Dodany: 30.10.2007 16:28|Autor: Anna 46

Mój kochany pamiętniczku...


Ho ho ho, albo i wcześniej…

- Popatrz, jaki ci śliczny kubeczek kupiłam! – stawiam przed moim kochaniem nowy nabytek z parująca, wonną zawartością.
- Już mi nie będziesz zabierał mojego, o!
Mąż odwraca kubek napisem do siebie i zastyga nieruchomo.
- Za mało mleka? Dolej sobie po prostu.
- Nie, nie… kawa doskonała… tylko widzisz, nie wiem, czy pamiętasz, że ja mam na imię Jacek nie Jarek…
Łapię za kubek, omal nie wylewając mu wrzątku na spodnie
- No… e tam! Może być na upartego Jacek!


- Synuś! Przejdziesz się do sklepu? – w oczach mam błaganie i rozpacz.
- Czego znowu zapomniałaś? – dzieciątko stara się nie chichotać głośno.
- Masło. Dwie kostki.
- A co tu leży? Przecież kupiłaś.
- Nnno tak, ale widzisz, to jest z olejem, a do tego torciku musi być zwyczajne masło.
- Znowu byłaś w sklepie bez okularów… - mamrocze, ale wkłada buty i pędzi do sklepu.
Kurczę bladę! Miałam okulary! Miałam!


Apetycznie grubiutka książeczka „Wyznania Konstancji Mozart”
Pierwsze podejście – jakieś to takie nie tego…
Drugie podejście – trzeba „łapać światło” na kartki, słabo widzę. To co! Biegiem do apteki. W tym samym bloku, obok swojej klatki… Silniejsze, poproszę.
No, teraz zdecydowanie lepiej! :-)

W bibliotece.
- Co się stało? – pani bibliotekarka patrzy na mnie z troską.
- Zapomniałam okularów i nie będę się wyrażać przy pani, co widzę. W ogóle się nie będę wyrażać…
Zna moje upodobania czytelnicze i podsuwa kilka książek.
- Biorę w ciemno!

Esemes od dziecka, któryś z kolei:
Kiedy pójdziesz do okulisty.
Mamroczę sobie coś tam mało pochlebnego o wtrącaniu się, ale gdzieś tak na obrzeżach resztek obiektywizmu i zdrowego rozsądku zaczynam się łamać…


Całkiem niedawno… październik
- Cztery listwy wykończeniowe, dwie narożne i dwie górne.
Uprzejmy pan pokazuje, które to są i gdzie stoją. Idę do kasy uiścić.

W domu u Mamy…
- Co oni pani dali? – mój fachowiec łapie się za głowę. – Przecież to wszystko wykończeniówka górna…
Omatko najmojsza!!!

Bez samochodu, w deszczu i błocie biegiem na drugi koniec miasta – wymienić.
Kto niósł kiedy dwu i pół metrowe plastikowe listwy, zna tę rozkosz; jak to miło dynda i świetnie się nadaje do wybijania oczków cudzych.
Coś we mnie pęka z głośnym hukiem.
Nie dość, że przez ten miesiąc czytuję denne romansidła (wygrzebane na strychu u znajomej), bo mają wielkie litery,
nie dość, że nie mam ochoty na coś normalnego – cała półka rosyjskich klasyków do mojej dyspozycji…
nie dość, że trzymam cudze książki, bo „nie ten czas” – guzik tam, żaden czas – ja po prostu źle widzę i coraz trudniej mi czytać (pani w aptece już nie chce dawać okularów) - to jeszcze muszę biegusiem do sklepu.

Dość! Po zakończeniu remontu idę do okulisty.


Trzy tygodnie temu, poniedziałek
U okulisty
Po kwadransie mam dosyć, żadne szkła nie są dobre. Wreszcie panią doktor coś tyka…
Astygmatyzm, cylindry.
Pięknie. Oczyma duszy widzę się w szkłach grubości denka od butelki z tym takim na dole do czytania…
- Ty wiesz, ile takie coś waży? – jęczę do męża – Nos mi odpadnie!
Patrzy z powagą, ale oczka mu się śmieją. I ów bezduszny potwór rzuca lekko:
- Może wolisz biały kijaszek?

Rozśmieszona, daję się powlec do najlepszego optyka w mieście.
- I cóż my tu mamy? – pan S. (w okularach) ogląda receptę – No, dobrze, to jest do czytania, do bliży. A gdzie do chodzenia, do dali?
Patrzę bezrozumnie. Przecież ja takie chciałam, o co mu chodzi, źle mi czytać. Kropka.
- Pani ma astygmatyzm.
- No, mam…
- I widzi pani?
- No, to co chcę, widzę.
- Pani przyjdzie jutro o dziewiątej.
- Po okulary?
- A nie, po dobór szkieł.
Nieco otumaniona, pytam jeszcze o cenę takich szkieł do dali i bliży w jednym.
- Chodź Jacuś. Kupimy jednak biały kijaszek. – stwierdzam po usłyszeniu ceny.


U optyka, wtorek

- O matko z tuzinem córek! Widzę pana wyraźnie!!! – po godzinie mam na nosie dobrane szkła i jawi mi się cud!!! Wszystko jest takie wyraźne, kropki są okrągłe i czarniutkie… jakby mi kto czyściutką ściereczką szybki poprzecierał i światła przeciwmgielne włączył!
- Ile będę czekać na okulary? – aż tupię ze zniecierpliwienia.
Tydzień….

Piątek.
MAM OKULARY.
Mam ochotę podskakiwać i podskakuję, i mało mnie obchodzi, czy ktoś to widzi – ja widzę!!!

W domu.
Zachłannie i łapczywie rzucam się na książki. Co jest? Za mało szkieł, za dużo tekstu. Ucieka mi to. Muszę łapać druk w pole widzenia i kręcę książką jako szewc butami. Już mi się nie chce podskakiwać… buuuu….
Po kolei próbuję rozmaitych książek… jest! Opowieści mojej żony – malutkie, zgrabniutkie, wreszcie!
Zapominam o astygmatyzmie, zapominam o świecie bożym. Opowieści mi „pachną” ciastem drożdżowym, kawą i pogaduchami. Oczami (bez astygmatyzmu) wyobraźni widzę panią Zofię Kucówną w śnieżnobiałej, wytwornej bluzce z koronkami, pana Hanuszkiewicza i dwóch wypłoszów w skórzanych kurtkach – synów; w siedemdziesiątych latach telewizja polska emitowała Opowieści mojej żony w reż. Hanuszkiewicza.
Książeczka mnie bierze w całkowity jasyr – raczę się słowami, jak smakowitym ciastem, wzruszam i uśmiecham. Jest ciepło i rodzinnie… i u mnie, i u pana Żuławskiego.
Któreś z kolei podejście do Oprawców z Katynia… nie da rady, jeszcze się nie przyzwyczaiłam.
No to wreszcie Poszarpane granie – tak, tak! Świetne, świetne… mało smoków, co prawda, ale świetne…
Krętka Blada – nie, nie, nie! I bez komentarza!

Gdzieś tak w połowie Krętki Bladej przypominam sobie, że pan S. proponował drugie okulary; do komputera i czytania, zanim się przyzwyczaję do tych.

Ustanawiam rekord chodu na trasie: dom – optyk na osiedlu!

Wtorek.
Nadrabiam zaległości mailowe.
Niepewnie sięgam po Oprawców z Katynia.
Smutek.
Rozpacz.
Nie sposób się oderwać, ale trzeba się oderwać i odreagować – za mocno łupie!
Biorę Mroki dnia tylekroć rozpoczynane.

Kończę Oprawców… ciężko, ale jest radość, że napisał o tym ”człowiek stamtąd”, że włożył w to tyle pracy, że przeprowadził własne śledztwo, żeby dojść prawdy.
Brakowało mi tam tylko zdjęć… Oprawców, nie ofiar.
Trzeba to przeczytać.

Skończyłam Mroki dnia.
Moje też się skończyły! Na dobre! :-)))






(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5691
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 43
Użytkownik: Czytelnik_Kasia 30.10.2007 17:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ho ho ho, albo i wcześnie... | Anna 46
Przypominasz mi moją mamę, Anno! Ona jest taka sama, z tym zwlekaniem ile się da. A jak już wreszcie to coś załatwi, to taka zadowolona!
Co do czytatki, bardzo mi się podobała :) A co do okularów, to do czytania muszę je zdejmować, ale ciągle o tym zapominam... Miłej lektury "małych liter"!
Użytkownik: Anna 46 30.10.2007 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Przypominasz mi moją mamę... | Czytelnik_Kasia
Zadowolona, to mało! Dumna z siebie! :-)))
Dziękuję!
Buźka!
Użytkownik: K-atarzyna 30.10.2007 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ho ho ho, albo i wcześnie... | Anna 46
Bardzo fajnie to opisałaś. Masz ciekawy sposób pisania. Pozdrawiam :)
Użytkownik: Vemona 30.10.2007 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ho ho ho, albo i wcześnie... | Anna 46
Anno, jak dobrze Cię widzieć taką już dobrze widzącą!! :-)))
Okropecznie się cieszę, że się cieszysz, że cały świat jest wyraźny i już wszystko możesz.
Użytkownik: Anna 46 30.10.2007 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Anno, jak dobrze Cię widz... | Vemona
"... i już wszystko możesz".
Poczułam się niemal jak Ślepy Io! :-))))))))
Użytkownik: Vemona 30.10.2007 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: "... i już wszystko ... | Anna 46
<roftl>

A nie chciałabyś tak móc jak on???
Użytkownik: Anna 46 30.10.2007 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: <roftl> A nie c... | Vemona
Każdy by chciał... powiedziała Anna z rozmarzeniem cielęcym w głosie.
Użytkownik: Gusia_78 30.10.2007 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ho ho ho, albo i wcześnie... | Anna 46
Aniu, napisałas tak dowcipnie o sprawach skądinąd niewesołych :-) Podziwiam Cię za ten dar :-)
Cieszę się, że rozkoszujesz się już wymarzoną lekturą, a nie tylko romansidłami :-)
Użytkownik: Anna 46 30.10.2007 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Aniu, napisałas tak dowci... | Gusia_78
:-)))

Pełnia szczęścia - to jest właściwe określenie! :-)
Romansidła zaś polecam od czasu do czasu na wszelkiego rodzaju doły i dołeczki - źródło czystej radochy.

Teraz odreagowuję Oprawców, łupnęło mną bardzo; przeżyłam tę książkę mocno.
Użytkownik: Gusia_78 30.10.2007 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: :-))) Pełnia szczęścia... | Anna 46
Rozumiem Cię, również mną tąpnęło. Niestety nie mogę obiecać, że już Ci więcej tego nie zrobię :-)
Użytkownik: Anna 46 30.10.2007 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem Cię, również mną... | Gusia_78
I bardzo dobrze.
Takie książki i takie wrażenia są potrzebne (mnie na pewno); trzeba się zatrzymać, pomyśleć i skłonić głowę w hołdzie...
Użytkownik: Marylek 30.10.2007 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ho ho ho, albo i wcześnie... | Anna 46
Och, jak ja cię świetnie rozumiem!
Ja mam moje pierwsze już, hmm, pomyślmy, cztery lata? Pięć? Ale wciąż o nich zapominam (albo "zapominam"), w dziennym świetle dobrze widzę (mam długie ręce, prawie jak bibliotekarz), ale przy sztucznym zaczynam ich szukać. No gdzie są!? Jak to nie ma? O, jak mnie to wkurza! A jest taka seria Prószyńskiego - Idee, ludzie, stanowiska, bardzo ciekawe pozycje, mam kilka, ale żadnej nie przeczytałam, bo ilekroc sie za którąś zabieram i widzę te okropne małe literki, to... Ech, do niczego! Jak można wydawać książki z takim dobnym drukiem! Skandal!!! Przeczytam to kiedy indziej...

Gratuluję Ci z całego serca. :-)
Użytkownik: Anna 46 30.10.2007 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, jak ja cię świetnie ... | Marylek
Z całego serca dziękuję!

Podejmij decyzję, albo nie podejmuj - po prostu idź do specjalisty - odżyjesz, jako i ja odżyłam!

A te małe literki przestaną Ci się śnić po nocach... :-)))
Użytkownik: Czajka 31.10.2007 10:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ho ho ho, albo i wcześnie... | Anna 46
Jak to za mało smoków? Tam był jeden ale za to wielki jak góry całe. :))
Hihi, dobrze że się na kubeczku przejęzyczyłaś a nie w mowie. :)))
Użytkownik: Anna 46 31.10.2007 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to za mało smoków? Ta... | Czajka
Ale był nieruchawy!

Ja się przeoczkowałam. A swoją drogą, oni tak niewyraźnie piszą na tych kubeczkach; "r" wygląda zupełnie jak "c". Przeszłam na kubeczki z obrazkami - mam przecudnej urody z tłuściutką, białą kurą, kurą domową oczywiście! :-)
Użytkownik: Czajka 31.10.2007 12:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale był nieruchawy! ... | Anna 46
W Hobbicie też był mało ruchowy a jaki śliczny. :)

Przeoczkowałaś się, no wiem, taka jest wersja oficjalna i dla mediów. :))
Ja też mam obrazkowe kubeczki. Dwa z Kubusiem, w róże (jak u Prousta) i w głogi (jak u Prousta). I w van Gogha jeszcze mam z absyntowymi stolikami. I z lawendą, którą ciotka Leonia na pewno wykładała szafy.
Użytkownik: Anna 46 31.10.2007 12:17 napisał(a):
Odpowiedź na: W Hobbicie też był mało r... | Czajka
Jak mi jeszcze powiesz, że masz garnki z motywami z Prousta, to się załamię - nie mam ani kawałeczka kubeczka z Pratchettem... buuuu.
Użytkownik: Czajka 31.10.2007 12:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak mi jeszcze powiesz, ż... | Anna 46
Nie kochasz go na pewno. ;)))
Użytkownik: Anna 46 31.10.2007 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie kochasz go na pewno. ... | Czajka
Ja go kocham bezkubeczkowo.
Użytkownik: Marylek 31.10.2007 15:15 napisał(a):
Odpowiedź na: W Hobbicie też był mało r... | Czajka
A ja mam mnóstwo kubeczków z kotami! :-)
Użytkownik: librarian 31.10.2007 12:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ho ho ho, albo i wcześnie... | Anna 46
Aniu, gratuluję wyraźnego widzenia. Jak dostałam moje do dali, też mi się zrobiło tak miło wyraziście po raz pierwszy w kinie, do bliży niby nie potrzebuję jeszcze nitkę nawlekam ale z truuudem.
Użytkownik: Anna 46 31.10.2007 12:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Aniu, gratuluję wyraźnego... | librarian
Póki kroisz mięsko na desce, a nie własne paluszki - dobrze jest!
Nawleczenie nitki zawsze można zlecić osobie bezpośrednio zainteresowanej przyszyciem, jako warunek tegoż przyszycia. :-)
Użytkownik: ella 31.10.2007 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Póki kroisz mięsko na des... | Anna 46
Swietna czytatka, Anno! ;-)))
"Nawleczenie nitki zawsze można zlecić osobie bezpośrednio zainteresowanej przyszyciem, jako warunek tegoż przyszycia. :-)"

Swietny pomysl!!! ;-)))

Ja juz drugi rok obiecuje sobie, ze w czasie nastepnego urlopu w Polsce zafunduje sobie nowe super blizy-dali-okulary ;-)))
Narazie mam nieco zwichniete i troszke za slabe do czytania i
bardzo stare blizy-dali, w ktorych moge jeszcze prowadzic samochod noca. :-)
Użytkownik: Anna 46 31.10.2007 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Swietna czytatka, Anno! ;... | ella
Pomysł z nitką stosowałam przez cały czas (nienawidzę wszelakiego szycia); co ja teraz biedna zrobię? :-)
Użytkownik: Czajka 05.11.2007 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Ho ho ho, albo i wcześnie... | Anna 46
Aniu kochana, czy Ty jesteś w przepięknym konkursie ciążowym? :))
Użytkownik: Anna 46 05.11.2007 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Aniu kochana, czy Ty jest... | Czajka
Nie, trójka mi zdecydowanie wystarczy! :-)))
Poza tym rzuciłam się na książki, jak spragniony wędrowiec przez pustynię na źródło z wodą.
Konkurs to potworny złodziej czasu; snuję się wtedy, szukam, węszę, myślę (co mi wyraźnie szkodzi w nadmiarze), nie spię po nocach, nie mam czasu na czytanie... :-)
Nie kuś!!!
Użytkownik: krasnal 05.11.2007 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, trójka mi zdecydowan... | Anna 46
Święte słowa, Anno!:) Albo konkurs, albo czytanie;)
Użytkownik: Czajka 05.11.2007 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Święte słowa, Anno!:) Alb... | krasnal
Krasnal, a co tu za dywersje po pamiętniczkowych kątach? ;))
Użytkownik: krasnal 05.11.2007 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Krasnal, a co tu za dywer... | Czajka
Jaka tam dywersja - nieprawdę jakąś głoszę?;)
Użytkownik: Czajka 05.11.2007 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Jaka tam dywersja - niepr... | krasnal
No przecież w konkurs się dużo czyta. Wyjmuje się podejrzanego z półeczki, zagląda, podczytuje, potem drugi już sam w ręce wpada i już jest wieczór późny. :))
Użytkownik: Czajka 05.11.2007 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, trójka mi zdecydowan... | Anna 46
Ale jest jubileusz! I ciąża gratis. ;)))
Aniu kochana, nawet Carmaniola się skusiła i ma brzuszek teraz.
Chodź, Będę mataczyć, hihi.
(Nie ma Kubusia podpowiem Ci na początek)
Użytkownik: krasnal 05.11.2007 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jest jubileusz! I cią... | Czajka
No, z tym Kubusiem to aż tak stanowcza bym nie była;)
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.11.2007 14:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jest jubileusz! I cią... | Czajka
Nie byłbym tego taki pewien.:)))
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.11.2007 14:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, trójka mi zdecydowan... | Anna 46
Witaj Aniu. Rozumiem i nie namawiam, choć bardzo nam brakuje Ciebie.:)))
Użytkownik: Anna 46 05.11.2007 14:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj Aniu. Rozumiem i ni... | KrzysiekJoy
Joy, to się nazywa szantaż emocjonalny!

Mam opóźnienie, weszłam tam dopiero dzisiaj, w konkurs znaczy... potwornie dużo matactw i niczego nie rozpoznaję... no, tak ze cztery.
Łamię się, ratunku! Środki antykoncepcyjne potrzebne od zaraz - natychmiast!!! :-)))))))))))))
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.11.2007 14:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Joy, to się nazywa szanta... | Anna 46
Jak zwał tak zwał, a pisałem już, że brakuje nam Ciebie?:)))
Użytkownik: Czajka 05.11.2007 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Joy, to się nazywa szanta... | Anna 46
Nie martw się, poczekamy na Ciebie na porodówce. :))
Użytkownik: Marylek 05.11.2007 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Joy, to się nazywa szanta... | Anna 46
Kichaj, te środki anty-, chodź! Dobra ciąża nie jest zła ;-) Będzies rodzić z opóźnieniem, hi, hi!
Ja, np., mogę być tylko do czwartku (prawdopodobnie), a się skusiłam. Sprawdzisz sobie, jak ci te nowe okulary pozwalają monitor obserwować. Chodź! :-)
Użytkownik: Anna 46 05.11.2007 15:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Kichaj, te środki anty-, ... | Marylek
A niech Was!!!
Wyślę dziecinkę w świat i przyjdę wieczorową porą. :-)
Użytkownik: Marylek 05.11.2007 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A niech Was!!! Wyślę dzi... | Anna 46
Dobra decyzja! :-)
Użytkownik: Vemona 05.11.2007 15:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Joy, to się nazywa szanta... | Anna 46
Aniu, to jesteś lepsza niż ja, ja mam dopiero trojaczki. :-)) Chodź koniecznie, Twoich mataczeń brakuje.
Użytkownik: Akrim 05.11.2007 15:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj Aniu. Rozumiem i ni... | KrzysiekJoy
Bardzo! :-))
Aniu, dołącz do zaciążonych ;)))
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.11.2007 15:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo! :-)) Aniu, dołąc... | Akrim
BiblioNETkowa Armia Zaciążna chce Ciebie za dowódcę.:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: