Dodany: 01.03.2008 14:52|Autor: dorsz

Wielka szkoda, że nie powstała druga część...


Wiele lat żyłam w przeświadczeniu, że "Cała prawda o planecie Ksi" to jedna ze słabszych książek autora "Limes inferior" i "Paradyzji". Po ponownej lekturze muszę ten pogląd zweryfikować i przyznać, że jest to rzecz bardzo dobra, być może nawet należąca do najlepszych w dorobku Zajdla. Znakomicie zniosła upływ czasu, a to już 25 lat od jej pierwszego wydania.

Na początku spotykamy Slotha - doświadczonego pilota, któremu przerywają zasłużony urlop na Ziemi, bo musi natychmiast udać się w stronę tytułowej planety Ksi i zbadać, co stało się z wysłanymi tam dwadzieścia pięć lat wcześniej statkami kolonizacyjnymi. Po dotarciu w pobliże celu Sloth znajduje prom kosmiczny, na którym jest tylko jeden starzec, oraz... dziennik pokładowy. To on właśnie stanie się teraz naszą główną lekturą. Opowiada o przewrocie, jakiego dokonało dziesięciu kolonistów na planecie Ksi, którzy postanowili tam objąć władzę absolutną. Z jego kart wyłania się nie tylko dość niejednoznaczna - znakomicie nakreślona przez Zajdla - postać narratora, ale również obraz tworzenia swoistego totalitaryzmu, manipulowania ludźmi, posługiwania się kłamstwami i intrygami. Mimo pewnych koniecznych uproszczeń, nie ma chyba żadnej podobnej literackiej analizy rewolucji widzianej oczami dwulicowego uczestnika wydarzeń, niechętnie (choć czy naprawdę tak niechętnie?) korzystającego z przywilejów. Zajdel czasem zanadto daje się ponieść swojej socjologicznej pasji i miejscami snuje przydługie wywody, ale to nie przeszkadza w śledzeniu akcji. Tym bardziej, że końcówka dziennika jest naprawdę przejmującym studium samotności, zaskakująco odbiegającym od poprzednich wydarzeń i wydaje się, że jest bardziej w stylu Lema niż samego Zajdla.

Po przeczytaniu dziennika wracamy do powieściowego tu i teraz, dowiadujemy się, jak obecnie - po kilkudziesięciu latach od opisywanych wydarzeń - wygląda sytuacja na planecie Ksi i... nieco zaskakuje nas zakończenie. Wiele wyjaśnia lektura konspektu drugiej części, wraz z trzema jej fragmentami dołączonego przez wydawnictwo SuperNOWA do jubileuszowego wydania książki. Wynika z niego, że Zajdel doskonale zdawał sobie sprawę z całego bogactwa możliwości, jakie się przed nim otwierały dzięki stworzeniu planety Ksi. Widać, że miał zamiar je eksplorować rozwijając wiele zupełnie nieoczywistych na pierwszy rzut oka wątków. Powstałaby naprawdę znakomita powieść. Niestety, ówcześnie z nim współpracujące wydawnictwo KAW nie chciało tej planowanej kontynuacji. Rozgoryczony autor porzucił planetę Ksi i zamiast niej napisał "Paradyzję", opartą na dość podobnym pomyśle wyjściowym. Niedługo potem śmierć nie pozwoliła mu na dokończenie "Drugiego spojrzenia na planetę Ksi". To naprawdę niepowetowana szkoda. Zajdel, oprócz błyskotliwej analizy powstawania totalitaryzmu, dotknął w swej powieści podstawowych pytań ludzkości - przede wszystkim o granice wolności, o prawa do ingerencji w losy drugiego człowieka, a nawet całego społeczeństwa. Wbrew pozorom, nie ma tu łatwych i prostych odpowiedzi. W drugim tomie z pewnością rozwijałby te rozważania.

Mogę tylko powtórzyć raz jeszcze, że straszna szkoda się stała. Być może jednak nie cała nadzieja stracona. Może ktoś kiedyś na podstawie tego konspektu napisze ów drugi tom tak, jak Zajdel go sobie wyobrażał - zdarzało się tak już przecież w historii literatury...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2771
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: