Dodany: 25.01.2014 17:53|Autor: yyc_wanda

Lektury Premiera Harpera


“101 Letters to a Prime Minister” - Yann Martel (Canada); ocena: 6

To lead effectively requires the capacity both to understand how things are and to dream how things might be, and nothing so displays that kind of understanding and dreaming as literature does.[1]
Żeby rządzić efektywnie, konieczna jest zdolność zarówno rozumienia istniejącego stanu rzeczy jak i snucia marzeń o tym jak mogłoby być, a nic tak nie naświetli tego zrozumienia i tych marzeń jak literatura.
--------------------

Czy literatura wpława na jakość naszego życia? Czy to co czytamy i czy w ogóle czytamy, ma jakiekolwiek znaczenie? Czy powinniśmy się interesować lekturami naszych przywódców i polityków, czy też ich zainteresowania literackie, lub ich brak, należą do strefy życia prywatnego i nie powinny nas obchodzić?

Yann Martel, kanadyjski pisarz, autor powieści „Życie Pi”, która zdobyła Nagrodę Bookera w 2002 roku, uważa, że lektury naszych przywódców politycznych, tak jak ich finanse, powinny być dostępne do publicznej wiadomości. To co czyta Stephen Harper kształtuje jego poglądy, jego marzenia i sposób w jaki je urzeczywistnia. A marzenia przywódcy mogą być potęgą lub koszmarem całego narodu.

Czy Stephen Harper czyta, a jeśli tak, jakich dobiera sobie lektur? On sam milczy lub omija ten temat. Wniosek nasuwa się sam – Stephen Harper nie czyta i książki nie leżą w strefie jego zainteresowań. Jakie to ma znaczenie dla przeciętnego Kanadyjczyka? A choćby takie, że następują coraz to nowe cięcia budżetowe i brak funduszy na dotowanie działalności kulturalnej.

O tym jak nisko ceni się kulturę w Kanadzie, Yann Martel przekonał się osobiście, kiedy w 2007 roku został zaproszony na uroczystości związane z 50-leciem istnienia Canada Council for the Arts, najwyższej organizacji, propagującej rozwój kultury i sztuki w Kanadzie. Filarem programu miały być uroczystości w Visitors’ Gallery in the House of Commons, na które w podniosłych nastrojach czekoło 50-ciu zaproszonych artystów. Jakież było ich zdumienie i niedowierzanie, kiedy cała uroczystość zamknęła się w 5-cio minutowym przemówieniu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Minister of Canadian Heritage), po czym przystąpiono do omawiania innych zaganień, już z kulturą nie mających nic wspólnego.

Szok i frustracja, jaką przeżył w tym momencie Yann Martel i ewidentny brak zainteresowania uroczystościami ze strony premiera, zaowocowały projektem rozbudzenia literackich zainteresowań i uwrażliwienia na ludzką dolę Stephena Harpera, premiera Kanady, w którego rękach leży los 35 milionów obywateli. A także uzmysłowienia mu roli jaką literatura odgrywa w życiu całego kraju.

Począwszy od kwietnia 2007 do lutego 2011, Yann Martel wysłał do premiera Harpera 101 książek. Każdej z nich towarzyszył list z wyjaśnieniem, dlaczego właśnie tę pozycję poleca, oraz luźne refleksje literackie, które nasunęły mu się podczas jej czytania. Dobór lektur był rozmaity. Powieści, nowele, opowiadania, dramaty, zbiór poezji. Trafiły się również pozycje z literatury dziecięcej. Wśród wybranych lektur nie było ani jednej z literatury popularno-naukowej. Zamiarem Martela było rozbudzenie wrażliwości premiera i nakłonienia go do refleksji, a do tego najlepiej nadaje się fikcja. Każda książka była egzemplarzem używanym, czym Martel chciał podkreślić, że książki, w przeciwieństwie do samochodów, nie tracą na wartości w miarę upływu czasu. W jakimś stopniu wpłynęły na to również jego osobiste preferencje czytania książek używanych, symbol łączenia się z rzeszą nieznanych mu czytelników, którzy wcześniej trzymali tę książkę w ręku.

Czym kierował się Martel wybierając książki dla Stephena Harpera? Zasada pierwsza, utwór fikcyjny, głównie powieść i o objątości nie przekraczającej 200 stron, mając na uwadze szeroki wachlarz zajęć i odpowiedzialności spoczywający na barkach premiera. W ramach powieści wpisuje się wiele gatunków i żadnego z nich Martel starał sią nie pominąć. Mamy więc klasykę (Lew Tołstoj, Jane Austen), kryminał (Agatha Christe), satyrę (Jonathan Swift) powieść graficzną (Marjane Satrapi), erotyczną (Anais Nin), literaturę dziecięcą (Astrid Lindgred) i wiele innych. Drugim kryterium była literacka wartość utworu. Choć Martel uważa, że czytanie każdej książki, nawet tej niezbyt ambitnej, pobudza wyobraźnię, wzbogaca nas o czyjeś doświadczenie i pozwala „przeżyć” jedno więcej życie, to w ramach projektu starał się wybierać lektury wybitne, o wyskokich walorach artystycznych i stylistycznych, budzące refleksję i zrozumienie dla obcych nam kultur, sposobów na życie, czy też uwikłania w sytuacje przekraczające nasze doświadczenia życiowe. Niektóre z nich niosły przesłanie antytotalitarne (George Orwell), inne malowały czarną wizję przyszłości (Ayn Rand) a jeszcze inne były wynikiem luźnych skojarzeń, jak powieść Gabriela Garcia Marqueza, która wydała się Martelowi odpowiednia ze wzlędu na podróż Harpera do Ameryki Łacińskiej. Oprócz fikcji znalazły się również utwory z gatunków pobliskich, jak medytacje (Marcus Aurelius) biografie czy też wspomnienia.

W reprezentacji różnych gatunków literackich nie zabrakło przedstawicielki romansów Harlequina (Carole Mortimer). Kanadyjskie wydawnictwo Harlequin jest swego rodzaju fenomenem. Miesięcznie wydaje około 120 tytułów, w 34 językach, na sześciu kontynentach. Roczna sprzedaż przekracza 100,000 egzemplarzy, z czego 95% sprzedawanych jest poza Kanadą. Od momentu powstania w 1949 roku, Harlequin sprzedał około 6,3 miliardów książek. Bezsprzecznie jest to godne uwagi osiągnięcie, o którym marzy każdy wydawca. Co sprawia, że romanse Harlequina cieszą się tak dużą popularnością? Na pewno nie wartości artystyczne, bo książki te z reguły pisane są bardzo prostym językiem. Ich walorem jest to, że pozwalają oderwać się od szarej rzeczywistości, przenosząc czytelnika w beztroski świat ludzi bogatych. Ponieważ gwarantują szczęśliwe zakończenie, czytanie książek Harlequina jest zajęciem bezpiecznym, nie stresuje, nie dołuje, nie wymaga nadmiernego wysiłku umysłowego. Jest to czysta rozrywka zapewniająca emocjonalną satysfakcję. Romanse Harlequina pozwalają przez chwilę pławić się w beztroskim świecie ludzi pięknych, bogatych i szczęśliwych. Każdy z nas chciałby w takim żyć. Czy to taka zbrodnia o tym czytać?

Jeden z listów Martela wysłany został z Oświęcimia, a towarzyszącą mu książką był „Maus” Arta Spiegelmana. „Niech Pana nie zwiedzie forma tej książki. Ten komiks to prawdziwa literatura.”[2] – pisze Martel. Bez wątpienia. „Maus” został uhonorowany Nagrodą Pulitzera w 1992 roku. Forma graficzna, która raczej kojarzy się z literaturą dziecięcą, w połączeniu z tematem Holocaustu może wydać się eksperymentem ryzykownym. Jednak zabieg ten w wykonaniu Spiegelmana okazał się artystycznym sukcesem, który wyniósł komiks na literackie wyżyny. Muszę zapoznać się z tą książką, choć wydawało mi się wcześniej, że nic nie jest w stanie nakłonić mnie do czytania komiksów.

Wiele innych pozycji omawiannych w „101 Letters” trafiło na moją listę do przeczytania. O niektórych z nich słyszałam wcześniej, ale dopiero sposób w jaki o nich opowiada Martel wzbudził moje zainteresowanie. O innych dowiedziałam się po raz pierwszy. Niektóre z nich przeczytam na pewno, a inne być może nigdy nie doczekają się swojej kolejki, zepchnięte w dół listy przez nowe tytuły, nowe fascynacje literackie.

A ile książek doczekało się uwagi adresata? Tego nie wie sam Martel. W odpowiedzi na swoją korespondencję i regularnie wysyłane książki, Martel otrzymał siedem zdawkowych listów z Biura Premiera, potwierdzających otrzymanie przesyłki. Siedem listów napisanych według tej samej formuły i 94 akty milczenia, towarzyszące pozostałym przesyłkom. I ani słowa od samego premiera. Być może wszystkie książki wepchnięto gdzieś głęboko na półkę, po to by do nich nigdy nie zajrzeć. Być może najlepszym rozwiązaniem, jak sugeruje Martel, byłoby utworzenie listy lektur obowiązujących premiera, z przeczytania których każdy z nich byłby rozliczany.

Póki co, nam, zwyczajnym czytelnikom, pozostaje satysfakcja z udostępnienia tej korespondencji, zawierającej literackie refleksje, przemyślenia i rekomendacje autorstwa wybitnego pisarza. „101 Letters" to kompendium bibliofila, które zawiera ciekawe komentarze, pełne erudycji i wiedzy na temat miejsca, czasu i sytuacji społeczno-politychnej w jakiej dany utwór powstał. Częste nawiązania do problemów i bolączek współczesnego świata. Dużo dygresji i ciekawostek. Książka o książkach i dla miłośników książek, która być może nie zrobiła większego wrażenia na Stephenie Harperze, ale dla mnie była wspaniałą ucztą literacką.

Inne na temat: O książkach i czytaniu
Na tropach nonsensu
Ulubione lektury Suzanne Collins

------------------------------

[1] Yann Martel, „101 Letters to a Prime Minister”, Vintage Canada, 2012, s.1, tłum. własne
[2] tamże, s.63, tłum. własne

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 572
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: