Dodany: 03.11.2007 15:13|Autor: mika_p
Kontrkonkurs dla Joya
Sama się zastanawiałam nad takim tematem i miałam się z nim zgłosić w następnej edycji zapisów :)
Trzy niedługie fragmenty na początek może?
1. Przez długie dni kogut spacerował samotnie po pustym podwórku, zbyt smutny, aby piać. Kiedy wuj P1 ukręcił mu szyję, P2 zaczęły trapić wyrzuty sumienia na myśl, że spożyje go en famille, podczas gdy tak wiele przyjaciół od całych tygodni nie jadło drobiu, zaproponowała więc zaproszenie gości na kolację. M., która była już w piątym miesiącu ciąży i od dwóch tygodni nie chodziła z wizytami ani nie przyjmowała nikogo, była tym pomysłem zdumiona. P2 jednak była tym razem stanowcza. Egoizmem byłoby nie podzielić się kogutem z przyjaciółmi; jeżeli M. podniesie krynolinę trochę wyżej, nikt nie zwróci uwagi na jej stan, ponieważ biust ma płaski jak dawniej.
2. Jeden to ty, bo nie ma dwóch takich, jeden masz interesik, o, ten tutaj, i ja mam jeden interesik, o, tutaj, jeden jest nos, jedno serce, i sam już widzisz, ile ważnych rzeczy występuje pojedynczo. Dwoje jest oczu, uszu, dwie dziurki w nosie, dwie moje piersi, dwa twoje jajeczka, nogi, ręce i półdupki. Trzy jest najbardziej magiczne ze wszystkiego, bo tej liczby nasze ciało nie zna, nie mamy niczego w liczbie trzech, musi to być liczba niesłychanie tajemnicza, przypisujemy ją więc Bogu bez względu na to. którą stronę świata zamieszkujemy. Jeśli jednak zastanowić się chwilę, to widzimy jasno, że ty masz jednego fiutka. ja jedną dziurkę (siedź cicho, nikt cię nie prosi o to, żebyś był taki strasznie dowcipny), a jeśli te dwie rzeczy złączymy, pojawi się trzecia rzecz i będzie nas troje. Czy w takim razie potrzebny tu profesor uniwersytetu, by obwieścić, że u wszystkich ludów są troiste struktury, jakieś trójce i tak dalej? Ale w religiach nie oblicza się tego za pomocą komputera, bo przecież byli to ludzie z krwi i kości, którzy pieprzyli się przykładnie, i struktury troiste nie są żadną tajemnicą, lecz tylko opowieścią o tym, co robisz ty i co robili oni. A teraz dwie ręce i dwie nogi to cztery, no to i cztery jest piękną liczbą, a jeszcze może przypomnisz sobie, że zwierzęta mają po cztery łapy i na czworakach chodzą małe dzieci, o czym wiedział dobrze Sfinks. O pięciu nie warto nawet mówić, mamy pięć palców u ręki, a jeśli spojrzysz na swoje dwie ręce, ujrzysz inną świętą liczbę, jasne więc, że dziesięć jest nawet przykazań, gdyby bowiem było ich dwanaście, to ksiądz, pokazując je na palcach jeden, dwa, trzy.... doszedłszy do dwóch ostatnich musiałby skorzystać z ręki zakrystiana. Popatrz teraz na swoje ciało i pomyśl o wszystkich rzeczach sterczących z tułowia, ręce, nogi, głowa i penis to sześć, ale u kobiety siedem, dlatego właśnie twoi autorzy nigdy nie traktują poważnie szóstki, chyba jako podwójną trójkę, odnosi się ona wszak tylko do mężczyzn, którzy nie mają żadnej siódemki i kiedy wydają rozkazy, wolą uważać siedem za liczbę świętą, zapominając, że także moje cycuszki sterczą do przodu, ale cierpliwości. Osiem... o Boże, nie mamy żadnej ósemki... nie, poczekaj, jeśli rękę albo nogę weźmiemy nie za jedno, lecz za dwa, a to ze względu na łokcie i kolana, będziemy mieli osiem długich kości, które sterczą na zewnątrz, weź tę ósemkę i tułów, a otrzymasz dziewiątkę, i potem zatknij na wierzchu głowę, żeby uzyskać dziesięć. Nie potrzebujesz niczego poza ludzkim ciałem, żeby wyłuskać wszystkie liczby, jakie zechcesz, a pomyśl tylko o otworach.
- Otworach?
- Tak, ile otworów ma twoje ciało?
- No, oczy, dziurki w nosie, uszy, usta, dupa - to osiem.
- A widzisz? Jeszcze jeden powód, żeby uznać osiem za piękną liczbę. Ale ja mam dziewięć dziurek! I przez tę dziewiątą przychodzisz na świat, oto dlaczego dziewięć jest bardziej boskie niż osiem!
3. Uff, co tutaj się działo! Bo widzicie, jak tylko rozeszła się wiadomość o poważnej ofercie wynajęcia tego ślicznego, małego mieszkanka (ponieważ już dosyć długo było puste, a obecne warunki ekonomiczne właśnie pozwalają na jego wynajęcie), wzbudziło to niejakie zainteresowanie. Było nas co najmniej trzysta do czterystu milionów i każdy starał się być tam pierwszy, przepychając się i podstawiając nogę innym. Ale miliony za milionami odpadały po drodze, aż w końcu zostałem tylko ja sam. A jestem taki malutki, że gdybyście chcieli mnie zobaczyć, musielibyście chyba sięgnąć po mikroskop elektronowy. Teraz muszę się tylko spotkać z przedstawicielem gospodyni i sprawdzić warunki wynajmu...
No dobra, jeden fragment był duży.