Dodany: 01.02.2013 17:06|Autor: modem2

Książki i okolice> Książki w ogóle

List otwarty do ministra w sprawie czytelnictwa


Oto bardzo cenna inicjatywa
http://ktubylewicz.natemat.pl/48613,przeciwdzialaj​my-wielkiej-katastrofie-kulturalnej
Wyświetleń: 1460
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: misiabela 01.02.2013 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto bardzo cenna inicjaty... | modem2
W jednym z pierwszych komentarzy ktoś napisał o zwyczaju, który już, niestety, umiera, a mianowicie o obdarowywaniu dzieci książeczkami. Potwierdzam, u mnie też tak było. Mój tata, który często wyjeżdżał służbowo, z każdej podróży przywoził mi książki. Uwielbiałam ten moment wyczekiwania jego powrotu. Dzięki temu miałam świetną biblioteczkę i wszystkie lektury w domu. Sama chciałam kontynuować ten zwyczaj i nawet przez czas jakiś mi się udawało. Do momentu kiedy jakaś mama powiedziała mi wprost, że jej dziecko to raczej woli coś innego niż książkę...
Moje dzieci też nie mogły się nadziwić, że odwiedzając swoich kolegów i koleżanki, nie widziały w nich w domach żadnych książek. Może więc zróbmy naszą małą kampanię i obdarowujmy wszystkich książkami, bez względu na reakcje i preferencje obdarowywanych. W najgorszym razie możemy książkę dokładać do innego prezentu :-)
Użytkownik: misiak297 01.02.2013 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: W jednym z pierwszych kom... | misiabela
"Może więc zróbmy naszą małą kampanię i obdarowujmy wszystkich książkami, bez względu na reakcje i preferencje obdarowywanych. W najgorszym razie możemy książkę dokładać do innego prezentu :-)" - ja tak prawie zawsze robię:)
Użytkownik: misiabela 01.02.2013 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: "Może więc zróbmy naszą m... | misiak297
Ja też już będę. Przynajmniej dla dzieci. Co do dorosłych, to przypomina mi się pewien dowcip. Dwie koleżanki zastanawiają się, co kupić koledze w prezencie urodzinowym. Jedna proponuje książkę, na to druga: "Coś ty, przecież książkę już ma!"
Użytkownik: misiak297 01.02.2013 19:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też już będę. Przynajm... | misiabela
Ja rodziców i siostrę systematycznie zaopatruję w lektury - ale przeważnie są to pożyczanki:) Niespełna dwuletniej siostrzeniczce kupuję książeczki - uwielbia je, choć na razie głównie ogląda. Na Gwiazdkę podarowaliśmy jej z Lutkiem bajki Fredry. Zachwyciła się wierszykiem o biednym osiołku, który nie mógł się zdecydować na owies i siano. Potrafi pokazać, gdzie niezdecydowany osiołek ma oczko, drugie oczko, uszko, drugie uszko i zęby.

Tak sobie przypominam, że u mnie w domu obowiązkiem było czytać dziecku. Mama czytała mi co wieczór dwa lub trzy rozdziały dobranej do mojego wieku książki (pamiętam "Tajemniczy ogród", "Małego lorda" czy "Dzieci z Bullerbyn"). Jeśli mamy nie było ten obowiązek przechodził na siostrę. A mając gdzieś niecałe trzy lata sam się nauczyłem czytać - i sam sięgałem po książki. Zresztą rodzina szybko to podłapała i na każde urodziny, Gwiazdkę czy wizyty babć dostawałem książki. Podobnie jak Ty, spodziewałem się takich prezentów i ogromnie się na nie cieszyłem. Te pierwsze książki (ilustrowane, z dużą, przystępną czcionką) towarzyszyły mi przez długie lata - i choć teraz stoją na regałach innych dzieci, ciągle wspominam je z sentymentem i dobrze pamiętam.

Ależ się rozpisałem! Czytałem ten artykuł już wczoraj i naszły mnie bardzo niewesołe refleksje. Dobrze, że tu - na biblionetce - jesteśmy zaprzeczeniem takich statystyk. I nieważne, ile kto i co czyta - to nie wyścigi. Istotny wydaje mi się sam fakt szacunku dla książki i czytania jako takiego.
Użytkownik: Szeba 01.02.2013 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: W jednym z pierwszych kom... | misiabela
Znam to, nawet już ubiegam podobne komentarze i zwykle sama mówię, że o! znów książeczka, ale "coś innego" i zapewne potrzebnego oraz trafionego, to już sprezentują dziecku rodzice, ciocie, wujkowie itd., bo najlepiej wiedzą, co, kiedy i dlaczego.
A "niepotrzebna" nawet książka, książka-wirus, niech tam już robi swoje...

Dorosłym już dawno nie kupuję książek, od niedawna jest jeden wyjątek i w tym przypadku świetnie się książkowe prezenty sprawdzają, ale wyjątek w samej rzeczy wyjątkowy ;) I już raczej nigdy nikt mnie nie przekona, żebym dorosłemu sprezentowała książkę, chyba że wiem na sto procent, że ktoś, dla kogo robię prezent namiętnie szuka, chce i pragnie dorwać taką to a taką dokładnie książkę. Ewentualnie szykuje się do remontowania łazienki, rozkręcenia warsztatu z makramami itp., wtedy tak, mogę sprezentować książkę poradnik :)

Dla dzieci - zawsze i (prawie) wyłącznie książki, poczynając od kąpielowych :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: