Dodany: 30.10.2012 09:00|Autor: maleza

Kto kochał Czajkę?


Paulina Sołowianiuk, obecnie mieszkająca w Oslo, stworzyła piękną i barwną biografię Izabeli Czajki-Stachowicz, natępnie Hertzowej, następnie Gelbardowej, z domu Szwarc. Już sama wyliczanka nazwisk bohaterki uzmysławia, że jest to opowieść o kobiecie niesamowitej.

Autorka zadała sobie wiele trudu, nie tylko dotarła do osób, które pamiętają jeszcze piękną Belę, ale też przekopała się przez sterty dokumentów, biografii, autobiografii i wspomnień, w których pojawił się choćby cień niezwykłej Żydówki.

Biografia jest niezwykle rzetelna, roztrząsa wszelkie nieścisłości, a tych w życiu Izabeli Czajki nie brakowało. Mamy tu obraz epoki sprzed pierwszej wojny, szczęśliwy okres dwudziestolecia międzywojennego, traumę drugiej wojny światowej i czasy powojenne. Założeniem autorki było ukazanie jak najbardziej realistycznie kobiety, która niewątpliwie była mitomanką, ale mitomanką o wielkim sercu.

Izabela urodziła się albo w końcu XIX, albo na początku XX wieku. Sama skutecznie zagmatwała swoje dzieje, co rusz podając sprzeczne informacje. Jej życie związane było z Warszawą, Paryżem, Katowicami i wszystkimi innymi miejscami, w których mieszkała i które odwiedziła. Kochała życie i kochała podróże, chociaż, zwłaszcza po II wojnie, borykała się z problemami finansowymi.

Widzimy Czajkę na tle rodzinnego domu z tolerancyjm ojcem, Wilhelmem Szwarcem, który zaszczepił młodej dziewczynie bezpretensjonalność, pozytywne nastawienie do własnej osoby, a przede wszystkim dał możliwość wyboru własnego sposobu na życie, z którego skwapliwie skorzystała. Izabela pochodziła z majętnego domu, choć nie zaliczała się do sfer arystokracji, jej rodzina to zasymilowani Żydzi.

Wyszła za mąż za Aleksandra Hertza, studiowała w Warszawie, potem kilka lat przebywała w Paryżu. Chyba nie było takiej osoby związanej z literaturą i sztuką, której by nie znała. Witkacy umieścił jej postać w „Pożegnaniu jesieni”. Portret raczej nie był pochlebny, ale wydaje się, że ona nigdy nie obrażała się za szkicowanie jej w niezbyt łagodny sposób. Zawsze było w niej coś kontrowersyjnego, hałaśliwego, zwariowanego. Gombrowicz w późniejszych latach nawoływał ją do opanowania się, nazywając niewybrednie wariatką.

Z Hertzem się rozwiodła, wyszła za architekta Jerzego Gelbarda, który zginął w czasie II wojny światowej. Ich życie było barwne, chociaż raczej osobne. Izabela czerpała garściami z pieniędzy zarabianych przez męża i przede wszystkim prowadziła bujne życie towarzyskie. Znała Broniewskiego, Witkacego, Gombrowicza, rzeźbiarza Augusta Zamoyskiego, Jana Kotta, Juliana Tuwima, Jarosława Iwaszkiewicza, Picassa, Gałczyńskiego, Mirę Zimińską, Franciszka Fiszera, Stanisława Woźnickiego, Ociepkę i wielu innych. Sumienne wyliczenie wszystkich zajęłoby niemało miejsca. Lubiła bywać, rozmawiać, zawierać nowe znajomości. Była piękna i rozgadana, zwracała na siebie uwagę. Potem przyszła II wojna światowa, prześladowania Żydów, życie w getcie, śmierć zaglądająca w oczy wielokrotnie. Po wojnie rzeczywistość wracała do normy, na ile to oczywiście było możliwe. Do swojego niezwykłego życiorysu Czajka dodała też służbę w milicji, w której pracowała przez kilka lat, zanim przyszły zmagania późniejszego okresu, obfitującego w problemy finansowe i podróże.

Styl autorki jest lekki, jednak nie umniejsza to rzetelności jej pracy. Jestem pełna podziwu, że zamieściła tyle wartościowych informacji, nie czyniąc jednocześnie książki zbyt nużącą. Układ jest chronologiczny, jedynie miejscami opowieść wybiega w przyszłość, gdy spójność narracji sama narzuca takie rozwiązanie. Rozdziały dzielą życie Izabeli Czajki-Stachowicz na kolejne epoki. Kompozycja jest spójna i przemyślana w najdrobniejszych szczegółach.

Paulina Sołowianiuk podjęła się napisania biografii kobiety, która inspirowała artystów, była ich wierną przyjaciółką, pomagała, jeśli tylko mogła. Przedstawiła postać barwną, ale i tragiczną, bawiącą się, choć w głębi duszy doskwierał jej smutek, zwłaszcza po ciężkich przeżyciach lat wojennych. Pokazała literatkę o niewielkim dorobku, która nigdy nie rozwinęła swojego talentu, jakby użyczyła go tym, którzy z jej postaci czerpali inspirację. Na kartach "Tej pięknej mitomanki" widać ciepłe uczucia, którymi autorka obdarzyła swoją bohaterkę.

Książka jest dość porządnie wydana (Iskry, 2011), niemniej egzemplarz, który trafił w moje ręce, zawiera nadmiar kartek. Dwa razy zdublowano po kilkanaście stron. Uważam też, że fotografii mogłoby być więcej. Wydaje mi się, że tak znana postać, jak Izabela Czajka była często fotografowana. Lubię oglądać zdjęcia i mam wrażenie, że nie tylko ja. Czytając zaglądałam ciekawie na kolejne strony z nadzieją, że natknę się na fotografię i niestety raczej spotykało mnie rozczarowanie, pojedyncze zdjęcia nie wnoszą zbyt wiele do w wiedzy o bohaterce biografii.

Polecam z całego serca. Nie powiem, żebym się ubawiła, bo to nie jest opis beztroskiego życia. Nawet początki dorosłości zdradzają smutne doznania, choć wydaje się, że to tylko o rozwód chodzi i brak szczęścia w małżeństwie. Dla wielu ludzi rozwód jest traumą na całe życie, w dziejach Izabeli Czajki wydaje się jedynie przykrym epizodem. Chyba jednak nie dałam się zwieźć pozorom. Barwną muzę odbieram po tej lekturze bardziej jako postać zagubioną i tragiczną niż jako rozbawioną damulkę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1072
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: