Dodany: 27.12.2013 12:25|Autor: porcelanka

Czytatnik: "Cicer cum caule"

Rozczarowania czytelnicze 2013


Mijający rok obfitował we wspaniałe lektury, niemniej zdarzyło mi się natknąć na kilka książek, które mnie rozczarowały. Oto one:

1. Niebieski rower: 1939-1942 (Deforges Régine)
Największe rozczarowanie mijającego roku, nawet nie dobrnęłam do połowy. Bolała mnie ta książka strasznie, bo uwielbiam „Przeminęło z wiatrem”. To nieomal świętokradztwo, tak karykaturalnie przedstawić Scarlett. Naprawdę nie mam nic przeciwko twórczym nawiązaniom, ba nawet bardzo je lubię. Jednak odtwórcze przepisywanie poszczególnych scen, niezgrabny styl, nieudolnie zbudowane postacie. Nie wiem może gdybym brnęła w to dalej to byłoby lepiej, ale nie sprawiało mi to żadnej frajdy. Już raz dałam się nabrać na kontynuację „Przeminęło z wiatrem” i nic dobrego z tego nie wynikło.

2. Paragraf 22 (Heller Joseph)
To jedna z tych książek co do których czuje się wstyd i zażenowanie, że nie przebrnęłam, nie zrozumiałam – wszak to nieomal klasyk, powieść bardzo wysoko oceniana. Zupełnie nie trafił do mnie sposób narracji i styl. Chyba jednak nie umiem spojrzeć ironicznie na II wojnę światową. Poddałam się w połowie. Może kiedyś wrócę i zmienię zdanie...

3. Agencja złamanych serc (Matuszkiewicz Irena)
Chciałam przeczytać lekkie czytadło, zrelaksować się. Gdzieś w połowie książki doszłam do wniosku, że zamiast odpoczywać – męczę się okrutnie. Drętwy styl, papierowe postacie, nawet nie byłam ciekawa finału. Zastanowiłam się – po co się zmuszać? Chyba już nie sięgnę więcej po książki Matuszkiewicz, najwyraźniej to nie moja bajka.

4. Królowa Ciemności (Bishop Anne)
Bardzo wysoka średnia ocen na Biblionetce, wysoka pozycja w polecankach. Lubię fantastykę, więc zapowiadało się świetnie. I nic, nie porwało mnie, nawet nie dobrnęłam do końca. Wyrastam z fantasy? Mam nadzieję, że nie. Może jestem coraz bardziej wybredna...

5. Ryzykantka (Krentz Jayne Ann (pseud. Quick Amanda lub Castle Jayne lub James Stephanie))
Kolejne podejście do gatunku zwanego romansem. Kolejne rozczarowanie. Właściwie nie miałam żadnych wymagań – miało być tylko lekko, łatwo i przyjemnie. Było źle pod każdym względem. Przede wszystkim bardzo infantylne i emocjonalnie nieprawdopodobne. Przez takie powieści romans budzi negatywne skojarzenia, aż się marzy, żeby ktoś w końcu zrehabilitował ten gatunek.

6. Klara (Kuna Izabela)
Przygoda z „Klarą” zaczęła się całkiem dobrze i trochę od końca, bo od adaptacji teatralnej. Jako, że teatr odbieram jedynie emocjonalnie, bo żadnego przygotowania ku temu nie posiadam, to mogę powiedzieć jedynie, że podobało mi się. Może trochę niepotrzebnych wulgaryzmów, kilka przerysowań, ale ogólnie wrażenia pozytywne. Pierwowzór jednak okazał się o dziwo znacznie gorszy. „Klara” to dość niestrawny strumień świadomości (?) okraszony bardzo wulgarnym językiem, który nie pełni żadnej roli. Większość wydarzeń nie ma zupełnie przełożenia na treść. Coś tam z tego wszystkiego wynika, ale gubi się w wszechobecnym chaosie i nie pozostaje w pamięci czytelnika.

7. Klub Matek Swatek: Operacja: Londyn (Stec Ewa)
Rozczarowałam się kontynuacją Klubu Matek Swatek, bo chyba oczekiwałam zbyt wiele. Jak dotąd Stec ujęła mnie swoim żartobliwym stylem, konwencją powieści przygodowych z wątkiem kryminalnym i miłosnym. Odbierałam je jako pewien pastisz, zabawę i trafiał do mnie ten typ poczucia humoru. „Operacja Londyn” odsłania jednak niemiłosiernie wszystkie braki i staje się własną karykaturą – brak tego puszczania oka do czytelnika, lekkiego humoru. Pozostaje nieprawdopodobna intryga, papierowe postacie i tani sentymentalizm. Po prostu wieje nudą.

8. Tysiąc dni w Wenecji (Blasi Marlena de)
Właściwie to nie powieść, a wspomnienia, więc nie powinno oceniać się fabuły, a jedynie styl i język. Problem w tym, że trudno autorkę polubić – już jej same zamiłowania kulinarne nie budzą we mnie sympatii. Pomijając już zupełnie fakt, iż większość przytoczonych przepisów to dania dla wybranych, chociażby ze względu na koszty. Jedyną zaletą „Tysiąca dni w Wenecji” jest to, że przybliża w pewien sposób Włochy i Wenecję. Całości nie ratuje nawet gawędziarski styl pisarki, za dużo tu złośliwości, niepotrzebnych dygresji i ocen. Jasne różnych ludzi spotykamy w życiu, ale żeby wszystkich szufladkować i oceniać powierzchownie? Płytkie to.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 569
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: