nie żałuję, że zobaczyłam ten spektakl. A co Wy o nim sądzicie?
Użytkownik: n4tasha 30.07.2013 10:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Byłam wczoraj na "Dz... | Marusha8
Mistrz i Małgorzata bardzo fajna sztuka
Użytkownik: namata 17.05.2014 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Temat wart odświeżenia.

Spektakle grane aktualnie w teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, które szczególnie przypadły mi do gustu i szczerze mogę polecić to:
- MÓJ BOSKI ROZWÓD
- OLD LOVE
Oba spektakle bez wahania oceniam na 6. Dlaczego? Hm… dosłownie emanują optymizmem i humorem, który udziela się widzom.

Nieco gorzej, bo na 5, oceniam:
- SZALONE NOŻYCZKI

Dalej uplasowały się i daje 4:
- EDUKACJA RITY
Po prostu nie zachwyciła mnie ta sztuka. Wyraźnie odczuwałam niepewność i stres aktorki, co nie było związane z tematem sztuki a z emocjami z wykonywanej pracy – moje osobiste odczucia.
- HETERY
- BOGUDUCHAWINNI

Najniżej oceniam - 3:
- SPRZEDAWCY GUMEK
Sztuka była dla mnie dużym wyzwaniem: jak wytrwać do końca spektaklu, który wyssał ze mnie spokój, cierpliwość i zainteresowanie już na samym początku.


Użytkownik: namata 18.06.2014 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat wart odświeżenia. ... | namata
Ochoczo dołączę jeszcze do swoich propozycji spektakl "SIOSTRUNIE".
Sztuka fenomenalna, komedia warta zobaczenia.
Aż mam ochotę wybrać się na nią jeszcze raz i z pewnością to zrobię.
Użytkownik: fixelus08 29.07.2014 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Ochoczo dołączę jeszcze d... | namata
Jak najbardziej potwierdzam.
Użytkownik: Porterski74 19.08.2014 10:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak najbardziej potwierdz... | fixelus08
Faktycznie to sztuka godna polecenia.
Użytkownik: namata 11.09.2014 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat wart odświeżenia. ... | namata
- NA POKUSZENIE
Pozytywny muzyczny spektakl. Wprowadza w dobry, lekki nastrój. Sztuka jest lekka, czas ucieka w okamgnieniu, aż chętnie pobyłabym dłużej zatopiona w zadumie (może dlatego, że uwielbiam owe klimaty, muzykę). Całokształt rewelacyjny - polecam :)
Użytkownik: verdiana 11.09.2014 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat wart odświeżenia. ... | namata
Fajne rzeczy w tym Rzeszowie! I cieszę się, że wątek żyje. ;) Ja niestety chyba z rok już w teatrze nie byłam. :(
Użytkownik: biedrzyk 21.09.2014 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
'Czarownice z Salem' w Gdańsku w reżyserii Adama Nalepy - rewelacja!! Rzecz z gatunku poważnych, to nie jest spektakl, przy którym "miło upływa czas", ale za to robi duże wrażenie i na długo zostaje w głowie.
A Baka - świetny!!
Użytkownik: Pingwinek 24.08.2018 01:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy już wątek o ostatnio... | verdiana
Ostatnia moja wizyta w teatrze (im. Wilama Horzycy w Toruniu) miała miejsce w październiku'2016. Zmuszono mnie do wycieczki z klasą na spektakl "Krzyżacy". Było całkiem OK, wolę jednak inne rozrywki.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: