Dodany: 27.03.2008 10:21|Autor: McAgnes

"Kocia kołyska" to blaga


"Kocia kołyska" jest - jak wszystkie książki Vonneguta - trochę odjechana, trochę surrealistyczna, trochę magiczna.

Zaczyna się od zamiaru napisania książki przez Jonasza - bohatera/narratora (masz ci los, znowu książka w książce!), zawierającej wspomnienia ludzi z dnia, w którym wybuchła pierwsza bomba atomowa nad Hiroszimą. Wiecie, to coś podobnego jak dzień, w którym zabito JFK.

Żeby zebrać materiały do książki, Jonasz kontaktuje się z dziećmi profesora Felixa Hoenikkera, "ojca" bomby atomowej. Gdyby książka została napisana, świadectwo jego dzieci miałoby sporą wartość. No, ale akcja powieści tak się toczy, że przestaje to mieć znaczenie.

Nabiera za to znaczenia spuścizna po Hoenikkerze, wynalazek lodu-9. Nabiera znaczenia wyspa San Lorenzo wraz z jej bogatą historią podbojów i przejęć. Nabierają znaczenia młodzi Hoenikkerowie: Newton, Angela i Frank. Nabiera znaczenia najpiękniejsza dziewczyna świata, Mona. Sam narrator też nabiera znaczenia. Wszystko staje się nagle niezwykle ważne, niezwykle istotne, a potem mamy duże BUM i ludzkość przestaje istnieć. Vonnegut uwielbia to robić, unicestwiać ludzi (jako społeczność) z przeróżnych powodów (no dobrze, te powody są dla mnie nieco niejasne) i na najprzeróżniejsze sposoby. Gdyby tak przypatrzeć się na zimno, można by odnieść wrażenie, ze Vonnegut nie lubi ludzkości jako takiej, nie lubi społeczeństwa, a cały dorobek cywilizacyjny jest dla niego płytki i miałki. Mówi o tym rozdział księgi Bokonona... no tak, ale aby przytoczyć co nieco, muszę wyjaśnić, że Bokonon to twórca religii panującej niepodzielnie i w tajemnicy na San Lorenzo. To taki zlepek obojętności, wrażliwości, stoicyzmu i cynizmu. Ot, wymyślona religia. Ale autorowi się podoba, a to jest najważniejsze, bo jak jemu się podoba (w końcu sam ją wymyślił, nie?), to potrafi tak o tym pisać, że i nam się podoba.

Ale o czym to ja?... Prawda, o rozdziale.

Tytuł rozdziału brzmi: "Jaką nadzieję na przyszłość może mieć ludzkość w świetle swoich dokonań na przestrzeni ostatniego miliona lat?".

Treść: Żadnej.

I taki właśnie jest Kurt. Swoim stylem, krótkimi zdaniami, mocno postawioną kropką czy wykrzyknikiem przekonuje nas, że społeczeństwo jest do bani. Na szczęście po skończeniu książki nie ma się ochoty rzucić w diabły wszystkiego, bo wyczuwa się w tym jego pisaniu porozumiewawcze przymrużenie oka, ironię, autoironię i potężny dystans do świata.

Tak już na koniec: wynalazek lodu-9, skuwającego planetę w mroźny klejnot, przyprawia mnie o dreszcz zachwytu i przerażenia.

Jeszcze jedno: kocia kołyska to ułożenie sznurka na palcach i takie skrzyżowanie go, by powstała kołyska i kot w niej. Widzieliście kiedyś coś takiego? Widzieliście kołyskę? Widzieliście kota? Czy tylko poplątany sznurek na palcach?

Kocia kołyska to blaga. Kropka.



[recenzję zamieściłam wcześniej na forum pclab.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8621
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: