Dodany: 07.08.2012 22:07|Autor: A.Grimm

Spór o urzędnika


Nie od razu Kraków zbudowano i nie od razu Fiodor Dostojewski obsypał nas dziełami tego formatu, co "Zbrodnia i kara". Jego talent wykuwał się najpierw w kuźni literatury sentymentalnej - chociaż niektórzy, jak Vladimir Nabokov, byliby skłonni stwierdzić, że pisarz do końca grzeszył sentymentalizmem - co zaowocowało powstaniem takich utworów, jawnie łzawych, jak "Biedni ludzie", "Białe noce" i "Skrzywdzeni i poniżeni". Pierwsza z wymienionych powieści jest debiutem Dostojewskiego i krytykom zaangażowanym społecznie, a nie brakowało takich w carskiej Rosji, na tyle przypadła do gustu, że autora "Biesów" obwołali kolejnym Gogolem. Porównanie z tym autorem nie jest bezzasadne, gdy mowa o "Biednych ludziach", bowiem utwór ten jest polemiczny w stosunku do Gogolowskiego "Szynela".

Przypomnijmy, Gogolowskie arcydzieło przedstawiało historię Akakiusza Akakiuszowicza Kamaszkina, niskiego rangą urzędnika, który decyduje się na wiele wyrzeczeń, aby kupić płaszcz tak potrzebny mu na zimę, czyli tytułowy szynel. Dość powiedzieć, że przedmiot ten staje się marzeniem głównego bohatera, treścią jego życia, źródłem cierpień i szczęścia. Pan Akakiusz, dokonując tego ubóstwienia rzeczy materialnej, siłą rzeczy sam się reifikuje. Oprócz portretu głównego bohatera, autor daje obraz biurokratycznego środowiska. W "Szynelu" pierwsze skrzypce grają komizm, absurd i groteska. Można polemizować, jak bardzo jednostronny jest to obraz i czy Gogol rzeczywiście wydobył tragizm głównej postaci, czy może - jak zdaje się mówić Dostojewski - tylko ją ośmieszył i poniżył? Młodszy pisarz miał zupełnie inny pomysł na tę historię.

Makarego Diewuszkina z "Biednych ludzi" poznajemy nie z narracji trzecioosobowej, ale z listów, jakie wymienia z daleką krewną, Warwarą Aleksiejewą. Dziewczyna mieszka nieopodal swojego korespondenta. Życie mocno ją doświadczyło, a poczciwy Makary postanowił zaopiekować się nieszczęsną kobietą, chociaż nie ma po temu wystarczających środków. Żyje w malutkiej izdebce tuż przy kuchni i aby wspomóc Warwarę, zapożycza się, co stanie się niebawem źródłem wielu problemów dla obojga. Dzięki tej dwójce poznamy także innych biednych ludzi, takich jak rodzina Gorszkowów. Tło społeczne jest jednak na drugim planie. Dynamizmu tu za grosz, a fabuła jest bardzo skąpa - poza tarapatami, w jakie wpadnie Makary z powodu zaciągniętych pożyczek, drugim źródłem problemów staną się plotki o rzekomym związku łączącym go z Warwarą. A dziewczyna nie dość, że jest dużo młodsza, to jeszcze w przeszłości została przez kogoś wykorzystana, co nie pozostawiło bez szwanku jej czci. Ten ktoś da zresztą o sobie jeszcze znać i to będzie już finalny akord tego dzieła.

Czas wrócić do paraleli z Gogolem. Jest ona ewidentna. Przede wszystkim łączy postaci Makarego Diewuszkina i Akakiusza Kamaszkina. Obaj są radcami tytularnymi, a ich charakterologiczna konstrukcja w dużym stopniu się pokrywa. Postać stworzona przez Dostojewskiego jest przesadnie cicha, pokorna, bierna, pozbawiona szerszych horyzontów, a jej pracę stanowi przepisywanie różnych dokumentów i akt. Wydawać by się mogło, wykapany Kamaszkin. Rzecz jednak w perspektywie. Dostojewski upodmiotowił swojego urzędnika, dając mu możliwość wypowiadania się w formie listów. Autor wykonuje zatem znamienny gest, pozbawia się literackiej władzy nad bohaterem, a przynajmniej każe nam w to wierzyć. Nie bez przyczyny utwór zaczyna się od cytatu z Włodzimierza Odojewskiego:

"Ach, ci bajarze! Żeby choć który napisał coś pożytecznego, miłego, przyjemnego - gdzie tam, grunt ci po prostu spod nóg wykopują. A ja bym im zabronił pisania! Bo do czego to podobne: czytasz... zamyślisz się mimo woli - a potem już przeróżne androny lezą do głowy; doprawdy, zabroniłbym im pisać; tak czy owak, po prostu zabroniłbym"[1].

Jest to głos przeciw literackiej samowoli, która tworzy inną rzeczywistość, a zdaje się mówić o tej znanej nam z codziennego życia. Dostojewski chciał dać pełniejszy wgląd w postać urzędnika i spróbował dokonać tego za pomocą formy epistolograficznej. Dzięki temu poznajemy groteskową poczciwość Makarego, irytujący sentymentalizm wyniesiony z brukowych lektur (a może i wrodzony), tendencję do oswajania rzeczywistości za pomocą komicznych zdrobnień, wąskie horyzonty i strachliwość. Ale poznajemy też drugą stronę tej postaci, co daje nam pełnowymiarowy obraz człowieka - przynajmniej na tyle, na ile pozwala sentymentalna sztampa - z jego uczuciami, marzeniami, pragnieniami i chęcią niesienia pomocy drugiej osobie, w tym wypadku Warwarze. Stanowi ona jeszcze jeden punkt w polemice z Gogolem. Autor "Szynela" dał Kamaszkinowi szczególny obiekt adoracji i marzeń - przedmiot (szynel). W "Biednych ludziach" Makary koncentruje swoją uwagę na człowieku i to jemu poświęca wszystko. Gogolowski urzędnik powraca zatem do świata ludzi już w postaci Diewuszkina. Przy okazji sugestywnie broni przywiązania ludzi ubogich do drogich i z trudem zdobytych rzeczy materialnych. Bo to jest przecież naturalne. Jest? Oczywiście, że jest.

Na tym jednak nie kończy się polemika z Gogolem; Dostojewski rękoma Warwary podsuwa Makaremu do przeczytania... opowiadanie starszego kolegi po fachu. Jest to właśnie "Szynel". Mężczyzna reaguje bardzo żywo. W "Szynelu" widzi przede wszystkim paszkwil, który nie diagnozuje problemu, ale pozbawia godności urzędnika. Bo ten może być biedny, strachliwy, może nie czytać książek, ale to nie odejmuje mu zdolności do pełnego odczuwania (na miarę człowieka, a nie kukły), godności czy nawet honoru. Makary, przy użyciu prostych słów, podważa wartość tych utworów, które pokazują zło, ale nie dają szansy jego zwalczenia:

"A dlaczego wszystko będzie po dawnemu? A dlatego, że u biednego człowieka wszystko powinno być na wywrót, że nie powinien mieć w sobie nic godnego szacunku ani krzty ambicji"[2].

Skoro postać zostaje poniżona w dziele, trudno wymagać, aby coś miało się zmienić w sposobie jej postrzegania w rzeczywistości. Gogol celował w satyrę, a Dostojewskiemu bliższa jest perspektywa humanistyczna. Jeden wolał pokazywać jaskrawo, komicznie, groteskowo, może nawet agresywnie, a drugi chciał ukazać uczucia i emocje postaci, i w ten sposób dać dowód jej człowieczeństwa. Jeden chciał do tego człowieczeństwa dopiero dojść, osiągnąć je, a drugi wierzył, że ono istnieje i trzeba je pokazać. Jak widać, twórczość Dostojewskiego już od początku nie była tak rewolucyjna, jak niektórym mogłoby się wydawać.

Zupełnie inną sprawą jest wartość artystyczna "Biednych ludzi". Nawet jeśli staniemy po stronie Dostojewskiego w dyskusji z Gogolem - a pamiętajmy, że w "Szynelu" też jest miejsce na tragizm, a nawet współczucie i litość - to pod względem literackim jest to niebo i ziemia. Niebem jest tu oczywiście "Szynel", a ziemią - "Biedni ludzie". Głównym grzechem utworu Dostojewskiego jest sentymentalizm, który momentami przybiera charakter zawodów, licytacji na ilość przelanych łez. Scena, w której Makary opisuje sytuację Gorszkowów Warwarze napełniła mnie wręcz niesmakiem, bo więcej w niej jakiegoś niezdrowego kolekcjonowania nieszczęść i smutnych obrazków aniżeli rzeczywistego współczucia. Te zawody ciągną się zresztą do samego końca. Dodajmy jeszcze męczącą rozwlekłość wypowiedzi i powtarzanie się. Ten potok słów nie ma nic wspólnego z realizmem, to zwyczajne niedołęstwo stylistyczne. Pod znakiem zapytania można zatem postawić stwierdzenie, że "Biedni ludzie" są bliżej życia od "Szynela". Wcale nie jest to bowiem tak oczywiste. Pewni możemy być jedynie artystycznej przepaści pomiędzy jednym a drugim dziełem.



---
[1] Fiodor Dostojewski, "Biedni ludzie", przeł. A. Stawar, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1955, s. 5.
[2] Ibid., s. 74.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3324
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: