Młoda kanadyjska dziennikarka z Toronto postanowiła przeprowadzić eksperyment i przez rok żyć ekologicznie, tzn. każdego dnia wprowadzić jakąś zmianę proekologiczną w swoim życiu i dokumentować/opisywać to na blogu "Zielona jak oset" (www.greenasathistle.com), który w tym celu założyła. Po zakończeniu eksperymentu napisała o tym książkę
Zieloni śpią nago: Historia ekocyniczki, która odłączyła lodówkę, sprzedała samochód i znalazła miłość – w 365 dni (
Farquharson Vanessa)
.
Książka jest ciekawa, zabawna, można się z niej dowiedzieć różnych pożytecznych i interesujących rzeczy, a po lekturze książki zastanowić się - co ja osobiście mogę w swoim życiu zrobić, aby chronić środowisko, zmniejszyć degradację i zanieczyszczenie Ziemi. Czy w ogóle coś robię, a jeśli tak, czy to jest wszystko na co mnie stać?
Jest mnóstwo ludzi, którzy mają w nosie sprawy ekologiczne, jest też na pewno dużo "eko-oszołomów". Ale między tymi skrajnościami jest tzw. milcząca większość, która coś tam robi, np. segreguje śmieci, zmienia żarówki na energooszczędne itp., ale można powiedzieć, że mogłaby więcej. Bez wielkich wyrzeczeń (lub z małymi) można zrobić mnóstwo drobnych rzeczy/zmian, które summa summarum mogą się przełożyć na duże rzeczy/zmiany ekologiczne.
Ponieważ Vanessa Farquharson musiała wymyślić 366 zmiany podczas trwania swojego ekologicznego roku, niektóre z nich były trochę bezsensowne lub miałkie lub zbyt trudne do stosowania przez całe życie. Jednak po tym roku autorka stwierdziła, że bardzo dużo z tych zmian zostanie na stałe w jej dalszym życiu i że już nie potrafi wrócić do dużej części starych, "złych", nieekologicznych nawyków.
Oczywiście, co dla jednych ludzi jest sensowne, dla innych może być bezsensowne. Dla mnie np. bezsensownym jest przestanie używania papieru toaletowego (całkowicie). Tak, tak, są tacy (USA tu chyba przoduje w oszołomstwie), którzy go w ogóle nie używają. Natomiast sensownym jest zastąpienie białego, ładnego papieru toaletowego, do produkcji, którego używa się więcej prądu, wody i chemikaliów, papierem toaletowym szarym (już nie tak ładnym, co dla niektórych) produkowanym z makulatury. Vanessa nie poszła na całość tzn. nie przestała całkowicie używać papieru toaletowego, ale i tak to co wymyśliła, dla mnie jest nie do przyjęcia.
Tak samo nie zamierzam pozbywać się tego "luksusu" jakim są jednorazowe chusteczki higieniczne, na rzecz chusteczek materiałowych, wielokrotnego użytku. Miałam kiedyś dawno temu, tę wątpliwą przyjemność, prać kilka razy takie zasmarkane chusteczki i ... dziękuję bardzo, nie mam zamiaru więcej tego czynić. Ekologia, ekologią, ale nie dajmy się zwariować.
Książka "Zieloni śpią nago", niby taka na luzie, zabawna, uzmysłowiła mi, że mimo iż stosuję w swoim życiu w miarę dużo rzeczy proekologicznych, to ile jeszcze mogę zrobić, ile zmienić, ile zastosować nowych "ekozmian". Mam zamiar to zrobić.
Jedynym moim zastrzeżeniem dotyczącym książki jest to, że autorka nie omówiła/opisała wszystkich lub przynajmniej co ważniejszych zmian, tylko wybrane zmiany. Kto zna angielski, może sobie doczytać o nich na blogu. Ja niestety do nich nie należę, więc pooglądałam sobie tylko obrazki.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.