Dodany: 29.08.2012 20:31|Autor: norge

Książka: Saszeńka
Sebag Montefiore Simon

2 osoby polecają ten tekst.

O "Saszeńce" słów kilka


Spodziewałam się czegoś więcej po tej powieści i może właśnie dlatego nie podzielam ogólnych nad nią zachwytów. Owszem, jeśli ktoś ma ochotę na "lekkie czytadło dla pań", w którym prosto i barwnie (z naciskiem na "prosto") przedstawione są losy dwudziestowiecznej Rosji, to pewnie będzie usatysfakcjonowany. Jednak trzeba jasno powiedzieć, że książka do wielkich dokonań literackich nie należy, a porównywanie jej do wielkich epopei typu "Wojna i pokój", "Dzieci Arbatu", "Droga przez mękę" czy "Życie i los" to kompletne nieporozumienie.

Pierwsze rozdziały zniechęciły mnie naiwnością fabuły, która niebezpiecznie zaczęła mi się kojarzyć z "Jeźdźcem miedzianym" Pauliny Simons. Oto poznajemy tytułową Saszeńkę, 16-latkę pochodząca z bogatej żydowskiej rodziny Właśnie skończyła semestr w elitarnej szkole dla dziewcząt, słynnym "Smolnym", i wraca do domu. Czeka na nią automobil z szoferem i ukochaną guwernantką. Niestety, okazuje się, że młoda panienka wdała się w konspirację, w związku z czym zostaje aresztowana – widowiskowo - tuż po wyjściu za próg szkoły. Spędza kilka dni w więzieniu, a następnie po interwencjach wpływowego ojca zostaje zwolniona. Jednak jej poglądy nie ulegają zmianie. Saszeńka czuje, że komunistyczna ideologia, a zwłaszcza bolszewickie obietnice równości i wolności dla ludu pracującego są czymś wspaniałym i należy je czynnie popierać. W drugiej (i, moim zdaniem, najciekawszej) części książki spotykamy naszą bohaterkę jako dorosłą kobietę, mamę dwójki ślicznych dzieci, żonę wysoko postawionego funkcjonariusza NKWD. Za kilkanaście miesięcy wybuchnie II wojna światowa, ale kataklizm spadający na rodzinę Saszeńki zdarzy się z innego powodu, niezwiązanego z wojenną zawieruchą. Ostatnia część powieści rozgrywa się prawie współcześnie, bo w latach 90. i związana jest z poszukiwaniem korzeni i odkrywaniem tajemnic rodzinnych, co niestety wydało mi się mało przekonujące, głównie ze względu na nieprawdopodobne zbiegi okoliczności.

Mimo całego mojego krytycyzmu doceniam urokliwe i starannie dopracowane opisy dzisiejszego Petersburga (ówczesnego Piotrogrodu) i przedwojennej Moskwy oraz ładny język i nienaganny styl Simona Montefiore. Przyznaję także, że podczas czytania części środkowej, tej, która mi się najbardziej podobała, zapomniałam o wszystkich wcześniejszych obiekcjach. Z niecierpliwością przewracałam kolejne kartki, dając się porwać wirowi dramatycznych wydarzeń. Opis kolacji na daczy, na której pojawia się Stalin, jest niezwykle obrazowy, a to, co spotyka Saszeńkę i jej rodzinę, wywołuje emocje; głównie dreszcz grozy. Choćby z tego względu nie żałuję czasu spędzonego na lekturze. Jednak zdecydowanie wolę, gdy powieści o Rosji i z rosyjskimi bohaterami piszą rodowici Rosjanie, no, ewentualnie Polacy. Tylko wtedy nic mi nie zgrzyta, nie rażą naiwności i uproszczenia, nie narzekam na brak odpowiedniego klimatu – oczywiście pod warunkiem, że to, co czytam jest napisane dobrze.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1533
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: