Dodany: 28.01.2008 16:51|Autor: kocio

Nie jesteś sama


"Jędza w domu" to wynik frustracji jednej kobiety tym, że połączenie ideału kobiety wyemancypowanej z tradycyjną rolą kapłanki domowego ogniska straszliwie zgrzyta w praktyce.

Teoretycznie wszystko jest w porządku, nastąpiły ogromne przemiany i mamy czasy równouprawnienia, ale - jak dobrze wiemy - wcale nie jest tak prosto. Cathi Hanauer (redaktorka zbioru) znalazła opis obecnej sytuacji w innej książce: "Orenstein nazywa nasz świat »w połowie odmienionym«: »Stare wzorce i oczekiwania przestały istnieć, a ich miejsce zajęły nowe, niesprecyzowane, nierealne i często sprzeczne ze sobą idee«"*. W świetle dalszej lektury uważam, że jednak te stare wzorce tkwią w nas często nadspodziewanie mocno.

Książka ta jest po prostu zbiorem 26 wypowiedzi różnych osób na temat swojego życia i doświadczeń jako kobiety. Ich opowieści są zupełnie różne i łączy je tylko intymność poruszanych spraw. Piszą, na czym naprawdę polega ich małżeństwo, czego się spodziewały po partnerach, jak zmieniło się ich życie po ślubie albo urodzeniu dzieci, czego się bały, co przeżywały w dzieciństwie i jak to wpłynęło na nie później...

Nie da się tego zsyntetyzować w jednym akapicie, bo o ile tematyka jest podobna, to inne są choćby światopoglądy i życiowe wybory. Jest jednak pewien rys podobieństwa między autorkami - większość z nich, o ile nie wszystkie, to Amerykanki parające się zawodowo piórem: pisarki, redaktorki, dziennikarki. Myślę, że warto o tym pamiętać, bo jest to dosyć specyficzna grupa.

Ich opowieści w takiej dużej liczbie niestety mi się zlały, choć niektóre historie są bardziej charakterystyczne niż pozostałe, a pewne drobiazgi łatwiej zapamiętać. Gdy wiele autorek pisze o mężu, który nie chce się włączyć do pomocy przy dzieciach, to jedna pisze akurat o lęku przed tym, żeby mąż nie "odebrał jej" tej roli. Inna zwraca uwagę na podwójne przywiązanie: do dzieci i do rodziców, którymi stara się opiekować. Jeszcze inna chce, żeby jej córka także miała silne feministyczne przekonania, ale nie tak radykalne i oddalające ją od ludzi, jak to jest w jej własnym przypadku.

Czytanie "Jędzy w domu" dostarcza sporo rozmaitych emocji, w większości niełatwych. Nic dziwnego, to przecież intymne zwierzenia, a nie lekkie opowiastki. Autorki czasem rozliczają się ze sobą i swoimi słabościami, ale nie szukają dziury w "świecie", "modelu kobiecości" ani w "mężczyznach". To bardziej autoportrety niż publicystyka albo wykładnia światopoglądowa. Nie ma w nich morału - najbardziej przypominają rzeczywiście rozmowę przyjaciółek przy kawie, jak chciała tego redaktorka tomu.

Tę książkę można czytać poznawczo, żeby ogarnąć nieznany dotąd kawałek świata, i ja tak ją właśnie potraktowałem. Sądzę jednak, że dla wielu kobiet będzie to zarówno bogaty materiał do zastanowienia się nad własnym życiem, jak i po prostu wsparcie, które płynie z tego, że ktoś przeżywa coś podobnego i potrafi o tym szczerze opowiedzieć. Wydaje mi się, że to dosyć ważna książka, bo trafia w dużą dziurę - tak uważnie i wprost do problemów współczesnych kobiet pracujących i zajmujących się domem chyba nikt nie podchodził (choć mogę się mylić - jeśli tak, to dajcie znać w komentarzach).

Ciekawe, że na marzec zapowiadany jest "Drań na kanapie" Daniela Jonesa. Tym razem 27 mężczyzn ma opowiadać, co sądzi o miłości, rozstaniach, ojcostwie i wolności. Na pewno zerknę, co z tego wynikła za książka.



---
* Cathi Hanauer, "Jędza w domu czyli Co 26 kobiet myśli o seksie, samotności, pracy, macierzyństwie i małżeństwie", tłum. Anna Gren, wyd. Drzewo Babel, Warszawa 2007, s. 11.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7849
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Vemona 29.01.2008 18:11 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jędza w domu" to wynik f... | kocio
Z Twojej recenzji wyłania się kolejna warta przeczytania książka, zaraz wepchnę do schowka i będę niecierpliwie czekać na opinię o "Draniu na kanapie". :-)
Użytkownik: librarian 30.01.2008 03:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jędza w domu" to wynik f... | kocio
Kociu znowu napisałeś fajną recenzję. Choć nie jestem pewna czy książka ta jest aż tak ciekawa, trochę się obawiam czy nie za serio, natomiast Twoją recenzję przeczytałam z wielką przyjemnością. Pewne jest, że podobają mi się tytuły, ale czy treść jest z nimi w zgodzie, oto pytanie.
Użytkownik: JustiT 20.02.2008 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jędza w domu" to wynik f... | kocio
Ta książka jest tak ciekawa jak pisze kocio, uważam że powinna ją przeczytać każda kobieta, szczególnie jeżeli stoi przed ważną życiową decyzją typu: życie razem czy w pojedynkę, może związek na odległość albo samotne macierzyństwo? Książka ukazuje że nie ma uniwersalnych rozwiązań, dla każdej kobiety szczęście może znaczyć coś innego, istnieje tylko jeden warunek: decyzja powinna być świadoma. Nie mogę się doczekać "Drania na kanapie", jeśli jest napisana w podobny sposób to na pewno warto ją podsunąć każdemu mężczyźnie :)
Użytkownik: kot 07.04.2008 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jędza w domu" to wynik f... | kocio
Trochę jestem tą książką zawiedziona. Podoba mi się pomysł skupienia się na złości jako wspólnym mianowniku. Fajnie jest przeczytać, że inne kobiety też mają podobne lęki i obsesje i pocieszyć, że może nie jest się skończoną wariatką, skoro innym też przydarzają się podobne historie i problemy. Niestety większość opowieści mieści się w konwencji zwierzeń "talk show", mało jest wypowiedzi dopracowanych literacko i na tyle oryginalnych by zapaść w pamięć. Jest to o tyle zaskakujące, iż autorkami zbioru są pisarki i dziennikarki. Można by się spodziewać, iż każda opowieść będzie ciekawą literacką miniaturą, tymczasem większość zwierzeń jest zrobiona "na jedno kopyto" i jak zauważył Autor recenzji, zlewają się w jedną opowieść. Minusem jest moim zdaniem niemal identyczny profil wszystkich autorek: dobra pozycja finansowa, wolny zawód związany z pisaniem, późne macierzyństwo i oczywiście nieodłączne wizyty u psychoanalityka. Myślę, że książka byłaby o wiele ciekawsza gdyby można było w niej usłyszeć głosy kobiet, które wybrały różne ścieżki życiowe, także zwykłych gospodyń domowych i "szarych myszek". Ciekawe jak one radzą sobie z drzemiącą w sobie jędzą?
Użytkownik: dorrri 23.03.2011 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę jestem tą książką ... | kot
Zgadzam się z Tobą kot - książka skrojona na jedno kopyto. Jednorodny dobór felietonistek -wszystkie są wykształconymi, świadomymi, niezależnymi finansowo, spełnionymi zawodowo kobietami-literatkami, które te aspekty swojego życia muszą pogodzić z partnerstwem i macierzyństwem. Przeszkadzała mi też monotonia w doborze tematów (choćby rozumiem, że zamysł był taki by ukazać przede wszystkim kobietę w aspekcie osobistym, domowym. Stąd jak rozumiem, żadnych odniesień do tego, co z polityka gender dzieje się w miejscu pracy czy w życiu społecznym). Oprócz nielicznych wyjątków - esej o kobiecie skazanej na otyłość i tej która nie ma dziecka biologicznego - właściwie wiekszość felietonów polaryzuje się wokół dwóćh problemów 1. godzenia obowiązków rodzinnych z zawodowymi 2. granic związku i problemów partnerstwa. Zabrakło mi wielu uniwersalnych dylematów i problemów moralnych, na które skazane są dzisiejsze kobiety. Ani słowa o zależności materialnej od męża i konsekwencji takiego uwarunkowania, nic o odchodzeniu dzieci z domu, żegnaniu ich, bardzo mało o dramacie bezpłodności, mało o wychowywaniu dzieci bez ojca, o klejeniu rodzin i wychowywaniu dzieci gdy tylko jeden z rodziców jest rodzicem biologicznym. Chętnie bym o tym przeczyatła, bo to wszystko są wielkie wyzwania kobiet współczesnych. Nie znalazłam tego w "Jędzy" i dlatego mimo, że artykułów było aż 26, miałam wrażenie, że przeczytałam ich 7-8. Szkoda, to według mnie zmarnowany potencjał gdyby podjąć inne aspekty bycia kobietą.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: