Dodany: 27.03.2008 13:41|Autor: dublin_girl

Dawno, dawno temu...


Hans Christian Andersen napisał swoją biografię w 1846 r. na zlecenie niemieckiego wydawcy, który chciał dołączyć ją do wydania dzieł zebranych pisarza. "Baśń mojego życia" jest tytułem bardzo adekwatnym. Życie Andersena przypomina historię z baśni - nieśmiały, zagubiony chłopiec z ubogiej rodziny wyrusza samotnie z małego Odense do wielkiej Kopenhagi w poszukiwaniu spełnienia marzeń. Sam pisarz mówi: "Historia mego życia to piękna, pełna wydarzeń szczęśliwa opowieść. Gdyby w dzieciństwie spotkała mnie, biednego, samotnego chłopca, dobra wróżka i powiedziała: »Wybierz teraz swoją życiową drogę i cel, do którego będziesz dążył, a wtedy, wedle możliwości twego umysłu i tego, co podpowiada zdrowy rozsądek, ochronię cię i wspomogę w twoich dążeniach«, moim losem nie można by pokierować lepiej, bardziej szczęśliwie i roztropnie"*.

Ciekawość świata i chęć zdobywania wiedzy zaszczepił w Hansie Christianie ojciec - marzący o wykształceniu szewc, któremu nigdy nie dane było spełnić swoich ambicji. Początkowo syn także nie miał szczęścia - ze względu na swoje pochodzenie był odrzucany przez jednych, z powodu swej wrażliwości i delikatności wyszydzany przez innych.

Andersen był człowiekiem bardzo ufnym. W każdym, kto przychylnie na niego spojrzał, widział przyjaciela, co często stawało się dla niego przyczyną wielkich rozczarowań. Ludzie wysoko postawieni traktowali go na początku jak ciekawostkę, maskotkę dobrze widzianą na przyjęciach, żałosnego romantyka, z którego podśmiewali się za plecami. A jednak przykre doświadczenia i upokorzenia nie zniszczyły jego prostodusznej wiary w ludzi. Na swojej drodze spotkał też wiele przychylnie nastawionych, wpływowych postaci, ze strony których otrzymał wsparcie zarówno psychiczne, jak i materialne. I całe szczęście - gdyby nie oni, świat zostałby prawdopodobnie pozbawiony wielu pięknych opowieści. Początkowo niedoceniany w ojczyźnie jako poeta, a także autor powieści i dramatów, został bardzo ciepło przyjęty w Niemczech. Dopiero później Dania i cały świat pokochały go za jego baśnie.

Biografia Andersena jest piękna, ale przyznam, że książka nieco mnie zawiodła. Spodziewałam się, że wielki baśniopisarz opowie swoją historię w sposób magiczny. Momentami miałam jednak wrażenie, że czytam litanię nazwisk i podziękowań lub rejestr nazw geograficznych, które przesuwają mi się przed oczami jak za szybą pędzącego pociągu i rozmazują, zanim zdążę zapamiętać nazwę stacji czy choćby jakiś szczegół krajobrazu. Za każdym razem, gdy w tekście pojawiało się jedno ze słynniejszych nazwisk epoki, jak Alexandre Dumas czy Wilhelm i Jakub Grimm, pojawiała się iskierka nadziei na zajmującą opowieść. Niestety, za każdym też razem gasła, zbywana lakoniczną wzmianką i pozostawiała ogromny niedosyt.

Każdą relację o radości z sukcesu, jaki odniosło któreś z jego dzieł pisarz uznaje najwyraźniej za chwilę słabości i następuje po niej cała seria zapewnień o tym, że nie wynika ona z jego próżności, że wszystko w życiu przyjmuje z pokorą i wszystko co ma, zawdzięcza Bogu. I o ile skromność w przypadku Andersena wydaje się zupełnie szczera i początkowo naprawdę budzi sympatię, to z czasem zaczyna być po prostu nużąca. Tak bardzo nie chce być posądzany o grzech pychy, że przybiera to niemal formę obsesji.

Z "Baśni mojego życia" wyłania się postać ciepłego, nieco nadwrażliwego marzyciela, który często zupełnie bezzasadnie umniejsza swoja wartość zarówno jako twórcy, jak i człowieka. Wiecznego Tułacza, który zdobył uznanie, ale nigdy nie założył rodziny i nie znalazł swego miejsca na ziemi, ciągle goszcząc u licznych przyjaciół rozsianych po Europie. Może wydawać się wręcz niesamowite, że istota tak krucha zaszła tak daleko, wykazując siłę ducha i upór, o który trudno byłoby ją posądzać.

Myślę, że warto wspomnieć o przekładzie, który momentami sprawia wrażenie nieco niezręcznego i psuje nastrój opowieści. Dziwne konstrukcje stylistyczne i gramatyczne wydają się być wręcz kalkami z języka oryginału, co z pewnością wpływa niekorzystnie na odbiór treści. Podejrzewam, że to, co w polskim wydaniu sprawia wrażenie przedziwnych łamańców, w wersji oryginalnej brzmi zupełnie naturalnie.



---
* Hans Christian Andersen, "Baśń mojego życia", tłum. Iwona Chamska, wyd. Ravi, 2003.


[Recenzję zamieściłam wcześniej w serwisie podaj.net]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3693
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: norge 29.03.2008 10:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Hans Christian Andersen n... | dublin_girl
Recenzja bardzo ciekawa i wyczerpująca. Z przyjemnością ją przeczytałam.
Była już tu na Forum mała dyskusja na temat biografii Andersena. Zerknij też na:
www.biblionetka.pl/...
Użytkownik: A.Grimm 28.03.2010 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Hans Christian Andersen n... | dublin_girl
Andersen musiał być nie tylko człowiekiem wrażliwym, ale także nadwrażliwym. A może właśnie to drugie przede wszystkim?

Zgadzam się z zastrzeżeniami przedstawionymi w recenzji. Faktycznie, Andersen nie rozpisywał się za bardzo. Dostajemy w jego autobiografii szereg nazwisk i nazw geograficznych, ale nic ponadto. Ewentualnie krótko opisane wrażenia. Niestosowny wydaje się więc tytuł autobiografii. Pozory baśni ma jedynie dzieciństwo opisane przez pisarza. Naturalnie, wszystko to zgodnie z ustaleniami badaczy zostało przez Andersena mocno podkoloryzowane.

Inaczej odebrałem natomiast liczne zapewnienia o skromności. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że są one wymuszone. W wielu miejscach autobiografii przebijało się coś wręcz odwrotnego; szczególny egotyzm i przekonanie o własnej wyjątkowości. Andersen nieustannie konfrontował przekonanie o swojej nieprzeciętności z opinią otoczenia. Był bez wątpienia człowiekiem trudnym i złożonym.

Mnie także zawiodła autobiografia. Jest to o tyle dziwne, że przecież trudno odmówić temu pisarzowi wyobraźni. A i jego biografia jest świetnym materiałem do snucia opowieści. Ale nie wyszło... Baśnie Andersena jednak zawsze pozostaną dla mnie jednym z najlepszych osiągnięć w tym gatunku.

Użytkownik: koczowniczka 20.09.2011 10:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Andersen musiał być nie t... | A.Grimm
Uwielbiam baśnie Andersena, ale autobiografia mnie rozczarowała. Też odniosłam wrażenie, że zapewnienia o skromności są wymuszone. Andersen był marzycielski, wrażliwy, niespokojny, ambitny, ale na pewno nie skromny! Wciąż starał się sprawiać wrażenie, że jest kimś nadzwyczajnym, domagał się dowodów uznania, pochwał. Miał kilka brzydkich cech charakteru. W baśniach często na przykład pisał o śmierci dzieci, wydawałoby się, że umie współczuć rodzicom, którzy stracili dziecko, jednak kiedy zmarła sześcioletnia córeczka jego przyjaciela Colina, nie umiał okazać zrozumienia zrozpaczonemu ojcu. Gniewał się o to, że Colin nie przysłał mu życzeń urodzinowych...

Jestem w stanie zrozumieć to, że Andersen podkoloryzował autobiografię i pominął pewne rzeczy: pisał nie dla potomnych, lecz dla współczesnych, starał się więc ukryć szczegóły, które mogłyby mu zaszkodzić, przedstawić go w złym świetle. Andersen przybył do Kopenhagi jako 14-letni chłopiec, musiał sam się utrzymać, zdobyć poparcie ludzi możnych, bo od tego zależało jego przetrwanie. Pisał więc to, co mogłoby się spodobać. I powoli zdobywał powodzenie. Mając 17 lat otrzymał stypendium i znalazł się w gimnazjum wśród uczniów, którzy mieli po 11 lat. Był dwa razy wyższy od tych dzieci, ale wiedział mniej, niż oni. Nie umiał nawet pokazać na mapie Kopenhagi, nie znał łacińskich słów. Dzieciaki go wyśmiewały. Możemy sobie wyobrazić, jak źle mu było.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: