Dodany: 25.11.2013 00:00|Autor: AnnRK

Książka: Madame
Libera Antoni

2 osoby polecają ten tekst.

No more, no more, no more!


Madame, ach, Madame! Piękna, niedostępna. Twój każdy ruch śledzą wpatrzone w ciebie oczy. Nie przeoczą żadnego uśmiechu, choćby wyimaginowanego cienia sympatii znaczącego twoją twarz.
Madame, ach, Madame! Grosik za twe myśli, życie za czułe spojrzenie. Madame, barwny kwiecie na tle szarości. Piękny, niedostępny, kuszący, daleko poza zasięgiem.

Powieść Antoniego Libery "Madame" przenosi nas do lat sześćdziesiątych. Jej bohater, maturzysta z jednego z warszawskich liceów, zakochuje się w uczącej francuskiego dyrektorce szkoły. Bystry, wrażliwych chłopak o nieco buntowniczej naturze robi co może, by zwrócić na siebie uwagę pięknej kobiety, tak ogromnie odróżniającej się "od reszty nauczycieli - szarych, zgorzkniałych, nudnych, w najlepszym razie nijakich. Chodziła elegancko ubrana, wyłącznie w garderobie produkcji zachodniej (to się widziało od razu), miała wypielęgnowane ręce, zdobione gustowną biżuterią, i bił od niej odurzający zapach dobrych, francuskich perfum. Jej twarz pokrywał zawsze starannie zrobiony makijaż, a głowę wieńczyły lśniące, kasztanowe włosy, przycięte krótko i zgrabnie ułożone ponad długą, wysmukłą szyją. Trzymała się prosto, miała nienaganne maniery, a przy tym ciągnął od niej jakiś mrożący chłód"[1].

To zauroczenie, ta fascynacja, która każe mu grzebać w przeszłości nauczycielki, zdobywać o niej informacje z wszelkich możliwych źródeł, czatować pod jej oknem, wyróżniać się na lekcjach czy to wiedzą, czy to bezczelnością, te śmiałe uczynki, tajemnicze podchody - nie tylko pozwalają mu poznać kobietę nieco bliżej, ale także podjąć decyzje odnośnie do własnej przyszłości. Co dalej, po maturze? Dokąd? Którędy? Po co?

Parafrazując słowa Jerzego Pilcha: powiedzieć, że "Madame" Antoniego Libery to literacka perełka, to nic nie powiedzieć. Spróbować opisać tę książkę własnymi słowami, to zderzyć się z murem ograniczenia językowego, niemożnością popisania się erudycją. Napisać, że jest to historia miłosnego zauroczenia ucznia jego nauczycielką, to spłycić niemożliwie temat, to ograniczyć się do jednego wątku, będącego zaledwie pretekstem do rozważań na szereg tematów.

W szarej, pełnej ograniczeń Polsce czasów PRL-u Madame jawi się niczym kolorowy motyl, przedstawicielka innego świata, pachnącej Zachodem doskonałości. Ze swoją elegancją, klasą, znajomością języka ludzi kultury i sztuki stanowi ogromny kontrast z rzeczywistością, która ją otacza. Nietrudno się więc dziwić, że dla spragnionego wolności, swobody, zachodniego luzu chłopaka staje się nie tylko przedmiotem młodzieńczych uczuć, ale także symbolem lepszego świata, równie egzotycznym i niedostępnym co paryskie salony, zachodni styl bycia.

Doskonała niedoskonałość bohatera zdaje się nieco przerysowana. Oto młodzieniec zafascynowany dorobkiem kulturalnym ludzkości, który poszukuje ujścia dla swych emocji czy to zakładając zespół muzyczny nijak niewpasowujący się w standardy dorocznego festiwalu chórów, czy to rzucając w twarz jednemu z nauczycieli prowokacyjne "no more", czy to tworząc scenariusz spektaklu uznanego za kosmopolityczny, przez dyrektora określony jako wyrażający "bierny, a nawet pogardliwy stosunek do tradycji i kultury własnego narodu"[2]. Wszystko, co robi bohater, wydaje się gloryfikacją Zachodu, niezgodą na akceptację aktualnego stanu rzeczy. W tym buncie bezczelnego erudyty można dostrzec pragnienie zmian, oswobodzenia skrzydeł, wydarcia się cenzurze, wyskoczenia poza ramy. Wyższość nastolatka, który na rówieśników patrzy nieco z góry, dość łatwo usprawiedliwić (czy słusznie, to już inna kwestia) - wszak jest to głos sprzeciwu, próba wyzwolenia. Błyskotliwy, inteligentny, wygadany, z łatwością cytujący Szekspira, powołujący się na wielkich świata kultury, na tle pozostałych wydaje się nadnaturalnie zdolny. Niedoskonały w swej pewności siebie, w wywyższaniu się ponad innych, irytuje, drażni, aż prosi się o zegarek Ruhla, synonim taniości, kiczu. Dostaje zresztą taki, niszczy go, lecz nie spuszcza z tonu. Młodość najwyraźniej ma swoje prawa, dopiero dorosłość ściąga jej cugle.

Można starania bohatera nazwać śledztwem, wścibstwem, ba! podciągnąć je pod stalking, bo choć pojęcie to jest świeżo ukute, jak ulał pasuje do młodzieńca, co niczym cień podąża za swą muzą. Można chłopaka nie lubić, bo sympatii raczej nie wzbudza. Można się też dziwić jego uczuciu, które ma w sobie więcej kalkulacji niż emocji, choć to akurat uznałabym raczej za symboliczną tęsknotę do zachodniego stylu życia niż porywy serca. Można się czepiać i narzekać, a jednak powieść Libery nie daje o sobie zapomnieć.

Co stanowi o wartości "Madame"? Co sprawia, że jest tak chętnie czytana, że nie zapomniano o niej z upływem czasu? Mnogość aluzji, nawiązań, kulturalnych wtrętów. Na kartach powieści znajdziemy liczne odwołania. Do Mickiewicza, Racine'a, Prousta, Manna, Szekspira, Dantego. Do wielu innych. Każdego można kupić na wiele sposobów, różnymi środkami. Choćby erudycją, kulturalnym obyciem - tym właśnie kupił mnie Antoni Libera. Wiedzą, językową ekwilibrystyką. Niezbyt oryginalną historię chłopaka zafascynowanego nauczycielką obudował całą gamą niebanalnych scen, emocji i fraz. Raz bawi, raz snuje rozważania - to o sztuce, to znów o samym życiu. Złożoność tej powieści, jej wielowarstwowość sprawia, że kilkanaście lat po premierze wciąż jest wznawiana, kupowana, czytana. Niezmiennie fascynująca.

"Kim bylibyśmy wszyscy (...) bez fundamentu kultury, bez tabu i obyczaju, a zwłaszcza bez języka, bez mowy kunsztownie wiązanej"[3]...


---
[1] Antoni Libera, "Madame", wyd. Znak, 1998, s. 44.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże, s. 336.


[Recenzję wcześniej opublikowałam na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1159
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: