Dodany: 06.02.2013 18:23|Autor: Justyna_El

Lubiewo


Lubię książki dziwne, absurdalne, łamiące tabu, piękne w swej brzydocie, dlatego kierując się notą wydawcy (Świat Książki, 2012), sięgnęłam po "Lubiewo bez cenzury" Michała Witkowskiego. Tym razem autor przenosi nas w często odrażający świat PRL-owskich ciot, kreśląc za pomocą krótkich opowieści ich barwne portrety. Jego samego początkowo poznajemy jako redaktora, który na potrzeby swojej pracy przeprowadza wywiad z emerytowanymi ciotami Patrycją i Lukrecją. Autor jednak wciela się w dalszej części powieści także w inne postacie. Opisywane przez niego społeczeństwo Wrocławia i plażowicze Lubiewa dzielą się praktycznie na dwie części, pierwsza to wiecznie "polujące" cioty, czyli przegięci mężczyźni, a drugą są ich "ofiary" - luje. Czym są luj oraz syndrom przegięcia, dowiecie się czytając książkę. Nie będę tu ujawniać więcej szczegółów. Niech każdy sam do nich dotrze. Pozostawiam was w niepewności i odsyłam do oryginału. Dodam tylko, że rzeczywistość wykreowana przez Witkowskiego jest odrażająca, pozbawiona norm etycznych, śmierdząca, pełna obscenicznych treści i wulgaryzmów, ale też komiczna, momentami wzruszająca i wzbudzająca zwyczajne ludzkie współczucie. Czy książka ta zasłużyła na wielkie uznanie i liczne nagrody, oceńcie sami.

Mnie się nie podobała, ale podobno ona ma się nie podobać. Językowo niby dobra, bogata, napisana z dużym poczuciem humoru - ale chyba nie dla mnie. Nie porzygałam się ani z rozkoszy, ani z obrzydzenia, śmiesznie co prawda było, ale tylko przez pierwsze sto stron, a potem zwyczajnie zaczęłam się nudzić. Najbardziej, niestety, gdy "akcja" powieści przeniosła się do tytułowego Lubiewa. O ile jeszcze historyjki z Wrocławia wzbudzały moją ciekawość i wywoływały uśmiech na twarzy, to niestety o tych rozgrywających się w scenerii plażowej nie mogę tego powiedzieć.

Książka, moim zdaniem, ogólnie słaba, strasznie chaotyczna, postacie zbyt powierzchowne, a ich nagromadzenie zbyt duże. Może potraktowałam ten utwór zbyt dosłownie, a może najzwyczajniej zabrakło mi poczucia humoru. W każdym razie poczułam się rozczarowana.

Coś jednak do mnie dotarło, choć nie wiem, czy taki był zamysł autora. Przekonałam się, jak mała była wiedza na temat AIDS i chorób wenerycznych w czasach PRL-u, zrozumiałam, że nie każdy homoseksualista to ciota, a przede wszystkim zobaczyłam, jak nisko moralnie jest w stanie upaść człowiek.

Pewnie w tym szaleństwie jest jakaś metoda, ale ja jej w tej chwili nie widzę. Nie dyskwalifikuję jednak autora i na pewno sięgnę jeszcze po powieść "Drwal". Może Michał Witkowski spodoba mi się bardziej jako twórca powieści kryminalnych.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 862
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: