Dodany: 16.01.2013 21:48|Autor: Auriga
Nie wszystko złoto co się świeci...
Po
Dziewiąty Mag (
Reystone Alice Rosalie (Reystone A. R.; pseud.))
sięgnęłam dzięki ładnej ilustracji na okładce i ciekawemu opisowi z tyłu.
W miarę czytania, włos zaczął mi się jeżyć na głowie. Już nawet nie chodzi o to, że autorka nie może się zdecydować ile lat ma córka Ariel, a niesforny to może być pies, nie dziecko. Ta powieść ma okropny język, czyta się ja jak bloga dwunastolatki ("Nooo, do sądu absolutnie nie mogła się spóźnić, choćby nie wiem co"," Cześć zasrańce", "O rany, co się z nim dzieje?"). Nie wiem czy to wina autorki czy tłumacza. Znam fanfictiony, które są o niebo lepiej napisane od tego.
Akcja wydaje się być przedłużeniem nudnego życia autorki. Ariel - rozwódka, lekarz weterynarii, mająca jedno dziecko i zgraję kotów, sądząc z życiorysu Reystone umieszczonego na początku książki, jest jej dokładnym odzwierciedleniem. Pomijając oczywiście zdolności telepatyczne i magię większą niż ma jakikolwiek elf.
Rozumiem że wielu - jak nie wszyscy - pisarzy , przy tworzeniu postaci posiłkuje się znanymi sobie osobami. Autorka "Dziewiątego Maga" przekroczyła jednak pewne granice.
Jedyną rzeczą, która mnie zaintrygowała w powieści jest jej ocena na biblionetce. Jakim cudem jest aż tak wysoka (4,5)?!
Z całego serca nie polecam, drzew szkoda.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.