Dodany: 31.03.2008 22:51|Autor: gajda

Emigracyjne niepokoje Mirandy


Debiutancka książka Katarzyny Krenz, nosząca tajemniczy tytuł „W ogrodzie Mirandy”, jest kolejną pozycją poruszającą problem exodusu ludności polskiej, która pojawia się na krajowym rynku wydawniczym. Podobnie jak „Przystupa” Grażyny Plebanek i „Hotel Irlandia” Iwony Karuze, powieść gdańskiej pisarki jest potwierdzeniem tezy, że każda emigracja ma swoją literaturę. Kierunek krucjat nie jest najważniejszym kryterium fabularnym tych powieści. Trochę nieporadna Przystupa migruje do Skandynawii, bohaterki „Hotelu Irlandia” przesiedlają się do kraju świętego Patryka. Zastanawiające jest to, że o zgryzotach młodych Polaków, którzy wybrali życie na królewskiej wyspie napisano tak mało. Broszurowe opowieści z „Zajezdni Londyn” Aleksandra Kropiwnickiego wydają się miałkie, niedopracowane i trochę na wyrost, natomiast pierwsza książka Kopaczewskiego, pt. „Global Nation” trochę się zdezaktualizowała. Idzie im w sukurs tłumaczka, malarka i debiutująca powieściopisarka Katarzyna Krenz, oddając do rąk czytelnika opowieść o kobiecie, która nieuchronnie zbliża się do wieku balzakowskiego, a wciąż nie może odnaleźć swojego azylu.

28-letnia Mirosława, absolwentka prawa na toruńskim uniwersytecie, przybywa do stolicy, gdzie podejmuje pracę w renomowanej kancelarii adwokackiej. Od pierwszego dnia zauważalna jest bariera między nią a innymi członkami załogi. Niepozorna dziewczyna z prowincji nie umie przyswoić sobie zasad, które rządzą warszawską rzeczywistością. Zaskakujące jest dla niej to, iż jej nowy szef, Maciek, dynamiczny i chłonny młodzian, nakazuje jej zmianę imienia, które uważa za mało reprezentacyjne. Od tej pory przyzywa ją mianem Mirandy. Rozziew między wpajanymi od dziecka ideałami a próbą dostrojenia się do wielkomiejskiego świata jest imponujący. Dziewczyna wdaje się w romans ze swoim szefem. Pulsujące pożądanie kanalizuje się na kuchennym stole. Miranda jeszcze nie wie, jak ten niechlubny incydent wpłynie na jej uporządkowane życie...

Wysyłając w delegację jedną z najlepszych pracownic, Maciej nie spodziewa się, że będzie zmuszony niebawem wręczyć jej dokument wieńczący ich współpracę.

Z powodu mdłości i konwulsji jurystka nie dociera na umówione spotkanie, czym rozsierdza swojego zwierzchnika. Zdumiewające jest to, że utrata pracy nie wpłynie na Mirandę negatywnie... Jest przekonana, że zdoła stworzyć tutaj bastion dla siebie i dla swojej pociechy, której uśmiechem będzie się cieszyć za niespełna dziewięć miesięcy.

Pokonując w sobie barierę upokorzenia, zatrudnia się w Cambridge jako sprzątaczka. Z pewnością jest to dla niej wielka ujma. Mimo niezbyt złotodajnej posady, Miranda wydaje się jednak promienna. Wkrótce trafia do homerycznej posiadłości Willow Pond, która jest własnością Mary Obsborne alias Mary od Platona. Przydomek ten nadano magnifice znanego profesora filozofii, który inicjował i finalizował każdy wykład dygresją o ojcu anamnezy. Osiedliwszy się w tej sielskiej posiadłości, Miranda znajduje spokój i ukojenie dla swoich bolączek.

Zupełnie niespodziewanie między Brytyjczykami lawiruje dość pokaźna liczba cudzoziemców. Miranda zaznajamia się z kordialną Ireną Monttag, filozofką, której pragnieniem jest wydanie powieści; Saszą - Rosjaninem mieszkającym u Mary. Łączy ich marzenie o realizacji ukrytych tęsknot, stworzenie na obczyźnie cichej przystani, w której będą mogli się zaszyć i odurzyć radością i spełnieniem.

Istotną w kształtowaniu światopoglądu heroiny jest jej przyjaciel Colin - niepełnosprawny mężczyzna, któremu w wolnych chwilach pomaga Miranda. Wrażliwy mężczyzna traktuje swoją chorobę jako piętno. Polka doceni dzięki niemu, jak wiele zawdzięcza swojej rodzinie, a także uwierzy, że załamanie psychiczne umacnia naszą osobowość.

Bardzo ważką kwestią poruszaną w tej powieści jest ciąża głównej bohaterki. Stan błogosławiony w pierwszym stadium jest stygmatem. Otóż rozwijające się w brzuchu Mirandy dziecko, będące teoretycznie owocem miłości dwojga ludzi, przyczynia się do zburzenia dotychczasowej harmonii i zadania ciosu jej prawniczej karierze. Wymioty i złe samopoczucie, które uniemożliwiają dotarcie na zaplanowane spotkanie są bezpośrednią przyczyną utraty pracy i rozstania z Maciejem. Dopiero rozwój wydarzeń przynosi nobilitację tego stanu. Ludzie, których spotyka Miranda łaskawie spoglądają na jej zaokrąglony brzuch i podają kobiecie pomocną dłoń.

Utrata intratnej posady w warszawskiej kancelarii otwiera Mirandzie drogę do błogiego, wręcz idyllicznego świata. Zamyka drzwi, za którymi pozostawia jałowy wyścig szczurów i z podniesioną głową postanawia osiągnąć jak najwięcej na królewskiej wyspie.

Autorka tej powieści jest kolekcjonerką osobliwości. Wydawać by się mogło, że postaci, które stworzyła to pastelowe liście znalezione przez nią na chodniku, z których ułożyła dość osobliwy bukiet. Bohaterowie rozwijają tajemnicze nici literackich opowieści, z których utkana jest ta rozbudowana powieść. Mimo iż niektóre żywoty są dojmującą symfonią, czytelnik znajduje w nich kilka nut humanistycznego optymizmu. Egzemplifikacją tej zależności może być żarliwe uczucie, które połączyło Natalię i jej męża. To dzięki sile miłości przezwyciężyli oni niechęć do wyznawanej przez mężczyznę religii Mojżesza.

W libretto wpleciono szereg dość nużących dygresji, które dotyczą historii i głównych idei filozofii. Niestety, nie dowiedziałem się z tych wyimków filozoficznych publikacji niczego ciekawego. Są niestrawne i napisane dość skomplikowanym językiem, zupełnie nieprzystającym do stylu powieści.

Wyłączając drobne defekty, ciepła i targająca emocjami czytelnika książka Katarzyny Krenz roztacza w wyobraźni odbiorcy odrobinę uszminkowaną scenerię Albionu. Pielgrzymująca Polka doświadcza tam o wiele więcej dobroci i serdeczności niż w rodzinnym kraju. W surrealistycznej i dusznej panoramie rozgrywają się ludzkie dramaty i życiowe metamorfozy. Tytułowy ogród wywołuje wiele asocjacji, które pozwalają na wydanie subiektywnego sądu na temat poczynań Mirandy. Katarzyna Krenz przedstawiła nam dynamiczną bohaterkę i jej frapującą życiową historię, w której każdy z nas może się przejrzeć.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3207
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: iwka_j 10.04.2008 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Debiutancka książka Katar... | gajda
Jestem w trakcie czytania, godzies w polowie ksiazki i wciaz mam wrazenie, ze ona dopiero sie zaczyna rozkrecac... Tylko kiedy to nastapi? Przyznac musze, ze ksiazka jest dosc nudna i ale nie lubie przerywac lektury w polowie, wiec nadzieje mam, ze szybko ja zmecze i ze wtedy zmienie zdanie na jej temat:-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: