Rzeka genów (
Dawkins Richard)
w tłumaczeniu Marka Jannasza. Klub Świat Książki, Warszawa 2000.
>>Samce wielu gatunków zwierząt marnują swoją energię – oczywiście z punktu widzenia ludzkiej ekonomiki – nie tylko walcząc ze sobą, ale i rywalizując w inny sposób, na przykład w ramach swoistych konkursów piękności. Tu dochodzimy do innej użyteczności, którą my, ludzie, gotowi jesteśmy uznać, mimo braku znaczenia ekonomicznego. Tą użytecznością jest piękno rozumiane w kategoriach estetycznych. Gdyby na to popatrzeć w ten sposób, można by ulec wrażeniu, że funkcja użyteczności Stwórcy bywa niekiedy podporządkowana konkursom piękności przypominającym nasze wybory miss, tyle że z samcami w roli kandydatów do tytułu. Znakomitym na to przykładem są ptaki tokujące, jak cietrzewie czy bataliony. Toki polegają na zalotnych tańcach i pozorowanych walkach samców w obecności samic. Tokujące samce przybierają zwykle dziwaczne szaty godowe, eksponowane w czasie tańców przy akompaniamencie trzepotań i różnych odgłosów. Oczywiście słowo „dziwaczny”, mające wyraźnie negatywny wydźwięk, odnosi się wyłącznie do ludzkiego, subiektywnego punktu widzenia. Możemy przypuszczać, że tokujący cietrzew wcale nie wydaje się samicy tego samego gatunku dziwaczny, lecz właśnie atrakcyjny, i tylko to się liczy. W niektórych przypadkach koncepcja piękna ptasich samic pokrywa się z naszą, dzięki czemu zachwycamy się pawim ogonem i wielobarwnością rajskich ptaków.
Śpiew słowika, ogon pawia, tęczowe kolory i błyski ryb zamieszkujących rafy koralowe, wszystko to są przykłady maksymalizacji wrażeń estetycznych, a przecież nie powstały one po to, by ludzie mieli się czym zachwycać. Nasza radość z możliwości podziwiania piękna natury to tylko dodatek ekstra, produkt uboczny. Geny, które czynią samca atrakcyjnym dla samicy tego samego gatunku, w sposób automatyczny przekazywane są następnym pokoleniom, trafiając do wielkiej rzeki DNA, która niesie je w przyszłość. Istnieje tylko jedna jedyna funkcja użyteczności, która nadaje temu pięknu praktyczny sens. Jest to ta sam funkcja użyteczności, która reguluje proporcje płci wśród słoni morskich, każe gepardom i antylopom uczestniczyć w pozornie bezowocnych gonitwach za sobą, uczyć kukułki podrzucać jaja, a wszy skakać, wyposaża nas w oczy, uszy i tchawicę, jedne mrówki czyni sterylnymi robotnicami, a inne superpłodnymi królowymi. Ową uniwersalną użytecznością, wartością, której maksymalizacja stanowi naczelny cel całego świata żywych organizmów, jest w każdym przypadku przetrwanie DNA.<<
Strony 131 i 132.
>>Gdy funkcją użyteczności, czyli tym, co ma być maksymalizowane, jest przetrwanie DNA, nie ma miejsca na żadną receptę na szczęście. Dopóki DNA jest przekazywane kolejnym pokoleniom, nie ma znaczenia co lub kto może ucierpieć w trakcie tego procesu. Dla genów osy samotnej korzystne jest, by gąsienica, w której składa jaja, pozostawała żywa – jako magazyn świeżego mięsa dla pożerającej ją osiej larwy i nie ma tu znaczenia, kosztem jakich cierpień to się odbywa. Geny nie liczą się z cierpieniem, ponieważ nie liczą się z niczym.
Gdyby Natura wiedziała co to jest współczucie, wykazałaby chociaż minimum dobrej woli i zadbała o to, by nieszczęsna gąsienica została przynajmniej znieczulona, zanim będzie zjadana od środka. Natura nie jest jednak ani współczująca ani bezduszna. Nie znajduje upodobania w cierpieniu żywych stworzeń ani też się nim nie przejmuje. Natura, w ten czy inny sposób, może starać się oddziaływać na cierpienie wyłącznie w sytuacji, gdy ma ono wpływ na przetrwanie DNA. Nietrudno byłoby wymyślić gen znieczulający gazelę tuż przed rozszarpaniem na strzępy przez geparda. Czy jednak taki gen miałby szansę rozprzestrzenić się w następnych pokoleniach gazel w procesie doboru naturalnego? Nie, chyba że w jakiś sposób znieczulenie gazeli tuż przed śmiercią mogłoby zwiększyć szanse tego genu na przetrwanie w organizmach jej potomków. Raczej trudno sobie coś takiego wyobrazić. Dlatego mamy pełne podstawy, by przypuszczać, że gazele przed śmiercią nie są znieczulane i cierpią potworny ból, kiedy są zagryzane żywcem, co jest przeznaczeniem większości z nich. Całkowita ilość cierpień będących co roku udziałem wszystkich żywych stworzeń przekracza wszelkie wyobrażenie. W ciągu minuty, jaką zajęło mi napisanie tego zdania, tysiące uciekało przed śmiertelnym niebezpieczeństwem, umierając ze strachu, tysiące było powoli drążonych od środka przez pasożyty, tysiące umierało w koszmarnych mękach z głodu, pragnienia i choroby. Tak musi być. Gdyby kiedykolwiek nadszedł czas powszechnej pomyślności i obfitości, automatycznie zastąpiłby wzrost populacji wszystkich stworzeń, co przywróciłoby naturalny stan zagrożenia głodem i śmiercią.
(…)
Gdyby świat był wyłącznie zbiorowiskiem elektronów i samolubnych genów, bezsensowne tragedie, takie jak rozbicie się autobusu z dziećmi, byłyby właśnie tym, czego należałoby się spodziewać, podobnie jak równie ślepych trafów szczęścia. Taki świat nie byłby sam z siebie ani dobry, ani zły. Nie ujawniałyby się żadne rządzące nim normy. We Wszechświecie rządzonym przez ślepe prawa fizyki i zasadę replikacji genetycznej niektórym ludziom przydarzają się nieszczęścia, inni cieszą się zdrowiem i przychylnością losu, i nie sposób dopatrzyć się w tym jakiejś przemyślanej intencji ani jakiejkolwiek sprawiedliwości. Świat, który obserwujemy, ma dokładnie takie właściwości, jakich należałoby oczekiwać, gdyby nie było żadnego planu, celu, dobra ani zła, tylko ślepa, bezwzględna obojętność.<<
Strony 144 - 146
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.