Dawno, dawno temu...
Hans Christian Andersen napisał swoją biografię w 1846 r. na zlecenie niemieckiego wydawcy, który chciał dołączyć ją do wydania dzieł zebranych pisarza. "Baśń mojego życia" jest tytułem bardzo adekwatnym. Życie Andersena przypomina historię z baśni - nieśmiały, zagubiony chłopiec z ubogiej rodziny wyrusza samotnie z małego Odense do wielkiej Kopenhagi w poszukiwaniu spełnienia marzeń. Sam pisarz mówi: "Historia mego życia to piękna, pełna wydarzeń szczęśliwa opowieść. Gdyby w dzieciństwie spotkała mnie, biednego, samotnego chłopca, dobra wróżka i powiedziała: »Wybierz teraz swoją życiową drogę i cel, do którego będziesz dążył, a wtedy, wedle możliwości twego umysłu i tego, co podpowiada zdrowy rozsądek, ochronię cię i wspomogę w twoich dążeniach«, moim losem nie można by pokierować lepiej, bardziej szczęśliwie i roztropnie"*.
Ciekawość świata i chęć zdobywania wiedzy zaszczepił w Hansie Christianie ojciec - marzący o wykształceniu szewc, któremu nigdy nie dane było spełnić swoich ambicji. Początkowo syn także nie miał szczęścia - ze względu na swoje pochodzenie był odrzucany przez jednych, z powodu swej wrażliwości i delikatności wyszydzany przez innych.
Andersen był człowiekiem bardzo ufnym. W każdym, kto przychylnie na niego spojrzał, widział przyjaciela, co często stawało się dla niego przyczyną wielkich rozczarowań. Ludzie wysoko postawieni traktowali go na początku jak ciekawostkę, maskotkę dobrze widzianą na przyjęciach, żałosnego romantyka, z którego podśmiewali się za plecami. A jednak przykre doświadczenia i upokorzenia nie zniszczyły jego prostodusznej wiary w ludzi. Na swojej drodze spotkał też wiele przychylnie nastawionych, wpływowych postaci, ze strony których otrzymał wsparcie zarówno psychiczne, jak i materialne. I całe szczęście - gdyby nie oni, świat zostałby prawdopodobnie pozbawiony wielu pięknych opowieści. Początkowo niedoceniany w ojczyźnie jako poeta, a także autor powieści i dramatów, został bardzo ciepło przyjęty w Niemczech. Dopiero później Dania i cały świat pokochały go za jego baśnie.
Biografia Andersena jest piękna, ale przyznam, że książka nieco mnie zawiodła. Spodziewałam się, że wielki baśniopisarz opowie swoją historię w sposób magiczny. Momentami miałam jednak wrażenie, że czytam litanię nazwisk i podziękowań lub rejestr nazw geograficznych, które przesuwają mi się przed oczami jak za szybą pędzącego pociągu i rozmazują, zanim zdążę zapamiętać nazwę stacji czy choćby jakiś szczegół krajobrazu. Za każdym razem, gdy w tekście pojawiało się jedno ze słynniejszych nazwisk epoki, jak Alexandre Dumas czy Wilhelm i Jakub Grimm, pojawiała się iskierka nadziei na zajmującą opowieść. Niestety, za każdym też razem gasła, zbywana lakoniczną wzmianką i pozostawiała ogromny niedosyt.
Każdą relację o radości z sukcesu, jaki odniosło któreś z jego dzieł pisarz uznaje najwyraźniej za chwilę słabości i następuje po niej cała seria zapewnień o tym, że nie wynika ona z jego próżności, że wszystko w życiu przyjmuje z pokorą i wszystko co ma, zawdzięcza Bogu. I o ile skromność w przypadku Andersena wydaje się zupełnie szczera i początkowo naprawdę budzi sympatię, to z czasem zaczyna być po prostu nużąca. Tak bardzo nie chce być posądzany o grzech pychy, że przybiera to niemal formę obsesji.
Z "Baśni mojego życia" wyłania się postać ciepłego, nieco nadwrażliwego marzyciela, który często zupełnie bezzasadnie umniejsza swoja wartość zarówno jako twórcy, jak i człowieka. Wiecznego Tułacza, który zdobył uznanie, ale nigdy nie założył rodziny i nie znalazł swego miejsca na ziemi, ciągle goszcząc u licznych przyjaciół rozsianych po Europie. Może wydawać się wręcz niesamowite, że istota tak krucha zaszła tak daleko, wykazując siłę ducha i upór, o który trudno byłoby ją posądzać.
Myślę, że warto wspomnieć o przekładzie, który momentami sprawia wrażenie nieco niezręcznego i psuje nastrój opowieści. Dziwne konstrukcje stylistyczne i gramatyczne wydają się być wręcz kalkami z języka oryginału, co z pewnością wpływa niekorzystnie na odbiór treści. Podejrzewam, że to, co w polskim wydaniu sprawia wrażenie przedziwnych łamańców, w wersji oryginalnej brzmi zupełnie naturalnie.
---
* Hans Christian Andersen, "Baśń mojego życia", tłum. Iwona Chamska, wyd. Ravi, 2003.
[Recenzję zamieściłam wcześniej w serwisie podaj.net]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.