Dodany: 23.07.2007 14:46|Autor: Anna 46

Próba relacji z rzeszowskiego spotkania ( 22 lipca)


Niedziela, rano.

Dzieciątko wróciło z wojaży.
- Będziesz za króliczka doświadczalnego?
- Co mam próbować? – błysk zainteresowania w oczach.
- Serniczek…
Dzieciątko zaczyna chichotać; wrednie:
- Ten, który ci nigdy nie wychodzi?
- Jakie „nigdy”, jakie „nigdy”! Trzy razy mi nie wyszedł, a poza tym, to nie ja, tylko zepsuta dolna grzałka piekarnika. I raz już wyszedł…
- No, mogę.. A jest coś kolorowego do picia? – a paskuda, znaczy, transakcja wiązana…
- Jest, płyn do czyszczenia kranów w lodówce.
- Jesteś pewna, że wkładałaś do lodówki? – swoim zwyczajem stoi przed otwartą i kontempluje.
Mam ochotę zrobić wykładzik na temat: „Czy znalezienie butelki coli przekracza twoje możliwości”, ale coś mnie „tyka” i otwieram zamrażalnik.
- Kiedy to włożyłaś?
- Wczoraj…
- I zapomniałaś…
- Tak jakby… czy to aby nie wybuchnie?
Coś w rodzaju świętej zgrozy i niepewne:
- Teoretycznie, to powinno wybuchnąć w czasie zamrażania, płyn zwiększa objętość, ale to ma gazy, to nie wiem, jak w drugą stronę.
- Wyniesiemy do łazienki, niech wybucha, tam łatwo zetrzeć.

Bliżej południa

Esemesem:
- Ile macie do Rzeszowa?
- 8 km.
- To zaraz idę na posterunek obserwacyjny.
Osiem do granic miasta, potem jeszcze kilka… jeszcze chwilę.
Wychodzę uzbrojona w okulary i komórkę.
- Jesteśmy pod blokiem - odebrana wiadomość.
Biegiem na wjazd od strony południowej. Są!!!
Powitalne uściski trwają i trwają… omatko! Jak się cieszę!
Pierwsze wrażenie „na żywo”: ciepło, radość, życzliwość dla całego świata… jacy oni kochani!

W domu

Część oficjalna. Jaka część oficjalna? :-))) Mam wrażenie, że znamy się „od zawsze” i leciuteńka trema przedspotkaniowa zwiewa, gdzie pieprz rośnie…
Rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy…
O naszych równolatkach w Biblionetce. [Pozdrawiamy i ściskamy wszystkie „ryczące poczterdziestki”.
I resztę młodzieży… :-)]


O Klubie Teściowych. :-)
O podróżach.
O książkach – Jola przywiozła wspomnienia Wisłockiej i Kryptę kapucynów Rotha (Towarzystwo Wydawnicze Rój, rok 1939), odkładam natychmiast… potem, potem będzie duuużo czasu; kuszę Królem z żelaza Druona. Jola uwiecznia moje Pratchetty, trochę ich mało, bo wojażują.
O kwadratowych talerzach; nie kupować, bo się szczerbią, ale ładnie wyglądają, ale nie estetyczne już, ale pojemne i sałata nie spada na obrus.
O obrusach jednorazowych; obie nie znosimy, ale używamy, bo potem tylko „wypierz, strzepnij, wysusz i używaj”.
Znowu o książkach, tym razem ukochanych i często powtarzanych młodzieżówkach (Długi deszczowy tydzień, Ci z dziesiątego tysiąca, Mój księżycowy pech i. t. d. i. t. p.).
O upodobaniach literackich w rodzinie.
O stanie dróg polskich.
O anomaliach klimatycznych w rodzaju trąby powietrznej, które trwożnie wieją prze Jolą.
O tym, że wszystkie smakołyki kiedyś były lepsze – ciasta naszych mam i babć, mieszanki czekoladowe, ptasie mleczko i dużo, dużo innych.


N i e rozmawiamy o polityce; bez porozumienia, bez ustaleń wstępnych – jest wystarczający upał za oknem (od południa chyba okolice czterdziestu stopni) , i atmosfera cudownie ciepła - sama z siebie!!!


Jola taktownie
- A do Łańcuta kiedy? – pod stołem aż tupie, roznosi ją energia i radość życia.
A ze mnie wychodzi pies pasterski: spędzić wszystkich w jedno miejsce, najlepiej do stołu, trzymać i cieszyć się obecnością. Tak po prostu, jak najdłużej.

Chcemy wejść na stronę Biblionetki; moje dziecko całkowicie zaakceptowało Jolę i Tadzia i na naszą obecność przy komputerze warczy zupełnie tak samo, jak na mnie…
Strona nie odpowiada; pytamy Korniszonka na gg, czy też tak ma. Nie czekamy na odpowiedź – Łańcut czeka.


Łańcut

Jola wyciąga aparat – pełne pogotowie.
- Poczekaj. Wejdziemy bocznym wejściem, ale zaraz oczom zdumionych ukaże się…
Ukazał się!
Jola mało nie skacze z radości; sama nie wie, co fotografować, drzewa - przecudnej urody buk czerwonolistny, drzewa z grzybami :-), stare dęby, aleje wiekowych lip (nie ma na czym usiąść „pod mym liściem”), kwiaty (wedle lawendy przechodzi obojętnie – mało efektowna na zdjęciach; nie pachną), dwie fontanny, posągi w parku…. Wszystko jest UROKLIWE.
Poproszona, robi zdjęcie dwójce młodych ludzi. Nieśmiało sugeruję, żeby „się wdrapali”… albo nie słyszą, albo nie chcę. W tle glorietta z 1810 roku, postument przed nią wprost kiwa palcem: „wejdź na mnie, wejdź!” Obie włazimy… Dwie Gracje! Znudzone dziecię na spacerze rodzinnym (rzut kamyczkiem od nas) wstaje z trawki i bardzo szeroko otwiera oczka…
Obchodzimy zamek dookoła, zachwyceni otoczeniem, architekturą i swoim towarzystwem. Ogłupiały upałem szpak pozuje Joli uprzejmie w trawie; trzmiel na dziewięćsiłach też…
Docieramy pod wrota zamku. Ze Szreniawą bez Krzyża Lubomirskich nad portalem.
Obok godziny zwiedzania wnętrz. Robi mi się sztraaaaszliwie głupio, ubzdurało mi się, że w niedzielę jest albo nieczynne, albo krócej… Omatko!
Jesteśmy „z 14.45”, czekamy na resztę grupy…

Wnętrza pałacowe

Herod to był wielki król!!! Część trasy poświęcam na obmyślanie wyjątkowo perfidnych i wyszukanych tortur dla rozdartych bachorów ( i nieodpowiedzialnych rodziców). A sztuka ponoć łagodzi obyczaje… Wstydzę się za tych ludzi; przed Jolą i Tadziem.
Ja tu byłam, znam, ale oni widzą te perełki pierwszy raz i niechby coś usłyszeli z objaśnień miłej pani przewodniczki… Wnętrza barokowe i klasycystyczne. Obrazy, meble, półki na książki – Jola wyraża chęć posiadania obrotowej, takiej „do łóżka” i chce zlecić wykonanie Panu Mężowi. Nie słyszy, obu naszymi panami zawładnął niepodzielnie urok wnętrz.

Sala balowa – próba przed wieczornym koncertem; no, ładnie: wrzaski dzieci, plotki mamuś i jeszcze t o… podłoga oczywiście zabezpieczona dywanami… Przechodzimy do Wielkiej Jadalni.
- Tu robimy następne spotkanie. Zmieścimy się wszyscy. – Joli błyska oko na widok „enturażu”
- Racja. Jak się ten stół rozłoży , siada doń osiemdziesiąt osób. Robimy tu I Ogólne Spotkanie…
Chcę jeszcze coś dodać, o formie płatności,. Jola zaczyna o wielkiej wygranej w totka, ale kakofonia dźwięków się nagle urywa i…
Pałac ożywa, wspaniała, doskonała akustyka sali balowej wybucha Vivaldim. Cudne, cudne!!!
Patrzymy na siebie z Jolą – furda bachory, furda rozgadane mamusie! Uśmiechamy się radośnie i porozumiewawczo. T o jest warte wszystkiego!
Nie mamy ochoty iść dalej – zostać i słuchać!!! I patrzeć na przepiękne kryształowe żyrandole, lustra, wiedeńską zastawę i młodych artystów.

Z żalem opuszczamy pałac. Oranżeria. Ciut przykurzone rośliny, papugi, żółwie, świnki morskie – wszystko osowiałe i zmęczone upałem… a nie, nie wszystko! Żółwie są wyjątkowe ruchliwe… I świerszcze w terrarium. Wychodzimy z muzyką świerszczy w uszach.

Muzeum Powozów.
Karety, landa, breki, dwukółki, beczka dla maluchów (wsadzić te nasze z grupy, rozdarte i zostawić…) …. kolekcja pojazdów konnych i uprzęży najlepszych firm europejskich, głównie wiedeńskich, paryskich i londyńskich. Kareta, którą podróżował Fryderyk Chopin.

Trofea z wyprawy do Egiptu nie budzą naszego entuzjazmu.

Stajnie. Niegdyś usłane dywanami, z imionami koni nad każdym boksem i angielską obsługą.
Do dyspozycji zwiedzających pozostały klacze Hrabina i Melodia; arystokratki cenią się następująco: dwadzieścia sześć złotych polskich za kwadrans przejażdżki po parku…

Jeszcze kilka ciekawostek pani przewodniczki:
Alfred Potocki uciekając przed zbliżającym się frontem wschodnim wywiózł do Lichtensteinu 8 wagonów najcenniejszych zgromadzonych w zamku skarbów.
Po wyzwoleniu w parku stacjonowali Rosjanie – cudowi i ich dowódcy zawdzięczmy, że „nie wyzwolili..”

Pod parasolami
Każdy dostaje, co lubi. Joli zielenieją oczy od pienistego, złocistego, mój mąż raczy się spritem, Tadzio wielkim lodem, a ja rozpuszczalnikiem kamienia i rdzy z lodówki (lubię to w upał).

Podsumowujemy:
Należy uwzględnić w „Regulaminie Zwiedzania” wiek turystów.
Pani przewodniczka jest emerytowaną nauczycielką języka polskiego, lub historii – pięknie mówi po polsku, pięknie.
Muzeum Ikon zostawiamy na następny raz.
Park ma trzydzieści (30) hektarów powierzchni; nie byliśmy pod Pałacykiem Myśliwskim (teraz hala sportowa), jeziorkiem z parą łabędzi, przy kortach tenisowych…

W domu.
Kończymy czerwone schłodzone, bez Cohena… nie ma czasu.
Szybciutko oglądamy z Jolą zdjęcia i niektóre komentarze w Biblionetce.

Dostajemy serdeczne zaproszenie do Joli i Tadzia. W przyszłym roku szwendamy się „po naturze” u nich.
Trzeba się żegnać…. Nie schodzę z nimi do samochodu, nie znoszę pożegnań, za to macham od północy i południa!
Kochani, dziękujemy za niedzielę, za Wasze ciepło i serdeczność.
Za radość bycia z sobą.
Do zobaczenia!!!



Wyświetleń: 9088
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 43
Użytkownik: Gusia_78 23.07.2007 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Cudne! Poproszę zdjęcia...:-)
Użytkownik: verdiana 23.07.2007 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
> A ze mnie wychodzi pies pasterski: spędzić wszystkich w jedno miejsce, najlepiej do stołu, trzymać i cieszyć się obecnością. Tak po prostu, jak najdłużej.

Hihi też tak mam jak Ty, tylko nie do stołu, bo u mnie lodówka zawsze pusta. No, światełko jest. :>

Ja chcę zobaczyć dwie Gracje!! Najlepiej na żywo. :P
Użytkownik: Czajka 23.07.2007 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: > A ze mnie wychodzi pies... | verdiana
A czy mogą być Gracje sierpniowe? Jedna oryginalna a druga mniej? :)
Użytkownik: verdiana 23.07.2007 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy mogą być Gracje sie... | Czajka
W ostateczności... niech będą. :P Za karę będą dzielić bibliotekę z jednym kolczastym stworzeniem, które w nocy podobno tupie. :>
Użytkownik: Czajka 23.07.2007 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: W ostateczności... niech ... | verdiana
Napisałam Ci maila. :D

Widziałam go!!! Cudny. Zwłaszcza na pleckach. :)
Użytkownik: Jean89 23.07.2007 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisałam Ci maila. :D ... | Czajka
Prawda, że to kolczaste ślicznie wygląda? I jak sympatycznie ;) Ale to Sara u mnie ma zawsze pierwsze miejsce ;D
Użytkownik: Anna 46 23.07.2007 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: W ostateczności... niech ... | verdiana
Mam dylemat: wiem, jak się mamle i miętosi Bestię, ale jak się okazuje uczucia Temu Małemu, Co Tupie Nocą? Czeka się, aż pokaże brzuszek i się go drapie? Jestem bardzo jeżolubna; miałam takiego w dzieciństwie. Łaził po domu jak pies i tupał! Najlepiej było słychać w nocy...
Ten twój jest przecudny!!! Może tupać. :-)
Użytkownik: veverica 24.07.2007 13:33 napisał(a):
Odpowiedź na: > A ze mnie wychodzi pies... | verdiana
E tam, pusta... Jak do Ciebie prezychodziłam, zawsze mnie karmiłaś:)
Skąd masz Tupiące w Nocy? Ja nic nie wiem!
Użytkownik: jakozak 14.08.2007 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: > A ze mnie wychodzi pies... | verdiana
<> A ze mnie wychodzi pies pasterski: spędzić wszystkich w jedno miejsce, najlepiej do stołu, trzymać i cieszyć się obecnością. Tak po prostu, jak najdłużej.>
Z kocicy Diany (Knuta) też jest całkiem niezły pies pasterski. Tyle, że mruczy. :-)))
Użytkownik: Korniszon13 23.07.2007 16:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Mnie wcięło, jak i BiblioNEtkę wtedy. ;) Odpowiedziałem, choć chyba za późno. :P

Dołączam się do próśb o zdjęcia. ;)



Użytkownik: jakozak 14.08.2007 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie wcięło, jak i Biblio... | Korniszon13
Jak ja mam Wam pokazać te zdjęcia? Mam je, ale co z tego?
Użytkownik: Korniszon13 14.08.2007 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak ja mam Wam pokazać te... | jakozak
Może daj Verdianie, to wstawi...? Ona chyba może, ale nie mam pojęcia czy tylko w swoich czytatkach, czy w każdym komentarzu...
Albo załóż sobie konto na www.4shared.com i wrzuć tam zdjęcia. Rejestracja jest po angielsku, ale jak będziesz miała jakieś wątpliwości, to mogę Ci pomóc przez gg. :))
Użytkownik: verdiana 14.08.2007 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Może daj Verdianie, to ws... | Korniszon13
[artykuł niedostępny]
:-)
Użytkownik: reniferze 23.07.2007 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Aniu, to się czyta jak.. jak literaturę piękną :). Więcej czytatek! Więcej spotkań, po których Ania będzie pisać! A może kiedyś powstaną Twoje pamiętniki na miarę Izabeli Stachowicz :)?
Użytkownik: Anna 46 23.07.2007 17:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Aniu, to się czyta jak.. ... | reniferze
Doceniam Twoje wspaniałe poczucie humoru i dziękuję za miód na serce moje! :-)
Ale słowo najbardziej honorowe, że to tak było i samo się napisało... i nie wszystko, zapomniałam o tylu szczegółach. Jola przypomni, dopisze. :-)))
Użytkownik: joanna.syrenka 23.07.2007 17:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Ooojjj, kochane. Zazdroszczę :) Jak Was znam to musi być Wam strasznie wesoło :P
Użytkownik: Anna 46 23.07.2007 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ooojjj, kochane. Zazdrosz... | joanna.syrenka
Było!!! :-)))
Użytkownik: carmaniola 23.07.2007 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Piękna relacja! Aż ciepło się robi duszy. :-)
Użytkownik: Czajka 23.07.2007 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna relacja! Aż ciepło... | carmaniola
Hihi, zwłaszcza coli musiało się zrobić ciepło, jak została tak brutalnie na wybuch łazienkowy skazana. :))
Użytkownik: carmaniola 23.07.2007 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, zwłaszcza coli musi... | Czajka
Cola rozmrażała się pomalutku, to relacja Anny jest wybuchowa. Co tam cola! ;-)
Użytkownik: Anna 46 23.07.2007 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Cola rozmrażała się pomal... | carmaniola
Napój niestety, niestety, nie wybuchnął. Po dodatkowej konsultacji z Jolą został polany letnią wodą w miedniczce i pozostawiony. Świetnie się go potem nalewało, bo miał lodowy kulko-korek. :-)
Użytkownik: Czajka 23.07.2007 19:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Anno kochana, jak pięknie aż mnie zazdrość nadżarła. :)))

Ps. Dlaczego my nie jesteśmy wszyscy z jednego miasta, tylko nas tak musiało rozrzucić?
Użytkownik: Jean89 23.07.2007 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Anno kochana, jak pięknie... | Czajka
No nie wiem, czemu nie jesteśmy z jednego miasta. Tak byłoby znacznie lepiej ;) Jak ja bym chciała Was zobaczyć! :-)
Użytkownik: Anna 46 23.07.2007 20:58 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie wiem, czemu nie je... | Jean89
Jest propozycja: I Ogólne Spotkanie BiblioNETkowe.
Miejsce - Wielka Jadalnia łańcuckiego pałacu.
Jeden maluśki problemik... nie mamy sponsora, bo Jola jeszcze nie wygrała w totka, pewnie nawet nie puściła! :-)
Użytkownik: Jean89 23.07.2007 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest propozycja: I Ogólne... | Anna 46
To byłoby coś...
Użytkownik: Gusia_78 23.07.2007 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest propozycja: I Ogólne... | Anna 46
Wiesz, że na zeszłotygodniowym spotkaniu w Bydgoszczy z Moniczką-Szreqiem rozmawiałyśmy o tym. Myślałysmy
tylko o zorganizowaniu takiego spotkania za rok w wakacje, gdzieś w centralnej Polsce, może nad jakimś jeziorem. Warto byłoby założyć oddzielny wątek na forum na ten temat. Jeśli znajdzie się kilka osób, które podzielą sie obowiązkami w ramach organizacji. Ja jestem jak najbardziej chętna i skora do działania.
Użytkownik: Czajka 24.07.2007 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie wiem, czemu nie je... | Jean89
:)
Użytkownik: veverica 24.07.2007 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Cudownie... Nie dość, że spotkanie, to jeszcze w TAKIM miejscu... Z tą salą balową to dobry pomysł:)
Strasznie wam zazdroszczę...
Użytkownik: jakozak 01.08.2007 17:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Melduję się świeżo przyjechana do domu. Na razie nie mam ani ani czasu. Muszę w trzy dni odpracować to, co zazwyczaj robię przez tydzień. Albowiem.... albowiem czeka mnie niesamowita przygoda. Zostało do niej juz tylko 4 dni9. Dostałam sms, że szampan już chłodzi się w lodówce. :-))) Jak się poukładam - odezwę się. Pięknie to opisałaś, Anno. Nie ma co dodawać. Jesteś fantastyczna dziewczyna. Z przyległościami. Twój Pan Mąż i Twoje Dziecko równie świetne. Zdjęcia poobrabiam i wyślę. Będą gracje, będzie wszystko. Relacja ge-nial-na! Ge-nial-na!
Użytkownik: jakozak 01.08.2007 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Melduję się świeżo przyje... | jakozak
I z pośpiechu błędów narobiłam. Przepraszam.
Użytkownik: jakozak 01.08.2007 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: I z pośpiechu błędów naro... | jakozak
W trakcie obrabiania zdjęć na pewno wspomni się jeszcze to i owo. Tylko ratunku, bo z tej całej mojej 11-dniowej podróży mam ich około tysiąca. Dobrze mi tak...
Dziękuję, Anno, za cudowne spotkanie. :-)
Użytkownik: Anna 46 01.08.2007 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: W trakcie obrabiania zdję... | jakozak
Chichichi, dobrze Ci tak! :-)))
Użytkownik: Chilly 15.08.2007 09:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Piękne. :D
Szkoda, że nie wiedziałam wcześniej, bo Łańcut niedaleko. ;)
Użytkownik: Anna 46 15.08.2007 23:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękne. :D Szkoda, że n... | Chilly
Omatko! :-( Też żałuję, że nie pomyślałam o anonsie. Nastepnym razem będziemy trąbić na cztery świata strony i biada temu, kto ma blisko, a się nie stawi. :-)
Użytkownik: Chilly 16.08.2007 07:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Omatko! :-( Też żałuję, ż... | Anna 46
No ja myślę! ;-)
Użytkownik: jakozak 16.08.2007 20:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Fotki są tutaj. http://biblionetka.blogspot.com/
:-)
Użytkownik: Vemona 20.08.2007 16:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedziela, rano. Dziec... | Anna 46
Dopiero dziś trafiłam na Twoją relację, jaka piękna, ciepła, jak chce się czytać. :-) Popieram przedmówców Aniu, powinnaś pisać, więcej i więcej. Twoje czytatki są jak kolejne rozdziały, jak pamiętnik do wydania drukiem. :-)
"...Część trasy poświęcam na obmyślanie wyjątkowo perfidnych i wyszukanych tortur dla rozdartych bachorów ( i nieodpowiedzialnych rodziców).." Jak ja Cię rozumiem!!! W takich przypadkach podpisuję się wszystkimi końcówkami. :-)
Użytkownik: Anna 46 21.08.2007 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopiero dziś trafiłam na ... | Vemona
A dziękuję Ci bardzo! :-)))
Jednakże, tak ogólnie to ja bardzo lubię dzieci i jestem tolerancyjna dla ich radosnych kwików, ale nie w muzeach i nie dla beznadziejnych rodziców. Nigdzie! Kropka a właściwie wykrzyknik.

Użytkownik: Czajka 21.08.2007 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: A dziękuję Ci bardzo! :-)... | Anna 46
Omatko, Aniu kochana nie Anno, a gdzie Ty się tak długo podziewałaś nie w Biblionetce?
Użytkownik: Anna 46 21.08.2007 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Omatko, Aniu kochana nie ... | Czajka
:-)))
Bywam, bywam. Podczytuję "Zapiski z podróży" Joli i recenzje też, ale wpadłam po kokardy w "Był dom..." Szatkowskiej i chodzi za mną czytatka, ale za wcześnie...
Teraz powtarzam sobie "Zatrzymać czas" Kucówny - w kolejce "Zdarzenia potoczne" I "Zapach szminki". Znowu wspomniena.
Użytkownik: Vemona 21.08.2007 13:22 napisał(a):
Odpowiedź na: A dziękuję Ci bardzo! :-)... | Anna 46
Oprócz muzeów dodałabym jeszcze koncerty (kapitalnie opisane jest nieznośne dziecko w filharmonii w uroczym czytadle "Jestem nudziarą"), głuchy las (nie straszyć zwierząt!!!) i tym podobne łona natury.:-)
Jak idę w góry, to słuchać wiatru, jak na plażę - to morza, zawsze się maksymalnie odsuwam od ludzi i jeśli jakoweś dziecię specjalnie przylezie dawać popis możliwości wokalnych nad moją głową, to się lekuchno denerwuję. :-)
Użytkownik: Czajka 21.08.2007 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Oprócz muzeów dodałabym j... | Vemona
Vemono, czy Ty jesteś jeżycjadowa? :)
Bo w "Opium w rosole" było dziecko, które skandalicznie się zachowało w filharmonii i to jest jedna z lepszych scen jeżycjady. Ale dziecko urocze. :))
Użytkownik: Vemona 21.08.2007 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Vemono, czy Ty jesteś jeż... | Czajka
Masz na myśli chwilę, kiedy Gieniusia poklepała robaczka po łysinie. :-))
To było bardzo piękne. :-) Uwielbiam jeżycjadę, choć wolę starsze tomy od nowszych, a "Opium w rosole" to jedna z moich ulubionych książek z tego cyklu. Chyba jeszcze "Szóstą klepkę" i "Kwiat kalafiora" lubię też tak bardzo.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: