Dodany: 06.07.2012 17:56|Autor: anek7

Czytatnik: Lektury wiejskiej nauczycielki

4 osoby polecają ten tekst.

Upalny Kraków czyli kolejne biblionetkowe spotkanie za nami:)


Na początku przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale mam taką ostrą anginę, że nawet nie bardzo mi się chce w stronę komputera patrzeć, a co dopiero pisać:(

**************************************************​***********************************************

Pierwsza lipcowa niedziela była tak upalna, że według słów mojego szanownego małżonka "Trzeba być nienormalnym żeby się gdzieś z domu wybierać...". Cóż, wychodzi na to, że cała rodzina ma bzika, bo ten dzień wybraliśmy sobie na podróż do Krakowa - w celu ukulturalnienia dziecięcia własnego (Smocza Jama, Dzwon Zygmunta, rejs statkiem po Wiśle) oraz, a właściwie przede wszystkim, po to żeby się spotkać z innymi wariatami noszącymi szacowne miano krakowskich biblionetkowiczów.

Tym razem organizatorką spotkania była tynulec, której z tego miejsca jeszcze raz chciałabym serdecznie podziękować:)
Jako, że cały czas szukamy w Krakowie "naszego" miejsca więc testujemy kolejne lokale - tym razem padło na doskonale wszystkim znaną (chociażby ze słyszenia) "Piwnicę pod Baranami". Nie było nas może porywających tłumów, bo jednak wakacje już są i kilka osób wyjechało poza miasto, ale i tak zebrało się nas kilkoro:
-tynulec
-Natii
-misiak
-Lutek
-alouette
-Sherlock
-Viv87
-Szaraczek - po raz pierwszy, mamy nadzieję, że nie ostatni
-anek7 w trzech osobach - spokojnie, upał nie rzucił mi się na mózg i nie wyobrażam sobie, że jestem Bogiem - zawlokłam na spotkanie moich dwóch mężczyzn.

"Piwnica pod Baranami" powstała w 1956 roku z inicjatywy krakowskich studentów jako miejsce gdzie mogliby się spotkać, porozmawiać i ogólnie miło spędzić czas (tu już każdy może sobie sam kombinować jak oni ten czas spędzali). Dosyć szybko powstał kabaret, którego szefem był Piotr Skrzynecki, a wśród pierwszych występujących tam artystów znalazła się m.in. późniejsza pisarka Joanna Olczak-Ronikier. Największe swoje sukcesy piwniczny kabaret odnosił w latach 60-tych i 70-tych, wtedy powstały najsłynniejsze utwory, a wykonujący je artyści, chociażby Ewa Demarczyk czy Marek Grechuta, byli znani w całym kraju.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że kiedy już pokonaliśmy dosyć strome schody to tak jakby się weszło w klimat tamtych lat - nie powiem, ciekawe odczucie. Niestety nie tylko wystrój został przeniesiony z lat PRL-u. Pani barmanka też... Chociaż na oko to rocznikowo późne lata 80-te sobą prezentowała.
Jakby nie było ruszało się dziewczę w tempie żółwim, tak, że przez prawie godzinę kogoś z nas przy stole brakowało, bo właśnie usiłował sobie coś do picia zamówić. Już nie mówię o mnie, bo widząc co się dzieje całkiem kretyńsko zapodałam sobie mrożoną czekoladę, więc i proces jej tworzenia musiał trwać, ale Lutek na dwa piwa ponad 20 minut czekał... Tak, że gdybyśmy się jeszcze raz tam mieli spotkać, to chyba z własnymi napitkami w termosikach;)

Stół szybciutko zapełnił się książkami, zaczęło się pożyczanie, oddawanie, zachwalanie - no wszyscy przecież wiecie jak to wygląda. I tu muszę się przyznać, że po raz kolejny podniosłam poprzeczkę, jeśli chodzi o moje roztargnienie i coraz bardziej dające się we znaki kłopoty z pamięcią.
Otóż jurczak nie mogła być obecna na spotkaniu, więc podała przez tynulec książki, które pożyczyła poprzednim razem. Wśród tych książek były dwie, które, ze względu na tematykę wzbudziły moje zainteresowanie. I tu pojawił się problem, bo nikt nie przyznawał się do bycia właścicielem owych książek. Umówiłyśmy się ostatecznie, że ja książki biorę a tynulec skontaktuje się z jurczak i dowie się czyje one są. I dopiero po powrocie do domu i sprawdzeniu notatek z poprzedniego spotkania okazało się, że koniecznie chciałam pożyczyć... swoje własne książki...

Tym razem, z powodu ciągłej rotacji przy stole dyskusje trwały w podgrupach a było o:
-kondycji polskiej szkoły
-skoczkach wysokościowych (znaczy się z wieżowca bez spadochronu)
-przygodach z policją
-literaturze z wiejskimi klimatami w tle
-wieku Lutka (dzięki mojemu dziecku znamy tę magiczną liczbę, ale nikomu jej nie zdradzimy)
-kłopotach z powierzchnią zajmowaną przez książki
-problemach z samodzielnym montażem mebli zakupionych w pewnej bardzo znanej sieci handlowej
-i stu innych rzeczach jeszcze.

Niestety po raz kolejny okazało się, że czas w miłym towarzystwie pędzi na złamanie karku i trzeba opuszczać chłodne wnętrza Piwnicy i zmierzyć się, tym razem z wieczornym, krakowskim upałem.

Na pamiątkę zostało kilka zdjęć https://picasaweb.google.com/101877767624361433769​/1072012SpotkanieBiblionetkoweWKrakowie?authuser=0​&feat=directlink a kolejne spotkanie to już po wakacjach pewnie będzie...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2806
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: misiak297 06.07.2012 18:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku przepraszam, ... | anek7
Aniu świetna relacja! Zabrakło tylko... jednej osoby, bo wszak jeszcze Szaraczek przykicała do nas:)
Użytkownik: anek7 06.07.2012 18:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Aniu świetna relacja! Zab... | misiak297
Wszystkiemu winna ta barmanka;(
Nijak nie szło policzyć wszystkich uczestników. Ale już poprawiam:)
Użytkownik: Natii 06.07.2012 18:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku przepraszam, ... | anek7
Jelonka była? ;> Czyżby coś mnie ominęło? ;>
Użytkownik: anek7 06.07.2012 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Jelonka była? ;> Czyżby c... | Natii
Łomatko...
To znaczy, że mnie się już całkiem pokićkało i Szaraczka zmieniłam w Jelonka...
Wiedziałam, że coś miłe, przyjazne i puszyste;(
Poprawiam jeszcze raz.
Użytkownik: tynulec 07.07.2012 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku przepraszam, ... | anek7
Aniu cudowna, cudowna czytatka! Uśmiałam się jak norka (porównanie zapożyczone od Ciebie;). Jesteś genialna w wychwytywaniu i przelewaniu na klawiaturę najważniejszych punktów spotkania! Dodam tylko od siebie, że ja, zupełnie nieświadomie, doprowadziłabym misiaka do zawału serca, porównując "Smażone zielone pomidory" do do do. ... Do czego ja je porównałam :D? Nie pamiętam, bo nie czytałam ani "Smażonych" ani tej drugiej lektury. Były też ciekawe rozmowy z Sherlockiem o książkach, które mi przyniósł, a które stały się powodem organizacji spotkania. Wiem, wiem, to bardzo egoistyczne, ale kiedy Sherlock napisał do mnie PW, że ma książki o Rwandzie, Korei Północnej i inne, od razu pomyślałam, że to doskonały powód, by się jeszcze zobaczyć z biblioNETkowiczami przed wakacjami! Cieszę się, że dołączyła do nas Szaraczek, mam nadzieję, że w miarę możliwości będzie przychodzić na spotkania częściej.

"Piwnica" gościła nas chyba pierwszy i ostatni raz, poszukiwanie lokalu dla krakowskich biblioNETkowiczów nadal trwa :D

Do zobaczenia na kolejnym spotkaniu po wakacjach!
Użytkownik: anek7 07.07.2012 13:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Aniu cudowna, cudowna czy... | tynulec
Porównywałaś te pomidory do dwóch książek - jedna to na bank było "Przeminęło z wiatrem", ale drugiego tytułu za nic nie mogę sobie przypomnieć...

A co do powodów spotkania to każdy jest dobry, żeby w takim miłym towarzystwie pobyć chociaż trochę:)
Użytkownik: tynulec 07.07.2012 15:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Porównywałaś te pomidory ... | anek7
Tak! A druga to były "Wichrowe Wzgórza"! Coś mi ten wiatr huczał po uszach ;).
Użytkownik: Viv87 09.07.2012 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku przepraszam, ... | anek7
Och, jak miło wspominam to spotkanie! Świetna relacja, świetne zdjęcia, natomiast miejsce faktycznie, nie zachwyciło. Chwała niebiosom, że nikt z nas nie postanowił skorzystać z obiecanki pani, która przyjmowała rezerwację, że jedzenie można przynieść z knajpy obok. Bo gdyby pani barmanka jeszcze wyszła z Piwnicy i poszła coś kupować, to byśmy jej już pewnie żywej nie ujrzeli...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: