Dodany: 01.04.2012 21:18|Autor: paren

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

3 osoby polecają ten tekst.

”ACH TO TY! czyli WIOSNA w LITERATURZE” – KONKURS nr 140


Przedstawiam Wam konkurs nr 140 przygotowany przez Zoanę:



Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi,
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni.
Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis,
Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty!
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty!
(„Wiosna, ach to ty”, Marek Grechuta)


 Niektórzy mówią, że to najpiękniejsza pora roku. Z pewnością wiele w tym prawdy – wszak to właśnie wiosnę najczęściej opiewają poeci, przyroda budzi się do życia z zimowego uśpienia, świat pięknieje z dnia na dzień, a miłość kwitnie na równi z kwiatami – według statystyk kwiecień jest w Polsce najbardziej „płodnym” miesiącem... A że wiosna to czas wesela i zabawy, konkurs z założenia ma być iście wiosenną igraszką, z którą nawet niewprawny konkursowicz powinien sobie z łatwością poradzić.

 W kwiatowych pąkach ukryłam 30 fragmentów prezentujących różne oblicza wiosny. Za każdy tytuł i autora przysługuje po 1 punkcie, w przypadku wierszy i opowiadań nie trzeba podawać tytułu zbioru. W sumie zdobyć można 60 punktów. Większość imion bohaterów i nazw geograficznych zastąpiłam inicjałami, przy łatwiejszych fragmentach użyłam iksów i igreków. Zgadywać można do woli, a po trzech niecelnych strzałach istnieje szansa uzyskania podpowiedzi do danego fragmentu od prowadzącej, w zamian za ładny uśmiech i wiosenny kwiatuszek.

 Odpowiedzi proszę przysyłać na adres: [...] do dnia 12 kwietnia, do północy, a w tytule wiadomości podać swój nick biblionetkowy i numer kolejnej wiadomości. Informacji o ocenionych dzieciach i znajomości z rodzicami udzielam na specjalne życzenie. Subtelne mataczenia na forum mile widziane.

Gwiazdki laureatów otrzymają osoby, które zbiorą wszystkie kwiaty i ułożą najpiękniejsze wiosenne bukiety.

Zapraszam do zabawy :)




Zawsze niecierpliwie wyczekiwana, czasem skrada się leniwie…

1.


 Zima powoli dobiegała końca. Po lodowatych wiatrach w lutym nastąpiły zwykłe, marcowe słoty, przekształcające Sekwanę w błotnisty potok. Na ulicach i na dachach topniały ostatnie płachty śniegu i niby oślizłe węże wodne spływały przez rynny i ścieki. Nadszedł kwiecień niosąc z sobą łagodne podmuchy i okrywając bladozieloną mgiełką kasztany wzdłuż bulwaru Clichy. Strzępiaste, białe obłoczki sunęły po niebie, gwałtowne ulewy zmuszały ludzi do szukania schronienia pod markizami kawiarń.
 Wreszcie przyszła wiosna. Zdziebełka trawy strzelały spomiędzy kamieni brukowych na ulicach [M]. Praczki śpiewały pochylone nad baliami, policjanci przechadzali się z rękami wsuniętymi za pas, a ich uśmiechy pod zakręconymi na kształt kierownicy roweru wąsami były pełne pobłażliwości. W oczach [Iksa] [M] nigdy nie było tak urocze, jak właśnie wiosną. Czuł się bezbrzeżnie szczęśliwy. Nucił jakąś piosenkę obserwując Degasa z głębi swego małego pokoiku. O zmroku, który z każdym dniem zapadał później, siadywał z kolegami na tarasie „La Nouvelle” popijając piwo, rozprawiając o sztuce, waląc pięścią w stół, wykrzykując „Merde!” i „Do licha ciężkiego!”, jak przystało studentowi sztuk pięknych z krwi i kości, jakim był już obecnie.
 Tak to w atmosferze niezmąconego szczęścia kończył się drugi rok jego studiów w pracowni.



…czasem przychodzi bez zapowiedzi…

2.


 Wiosna w tym roku nadeszła szybko i niespodziewanie. Jednego dnia była jeszcze zima w całej pełni, mróz był ostry, śnieg chrzęścił pod nogami. Dnia następnego przyszła gwałtowna odwilż. Marcowe słońce przygrzewało ostro. Pod jego promieniami śnieg topniał szybko. Z ośnieżonych drzew ciurkiem spływała woda i obrywały się całe spłachcie mokrego śniegu. Na odkrytych miejscach śnieżna biel ciemniała, napływała szarzyzną; spod niej ukazywały się smugi czarnej ziemi i ciemnego, zeschłego mchu. Śnieg był miękki i mokry, przesycony wodą.
 – Wiosna wita dzień twoich urodzin, [M]! – powiedział [Iks], stając w otwartych drzwiach domu i przymrużonymi oczyma patrząc w rozsłoneczniony błękit nieba.
 – Ale nie będziemy mogli iść dziś na polowanie – odpowiedziała, podchodząc do niego z głębi domu. – Utonęlibyśmy w mokrym śniegu i rozmiękłych bagnach.
 – Będziemy więc obchodzić twą uroczystość w domu.
 Ogarnął jej kibić ramieniem i stali tak chwilę, wpatrzeni w głąb leśną, prześwietloną porannym słońcem. Wdychali pełnymi płucami świeże, wilgotne i ciepłe powiewy, idące od puszczy.
 – Czas już – mówił żartobliwie – abyś przestała zajmować się polowaniem, włóczęgami po lesie i tym podobnymi rozrywkami. Nie przystoi to już poważnej matronie. Kończysz dziś dwadzieścia lat.



…a czasem każe na siebie czekać wyjątkowo długo…

3.


 Przez długie wieki [V-owie] cieszyli się światłem Drzew za Górami Amanu, podczas gdy [Iks] leżało w półmroku pod gwiazdami. Roślinność, która wykiełkowała w blasku Latarni, przestała się rozwijać, odkąd zapadły ciemności. Ale najstarsze formy życia już istniały, a olbrzymie wodorosty w morzach, cienie wielkich drzew na lądzie, a także stare, posępne i silne stwory w dolinach okrytych mrokiem wzgórz. Prócz [Y] i [O] [V-owie] rzadko się zapuszczali na te pola i w głąb tych lasów. [Y] przechadzała się wśród cieni zasmucona, że na [A] opóźnia się wszelki wzrost i spełnienie obietnic Wiosny. Usypiała wiele różnych roślin, które powschodziły o Wiośnie, żeby nie starzejąc się czekały na godzinę przebudzenia, wciąż jeszcze daleką.
 Tymczasem na północy [M] budował swoją potęgę i nie spał, lecz czuwał i panował; wysyłał na świat złe istoty, które na swój sposób znieprawił, tak że senne mroczne lasy zaroiły się od potworów siejących postrach.



…lecz gdy już przychodzi, niesie z sobą radość…

4.


 Słońce się już było podniesło na parę chłopów, że dojrzał choćby i najdalsze kraje pól; wszystko błyszczało różaną rosą, czarne role połyskiwały się w słońcu, wody grały po rowach, skowronkowe głosy dzwoniły w chłodnem powietrzu, gdzie zaś, pod kamionkami tliły się ostatnie płaty śniegów, żółte bazie na poniektórych drzewach trzęsły się kieby te bursztynowe paciorki, w zaciszach zaś albo i pod nagrzanemi kałużami, z pośród rdzawych, zeszłorocznych liści, przedzierały się złotawe źdźbła traw młodych, gdzie znów patrzyły żółte oczy kaczeńców, wiaterek też wziął przygarniać leciuchno i roztrząsać wilgotne, rzeźwe zapachy pól, pławiących się leniwie w słońcu, a wszędy było tak wiośniano, rozlegle, jasno, chociaż i jeszcze ździebko szarawo, i taką lubością tchnęło, że już się dusza [Iksy] wyrywała, by lecieć, jako ten ptak, radością opity, niesie się z krzykiem w cały świat.
 – Jezus mój! Jezusiczku kochany! – pojękiwała ledwie przysiadując nieco i jakby zgarniając ten świat wszystek w roztrzęsione radością i wielce czujące serce.
 Hej! zwiesna ci to szła przecież nieobjętemi polami, skowronkowe pieśnie głosiły ją światu, i to słońce święte, i ten wiater pieszczący, słodki a ciepły, kiej matczyne całunki, i to przytajone jeszcze dychanie ziemic, tęsknie czekających na pługi i ziarno, i to wrzenie wesela, unoszące się wszędy, i to powietrze ciepłe, orzeźwiające i jakoby nabrzmiałe tem wszystkiem, co wnetki się stanie zielenią, kwiatem i kłosem pełnym.
 Hej! zwiesna-ci to szła, jakoby ta jasna pani w słonecznym obleczeniu, z jutrzenkową i młodą gębusią, z warkoczami modrych wód, od słońca płynęła, nad ziemiami się niesła w one kwietniowe poranki, a z rozpostartych rąk świętych puszczała skowronki, by głosiły wesele, a za nią ciągnęły żurawiane klucze z klangorem radosnym, a sznury dzikich gęsi przepływały przez blade niebo, że boćki ważyły się nad łęgami, a jaskółki świegotały przy chatach i wszystek ród skrzydlaty nadciągał ze śpiewaniem, a kędy tknęła ziemię słoneczna szata, tam podnosiły się drżące trawy, nabrzmiewały lepkie pęki, chlustały zielone pędy i szeleściły listeczki nieśmiałe, i wstawało nowe, bujne, potężne życie, a zwiesna już szła całym światem, od wschodu do zachodu, jako ta wielmożna Boża wysłanniczka, łaski i miłosierdzie czyniąca...
 Hej! zwiesna-ci to ogarniała przyziemne, pokrzywione chaty, zaglądała pod strzechy miłosiernemi oczyma, budząc struchlałe, omroczone role serc człowiekowych, że dźwigały się z utrapień i ciemnic, poczynając wiarę na lepszą dolę, na obfitsze zbiory i na tę wytęsknioną szczęśliwości godzinę...



5.

 Potem bawili się na ogrodowej ścieżce i urządzili sobie mały ogródek; dziewczynka wyjęła z włosów kwiaty bzu i zasadziła je w ziemi, a kwiaty zaczęły rosnąć zupełnie tak samo jak wtedy u staruszków, gdy byli jeszcze małymi dziećmi. Tak samo jak tamci chodzili trzymając się za ręce, ale nie poszli na Okrągłą Wieżę ani do królewskiego ogrodu; nie – dziewczynka objęła chłopczyka i wznieśli się wysoko do góry, pofrunęli daleko nad całą Danią, była wiosna, a potem było lato, a potem jesień i wreszcie zrobiła się zima, i tysiące obrazów odbijało się w oczach i w sercu chłopca, a dziewczynka śpiewała bezustannie:
 – Nigdy tego nie zapomnisz!
 Podczas tego całego lotu dziki bez pachniał tak słodko i tak cudnie; chłopiec widział po drodze różane krzewy i świeże buki, ale bez pachniał jeszcze piękniej, bo jego kwiaty leżały na sercu dziewczynki, a chłopiec przytulał tam często w czasie lotu swą głowę.
 – Tu jest pięknie wiosną – powiedziała dziewczynka i zatrzymali się w świeżo zazielenionym bukowym lesie, gdzie mocno pachniały macierzanki i różowe anemony tak ślicznie wyglądały pośród trawy.
 – Gdyby to wiecznie była wiosna w pachnącym, duńskim bukowym lesie!



…nadzieję…

6.


 Oto więc nasze możliwości: wyjść na spacer! poczytać książkę! opowiedzieć sobie nawzajem coś z przeszłości! słuchać i uczyć się! dyskutować i kształcić się! I w nagrodę – jeszcze obiad z dwóch dań! Niewiarygodne!
 Pierwsze trzy kondygnacje Łubianki mają marne spacery: wypuszcza się ich na dolny, wilgotny podwórzec – dno wąskiej studni między więziennymi budynkami. Za to aresztantów z trzeciego i czwartego piętra wyprowadza się na orle wyżyny – na dach czwartego. Beton pod nogami, betonowe ściany na trzech chłopów, obok nas – strażnik bez broni – a jeszcze na wieżyczce wartownik z automatem – ale powietrze prawdziwe i prawdziwe niebo! „Ręce do tyłu! Marsz parami! Nie rozmawiać! Nie zatrzymywać się!” – ale zapominają o zakazie zadzierania głowy! I rzecz jasna, zaraz głowę zadzierasz. Widzisz tu – nie odbite, nie z drugiej ręki – samo słońce! Samo wiecznie żywe Słońce! albo jego złociste miganie poprzez wiosenne obłoki.
 Wiosna każdemu przyrzeka szczęście, ale więźniowi po dziesięćkroć! O, niebo kwietniowe! To nic, że jestem w więzieniu. Chyba mnie jednak nie czeka rozstrzelanie. Za to tutaj nabiorę rozumu. Ja tu wiele rzeczy zrozumiem, o niebo! Jeszcze zdążę naprawić swoje błędy – nie wobec nich, wobec ciebie, Niebo! Tu je pojąłem – i już je naprawię!



…i obietnicę nowego początku…

7.


 Czas i praca robiły wszakże swoje. Nieznaczne, a jednak doniosłe wydarzenia wiejskiego życia coraz bardziej przysłaniały mu bolesne wspomnienia. Z każdym tygodniem rzadziej myślał o [K]. Czekał niecierpliwie na wiadomość, że już wyszła lub właśnie wychodzi za mąż, i miał nadzieję, że to uleczy go równie skutecznie jak wyrwanie chorego zęba.
 Tymczasem nadeszła wiosna, piękna, życzliwa, bez zwykłego ociągania się i bałamuctw, jedna z tych rzadkich wiosen, którą cieszą się pospołu rośliny, zwierzęta i ludzie. Piękna ta wiosna jeszcze bardziej podniosła na duchu [Iksa] i umocniła go w zamiarze, by wyrzec się całej przeszłości i zorganizować swoje samotne życie na niewzruszalnych i niezależnych zasadach. Chociaż zaniechał wielu spośród projektów, z którymi powrócił był na wieś, rzeczy najważniejszej, czystości życia, dochował. Nie doświadczył tego wstydu, który zwykle dręczył go po upadkach; mógł śmiało patrzeć ludziom w oczy.



8.

21 marca 1973 roku

 Pierwszy dzień wiosny. Wspaniały, słoneczny. Wszystko budzi się do życia. I we mnie coś się obudziło. Do głowy wpadł mi szalony pomysł. Poszłam na pierwsze w życiu wagary. Ja, wzorowa uczennica i córka.
 Ostatnio wszystko zaczęło się zmieniać w moim życiu. Jeszcze nie rozumiałam tego, ale już czułam, że coś ma nastąpić. Coś nowego i niezwykłego. Może sprawił to wiosenny nastrój, a może ja sama bardzo chciałam, żeby w końcu coś się stało, coś wielkiego i ważnego. Nie potrafiłam już być taka jak przedtem, a nie wiedziałam, co ma nastąpić. I chyba bardzo chciałam, by To stało się właśnie dzisiaj, w ten wiosenny dzień, kiedy można we wszystko uwierzyć od początku. Potrzebowałam nowej wiary, by coś złego nie stało się ze mną.
 Właściwie to chodziłam po ulicach, nie bardzo wiedząc, co mam z tą wolnością zrobić. Weszłam do małej kawiarni, gdzie było dużo młodych ludzi, niewiele starszych ode mnie. Trochę się zdziwiłam. Oni chyba też byli na wagarach.



…przywołuje wspomnienia…

9.


 – Zdecydowanie nie możesz pozwolić na to – ciągnął wuj – by człowiek niewierzący, którym jest Glen, stanął pomiędzy tobą a zbawieniem. – Zerknął szybko na zegarek i dodał: – Zgadzam się z twoją decyzją. Jesteś dzielną kobietą. Doceniam twą gotowość do służby Panu. – Jednak gdy mówił dalej, głos mu się załamał: – Twoja droga matka bardzo cierpiała, kiedy usiłowała żyć w Regule. Mam nadzieję, że tobie będzie łatwiej. Niezależnie od wszystkiego, czy możesz mi coś obiecać?
 Kiwnęłam głową.
 – Obiecaj mi, że nie przyjdziesz tu do mnie za pięć czy dziesięć lat i nie zapytasz, dlaczego pozwoliłem ci to zrobić.
Prosił mnie, bym wytrwała w Regule, bym nigdy nie zboczyła z drogi, jeśli już się na nią zdecyduję. Na pewno będzie ciężko, nie ma wątpliwości, lecz miałam potężne zapasy mądrości i mogłam się nią posiłkować. Na cóż bowiem miałyby się zdać te wszystkie lata, kiedy uczyłam się Reguły, rozmawiałam o niej i się modliłam? Byłam dzieckiem przymierza, więc poradzę sobie. Muszę. To mój obowiązek i święte prawo, wynikające z urodzenia. Przecież poszłabym dobrowolnie w góry z moim Izaakiem. W głębi serca wiedziałam, że Bóg nie prosiłby mnie o tak poważne wyrzeczenia, gdyby nie chciał wynagrodzić mi czymś jeszcze wspanialszym niż ziemskie tu i teraz.
 – Obiecuję – odrzekłam.
 – Dobrze więc – odparł wuj, wstając z krzesła. – Przekaż Verlanowi, że chcę się z nim widzieć. Postarajcie się przyjść do mnie w niedzielę, przed spotkaniem.
 Uściskaliśmy się. Później, wyprostowawszy ramiona, przygotowałam się na długi marsz ku wiecznemu Królestwu Bożemu. Wsiadłam do autobusu z biletem w jedną stronę do Provo.
 Minęło już ponad pięćdziesiąt lat od dnia, kiedy pożegnałam się z Glenem, ale wspomnienie o nim wciąż żyje w moim sercu. Czasami wyczuwam nawet jego obecność. Co roku na wiosnę jego postać jawi mi się pośród żółtozłotych, kwitnących żonkili.



10.

Znowu przyszła wiosna. [G] szła drogą jak przed rokiem z [N] i wspominała tamten czas. Wspominała spokojnie! Osiągnęła stan, w którym mogła myśleć o tamtych sprawach beznamiętnie, jak o czymś, co się zdarzyło dawno temu komuś zupełnie innemu. Wracała też powoli jej dawna radość. Wiosną nie można nie mieć nadziei. Prawdę mówiąc, [G] cieszyła się urokiem majowego wieczora. Była też świadoma faktu, że ma na sobie sukienkę w bardzo twarzowym kolorze młodych zielonych liści i czerwony sweterek. Czy spodoba się w tym [R]?
Zaczynała dostrzegać wszystkie znane rzeczy, dzięki którym życie było kiedyś takie przyjemne. Ale z głębi odzywał się jeszcze malutki ból serca. Rok temu szła z [N] tą drogą: i wieczór był pogodny, i taki sam zamglony księżyc w nowiu. Wiał taki sam wesoły wietrzyk, poruszający koronami drzew, i takie same cienie leżały pod młodymi drzewkami dzikiej wiśni, okrytymi białym kwieciem. Serca obojga biły tym samym rytmem, a [G] czuła uniesienie, jakiego nie doznała już nigdy potem.



…jest nieustającym źródłem natchnienia poetów…

11.


O wiosno! kto cię widział wtenczas w naszym kraju,
Pamiętna wiosno wojny, wiosno urodzaju!
O wiosno, kto cię widział, jak byłaś kwitnąca
Zbożami i trawami, a ludźmi błyszcząca,
Obfita we zdarzenia, nadzieją brzemienna!
Ja ciebie dotąd widzę, piękna maro senna!
Urodzony w niewoli, okuty w powiciu,
Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu.



12.

 – Panie kapralu – rzekł jednoroczny ochotnik – gdy obserwuję pana, zapatrzonego na wysokie góry i szumiące gaje, przypomina mi się postać Dantego. Takie samo oblicze poety, męża o sercu delikatnym i duchu subtelnym, wrażliwym na wszystko, co piękne i wzniosłe. Proszę pana, niech pan się nie rusza! Tak panu w tej zadumie do twarzy. Z jakimże uduchowieniem wytrzeszcza pan oczy na krajobraz unikając wszelkiej pozy i afektacji. Jestem pewien, iż myśli pan o tym, jak pięknie będzie tu na wiosnę, gdy zamiast pustki dzisiejszej zazielenieją i rozkwiecą się kobierce łąk rozległych...
 – Po których to kobiercach płynie szemrzący strumyczek – wtrącił [Iks]. – I zdaje mi się, że nad tym strumyczkiem siedzi pan kapral, ślini ołówek i pisze wierszyki do „Małego Czytelnika”.
 Kapral stał zobojętniały na wszystko, a tymczasem jednoroczny ochotnik dowodził z całą pewnością, że widział głowę kaprala wśród wystawionych prac pewnego rzeźbiarza.
  – Przepraszam pana kaprala, czy nie pozował pan rzeźbiarzowi Sztursowi?
 Kapral spojrzał na jednorocznego ochotnika ze smutkiem i odpowiedział:
 – Nie.
 Jednoroczny ochotnik zamilkł i wyciągnął się na ławce.



13.

 Pomimo, a może z powodu tak brzydkiego czasu pan [Igrek], siedząc w swoim zakratowanym pokoju jest bardzo wesół. Interesa sklepowe idą wybornie, wystawa w oknach na przyszły tydzień już ułożona, a nade wszystko – lada dzień ma powrócić [Iks]. Nareszcie pan [Igrek] zda komuś rachunki i ciężar kierowania sklepem, najdalej zaś za dwa miesiące wyjedzie sobie na wakacje. Po dwudziestu pięciu latach pracy – i jeszcze jakiej! – należy mu się ten wypoczynek. Będzie rozmyślał tylko o polityce, będzie chodził, będzie biegał i skakał po polach i lasach, będzie świstał, a nawet śpiewał jak za młodu. Gdyby nie te bóle reumatyczne, które zresztą na wsi ustąpią...
 Więc choć deszcz ze śniegiem bije w zakratowane okna, choć pada tak gęsto, że w pokoju jest mrok, pan [Igrek] ma wiosenny humor. Wydobywa spod łóżka gitarę, dostraja ją i wziąwszy kilka akordów, zaczyna śpiewać przez nos pieśń bardzo romantyczną:

Wiosna się budzi w całej naturze
Witana rzewnym słowików pieniem;
W zielonym gaju, ponad strumieniem,
Kwitną prześliczne dwie róże.



...a także porą porządków…


14.

3 marca
 A otóż mi się tu nowy bal szykuje, za długo już było kuzynce Matyldzie spokojnie siedzieć! Człek jakiś z Warszawy przyjechał i z Poldziem konferował, aż do mnie przyszli i co się pokazuje, wielkie zmiany nadchodzą, dwór cały ma się przerabiać i wynalazki nowomodne stosować. Do góry nogami się wszystko przewróci. Już tu w ściany zaczął pukać, mury i pokoje oglądać, mierzyć i rozmiary zapisywać. Jak mi tłumaczył, co ma być, nicem nie zrozumiała, o wodociągu coś gadał i sile jakiejś strasznej, elektryką zwanej. Światło ma dawać. Kuzynka Matylda tylko patrzeć jak sama zjedzie to zamieszanie robić.
 Kury na jajach już siedzą, gęsi i kaczki lada chwila posadzę, indyczki się niosą doskonale, com je od mrozu upilnowała, Wielkanoc niedaleko, a ona mi tu rujnację wprowadza. Sama już nie wiem, czy porządki zaczynać, boć to się zaraz bałagan i nieład okropny zrobi. A już kotary do prania chciałam zdejmować…


 Wreszcie pojawił się [Iksie] ów remont błędowskiego dworu, z którego prababcia taka była zadowolona, w przeciwieństwie do panny Dominiki. Nie od razu nastąpił, panna Dominika mogła spokojnie odpracować sprzątanie świąteczne i wszystkie wczesnowiosenne roboty, bo Niemiec z Petersburga przybył dopiero w czerwcu.



…początkiem prac gospodarskich…

15.


 Wkrótce nastała znów wiosna i [K], obsadzając grządki, widział w myślach bujną zieleń pól wokół Juffure o tej porze roku. Wspominał, jak będąc chłopcem z drugiego kafo, radośnie pędził głodne kozy na pastwisko. Dzieci tutejszych czarnych pomagały ścigać i chwytać beczące, skaczące owce, jak zwano te zwierzęta, a potem biły się między sobą, które z nich ma siedzieć na głowie rozpaczliwie wierzgającej owcy, gdy jeden z mężczyzn strzygł nożycami jej gęstą, brudną wełnę. Skrzypek wytłumaczył [K], że wełnę zawozi się gdzieś do oczyszczenia i zgręplowania, po czym tutejsze kobiety przędą z niej wełniane nici, z których robią zimowe ubrania.



16.

 Nadszedł sobotni ranek. Słońce świeciło jasno, cały świat się zielenił i kipiał życiem. W każdym sercu dźwięczała muzyka, a jeśli serce było młode, pieśń sama cisnęła się na usta. Radość była na każdej twarzy i wiosna w każdym ruchu. Akacje okryły się kwieciem, powietrze przepojone było zapachem kwiatów.
 Wzgórze [C], które wznosiło się nie opodal miasta, okryte było zielenią i z pewnej odległości wyglądało jak cudowna kraina zatopiona w ciszy i marzeniach, zapraszająca w gościnę.
  [Iks] zjawił się na ścieżce z wiadrem rozdrobnionego wapna i pędzlem na długim trzonku. Ledwie spojrzał na parkan, porzucił wszelką nadzieję, a jego dusza pogrążyła się w głębokim smutku.



…a przede wszystkim – czasem miłości…

17.


Trzeba kochać po majowemu,
Jak najgłupiej i jak najprościej,
Cierpieć, ginąć, nie wiedząc czemu,
Nie dla ciebie, lecz dla miłości.
Zaplątany w zabawę bzową,
Musisz w gąszczu wikłać się rośnym
I roztrącać węszącą głową
Zgiełk i trzepot wesołej wiosny.



18.

 – Dziadku, ty babcię też poznałeś na Targu?
 – Widzisz, mały, są targi i targi, he, he. Ale nie. To było w którąś wiosnę cudów. Prowadziliśmy stado od wybrzeża, kiedy zaczęło sypać diamentami. Parę chwil i ziemia wyglądała jak po ciężkim gradzie. Kuzynowi Tomaszowi wybiło oko. A, o, ta blizna, widzisz? – to też stąd. Konie oczywiście oszalały. Musieliśmy się rozdzielić, żeby poznajdować te najbardziej przerażone, które odbiegły najdalej – i tak z tuzin gdzieś przepadło. Zresztą wszystkie miały poranione kopyta. Ja pojechałem na zachód. Były po drodze mniejsze i większe zagajniki; musiałem sprawdzać co do jednego: tam mogły się schronić, tylko tam ziemia była czysta. Ale oczywiście same drzewa też sperwertowało i jak już…
 – Per… co?
 – Ach. Akurat wtedy była to szadź metaliczna. Rozumiesz, jakby je wszystkie okuto, do ostatniego listka, cieniutką warstwą żelaza. Po takiej wiośnie ziemia pozostaje jałowa na dekady.



19.

  [Iksa] nadal patrzyła w okno w głębokiej zadumie.
 – A niedługo będzie wiosna... – powiedziała z ciężkim westchnieniem, znów raczej bez związku.
 Wiosna przerażała ją nieco. Na razie trwały wprawdzie jeszcze resztki zimy, ale wiadomo było, że wiosna niewątpliwie nadejdzie, i to wkrótce. Z wiosną zaś, jak zwykle, pachnące wieczory, bzy, te cholerne słowiki, o których się ciągle ględzi, śpiewa, pisze, których należy słuchać we dwoje w czułym uścisku... Pół roku temu mogła mieć nadzieję na wiosnę w uścisku [B], a teraz co? Jedna wielka chała!
 Interesująca, pochłaniająca czas, absorbująca myśli, wspaniała afera kryminalna skończyła się definitywnie i zadra w sercu odezwała się na nowo. Żadna wiosna dotychczas nie budziła w niej takiego żalu i niepokoju. Każda cieszyła ją i uszczęśliwiała niebotycznie i bezmyślnie. Żadnej wiosny nie czuła się tak samotna i nieszczęśliwa jak teraz...
 Osamotnienie i nieszczęście były to uczucia, które [Iksa] miała niejako w zapasie, wiosna bowiem jeszcze nie nadeszła. Przewidywała, że wraz z jej nadejściem musi poczuć się samotna i nieszczęśliwa, było to nieuniknione, było to niezbędne, było to naturalną konsekwencją tej tragedii z [B]. Sensacje przytłamsiły tragedię, a teraz sensacje uległy zakończeniu i cóż jej pozostało?



20.

Jest wiosna, prawda? Wieczór szafirowy z nowiem.
W dali spóźnione auto trąbi i rzęży.
Lampy są bardziej liliowe niż wąski księżyc…
Ziemia w dal płynie. Ogromna, kwitnąca kula.
Zakochani się na niej całują. Niebo się do niej przytula.
Pachnie gajami mimozy, śniegiem, stogami siana,
i tłumy ludzi przechodzą po jej okrągłych ścianach.
Lecz nie ma na niej dla mnie nikogo. Nie może być! A jednak.
Wśród rozszeptanej wiosennej nocy stoję samotnie ja jedna.



Każdy świętuje jej przyjście na swój sposób…

21.


 W kręgu Cerery, bogini urodzaju, znajdowały się też bóstwa pomniejszego rzędu. Należała do nich Flora. Zaliczała się do olbrzymiej rzeszy starych bóstw italskich, znała ją jeszcze religia Numy. Była boginką wiosny, kwiecia, zieleni, wszystko, co kwitło w lasach, na polach, w sadach, w winnicach rozpiętych na słonecznych wzgórzach, pod jej znajdowało się pieczą. W Rzymie od dawna miała swego kapłana i dwie świątynie, na Kwirynale i w pobliżu sanktuarium Cerery, tam gdzie później stanął Circus Maximus.
 Jej święta, Floralia, obchodzono wiosną, kiedy cała natura stoi w najwyższym rozkwicie. Domy przystrajano wtedy kwiatami i zielonymi gałązkami, ludzie nosili wieńce na głowach i weselili się przy ucztach, muzyce i śpiewie, pośród żartów i swawoli. Od 28 kwietnia do 3 maja trwały uroczystości na cześć tej radosnej bogini. Od czasu wojen punickich święto połączono z igrzyskami, przedstawieniami cyrkowymi, z zabawami ludowymi, nierzadko dość swobodnymi. Istniał np. zwyczaj, że tancerki podczas Floraliów musiały na żądanie rozbawionych widzów zrzucać szaty i obnażone popisywać się swą sztuką przed żądną uciech gawiedzią. Oburzało to cnotliwych obywateli miasta, ale ponieważ pod opieką płochej Flory wiele było wolno, więc jak słyszymy, nawet surowy Kato Starszy wolał w takich razach opuszczać teatr niż psuć ludowi zabawę.
 Poeci z upodobaniem opiewali tę boginię, wielbiąc w niej bujną, młodą siłę wiosny i rozbudzonej przyrody, rzeźbiarze często przedstawiali ją na posągach jako kwitnącą kobietę w wieńcu na głowie i z naręczem kwiecia w dłoniach. Utożsamiano ją później z grecką boginią wiosny i roślin, Chloris, córką Persefony i małżonką Neleusa, syna Posejdonowego.



22.

 Od najdawniejszych czasów w [S] mieszkali Irlandczycy. Jasper Greens I walczył jeszcze w rewolucji amerykańskiej. Dzień świętego Patryka obchodzono z wielką podniosłością rokrocznie. Ale od czasu, gdy niebieskie kurtki zwyciężyły Południe, całe miasto włączało się do obchodów, święcąc siedemnastego marca Festiwal Wiosny. Tego dnia na krótki czas wszyscy w [S] czuli się Irlandczykami.
 Na każdym placu stały udekorowane stragany, gdzie sprzedawano jedzenie, lemoniadę, wino, kawę i piwo. Żonglerzy i właściciele tresowanych psów gromadzili na rogach ulic tłumy ciekawskich. Na stopniach ratusza grali skrzypkowie, całe miasto pękało z dumy. Zielone wstążki powiewały na gałęziach kwitnących drzew, przedsiębiorczy ludzie sprzedawali z obnośnych pudeł listki koniczyny wykonane z papieru lub jedwabiu, kobiety i dzieci przechodziły od placu do placu. Broughton Street była wprost zawieszona zielonymi tkaninami powiewającymi w oknach sklepowych, od latarni do latarni ciągnęły się girlandy żywej zieleni, wyznaczając marszrutę uroczystej parady.
 – Parada!? – wykrzyknęła [Iksa], kiedy się o tym dowiedziała. Dotknęła rozety z zielonych jedwabnych wstążek, którą Kasia upięła jej we włosach. – Skończone? Dobrze wyglądam? Trzeba już iść?
 Tak, trzeba było wychodzić. Najpierw na wczesną mszę, potem na zabawy i obchody, którym końca nie było od rana do późnej nocy.



23.

 W połowie miesiąca ostatnie płatki śniegu zamieniają się w ciepłe deszcze. Coś zdumiewającego dzieje się w [TM]: miasto zaczyna się zielenić. Lód na stawie Matty’ego Tellinghama już stopniał, śnieżne zaspy w lesie zwanym Wielkim Gajem kurczą się z każdym dniem. Wygląda na to, że znów powtórzy się stary coroczny cud. Nadchodzi wiosna.
 Mieszkańcy miasteczka cieszą się na swój sposób, mimo cienia, który padł na [TM]. Babcia Hague piecze ciasta i wystawia je na kuchenny parapet, by wystygły. W niedzielę w kościele Łaski Bożej wielebny [L] czyta fragment „Pieśni nad Pieśniami” i wygłasza kazanie zatytułowane „Wiosna miłości Pańskiej”. Niektórzy wolą bardziej świeckie podejście do świętowania. Chris Wrightson, największy pijak w [TM], urządza sobie Wielką Wiosenną Libację i wychodzi mocno chwiejnym krokiem wprost na ulicę skąpaną w srebrzystym, nierzeczywistym blasku kwietniowego księżyca. Jest prawie pełnia.



24.

 – Nie obchodzi mnie, że masz już szesnaście lat, [M]! – zawołał pewnego marcowego wieczoru do córki Bert Robertson. Działo się to w Onawie, w stanie Iowa, około czterystu kilometrów od Grinnell, gdzie Tommy upijał się powoli piwem na ganku i spoglądał na strugi wody zalewające rabatki. – Nie pójdziesz nigdzie w tej nieprzyzwoitej sukience, umalowana jak lafirynda! Idź się umyć i zdejmij tę sukienkę.
 – Ależ tato! To szkolny bal z okazji święta wiosny! Wszystkie dziewczęta będą miały makijaż i suknie balowe.
 Dwa lata temu starszy brat [M] poszedł na bal z dziewczyną w jej wieku, która ubrała się znacznie śmielej, a ojciec nie protestował. Ale była to dziewczyna Ryana, co zupełnie zmieniało sytuację. Ryan mógł robić, co chciał, bo był chłopcem.
 – Jak chcesz iść na bal, włóż przyzwoitą sukienkę, albo siedź z matką w domu i słuchaj radia!
  [M] czuła silną pokusę pozostania w domu, ale przecież wiosenny bal jest tylko raz w roku. Chętnie by z niego zrezygnowała, zwłaszcza gdyby musiała włożyć jakiś zgrzebny łach, w którym wyglądałaby jak zakonnica, lecz nie chciała także siedzieć w domu. Od starszej siostry jednej z koleżanek pożyczyła suknię balową, śliczną, choć trochę za luźną, z niebieskozielonej, mieniącej się tafty. Przyciasne pantofelki w tym samym kolorze sprawiały [M] nieznośne męki, lecz znakomicie uzupełniały całość. Suknia była bez ramion, za to miała oddzielne krótkie bolerko; dopasowana góra podkreślała bujny biust [M]. Niewątpliwie właśnie to najbardziej nie spodobało się ojcu.



W różnych zakątkach świata wygląda inaczej…

25.


 Wczesną wiosną, kiedy zejdzie śnieg i podeschnie przyciśnięta przez zimę trawa, w stepie zaczynają się wiosenne pożary. Potokami leje się pędzony przez wiatr ogień, łapczywie pożera suchy perz, wzlatuje po wysokich badylach popłochu, ślizga się po burych wierzchołkach bylicy, ściele się po nizinach… I potem długo czuć w stepie gorzką spalenizną od wypalonej i spękanej ziemi. Dokoła wesoło zieleni się młoda trawa, trzepoczą się nad nią w błękitnym niebie niezliczone skowronki, pasą się na zielonej paszy przelotne gęsi i wiją gniazda osiadłe na lato dropie. A tam, gdzie przeszły stepowe pożary, złowieszczo czernieje martwa, osmalona ziemia. Nie gnieździ się na niej ptak, obchodzi ją bokiem zwierz, tylko wiatr, skrzydlaty i chybki, przelatuje nad nią i daleko roznosi siwy popiół i gryzący, ciemny kurz.
 Jak wypalony pożarami step, czarne stało się życie Grigorija. Stracił wszystko, co było drogie jego sercu. Wszystko mu odebrała, wszystko w perzynę obróciła bezlitosna śmierć. Zostały tylko dzieci. Ale on sam wciąż jeszcze kurczowo czepiał się ziemi, jak gdyby istotnie jego złamane życie przedstawiało jakąś wartość dla niego i dla innych…



26.

 Pantera położyła się na powrót, wzdychając tęsknie, ponieważ Ferao znowu wytrwale wprawiać się zaczął do śpiewu przygotowywanego na czas wiosny, czyli pory Nowej Mowy, według określenia zwierząt.
 W dżungli indyjskiej pory roku zmieniają się niepostrzeżenie. Mogłoby się zdawać, że istnieją tylko dwie: pora deszczów i pora suszy, jednakże baczny obserwator bez trudu potrafi wykryć pomiędzy potokami ulewy a obłokami kurzu i roślinnego próchna następstwo wszystkich czterech pór roku. Wiosna jest spośród nich najcudowniejsza, ponieważ nie musi odziewać nagich całkiem pól w rośliny i kwiaty, jeno zagarniać i niszczyć całe masy nadwiędłej zieloności, którą łagodna zima pozostawiła wiszącą na łodygach, z na wpół tylko obnażoną ziemię budzić do nowego bujnego życia. Zadanie to spełnia ona tak świetnie, że nie ma na świecie wiosny rozkoszniejszej niż w dżungli.



…ale mimo wszystko najpiękniejsza jest…

27.


W mojej ojczyźnie była wiosna
i maki kwitły w krople krwi;
w mojej ojczyźnie była wiosna,
słoneczna wiosna krwawych dni



I choć nie zawsze wygląda tak, jakbyśmy chcieli…

28.


 – Cóż – mówiliśmy. – Aby do wiosny.
 Przyszła wiosna; późna, zimna i o wiele gorsza od jesieni. Jednego dnia padał ohydny deszcz, następnego – kaszowaty śnieg; wiatr podcinał go i chłostał nim po naszych twarzach. Kombinezony nasze nie wysychały już nigdy; oczy mieliśmy czerwone od ciągłej gorączki. W barakach zawaliło się pół dachu; dwa dni trwało, nim poradziliśmy sobie jako tako. Na szarym niebie od czasu do czasu ukazywało się blade słońce; w kałużach, którymi pokryty był cały plac budowy, wyglądało ono jak oczko żółtego tłuszczu. Podnosiliśmy ku niemu nasze umęczone twarze; słońce zaraz znikało.
 Kazimierz mówił:
 – Co, do diabła spuchniętego! Gdybym nie był partyjniakiem, uciekłbym stąd do wszystkich choler. Pojechałbym do swojego brata: on jest proboszczem pod Małkinią. Zostałbym u niego dziadem kościelnym. Tylko mi wstyd; to jedyna rzecz, która mnie tu trzyma. Myślę o dniu, w którym będę stąd wyjeżdżał: mój wrzask będzie słychać aż w dziesiątej wsi. A prawdę mówiąc, chłopcy, zaczynam czuć, że gdzieś mam ten cały nasz most.
 Stefan mówił:
 – Ech, sekretarzu! Aby do lata…



29.

 – Wiosna idzie. Wielkanoc niedługo. Ceny rosną, jak to na przednówku, a rybacy jeszcze boją się ruszyć w morze, więc i świeża ryba nikogo nie poratuje.
 – Nie rozumiem.
 – Z daleka waszmość przybywasz. – [G] zmrużył oczy. – Z bardzo daleka. Z dali większych, niż usiłujesz nam to wmówić. Może z kolonii Nowego Świata, może i z Chin.
 Chłopak wolał dyplomatycznie milczeć.
 – Każdej wiosny miasto wrzenie ogarnia – justycjariusz wrócił do tematu. – Każdej wiosny na przednówku ludzie widzą kurczące się zapasy, a w ich sakiewkach więcej jest skóry niż lichych monet. Na wsi zawsze można kurę lub perliczkę zarżnąć lub iść w pole z procą i z tłustych młodych wron rosołu nagotować. Tu, w mieście, gdzie wśród murów żyjemy, trudniej brzuch napełnić.
 – Grozi wam bunt?
 – Tak też bywało. Zbierali się złodzieje i rzezimieszki, za nimi szli biedacy, wyrobnicy i terminatorzy, którzy każdego nadmiernie surowych a chciwych majstrów nędzę klepią. I kupą ruszali to domy kupieckie rabować, to członków rady miasta mordować. Działy się tu różne rzeczy, i smutne, i straszne zarazem. Różnie być może. Bacz, abyś i ty gorączce wiosennej nie uległ.



…to każdego roku, niezmiennie…

30.


 – Wierzymy, że doczekamy się jasnej wiosenki naszej…



===========


Dodane 28 grudnia 2012:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:
Rozwiązanie konkursu
Wyświetleń: 25390
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 67
Użytkownik: paren 01.04.2012 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
Wiosnę, tę w kalendarzu, mamy od kilku dni, ale tej właściwej jakoś się nie spieszy, teraz jednak przyjdzie na pewno! :-)

Zapraszam i życzę miłej zabawy!
Użytkownik: Pani_Wu 01.04.2012 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiosnę, tę w kalendarzu, ... | paren
Wiosna, cieplejszy wieje wiatr,
Wiosna, znów nam ubyło lat,
Wiosna, wiosna w koło, zakwitły bzy.... :)
Użytkownik: Oio 01.04.2012 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
Jaki przyjemny konkurs!
A dzisiaj u mnie... śnieg. Ale to chyba na Prima Aprilis ;)
Użytkownik: Zoana 01.04.2012 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
Witam i zapraszam wszystkich do wiosennego konkursu! Choć pogoda za oknem nie nastraja szczególnie wiosennie, mam nadzieję, że nam tutaj ten cieplejszy wiatr powieje i jakieś skowronki zaśpiewają. :)

Na maile odpowiadam od dzisiaj, bo widzę, że dostałam już pierwszą wiadomość, a w kolejnych dniach będę to robić głównie w godzinach popołudniowych, wieczornych i nocnych. :)
Użytkownik: Neelith 01.04.2012 22:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
O jaki przemiły temat konkursu! Moja pamięć jednakże lodem jeszcze skuta, bo marne mam kojarzenie fragmentów. Trzeba jednak spróbować! Wiosno przybywaj!
Użytkownik: Zoana 02.04.2012 01:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
Małe podsumowanie pierwszych godzin konkursu: w wiosennej zabawie biorą udział już trzy osoby, w całości rozszyfrowano osiem dusiołków. Na kolejne maile będę odpowiadać jutro po południu.

Dobrej nocy! :)
Użytkownik: Zoana 02.04.2012 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Małe podsumowanie pierwsz... | Zoana
Dziękuję za prześliczne wiosenne logo i hasło! :)
Biorę się za odpowiadanie na maile. :)
Użytkownik: Neelith 02.04.2012 21:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za prześliczne w... | Zoana
A do mnie jeszcze żadna odpowiedź nie dodarła - nie żebym się niecierpliwiła, ale tak sobie myślę, że może moje maile trafiły do spamu, albo cóś. Się na wszelki wypadek przypominam ;)
Użytkownik: Zoana 02.04.2012 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: A do mnie jeszcze żadna o... | Neelith
Faktycznie, dwie Twoje wiadomości trafiły do spamu - odkryłam to dopiero teraz, po przeczytaniu Twojego komentarza, bo wcześniej nie przyszło mi do głowy, żeby tam zajrzeć. Natychmiast zabieram się za odpowiedź. :)
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 16:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
Hasło i logo są przecudnej urody :) Teraz wiosna już MUSI nadejść :)

Czy ktoś pomataczy dzieciątko 26? Tatusia mam.
Użytkownik: janmamut 02.04.2012 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Hasło i logo są przecudne... | Pani_Wu
26. Popatrz na mamuta, a później zamień biel tła na zieleń.
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: 26. Popatrz na mamuta, a ... | janmamut
Takoż typowałam i okazało się, że źle. Wysnułam propozycję, że to ciąg dalszy, czekam na potwierdzenie.
Jeśli nie zieleń to co?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.04.2012 19:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Takoż typowałam i okazało... | Pani_Wu
Jeszcze raz zieleń :-).
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze raz zieleń :-). | dot59Opiekun BiblioNETki
Czekam na potwierdzenie tych zieleni. Wszak pierwsza jaskółka wiosny nie czyni :)
Masz może 2?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.04.2012 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Czekam na potwierdzenie t... | Pani_Wu
Nie, choć odnoszę wrażenie, że miałam z nim do czynienia (aczkolwiek brak na to dowodów) :-).
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, choć odnoszę wrażeni... | dot59Opiekun BiblioNETki
A czegoś potrzebujesz? Może mam.
A 9 i 10?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.04.2012 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A czegoś potrzebujesz? Mo... | Pani_Wu
9 i 10 też nie mam, a także 8, 14, 15, 17, 18, 21-24, 27 i 28. Część mi się z czymś kojarzy, ale jeszcze nie mam koncepcji.
Użytkownik: Oio 02.04.2012 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: 9 i 10 też nie mam, a tak... | dot59Opiekun BiblioNETki
10 - dusiołek w Polsce znany pod dwoma tytułami. Jeden wywołuje skojarzenia z mitologiczną Arachne ;) Mamusia znana, założę się, że każdy ją poznał jakoś w podstawówce.
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 20:21 napisał(a):
Odpowiedź na: 10 - dusiołek w Polsce zn... | Oio
Mmmmmm...lecę myśleć :) Dzięki :)
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Mmmmmm...lecę myśleć :) D... | Pani_Wu
Cienko przędę :( Ja byłam w podstawówce baaardzo dawno.
Użytkownik: Oio 02.04.2012 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Cienko przędę :( Ja byłam... | Pani_Wu
Och, ale [... i tu policja konkursowa wycięła fragmencik ]... No, teraz to już prawie czołg :) Musisz pamiętać!
Tylko wiesz co, zamataczyłam trudniejszy tytuł, w katalogu Biblionetki wyświetla się ten drugi. Ale jak dotrzesz do mamusi, to już jakoś znajdziesz ;)
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, ale [... i tu policj... | Oio
No to tak podejrzewałam, ale pewne przesłanki...rety...takie były dwie...idę tropić te tytuły :)
Użytkownik: Oio 02.04.2012 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, ale [... i tu policj... | Oio
No i policja mnie złapała... ;)
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: No i policja mnie złapała... | Oio
Będę wysyłać Ci paczki :)
Wysłałam do sprawdzenia, ale nadal mam wątpliwości czy dobrze wymyśliłam :)
Użytkownik: Oio 02.04.2012 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Będę wysyłać Ci paczki :)... | Pani_Wu
Haha, dzięki, wsparcie się przyda :D
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: 9 i 10 też nie mam, a tak... | dot59Opiekun BiblioNETki
Podrzucam koncepcje :)

8 - polska stacja kolejowa blisko ogrodu zoologicznego

14 - nasza specjalistka od herpetologii, tym razem genealogicznie

17 - nasz kwiatuszek polski napisał o "znoju uczestniczenia w nabożeństwach majowych"

18 - to jest wprost fantastyczne, lód puścił na wiosnę, o szczegóły pytaj René Descartesa

21 - jest nie od parandy

23 - królewskie dzieło o tych co przyszli do literatury po następcach Drakuli

24 - prezent od stalowej damy

27 - tatuś za młodu kochał misie i prosiaczki, w wierszu robi za policjanta z drogówki

28 - o bohaterach minionej epoki przez bohatera minionej epoki, gdy usiłował rozciągnąć tydzień o jeden dzień


15 i 22 też nie mam.

Pomatacz mi proszę 25 :)
Użytkownik: Neelith 02.04.2012 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Podrzucam koncepcje :) ... | Pani_Wu
Dzięki, kapitalne mataczenie kartezjańskie! ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.04.2012 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Podrzucam koncepcje :) ... | Pani_Wu
25 - nie przeminęło z wiatrem, tylko z wichrem rewolucji
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: 25 - nie przeminęło z wia... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czy można to w pewnym sensie skojarzyć z Corleone? A także z Ijonem?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.04.2012 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy można to w pewnym sen... | Pani_Wu
A i owszem!
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A i owszem! | dot59Opiekun BiblioNETki
No chyba wiem :) Dzięki :)
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: A i owszem! | dot59Opiekun BiblioNETki
O, chyba masz 7 a ja nie. Podpowiesz coś? :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.04.2012 22:08 napisał(a):
Odpowiedź na: O, chyba masz 7 a ja nie.... | Pani_Wu
7 - spory kawałek na północ od 25, choć w tychże granicach, no i sporo przedtem, zanim rzeczony wicher powiał. A do ukochanej Iksa nikt nie mówił "Hello" :-). I wybrała rozsądniej, niż główna bohaterka.
Użytkownik: Pani_Wu 02.04.2012 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: 7 - spory kawałek na półn... | dot59Opiekun BiblioNETki
Pięknie :) Chyba trafiłam jak po sznurku, a w głowie mi śpiewa się piosenka musicalowa :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.04.2012 07:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Pięknie :) Chyba trafiłam... | Pani_Wu
A to ci heca! Nawet nie wiedziałam, że musical był! No ale Amerykanie to potrafią takowy zrobić ze wszystkiego...
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 12:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A to ci heca! Nawet nie w... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie, nie, Twoje mataczenie naprowadziło mnie na piosenkę musicalową, a tym samym tytuł musicalu, a ona na imię, imię zaś na książkę :)
Dusiołek musicalu jeszcze nie ma.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.04.2012 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie, Twoje mataczeni... | Pani_Wu
Hihihi... no właśnie że ma, znalazłam w Wiki - a kompozytor muzyki nazywa się prawie tak samo jak Iks! :-)
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 17:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihihi... no właśnie że m... | dot59Opiekun BiblioNETki
Coś takiego! Nigdy bym nie pomyślała, to taki wydawało by się niemusicalowy utwór :)
Życie przynosi wiele zagadek i zaskoczeń :)
Użytkownik: Zoana 02.04.2012 23:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
Kochani, po wiosennych porządkach padam już na twarz, więc na kolejne maile będę odpowiadać jutro - myślę, że jeszcze przed południem.

W zabawie bierze udział dziewięć osób, a wszystkie dusiołki rozszyfrowano już w pierwszym dniu konkursu - nie kokietujcie mnie więc w mailach, że jest ciężko, bo i tak Wam nie wierzę. :)

Dobrej nocy!
Użytkownik: Neelith 03.04.2012 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
Dopomoże ktoś w niedoli i pomataczy ładnie 2 i 22?
Użytkownik: janmamut 03.04.2012 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopomoże ktoś w niedoli i... | Neelith
22. "Niebieskie kurtki zwyciężyły Południe". Tak, to ta najbardziej znana o tym.
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: 22. "Niebieskie kurtki zw... | janmamut
Dzięki :) Nie jest to aby czołg?
Użytkownik: janmamut 03.04.2012 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki :) Nie jest to aby... | Pani_Wu
A to ja układałem tak łatwy konkurs? Ja tylko zacytowałem. :-)
Użytkownik: Neelith 03.04.2012 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki :) Nie jest to aby... | Pani_Wu
Skądże! Ja obstawiłam tę najbardziej znaną i nic. No to stwierdziłam, że może najbardziej znana jest inna i tu też nic. No więc głowiłam się i biadoliłam, bo dla mnie to ona wcale znana nie jest ;) Ani łatwa. Ale jak się trafi w tę znaną, to można jakoś dojść do tej właściwej ;)
Użytkownik: janmamut 03.04.2012 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Skądże! Ja obstawiłam tę ... | Neelith
Bo mamut przecież podaje tylko koniuszek trąby, a później to niech sobie szukający powtarzają w myśli, co powiedział...
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo mamut przecież podaje ... | janmamut
Znaczy sprawdzasz, czy czytamy ze zrozumieniem? ;-)
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Skądże! Ja obstawiłam tę ... | Neelith
I doszłaś? Bo ja też utknęłam na tej pierwszej niewłaściwej :-) Podpowiesz?
Użytkownik: Neelith 03.04.2012 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: I doszłaś? Bo ja też utkn... | Pani_Wu
Ona piękna, on przystojny. Odszedł, ale nie martwiła się na zapas, bo w końcu... umiała sobie radzić. Czy go odzyskała? Tego byśmy nie wiedzieli gdyby nie dusiołek ;)
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ona piękna, on przystojny... | Neelith
Przeciąg ich nie zdmuchnął, bo tam nie ma.
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 12:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopomoże ktoś w niedoli i... | Neelith
Też nie mam 2, a ponoć wszystkie dusiołki odgadnięte :(
Użytkownik: anek7 03.04.2012 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Też nie mam 2, a ponoć ws... | Pani_Wu
Ja znam 2...
I teraz się zastanawiam jak zamataczyć, żeby nie było czołgu tylko strzał w sam środek tarczy;)
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja znam 2... I teraz się... | anek7
Myśl Kochana, myśl, bo sama nie wymodzę tego dusiołka :) Swoją drogą chciałabym być tak stateczną matroną jak bohaterka. Według tych kryteriów to dziwne, że jeszcze żyję :-D
Użytkownik: anek7 03.04.2012 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Myśl Kochana, myśl, bo sa... | Pani_Wu
Oprócz tego, że matrona to świetnie strzelała z łuku. Ale jej mąż to dopiero był mistrz...
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Oprócz tego, że matrona t... | anek7
To ten co czasami chadzał w rajtuzach? No właśnie, tylu o nim opowiadało....
Użytkownik: anek7 03.04.2012 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To ten co czasami chadzał... | Pani_Wu
O nim tak, ale o jego żonie tylko jeden i to nasz.
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: O nim tak, ale o jego żon... | anek7
A to dopiero! Nigdy bym nie zgadła :)
Użytkownik: Neelith 03.04.2012 15:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Oprócz tego, że matrona t... | anek7
Dzięki! W życiu bym nie odgadła cóż to za matrona ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.04.2012 17:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki! W życiu bym nie o... | Neelith
Dołączam się - za nic bym nie wymyśliła!
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
22 nadal mi umyka, jako ta fatamorgana majaczy....pomocy!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.04.2012 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: 22 nadal mi umyka, jako t... | Pani_Wu
Ona, ona jest tu najważniejsza!
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ona, ona jest tu najważni... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dopadłam ją! A krążyłam wokół niej i krążyłam :)
Użytkownik: janmamut 03.04.2012 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: 22 nadal mi umyka, jako t... | Pani_Wu
22. 2*2=4. Trzy już znamy.
Użytkownik: Pani_Wu 03.04.2012 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: 22. 2*2=4. Trzy już znamy... | janmamut
Jak odgadłam to zrozumiałam mataczenie :)
Użytkownik: Oio 05.04.2012 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
Mógłby mi ktoś pomóc z dzieciątkiem 19? Mam mamusię, ale jakoś nie mogę wygrzebać odpowiedniego dusiołka... ;)
Użytkownik: anek7 05.04.2012 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Mógłby mi ktoś pomóc z dz... | Oio
Ot, codzienność...
Użytkownik: Oio 05.04.2012 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ot, codzienność... | anek7
Ach, no to chyba mam. Dzięki :)
Użytkownik: Zoana 12.04.2012 18:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs... | paren
Zostało parę godzin do końca konkursu, a tu w mojej skrzynce mailowej cisza... Nikt już nie ma pomysłu? Pomogę. :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: