Dodany: 26.01.2008 17:19|Autor: ania0302

Kultura i sztuka> Muzyka

Bollywood


Indie-to ostatnio moje ulubione źródło, z którego słucham muzykę. Muzyka hinduska-nigdy wcześniej nie miałam okazji jej słyszeć, ale od miesiąca jestem zakochana i moja miłość nie słabnie;)
Przede wszystkim piosenkiz filmów bollywoodzkich, ale nie tylko. Poprzez taniec przy takiej muzyce można niesamowiecie sie odpręzyć, ale nie tylko. Słuchanie takiej właśnie muzyki niesamowicie poprawia mi humor i umocnia mój optymizm.

Czyj jeszcze?;)
Wyświetleń: 9830
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 22
Użytkownik: madzia z 26.01.2008 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Indie-to ostatnio moje ul... | ania0302
Mnie się bardzo podoba tamtejsza kultura, muzyka i chętnie oglądam filmy rodem z Bollywood; ostatnio oglądałam "Czasem słońce czasem deszcz" i bardzo mi się podobał, niesamowite widowisko-piękne stroje, kobiety, przystojni mężczyźni...w Indiach ludzie żyją tymi filmami i chodzą do kina po kilka razy na jeden film-oglądałam raz reportaż na ten temat. Filmy te pokazują niektórym Hindusom świat jakiego nie znają na co dzień-pięknych salonów, bogatych ludzi. Chętnie obejrzę kolejne filmy produkcji indyjskiej :)
Użytkownik: krasnal 26.01.2008 23:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Indie-to ostatnio moje ul... | ania0302
Mój!:) I filmy, z tym całym mnóstwem kolorów i emocjonalnością, i muzyczka, z tą niesamowitą energią, są niezastąpione w poprawianiu humoru:) W sesji szczególnie;)
Użytkownik: ania0302 27.01.2008 12:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Indie-to ostatnio moje ul... | ania0302
Filmy-Super! Też ostatnio ogłądałam "Czasem słońce czasem deszcz" i przyznaję że to także dzięki niemu się zainteresowałam tamtejszą kulturą.
Mam nawet marzenie, żeby pojechać do Indii, ale nie na 2 tygodnie, lecz na kilka miesięcy, a nawet lat. Już wiem, jakie są koszty utrzymania. Teraz tylko język i znalezienie tam pracy;))))
Użytkownik: Urte 28.01.2008 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmy-Super! Też ostatnio... | ania0302
Mam nadzieję, że decyzji nie podjęłaś na podstawie "Czasem słońce..." (bo było kolorowo, wesoło i tańczyli). Z tego co wiem to tam w prawdziwym życiu częściej deszcz. Właśnie dlatego chodzą do kina.
Użytkownik: belle 27.01.2008 14:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Indie-to ostatnio moje ul... | ania0302
Tak,tak....przyznaję się,że jestem bollymaniaczką.
Bardzo szybko wciąga taki świat kolorów, muzyki, miłości, chociaż nie zawsze dobrze się kończą...
I fakt,jeśli już bollywood, to taki gdzie jest ukazana przede wszystkim kultura Indii (tańce, śpiew- moja siostra nie wytrzymuje kiedy ją puszczam ;), specyficzne gesty, obyczaje).
Ostatnio dosyc namiętnie wsłuchuje się w bollywoodzką muzykę.
A filmy.....tak - zaczynałam od 'Czasem słońce czasem deszcz", a potem wpadłam....Paheli, Gdyby jutra nie było, Jestem przy tobie, Żona dla zuchwałych, Nigdy nie mów żegnaj, Mangal Pandey, Veer-Zaara,Rang de basanti......i tak można byłoby dalej wymieniac :>
Użytkownik: krasnal 27.01.2008 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak,tak....przyznaję się,... | belle
Ja też wpadłam:) Ale jak na razie nic nie podbiło mojego serca bardziej niż "Veer-Zaara":)
Użytkownik: edzia76 25.04.2008 10:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też wpadłam:) Ale jak ... | krasnal
ja do krasnala polecam Ci- Gdyby jutra nie było-poczatek troszku nudny ale pozniej sie rozkreca popłakałam sie i to nie raz a i smiech tez był tj komedia romans dramatwarto obejrzec
Użytkownik: Karolina7 25.04.2008 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: ja do krasnala polecam Ci... | edzia76
Ja wszystkim polecam film "Monsunowe wesele" Miry Nair. Nawet nie wiem czy można go zaliczyć do gatunku zwanego bollywood, ale pokazuje życie mieszkańców tego jednego z najludniejszych krajów na świecie i z tego co pamiętam to chyba zdobył jakąś nagrodę na festiwalu w Wenecji. Tutaj też akcja skupia się wokół rodziny, i bardzo często pokazywanych w produkcjach z Indii uroczystościach ślubnych, jednak rodzina pokazywana jest w momencie kryzysu a nie z typowym patosem. Na wystawny ślub zjeżdżają się krewni z Ameryki i Australi, ale sielankowy nastrój psuje głęboko skrywana do tej pory bolesna tajemnica rodzinna. Mamy tutaj pokazane zderzenie tradycji z nowoczesnością (aranżowane małżeństwo i romans panny młodej z żonatym mężczyzną), życie bogatych i biednych (wystawny ślub na który ojciec panny młodej musi się zapożyczyć i ceremonia zaślubin organizatora ślubu ze służącą, która odbywa się bez żadnych świadków). NAPRAWDE WARTO!
Sama oglądam typowe bollywoodzkie produkcje, ale odczuwam pewien przesyt, i kolejne filmy nie zachwycają już tak jak te oglądane na samym początku mojej przygody z masala movies.
Użytkownik: krasnal 26.04.2008 00:39 napisał(a):
Odpowiedź na: ja do krasnala polecam Ci... | edzia76
A dziękuję, już widziałam:) Podobało mi się, ale jednak nie należy do ulubionych. Ostatnio zakochałam się w "Yuvie" i "Jhoom Barabar Jhoom":)
Użytkownik: Urte 28.01.2008 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak,tak....przyznaję się,... | belle
"śpiew- moja siostra nie wytrzymuje kiedy ją puszczam"
Bo tam kobiety zazwyczaj wyją zamiast śpiewać.
(mówi to osoba, która słucha i lubi. chociaż raczej jak śpiewają faceci albo kobiety się hamują. ;)
Użytkownik: Marie Orsotte 27.01.2008 18:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Indie-to ostatnio moje ul... | ania0302
Ja osobiście jestem okropną europocentryczką (jest takie słowo?), ale za sprawą mamy uwielbiającej Indie poznałam sporo filmów bollywoodzkich (nawet jogę uprawiałam przez jakiś czas Oo). Mój subiektywny ranking (tego, co widziałam):
1. "Czasem słońce, czasem deszcz" - esencja esencji, 99% herbaty w herbacie. Największa produkcja indyjska z udziałem wielu wczorajszych, dzisiejszych i jutrzejszych Wielkich Gwiazd; z dzisiejszych jest oczywiście Shahrukh Khan (mówcie co chcecie, ale jak dla mnie bollywoodzki film bez niego nie spełnia wszystkich warunków bollywoodzkości ;)), aktor o twarzy drewnianej i w sumie nie bardzo przystojnej, ale za to czczony jak bóg. Do tego rodzina, tradycja, oczywiście taniec i przeraźliwie piskliwe głosiki śpiewaczek-aktorek-tancerek (w sumie te elementy pojawią się w każdym z niżej omawianych filmów, ale tutaj są obecne w niesamowitym nasileniu). Fabuła to swobodna wariacja nt. Romea i Julii, tyle że tutaj problemem nie jest kłótnia rodzin, lecz ich nierówny status społeczny - no i wszystko kończy się dobrze. Do charakterystycznych dla gatunku scen zaliczyłabym taniec na tle piramid oraz nacjonalistyczną przemową głównej bohaterki na szkolnej imprezie syna.
2. "Gdyby jutra nie było" - o bogowie. Scharakteryzuję to tak: w scenie śmierci sami-wiecie-kogo cała żeńska część sali (kinowej, na jakimś przeglądzie filmów bollywoodzkich) płakała, ja również, tyle, że ze śmiechu... Fabuła jest nieco bardziej skomplikowana niż w nr 1, za to stopień kiczu porównywalny. Akcja rozgrywa się w Nowym Jorku. Scena, w której pojawia się Shahrukh, została przyjęta tak entuzjastycznie, że dołączono ją do dodatków na dvd... Ale wybaczcie, jak kogoś filmuje się od tyłu i od dołu, na tle fal i Manhattanu, w powiewającym na wietrze płaszczu - czego można się spodziewać? Jakimś cudem nawet tutaj wtrącono rodzinę i tradycję. Aha, parę scen jest autentycznie zabawnych, i to w europejskim guście. Amerykański folklor również ukazany jest w ciekawy sposób (do legendy przejdzie ujęcie, w którym za śpiewającym Shahrukhiem pojawia się flaga USA).
3. "Jestem przy tobie" - hm. Tutaj mamy do czynienia, oczywiście, z Shahrukhiem oraz z pewnym ciekawym zagadnieniem: nowoczesnej młodzieży w bollywoodzkim stylu. Nowoczesna młodzież (jak i Shahrukh) jest również w "Czasem słońce...", ale zdecydowanie w mniejszym stopniu (co nie tyczy się Shahrukha). Pomijam odzież nowoczesnej młodzieży, którą oceniałabym na późne lata 80., najbardziej interesujące jest to, jak twórcy filmu przekładają schemat amerykańskiej high school na indyjskie realia. Poza tym w filmie jest cudowny wątek terrorystyczny: za każdym razem, kiedy pojawia się Ten Zły, rozbrzmiewa iście "szatanistyczna" muzyka... Shahrukh występuje jako śmiały obrońca kraju (rzecz dzieje się na tle konfliktu Pakistan-Indie, chociaż ma wymowę bardzo pokojową) i nieśmiały kochanek pewnej pięknej nauczycielki w sari (tradycja!). Odnajduje też swojego brata (rodzina!) i wraz z ww. nauczycielką przemienia w królewnę kopciuszkowatą dziewczynę, córkę jakiegoś generała, którą ma ochraniać. Do niesamowitych (szczególnie kiczowatych) scen zaliczyłabym kulę lecącą w powietrzu, Shahrukha przytrzymującego się rikszy jedną, a strzelającego drugą ręką oraz sekwencja miłosno-muzyczna na tle wodospadu.
4. Veer-Zaara - no cóż, wg europejskich kryteriów ten film byłby pewnie najlepszy, ale czy można oceniać Bollywood wg europejskich kryteriów? W każdym razie - przyjęłam go zdecydowanie najchłodniej, chociaż ma swoje zalety. Fabuła oparta jest na miłości ludzi z dwóch skłóconych wojną krajów, Pakistanki i Hindusa (zgadnijcie, kto go gra). Mamy tutaj wyjątkowo dużo tradycji, za to trochę mniej rodziny, poza tym piękne plenery i chwytający za serce (przy czym, oczywiście, niebotycznie kiczowaty) finał. Generalnie może łatwiej nam będzie wzruszyć się tą historią, kiedy ją przełożymy na nasze realia (w stylu: miłość Polki i Niemca w czasie II wojny, ale tak, jakbyśmy byli kiedyś jednym narodem podzielonym niemal wyłącznie religią). Godnych szczególnego wymienienia scen tutaj niewiele i może dlatego treść Veer-Zaary najbardziej zatarła mi się w pamięci.
Użytkownik: krasnal 27.01.2008 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja osobiście jestem okrop... | Marie Orsotte
Bo to trzeba lubić tę konwencję:) A gusta są różne, nie każdemu odpowiada.
Tylko jednego nie potrafię zrozumieć - czytałam to ostatnio w jakiejś recenzji (polskiej) i teraz w Twoim poście - wiele rzeczy można powiedzieć o Shahrukhu Khanie, negatywnych też, ale że jest drewniany!? Rusza się świetnie, a minki robi rewelacyjne:)
Użytkownik: janmamut 27.01.2008 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo to trzeba lubić tę kon... | krasnal
Dolph Lundgren też się świetnie rusza, nawet skutecznie kopie, a piszą, że jest drewniany... ;-)
Użytkownik: Marie Orsotte 27.01.2008 19:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo to trzeba lubić tę kon... | krasnal
Może faktycznie "drewniany" to nie najlepsze określenie, ale ujmę to tak: jego maniera aktorska niezbyt mnie przekonuje... :)
Użytkownik: krasnal 27.01.2008 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Może faktycznie "dre... | Marie Orsotte
No tak, to potrafię zrozumieć:)
A co do tej recenzji, cóż - Shahrukh grał akurat mężczyznę po poważnym urazie nogi, więc chodził faktycznie w sposób "drewniany" - ale to chyba słusznie;) A chodzi o "Nigdy nie mów żegnaj", gwoli ścisłości.
Użytkownik: Urte 28.01.2008 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja osobiście jestem okrop... | Marie Orsotte
Nie będę się czepiała, że to temat o muzyce, bo tyle tu chyba bollywood maniaków nie ma, żeby tworzyć więcej niż jeden wątek.

Jak to ktoś kiedyś określił, oglądałaś same straszne filmy (o V-Z się nie wypowiadam, bo nie oglądałam). K3G (czyli "Czasem słońce..") nie należy do moich ulubionych, a co więcej, nie lubię także SRK! Nie powiedziałabym, że jest drewniany. Ja po prostu nie lubię jego romantycznego wzdychania i tej zakochanej minki.
Tak nieśmiało zaproponuję... W Polce jest wydany jeden z moich ulubionych filmów- "Rebeliant", czyli "The Rising: Ballad of Mangal Pandey". Aamir Khan (kompletnie inna bajka od SRK, ja uwielbiam), Rani Mukherjee (ta dziewczyna co ją Szaruk odrzuca i wybiera Kajol w K3G, w V-Z z tego co wiem też grała) i muzyka stworzona przez A.R.Rahmana. :)

"ale czy można oceniać Bollywood wg europejskich kryteriów?"
Chyba właśnie to zrobiłaś, pisząc ten długi komentarz? Choć, z drugiej strony, wg jakich kryteriów mamy oceniać skoro jesteśmy europejczykami z mentalnością zupełnie inną od indyjskiej? Tylko że ja właśnie lubię te wszystkie niedociągnięcia, wpadki, kiczowate sceny, kompletne nieprawdopodobieństwo itd. w filmach bollywoodzkich. To mnie śmieszy i odpręża. Miło myśleć, że można się bawić, śmiać, tańczyć i nie przejmować tym, że ktoś uzna to za kicz. Największą w życiu głupawkę miałam na filmie "Mela", który jest dla mnie Bzdurą Wszech Czasów (inna dziewczyna nazwała go Gniotem Wszech Czasów, wg upodobania :). I rozumiem, że nie każdemu musi się to podobać. Powiem więcej, dla mnie to plus, że filmy z Indii nie są w Polsce tak rozchwytywane i powszechne.
Użytkownik: Mała_kobietka 30.01.2008 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Indie-to ostatnio moje ul... | ania0302
Nie mam zdania becouse nie słucham tego typu muzyki i nigdy nie miałam z nią do czynienia :P.
Użytkownik: john 08.02.2008 14:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Indie-to ostatnio moje ul... | ania0302
Bollywood kojarzy mi się przede wszystkim z filmami. Niestety nie słyszałem muzyki.
Użytkownik: Urte 27.02.2008 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Bollywood kojarzy mi się ... | john
A widziałeś filmy? Jeśli tak, to słyszałeś też muzykę. ;)
Użytkownik: kurt1985 11.04.2008 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Indie-to ostatnio moje ul... | ania0302
Ostanio polubiłem muzykę hinduską. Nie lubię filmów z gatunku Bollywood, natomiast podoba mi się hinduska muzyka z użyciem tradycyjnych instrumentów (przede wszystkim tych niesamowitych bębnów).
Użytkownik: ding26 09.08.2012 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Indie-to ostatnio moje ul... | ania0302
Ja polecam filmy "Fanaa" i "Nazywam się Khan".
Użytkownik: lilunia 24.09.2012 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Indie-to ostatnio moje ul... | ania0302
"chętnie oglądam filmy rodem z Bollywood; ostatnio oglądałam "Czasem słońce czasem deszcz""
U mnie zainteresowanie bollywoodem zaczęło się właśnie od tego filmu ;-) ale szczerze mówiąc skończyło się na kupnie płyty ze ścieżką muzyczną do niego. Jak mi się znudziła, ciężko było mi do niej wrócić. Mimo wszystko podobają mi się rytmy tej muzyki kiedy ją słyszę chociażby w TV.

Co do filmów, niestety są dla mnie stanowczo zbyt długie i trochę irytujące jest to, że wszędzie obsada (główne role) jest taka sama. To samo drażni mnie w polskich serialach ;-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: