Dodany: 15.05.2012 13:53|Autor: lovejoydiver

Czytatnik: czytatki...

1 osoba poleca ten tekst.

Powrót do czytania


Kiedyś czytałam naprawdę dużo, nawet jako dziecko nie zrażałam się trudnym językiem w starszych książkach. Z zapartym tchem śledziłam losy rozbitków z "Tajemniczej wyspy" Verne'a i przeżywałam przygody wraz z Winnetou.

A potem przyszły obowiązki... Łatwiejszym wydawało mi się "odmóżdżenie" przy komputerze i odświeżanie co 5 minut tej samej strony w nadziei, że coś nowego się pojawi. Z każdym rokiem czytałam mniej i mniej. Przyzwyczaiłam się szybko do czytania krótkich artykułów i tak minęło wiele lat...

Powszechnie wiadomo, że w liceum trzeba czytać lektury. Zatem siadam z książką i... nic.

Jedno zdanie czytam po kilka razy, niewiele z niego rozumiejąc. Zupełnie, jakby sztuka czytania w moim mózgu zanikła! Czyżby wcześniej wspomniane "odmóżdżenie"? Próbowałam dzielić książkę na niewielkie części, by się nie przemęczać, ale tym sposobem pamiętałam jeszcze mniej z całej powieści. Czytając bardzo szybko, nieświadomie pomijałam nawet całe zdania. Sprawę z tego zdałam sobie wtedy, gdy pytałam siebie przy przeglądaniu recenzji: "Czy ja czytałam tę samą książkę? Tego fragmentu wcale nie pamiętam!".

Stwierdziłam, że trzeba działać - taka swoista rehabilitacja. Chcę poprawić swoją koncentrację podczas czytania! Chcę przekonać się do literatury wcześniej uważanej przeze mnie za nudną! Nie chodzi mi o "szybkie czytanie", ale o powrót do wcześniejszego stanu - czytanie w swoim tempie, ale z dużą koncentracją i zrozumieniem.

Planuję zrobić to metodą małych kroczków - zacznę od literatury młodzieżowej i ogólnie uznawanej za "lżejszą". A może ktoś był w podobnej sytuacji lub ma inny pomysł?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2345
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Florice 15.05.2012 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś czytałam naprawdę ... | lovejoydiver
Nie martw się, też tak miałam. W dzieciństwie czytałam bardzo dużo, a później miałam dosyć. Przez całe liceum czytałam właściwie tylko lektury, a i to trochę z musu i byłym zdziwiona dlaczego, skoro zawsze tak bardzo kochałam czytać. Teraz jestem na 1. roku studiów i muszę powiedzieć, że przeszło. Znowu czytam wszystko co wpadnie mi w ręce i staram się jak najbardziej ograniczać włączanie komputera. To moze być po prostu "zmęczenie materiału". Nic na siłę - próbuj po troszku, tak jak napisałaś i nie za dużo naraz. A może jest to też kwestia wieku? Niektórzy czytają cały czas, ale znam licealistów kochających książki, w tym ja taka byłam, którzy choćby chcieli, nie mogli czytać...
Użytkownik: lovejoydiver 15.05.2012 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie martw się, też tak mi... | Florice
Dziękuję za odpowiedź.
Krzepiąca jest świadomość, że nie tylko ja to przechodziłam. :-) Racja, może chodzić również o wiek. Po raczej lekkim okresie gimnazjum poszłam do liceum - nowe towarzystwo, nowe obowiązki i nastoletnie burze na pewno mają na to wszystko wpływ. Przede wszystkim jednak celuję w ten nieszczęsny Internet - ciekawie pisze o tym Jacek Dukaj: http://tygodnik.onet.pl/33,0,51179,1,artykul.html
Szczególnie wypowiedzi z rozdziału "Myślę w rytmie staccato" pasują do mnie.
Użytkownik: TheNaturat 15.05.2012 18:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś czytałam naprawdę ... | lovejoydiver
Ja z kolei czytam cały czas, ale wpływ komputera też zauważyłam.
Dzielę książkę na części, tzn lubię jak jest dużo rozdziałów, które są w miarę krótkie.
Jak czytam to jestem rozproszona, w międzyczasie sprawdzam maile itp.
Przez to w sumie też można powiedzieć, że czytam mniej bo przeczytanie jednej książki zajmuje zdecydowanie więcej czasu :(
Użytkownik: Viv87 15.05.2012 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś czytałam naprawdę ... | lovejoydiver
To niestety prawda, że kiedy czyta się mniej, to później trudno się dłużej skupić na tekście i przeczytać go ze zrozumieniem. Stąd właśnie takie problemy na testach - Polacy generalnie czytają coraz mniej i to się odbija później na maturach, na studiach, w pracy...

Ja wprawdzie nigdy nie miałam dłuższego okresu nieczytania, ale zdarzało mi się na przykład przez miesiąc nie przeczytać ani jednej (to już u mnie stan agonalny) i od razu widziałam odbicie takiego stanu rzeczy na moich wynikach naukowych. Moje studia polegają na czytaniu dużej ilości tekstu i to jest właściwie jedyny sposób, w jaki można się tego nauczyć. I kiedy przez dłuższy okres nie czytałam beletrystyki, to przeczytanie rozdziału podręcznika i zapamiętanie co w nim było zajmowało mi o wiele więcej czasu i wysiłku.

Dlatego staram się już nie dopuszczać do takiej sytuacji, i mimo wyrzutów sumienia (powinnam się uczyć a czytam) wiem, że w ostatecznym rozrachunku sobie pomagam. Od liceum w celach "treningowych" czytałam kryminały - z jednej strony literatura bądź co bądź rozrywkowa, a z drugiej trzeba się skupić na fabule, żeby potem połapać się w zakończeniu. I o to skupienie tu właśnie chodzi. Myślę, że Twój sposób z lit. młodzieżową jest bardzo dobry - trzeba po prostu naleźć taki gatunek który człowiekowi odpowiada i połączyć przyjemne z pożytecznym.
Użytkownik: Snajperka 17.05.2012 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś czytałam naprawdę ... | lovejoydiver
Och znam to doskonale. Właśnie skończyłam liceum i choć bardzo lubię czytać książki (im grubsze tym lepiej) to często zdażało mi się "zmuszać" do przeczytania lektur... Nie wiem czy to wynikało z świadomości tego że muszę je przeczytać, czy też z tego że nie wszystkie gatunki mi się podobały. Pewnie w pewnym stopniu obie te rzeczy.
A teraz czytam dalej grubaśne tomiska :) Nie martw się, napewno odnajdziesz przyjemność w czytaniu :)
Użytkownik: Szeba 20.05.2012 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś czytałam naprawdę ... | lovejoydiver
> Planuję zrobić to metodą małych kroczków - zacznę od literatury młodzieżowej i ogólnie uznawanej za "lżejszą"

Literatura dla dzieci i młodzieży, to bardzo dobry pomysł, ale DOBRA, dobrze napisana literatura. Ja sama tak się rehabilitowałam zawsze gdy zaistniała taka potrzeba i nadal tak robię, i to skutkuje :)
Czasem działają też dobrze napisane i skonstruowane kryminały - wciągają, trzymają w napięciu, koncentracja sama się utrzymuje na odpowiednim do sprawnego czytania poziomie... Trzeba tylko pasującego pod taką lekturę nastroju, nie każdy dołek się nadaje ;)

I tu dochodzimy do określenia "lżejsza" - zależy, co to dokładnie znaczy, dla ciebie.
Użytkownik: lovejoydiver 22.05.2012 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: > Planuję zrobić to me... | Szeba
Zaczęłam od książek dziecięcych i młodzieżowych, które znajdują się w mojej domowej biblioteczce i... teraz wiem, że książka książce nierówna. Dlatego jest dużo prawdy w tym, co piszesz o dobrej literaturze. Czytam "Porwanie w Tiutiurlistanie", które porzucałam jako dziecko po kilku rozdziałach. Niby dla dzieci, ale książka męcząca; postanowiłam jednak teraz przez nią przebrnąć, bo nie jest długa, a ma swoje "przebłyski". Taki trening przed studiami: wiadomo, że nie zawsze czyta się tylko to, co się podoba.

Dziękuję komentującym za podrzucenie pomysłu z kryminałami, niedługo do nich powrócę. BiblioNETka poleca mi moją ukochaną (choć przez niektórych znienawidzoną) Chmielewską i uważam, że ona idealnie łączy humor z wątkami kryminalnymi.

Właśnie, pojęcie "lekkiej" literatury... Wbrew pozorom nie takie łatwe do ujednoznacznienia! ;) Dla jednych będą to Harlequiny (raczej nie przepadam za nimi, choć zdarzają się przyzwoite książki w tych seriach), dla innych Grochola, dla kolejnych - Zafón. U mnie "lekkość" oznacza styl pisania. Pozwoliłam sobie, Szeba, zerknąć w Twoje oceny. Widzę, że wysoko oceniłaś "Oczyszczenie", które bardzo mi się podobało i na pewno jeszcze do niego wrócę. Owszem, czytałam je na raty (pewnie dlatego miałam niedosyt po przeczytaniu, że niby takie krótkie!), ale podobał mi się styl pisania Oksanen, krótkie rozdziały, kilka planów czasowych, ciekawa historia. To jest dla mnie literatura lżejsza, ale mimo wszystko BARDZO DOBRA! Taka na pewno pomoże mi wrócić do czytania.
Później próbowałam zabrać się za książkę Coetzee "W sercu kraju" i zostałam pokonana po kilkudziesięciu stronach. Słowa z okładki "mocna, cierpka proza" mówią o niej wszystko. Można powiedzieć, żebym się nie męczyła, ale czy zawsze będę omijać pewnych autorów ze względu na ich styl pisania?

Wierzę, że dzięki praktyce będzie mi łatwiej czytać zawiłe zdania, a nawet przekonać się do "żeromszczyzny". Może nawet pokocham klasykę? Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie, gdyż boję się, że ominę wartościowe książki, zrażając się sposobem, w jaki one zostały napisane.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: