Dodany: 29.10.2007 20:03|Autor: McAgnes
Cejrowski i Pawlikowska - porównawczo
Albo może powinno być raczej "Pawlikowska i Cejrowski".
Zaczęło się od "Podróży z żartem", gdzie obie te osoby można było spotkać, posłuchać i pooglądać. Bardzo ciekawe osoby, pani Beata przesympatyczna, ciekawie opowiadała o swoich podróżach i przygodach. Cejrowski również ciekawy, choć do niego odnosiłam się z początku z rezerwą. Przyszedł do studia boso, z własnym kubkiem z Bóg wie czym - myślę sobie, a co to - pozer? I w dodatku pamiętałam go słabo z "WC kwadransa" - że baaaardzo mi się wtedy nie podobał, wygłaszał jakieś dziwne poglądy i walił kubkiem w stolik. No ale to przeszłość, co tam. Potem był obejrzany program "Boso przez świat" i oniemiałam. Cóż to za śmiałek i gawędziarz?
Jednak pierwszą szansę dałam pani Beacie: zakupiłam jej "Poradnikk globtrotera" oraz "Blondynkę w dżungli". Piękne wydania, twarda oprawa, dużo fotografii. No no, myślę sobie - będzie super. Otóż nie było. Dar opowiadania z pewnością pani Beata ma, jednak jej dar pisania pozostawia wiele do życzenia. Przygody niewątpliwie ciekawie, ale jakoś słabo uwydatnione, cienko spuentowane... no sama nie wiem. Blado, blado, blado. Wolę jej słuchać.
Na drugi rzut poszedł Cejrowski i jego "Gringo...". Noooo, proszę państwa, to jest dopiero książka! Znakomicie napisana, z werwą, pasją i zacięciem. Trudno się oderwać. Widać co prawda sporą fascynację Pratchetem (do czego się zresztą pan Wojciech szczerze przyznaje) i jego humorem, ale brać przykład z naprawdę niezłych to raczej nie grzech, zwłaszcza że treść absolutnie nie jest wtórna. Cejrowskiego więc mogę i słuchać i czytać, zapewne kupię sobie jeszcze jakieś jego książki.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.