Dodany: 13.01.2013 14:51|Autor: Marylek

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Po wyzwoleniu... (1944-1956)
Skarga Barbara

O czasie pogardy - inaczej


„Pisanie tych wspomnień nie sprawia mi przyjemności. Odłożyłam je do szafy na cały długi rok. Czy warto w ogóle kontynuować? Czy nie lepiej zająć się czymś innym, nawet pisaniem powieści? Co bowiem można powiedzieć nowego, o czym przekonać?”[1].

Ta książka nie ma za zadanie przekonywania o czymkolwiek. Istotnie, tyle już napisano relacji o obozach, po co kolejna, po co odgrzebywać po latach, po dziesięcioleciach od dawna martwą przeszłość? A może to źle postawione pytanie, może nie tyle ważne jest „Po co?”, ile „Dlaczego?”. Dlatego, że nie da się uciec od samego siebie, od tego, co kształtując nas w młodości, zbudowało całą późniejszą osobowość. Dlatego, że taka przeszłość nigdy nie jest martwa, żyje w człowieku i umiera dopiero razem z nim.

Jednak wspomnienie o niej nie powinno umrzeć w nas, potomnych.

Często analizując, jak okrutne warunki stworzono ludziom spędzonym do obozów i łagrów, zapominamy, ze istniała codzienność, że to, co pozwalało przetrwać, to elementy zwyczajnego życia: praca (że bezsensowna? Ale to wciąż praca!), konieczność zaspokojenia nie tylko głodu, lecz i potrzeby koleżeństwa, rozmowy, miłości; chęć wyzdrowienia po zachorowaniu; chęć podzielenia się z kimś przeżyciem, emocjami. Dopóki nie przekroczył granicy wyniszczenia fizycznego, człowiek w obozie reagował na to samo, co każdy z nas: na piękno przyrody, uśmiech drugiego człowieka, na krzywdę własną i cudzą.

Wspomnienia są jak odciski palców - niepowtarzalne. Mówi się o pamięci pokoleniowej, ale okazuje się, że często detale postrzegane są odmiennie. To oczywiste, odbiór rzeczywistości zależny jest od tego, co człowiek nosi w sobie. Barbara Skarga skupia się na codzienności, na szczególe, co sprawia, że łatwo czytelnikowi wejść w opisywany świat.

Sytuacja, jakich było wtedy wiele: młoda dziewczyna, pełna wiary w ideały i piękną przyszłość (właśnie kończy się wojna), zostaje wyrwana ze środowiska, wrzucona brutalnie w piekło więzień i łagrów na prawie dwanaście lat – wróci do „normalnego” świata jako kobieta trzydziestosiedmioletnia. Czy takie przeżycie może nie naznaczyć? Czy można – nie mówię zapomnieć, bo to niemożliwe, ale nie wracać myślą do przeżyć z lat, gdy było się najbardziej chłonnym i wrażliwym? I czy można tej wrażliwości nie zatracić? Otóż można.

Parę rzeczy uderza w tym tekście. Mnóstwo tu przykładów pochylenia się nad słabszym i bardziej potrzebującym. Zupełnie zaś nie ma użalania się nad sobą, chęci odwetu, zemsty czy rozliczeń. Jest natomiast bardzo racjonalne podejście do rzeczywistości. „Ktoś mógłby pomyśleć, że bawiono się ze mną jak kot z myszą, że dręczono specjalnie. Nie sądzę”[2].

Jest także niesamowita wrażliwość na otoczenie, nie tylko na ludzką krzywdę, ale i na przyrodę, choć bardzo ubogą w warunkach, w jakich przyszło żyć osadzonym na dalekiej syberyjskiej północy. „Za plecami miało się całe stosy porządnie pokładanych samanów schnących na słońcu. Przed oczami trochę zieleni ogrodu, druty, a za drutami bezbrzeżny step z widniejącą gdzieś w dali sopką. Za tą sopką zachodziło słońce. Step, zielony tylko wiosną, latem szary od kurzu zrywających się ciągle buranów, wyschnięty, spalony słońcem, przyciągał wzrok. Był absolutnie pusty. Tam nie mógłby nikt usłyszeć głosu, tam nikt nie wołał”[3].

Wspomnienie z okresu pracy w cegielni: „Noc długa. Zdejmują nas z roboty dopiero o piątej rano, mogę więc patrzyć w gwiazdy, a potem jak niebo blednie i jak daleko – w stronę widocznej na horyzoncie sopki – wstaje powoli ogromne złociste słońce. Z dachu widać step, linia nieba zlewa się z linią szarej pustynnej ziemi. Ale teraz o świcie niebo jest tak przesycone złotem, że dostrzegam wyraźnie kres i bezmiar otaczającego nas stepu”[4].

Można więc i tak? Można, jak mówił poeta, leżąc w rynsztoku patrzeć w gwiazdy[5].

Nie sposób, czytając wspomnienia Barbary Skargi, nie zwrócić uwagi na język – to piękna polszczyzna, wysmakowana. Autorka nie epatuje emocjami, stara się zachować rzeczowość relacji, a jednak emocji jest mnóstwo, wyzierają z każdej strony, wciąż żywe po tylu latach. Jest też wrażliwość, empatia. I spokój. To wręcz dziwi. Jak można zachować spokój w takich warunkach? A cóż można było zrobić? Rzucić się na druty? Dać się zabić strażnikowi? Komu by to pomogło? Tymczasem żyjąc można pomóc, można sprawić, że ktoś drugi też da radę przetrwać.

Ta książka to nie tylko kolejna cegiełka w murze pamięci o czymś, o czym wolelibyśmy tak naprawdę zapomnieć. To wstrząsający dowód, że można pozostać człowiekiem wrażliwym, kulturalnym, empatycznym niezależnie od okoliczności.


---
[1] Barbara Skarga „Po wyzwoleniu”, wyd. Znak, 2008, s. 21.
[2] Tamże, s. 290.
[3] Tamże, s. 149.
[4] Tamże, s. 122.
[5] Oskar Wilde, cytuję z pamięci.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1709
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: