Dodany: 07.08.2012 20:20|Autor: A.Grimm

Książka: Szynel: Opowiadania
Gogol Mikołaj

2 osoby polecają ten tekst.

Urzędnik idealny


Mikołaj Gogol kojarzy się powszechnie z antybiurokratyczną krucjatą, może jeszcze z humorem. To już wystarczająco dużo, aby go lubić, a może nawet kochać. W swoich utworach, o wyraźnym odcieniu satyrycznym, nie tworzył postaci zawiłych psychologicznie, jak to czynili jego następcy z Dostojewskim na czele. Nie oznacza to jednak, że są one mało sugestywne, przeciwnie, jednowymiarowość bywa często bardziej plastyczna od mało uchwytnej niejednoznaczności. Rosyjski pisarz upodobał sobie szczególnie demaskowanie pewnych patologii związanych z wprowadzeniem przez Piotra I 14-stopniowej tabeli rang. Obowiązywała ona zarówno w wojsku, marynarce, jak i służbach cywilnych, czyli inaczej mówiąc, obejmowała też urzędników. Tak się działo, że niższy rangą służbista zwykł padać plackiem przed tym, który mógł pochwalić się lepszym stanowiskiem i odpowiednio ten, kto miał bardziej prestiżowy tytuł - bardziej się wywyższał. Inna sprawa, że satyrycy i komicy mają tendencję do wyolbrzymiania przedstawianych patologii, dzięki czemu osiągnięcie efektu komicznego jest bardziej prawdopodobne. Kto by się tam prawdą przejmował? Nie jest to jednak tematem tej recenzji. Wróćmy zatem do "Szynela".

W opowiadaniu tym także przyjdzie nam się zagłębić w środowisko biurokratyczne. Protagonistą - o, byłby zdziwiony tym określeniem - jest radca tytularny (urzędnik dziewiątego stopnia, zatem nisko w hierarchii) Akakiusz Akakiuszowicz Kamaszkin. Jak widzimy, nieszczęście spadło na niego już w dniu narodzin, czego nie omieszkał skomentować również narrator. Trzeba przyznać, że ten ostatni soczyście odmalował sylwetkę pana Akakiusza, od jego niepozornej postury i wyglądu zgoła niereprezentacyjnego aż po cechy sytuujące go na antypodach tego, co zwykliśmy nazywać postawą bohaterską. Nie będę na razie rozwijał charakterystyki Kamaszkina, dodam tylko, że jest to biedny człowieczyna, nieśmiała ludzka mróweczka, dręczona przez niektórych kolegów-urzędników. Na domiar złego pana Akakiusza dopada siarczysty petersburski mróz, z którym, nawiasem mówiąc, sam autor, jako wielki admirator ciepłej Italii, miał na pieńku. Tutaj na scenę wkracza tytułowy szynel, czyli pewien typ płaszcza zapinanego z tyłu. Pan Akakiusz też taki posiadał, ale wieloletnia eksploatacja uczyniła z niego obiekt drwin wśród kolegów-urzędników. Drwiny drwinami, bohater opowiadania pewnie by się nimi nie przejmował, gorzej, że mróz dawał mu się coraz bardziej we znaki przez te wszystkie dziury w powycieranym suknie. Wyrok mógł być tylko jeden: trzeba kupić nowy szynel. A że pan Akakiusz posiadał tylko połowę wymaganej sumy, zaczął oszczędzać, chodząc na palcach, aby zelówki się nie niszczyły, zdejmując bieliznę w domu, żeby się nie zapuściła, bo na pranie nie chciał wydawać, w końcu zaś głodząc się niemiłosiernie. I szynelik wreszcie kupił. Niestety, jego szczęście nie trwało długo.

Fabuła jest oczywiście tylko pretekstem do ukazania patologii systemu społecznego, a także absurdu ludzkiej egzystencji. W oczy rzuca się jednak przede wszystkim ten pierwszy aspekt. W trakcie lektury będziemy świadkami, typowych dla Gogola, aktów przemocy psychicznej dokonywanych przez wyższych rangą urzędników na tych, którzy stoją niżej w hierarchii. Uzupełnieniem są natomiast scenki obrazujące śmieszność przywiązania do tytułów. Najważniejsza w "Szynelu" - w sensie artystycznym - jest jednak postać Akakiusza Akakiuszowicza Kamaszkina. Nie sposób mu nie współczuć, nie sposób nie litować się nad nim, ale również trudno się z niego nie śmiać, bądź co bądź można by go śmiało określić mianem kreatury żałosnej. I pewnie wielu czytelników i czytelniczek chciałoby, aby pan Akakiusz był inny. A ja nie chcę! Powiem więcej, celowo czy nie, a najpewniej nie, Gogol przedstawił urzędnika idealnego. Bo czyż tak bardzo pragniemy inicjatywy ze strony urzędników? O, już my dobrze znamy tę urzędniczą inicjatywę. A może chcemy, żeby urzędnik był bardziej pewny siebie, może nawet butny? I to nie jest nam obce, wszak po przekroczeniu urzędniczych progów przyjmujemy strategiczną postawę zbitego psa i sami zamieniamy się w Akakiuszów, aby udobruchać pewną siebie służbę publiczną. A może czekamy, aż szanowny urzędnik wyciągnie do nas rękę, bynajmniej nie w celu bliższego zapoznania się? Nie, chyba nie. Nie forsujmy zatem zbytnio naszej szlachetnej natury w trakcie lektury "Szynela", powściągnijmy humanitaryzm i życzmy sobie jak największej liczby Akakiuszów w służbie publicznej.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3285
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: