Dodany: 21.03.2008 00:46|Autor: Aquilla
Świat wysp
Już od pewnego czasu poszukuję książek, które wyłamują się z tolkienowskiego schematu "człowiek, elf i krasnal". Kiedy polecono mi "Abarat", podeszłam do niego z nadzieją, ale i pewną dozą niepokoju. No bo jak to tak? Barker, autor horrorów, napisał książkę fantasy dla dzieci? Nie zniechęciło mnie to jednak i po (dłuższych) poszukiwaniach w końcu w moich spragnionych czytelniczych wrażeń łapkach pojawił się "Abarat". I nie żałuję, gdyż był to jeden z moich najciekawszych zakupów ostatniego roku.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to wygląd książki*. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jest to jedna z najstaranniej wydanych pozycji dla młodzieży, jakie dane mi było zobaczyć. Twarda oprawa, dobrej jakości papier i, co najbardziej istotne, 100 rysunków wykonanych ręką samego autora. Rysunków nieco dziwacznych, wyglądających jak połączenie surrealizmu Dalego z twórczością Boscha i Picassa, ale niewątpliwie posiadających urok i bardzo dobrze oddających ducha powieści. Krótko mówiąc, książka Barkera sama w sobie stanowi ozdobę każdej biblioteczki, przegrywając pod tym względem chyba tylko z "Miastem Śniących Książek" Moersa.
No dobrze, ale o czym właściwie jest "Abarat"? Główną bohaterką książki jest Candy Quackenbush - przeciętna amerykańska dziewczynka, mająca dość życia w prowincjonalnym miasteczku i kłótni z wyjątkowo nieprzyjemną nauczycielką i ojcem alkoholikiem. Pewnego dnia, po kolejnej aferze w szkole, Candy ucieka poza granice Kurczakowa (ciekawa i dość adekwatna nazwa dla miasta będącego w gruncie rzeczy wielkim kurnikiem), na porośniętą wysoką trawą prerię. Tam spotyka istotę imieniem John Szelma, która, po kilku perypetiach, zabiera ją do Abarat - magicznego świata 24 wysp, przyporządkowanych określonym godzinom dnia, i jednej dodatkowej, na której czas podobno nie istnieje. Dalej fabuły nie będę zdradzać, dość powiedzieć, że pogoni, ucieczek, walki, tajemnic i Wielkich Złych Bandytów na pewno nie zabraknie.
Jak dotąd wygląda to dość sztampowo, wszak we wszystkich baśniowych krainach aż się roi od zagubionych w nich ziemskich dzieci, że wspomnę jedynie o Narnii i Oz. Cóż więc wyróżnia "Abarat"? Powiem krótko - świat. Wystarczy przeczytać kilka pierwszych stron, by zaczęło robić się dziwacznie. Bo czy sztampowym jest Szelma - wyglądający bardziej na diabła niż człowieka, z wielkim porożem, na którym wiszą żyjące, gadające głowy jego braci? A to dopiero początek opowieści. W dalszej części spotykamy między innymi człowieka-kota, istotę oddychającą własnymi złymi myślami, ryboludzi i kalmara służącego za... lornetkę. Wraz z Candy i innymi postaciami odwiedzimy wyspę będącą wielką, zamieszkaną rzeźbą ludzkiej głowy, przejdziemy przez las szubienic, gdzie kruki rozmawiają ze sobą głosami dawno zmarłych ludzi, posłuchamy najdłuższego słowa świata, śpiewanego przez pewien gatunek węży i poznamy ptaki, z których jaj co kilka lat wykluwają się ludzkie dzieci. Jeśli chodzi o nietypowe pomysły, Barker może śmiało konkurować z Lewisem Carrollem albo Michaelem Ende.
Nachwaliłam się, teraz pora na wady. Jest jedna, ale za to duża - po skończonej lekturze mam wrażenie, że świat Abarat nie został do końca wyeksploatowany. Candy odwiedza jedynie kilka spośród 25 wysp i spotyka w gruncie rzeczy niewielu bohaterów (choć każdy z nich jest na swój sposób oryginalny i zdumiewający). Mówiąc wprost - książka jest zwyczajnie za krótka i pozostawia niedosyt. Jest to jednak wyraźnie jedynie część cyklu i mam nadzieję, że jej kontynuacja - "Dni magii, noce wojny" - w atrakcyjny sposób rozwija główne wątki i uzupełnia naszą wiedzę o Abaracie. Tak interesujący świat nie może się wszak zmarnować.
Podsumowując - "Abarat" jest naprawdę dobrą książką, skutecznie wyłamującą się ze schematów. Przemyślany świat, fascynujące postacie, piękne ilustracje i całkiem interesująca fabuła sprawiają, że historię czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Polecam ją każdemu, kto znudził się już kolejnymi wariantami Śródziemia, a sama ruszam na poszukiwania drugiej części cyklu. Bo kiedy wejdzie się do Abaratu, trudno go tak po prostu opuścić.
---
* Clive Barker "Abarat", wyd. Amber, 2002.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.