Dodany: 15.10.2013 15:40|Autor: miłośniczka

Notoryczne kopiowanie cudzych recenzji


Moi drodzy.

Pisaliśmy o tym już jakiś czas temu, nie obyło się również bez dyskusji na forum. Niby sprawa jest błaha (jak się dowiedziałam), z drugiej strony - czy warto, trzeba, można odpuszczać? Wzruszać ramionami? Myślę, że zaznaczenie, iż (prawie) każda recenzja jest również objęta prawami autorskimi, nie jest niczym zdrożnym. Nie jest też chyba złą praktyką upominanie od czasu do czasu tych, którzy nasze teksty zamieszczają w internecie bez żadnego linka, nazwiska/psedonimu autora. Bez refleksji. Nie pomaga nawet umieszczona pod każdym z nich informacja, że: "(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione."

Nawet mnie to jakoś specjalnie nie denerwuje, snu z powiek nie spędza tym bardziej. Ale ja już tak mam, że walczę w imię zasad. Często - z wiatrakami. Dobrze, że nie ja jedna (pamiętam jeszcze dyskusję na forum, pamiętam).

Ponad rok temu, kiedy z ciekawości sprawdzałam, czy coś mojego zostało skopiowane, natrafiłam tylko na jeden tekst, na recenzję książki "Ostrożnie, pożądanie". Oczywiście, w chomiku. Właściciel konta po mojej interwencji tekst usunął i swojego chomika zablokował. Dobrze.

Dziś trafiłam na czytatkę Kocia o prawach autorskich i, wiedziona jakimś dziwacznym porywem, znów przeprowadziłam akcję sprawdzania, czy moja własność intelektualna (niby chi chi, ale jednak) znajduje się tylko tam, gdzie powinna. Ale gdzie tam!

Hitem okazała się być recenzja "Obłomowa", która pojawiła się w sieci przy różnych okazjach kilkanaście razy. NIGDZIE - jako mój własny tekst. WSZĘDZIE - jako informacja o książce. Znalazłam też inne recenzje. Nawet tych książek, które w recenzjach totalnie "zjechałam" - po prostu kopiowano nienasycony emocjami fragment, a pod spodem dopisywano: "Polecam!!!". Heh.

Kto?
1. Chomikuj. Pod wieloma e-bookami czy audiobookami.
2. Allegro. Oczywiście w opisach aukcji. Niestety, aukcji, które znajdują się w archiwum, nic już nie zmieni. Można jedynie upominać się o zmiany w tych aktualnie trwających.
3. Biblioteki (niestety). W opisach katalogowych.
4. Antykwariaty. Jeszcze bardziej niestety. Ludzie z miłością do słowa pisanego... brak mi słów.

Rozesłałam do miejsc, w których była taka możliwość, krótką informację mniej więcej taką, bez większych zmian:

Dzień dobry,

Piszę w dość delikatnej sprawie. Otóż zauważyłam, że XXX (instytucja taka a taka, czasem osoba prywatna) wykorzystała bez mojej wiedzy i zgody fragment recenzji opublikowanej przeze mnie w portalu BiblioNETka.pl. Pragnę przypomnieć, iż stosowanie takich praktyk jest nadużyciem prawa autorskiego obowiązującego w Polsce i dotyczącego także kopiowania fragmentów tekstów, jakimi niewątpliwie są recenzje. Zresztą, pod zamieszczonym przeze mnie tekstem widnieje odpowiednia adnotacja. A oto i fragmenty, o których mowa:

fragment skopiowany znajduje się tutaj:
[link]

tekst oryginalny natomiast (z odpowiednią adnotacją) tu:
[link]

Bardzo proszę o naprawienie tego błędu i informację zwrotną, jak rozwiązany został problem. Stosownym byłoby usunięcie skopiowanego bezprawnie tekstu bądź też podpięcie pod nim linka do oryginalnej recenzji (zamiennie notki, że fragment pochodzi z recenzji użytkownika takiego to a takiego, z portalu takiego a takiego). Upraszam również o niestosowanie takich praktyk w przyszłości.

Serdecznie pozdrawiam,

Katarzyna Leśniak


Za ostro? No właśnie się zastanawiam. Starałam się, żeby to nie brzmiało jak wypluwane ze złością słowa, z pianą na ustach i wysuniętymi szponami, gotowymi do ataku. Minęło kilka godzin i doczekałam się kilku odpowiedzi. Bardzo pozytywnie odebrałam tych wszystkich ludzi, naprawdę. :-) Często pisali, że nie brali tego pod uwagę, że robili to bezmyślnie, że przepraszają, czasem - że informację nadesłał ktoś inny, a oni byli zbyt mało czujni. To takie pozytywne. :-) Obiecywali, że będą zawsze już linkować takie fragmenty bądź też dopisywać autora albo chociaż miejsce ich zaczerpnięcia. Jedna Pani nawet pozmieniała wszystkie swoje aktualne aukcje na allegro, pod każdą książką dodając linka (tak przynajmniej napisała w mailu). To miło. To znaczy, że taka "mini walka/wojna" nie poszła na marne, że po prostu kilku ludziom uświadomiłam, że tak nie wolno; nie złościli się, nie obrażali, zaczęli na to zwracać uwagę. Fajnie.

Ha! Że każda niemal reguła ma swoje wyjątki, podzielę się z Wami wyjątkiem i w tym temacie. Właściciel bardzo prężnie działającego antykwariatu odpisał, że rozumie moje pretensje, ale:
- że robię z igły widły,
- że kradnę cenny czas jego pracownikom, którzy ciężko pracują przecież,
- że uważa to za formę "natrętnego spamu" i "jakiejś pokątnej autoreklamy".
???
Grzecznie, jak sądzę, odpisałam, że jeśli ktoś bezmyślnie skopiował mój tekst, zamiast zrobić porządnie opis książki albo chociaż dokopiować źródło "cytatu", to ja w sumie odwaliłam tę robotę za niego i on miał dzięki temu więcej czasu, który może poświęcić na odczytanie mailowej wiadomości, że to nie było fajne. Nie sądzę zatem, żeby dochodzenie w ten sposób (jednym mailem) swoich - jakby nie było - praw było czymś nie na miejscu.

Ocenę takiej odpowiedzi Pana-Właściciela-Dobrze-Funkcjonującego-Antykwariatu pozostawiam Wam. A ja podsumuję całość tak: czasem warto powalczyć. Okazuje się, że niektórzy mogą z takich praktyk zrezygnować albo zmienić je bez problemu, trzeba tylko dać im znać, że to, co robią, nie jest OK.

:-)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5963
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 27
Użytkownik: gosiaw 15.10.2013 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi drodzy. Pisaliśmy ... | miłośniczka
Zdradzisz nazwę tego przedsiębiorczego antykwariatu? Może być via PW. Tak żebym wiedziała u kogo nie kupować. :)
Użytkownik: miłośniczka 15.10.2013 18:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdradzisz nazwę tego prze... | gosiaw
Oczywiście. Na PW. :-)
Użytkownik: gosiaw 15.10.2013 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście. Na PW. :-) | miłośniczka
Dzięki. :)

A mi jakiś czas temu nudziło się z lekka na szkolnym korytarzu, gdy czekałam aż moja córka spakuje wszystkie swoje graty i będzie gotowa opuścić świetlicę. Rzuciła mi się w oczy spora plansza z kodeksem szkoły z klasą. Okazuje się, że nawet dzieci wiedzą, że pracować trzeba samemu, a jeśli już korzysta się z cudzej pracy to należy podawać źródło. A przynajmniej są tego uczone. Oby skutecznie.
Użytkownik: miłośniczka 16.10.2013 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki. :) A mi jakiś ... | gosiaw
Oby. :-)
Użytkownik: jelonka 15.10.2013 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi drodzy. Pisaliśmy ... | miłośniczka
O walczeniu ze skopiowanymi treściami przy pomocy Googla:
http://o-internecie.blogspot.com/2013/09/jak-skutecznie-walczyc-z-osobami.html
http://o-internecie.blogspot.com/2013/09/o-skutecznej-walce-z-osobami-kradnacymi.html

Co prawda w kontekście pozycjonowania, ale może się przydać i narzędzie do poszukiwania kopii jak i zgłoszenie sprawy Googlowi.
Użytkownik: miłośniczka 15.10.2013 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: O walczeniu ze skopiowany... | jelonka
O, dziękuję Ci, Jelonko! Bardzo, bardzo przydatne linki. Nie zdawałam sobie sprawy z takich możliwości, a już zaczęłam się zastanawiać, co robić, jeśli ktoś pomimo mojej interwencji tekstów nie usunie (nie dlatego, że nie umie albo nie odczytał wiadomości, ale dlatego, że nie chce, bo, na przykład, pracownicy ciężko pracują i mają inne, ważniejsze, zadania do wykonania). Niby najlepiej odpuścić, bo komu chce się bawić w sądy i takie tam. A straszyć, nękać, jak ktoś ma to gdzieś - bez sensu. Widzę jednak, że jest szansa bezproblemowego rozwiązania takich spraw. :-) Oj, takiemu opornemu panu to by spadły obroty, jakby przestał pojawiać się w wyszukiwarce Google. Ciekawe, jak wtedy zapatrywałby się na moją "jakąś pokątną autoreklamę" i "natrętny spam". Wierzę jednak, że treść usunie albo dopisze pod spodem, że jest skopiowana. I mam nadzieję, że nie znajdę w tym antykwariacie więcej tego typu niejasności.

Dziękuję Ci też, bo tymi linkami przekonałaś mnie, że wcale się nie wygłupiłam i że z takimi praktykami warto - trzeba! - walczyć.
Użytkownik: jelonka 15.10.2013 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: O, dziękuję Ci, Jelonko! ... | miłośniczka
Ależ proszę bardzo :)
Tam na blogu jest jeszcze trzecia cześć historii z happy endem ;-)
Użytkownik: Natii 15.10.2013 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi drodzy. Pisaliśmy ... | miłośniczka
Moja ulubiona odpowiedź, jaką dostałam na maila z prośbą o usunięcie bezprawnie skopiowanego tekstu:

"Założyłaś chomika tylko po to by szukać Twoich wypocin, jeszcze raz współczuję.
Nie mam zamiary wdawać się w dyskusje, powinnaś ścignąć wielkie portale a nie maluczkich.
Jest taka rybka, zero w swoim środowisku, która by zaimponować innym lub postraszyć kogoś nadyma się i udaję większą niż w rzeczywistości jest. "

:D


Użytkownik: awiola 16.10.2013 08:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja ulubiona odpowiedź, ... | Natii
Chciałabym sprawdzić czy moich tekstów nikt nie kopiuje, ale zastanawiam się jak to zrobić szybko. Musiałabym fragmenty moich recenzji wrzucać w google, a to trochę czasochłonne. Sama nie wiem...
Użytkownik: miłośniczka 16.10.2013 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałabym sprawdzić czy ... | awiola
Myślę jednak, że warto czasem poświęcić na taką "akcję" wolne popołudnie. Jeśli jednak chcesz pójść na skróty, zajrzyj na bloga, którego podlinkowała wyżej Jelonka. W którymś miejscu kobieta, która go prowadzi, opisuje narzędzie ułatwiające wyszukiwanie skopiowanych treści. Myślę, że to może zadziałać. :-)
Użytkownik: miłośniczka 16.10.2013 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja ulubiona odpowiedź, ... | Natii
Ojej! To się nazywa bezczelność! Tylko już taka najniższych lotów, bo bezczelność opisywanego przeze mnie pana miała jakiś tam smaczek, jeśli można to tak nazwać... I jak tu z takim chamem walczyć?

A czy tekst usunął?
Użytkownik: Natii 16.10.2013 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojej! To się nazywa bezcz... | miłośniczka
Usunął. ;-)
Użytkownik: miłośniczka 22.10.2013 09:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Usunął. ;-) | Natii
Chociaż tyle...
Użytkownik: gosiaw 17.10.2013 08:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja ulubiona odpowiedź, ... | Natii
Szalenie zirytowałaby mnie taka arogancja, ale na jakiegoś chomika to może machnęłabym ręką. Co innego jednak jest w przypadku miłośniczki. Na jej tekstach jakiś antykwariat potencjalnie zarabia. Tego bym już nie zamierzała odpuścić. Ale to sprawa miłośniczki co z tym zrobi. Ja wiem jedno - w antykwariacie X zakupów nie zrobię na 100%. :)
Użytkownik: Matylda. 17.10.2013 10:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Szalenie zirytowałaby mni... | gosiaw
A jaki to antykwariat? Chętnie też zaprzestanę tam zakupów w imię solidarności ;-)
Użytkownik: gosiaw 17.10.2013 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: A jaki to antykwariat? Ch... | Matylda.
:) Nie czuję się upoważniona by podawać nazwę jeśli miłośniczka tego publicznie nie podaje. Mnie przysłała tę informację via PW.
Użytkownik: Matylda. 17.10.2013 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: :) Nie czuję się upoważni... | gosiaw
Ja też już wiem :-)
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 22.10.2013 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też już wiem :-) | Matylda.
A to i ja poprosze, żeby w razie czego wiedzieć kogo unikać. ;)
Użytkownik: miłośniczka 22.10.2013 09:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Szalenie zirytowałaby mni... | gosiaw
Ale w zasadzie już nie mam co robić. Tekst usunęli, obrazili się, a przecież wystarczyło dopisać już nawet nie mnie, ale "Biblionetka.pl". To też proponowałam. I nic. Zresztą, jak tu dyskutować z kimś, kto uważa, że nieetyczne jest to, co robię JA, bo w tych ciężkich czasach przeszkadzam ludziom w wypruwaniu sobie flaków celem zarabiania na chleb i sama nie wiem, jak to ciężko jest kopiować dziennie dwadzieścia albo nawet więcej recenzji - no jak można wymagać, żeby przy takiej ilości podawać jeszcze źródło! Bezczelność.
;]
Sama nie wiem - śmiać się, płakać?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.12.2013 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi drodzy. Pisaliśmy ... | miłośniczka
Dołożę i swoje trzy grosze (swoją drogą, co ja się naszukałam, zanim znalazłam ten wątek! Tytułu nie pamiętałam, tylko mi się na szczęście po godzinie szperania na forum przypomniało, kto zaczął...).

Wiem, że ludzie lubią sięgać po cudze, ale generalnie nie mam czasu się zabawiać w policjanta, więc wszystkie przypadki naruszenia moich praw autorskich wykrywam... przypadkiem.
Przeczytałam bowiem jedną pozycję z literatury czeskiej, po czym przypomniała mi się jedna z moich ukochanych książek tegoż pochodzenia. W Biblionetce czytało ją stosunkowo mało osób, postanowiłam więc sprawdzić, czy gdzie indziej po sieci nie fruwają jakieś recenzje. Wpisałam do Googla stosowną frazę, po czym na pierwszym miejscu wyskoczył mi tak zachwalany przez wielu orędowników zmian konkurencyjny portal. No, dobrze. Otworzyłam stronę książki i rzuciwszy okiem na opis (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/61186/cud-generalny-powiesc-nadziei), doznałam déjà vu; wydało mi się dziwne, że tak dobrze pamiętam notę wydawcy, więc czytałam dalej i dalej, nabierając coraz więcej pewności, że to jednak nie wydawca był autorem tego tekstu. Żeby nie mieć wątpliwości, wróciłam do źródeł:
Czy warto czekać na cud?.
Komentarz zbędny. Ponieważ rzeczony serwis posiada okienko, w którym można (przynajmniej teoretycznie) zgłaszać błędy i naruszenia praw autorskich, natychmiast je otwarłam, opisałam zaistniałą sytuację i kliknęłam "wyślij", sądząc w swej naiwności, że zgłoszenie zostanie przyjęte. Myliłam się, bo stało się to samo, co za każdym poprzednim razem, gdy przy użyciu tegoż okienka usiłowałam zgłaszać poważne błędy dostrzeżone w opisach książek: pokazał mi się sympatyczny obrazeczek z napisem "wystąpił błąd, ale nasz szeryf już czuwa nad poprawą funkcjonowania" (nie ręczę za dosłowność, w każdym razie na pewno dosłownie podałam pierwszą część zdania oraz "szeryfa").

No i tyle w tym temacie. Ręce mi opadły. Po prostu.
Użytkownik: porcelanka 15.12.2013 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Dołożę i swoje trzy grosz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Byłam kiedyś w analogicznej sytuacji – zgłoszenia w „okienku” na rzeczonej stronie nie odnosiły żadnego skutku. Pomogło wysłanie maila na jeden z redakcyjnych adresów. Swoją drogą o ile potrafię jeszcze zrozumieć bezmyślne kopiowanie tekstów i zamieszczanie ich jako opisów np aukcji (bo może ktoś jest po prostu leniwy i źródła podać zapomni) to podpisywanie się pod cudzą recenzją własnym nickiem czy nazwiskiem jest dla mnie zagadką. Przecież nikt nikomu nie każe zamieszczać nigdzie własnych opinii – to już nie jest sytuacja w której ktoś potrzebuje kilku zdań o książce a nie chce mu się ich pisać samodzielnie. Naprawdę nie potrafię zrozumieć o co chodzi.
Użytkownik: verdiana 15.12.2013 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Dołożę i swoje trzy grosz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zgłosiłam to przed momentem i wyrzuciło mnie na stronę główną bez żadnego komunikatu - ani że błąd, ani że doszło. Ciekawe, czy zareagują. Co się w takich przypadkach powinno robić? Gdzie się zgłasza takie kradzieże?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.12.2013 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgłosiłam to przed moment... | verdiana
Ja zgłosiłam w końcu naszemu Adminowi, może gdy on się zwróci do nich odgórnie, potraktują sprawę z większą powagą.
Użytkownik: Admin 15.12.2013 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja zgłosiłam w końcu nasz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Już wysłałem szefowej LC.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.12.2013 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Już wysłałem szefowej LC. | Admin
Dziękuję!
Użytkownik: verdiana 15.12.2013 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja zgłosiłam w końcu nasz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Oby. Chociaż skoro po dobroci nie zrobili nic, to chyba tylko strach zadziała. :/
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 02:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dołożę i swoje trzy grosz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Tak, LubimyCzytać.pl też powinnam uwzględnić w rankingu najczęściej bezprawnie kopiujących. Nie wiem, o co chodzi, no bo w zasadzie sam serwis nie jest winien, tylko jego użytkownicy. LC przyciąga złodziei tekstów czy jak? Znalazłam tam swoich z pięć albo może i więcej, zgłaszanie błędu poprzez służący do takich celów guziczek nic nie dało, toteż pisałam maile do redakcji. Przepraszali i co trzeba usuwali, ot co.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: