Dodany: 31.03.2012 19:15|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Wallander dwadzieścia lat wcześniej


Ostatnie spotkanie z Kurtem Wallanderem odwlekałam tak długo, jak tylko się dało, żeby nadal móc sobie mówić, że to jeszcze nie wszystko. Ale kiedy w programie TV znalazłam informację o ekranizacji „Piramidy”, nie mogłam już dłużej zwlekać – nie znoszę oglądać adaptacji filmowych przed przeczytaniem książki.

Pięć opowiadań wchodzących w skład zbioru to „prequel” cyklu powieściowego rozpoczynającego się od „Mężczyzny bez twarzy”, w którym Wallander jest już doświadczonym pracownikiem ystadzkiego komisariatu. „Cios”, „Szczelina”, „Mężczyzna na plaży”, „Śmierć fotografa” i „Piramida” rekonstruują wcześniejszy okres życia Kurta – od momentu, gdy jako początkujący funkcjonariusz komendy w Malmö patroluje ulice i tylko przez przypadek angażuje się w pracę sekcji kryminalnej do sekwencji wydarzeń będącej zarazem końcem „Piramidy” i początkiem „Mężczyzny bez twarzy”. Dwadzieścia lat, w których jego zawodowe dokonania są może nawet mniej istotne niż zdarzenia z życia osobistego. Przynajmniej dla tego czytelnika, który przywiązuje się do bohatera, analizuje jego psychikę, wnika w jego motywacje, a nie tylko śledzi wątek kryminalny.

Bo ten, powiedzmy sobie prawdę, nie należy do najmocniejszych stron „Piramidy”. W „Szczelinie” w ogóle go nie ma; to zaledwie migawka, ukazująca jakże prawdopodobną scenę z policyjnej codzienności: samotny funkcjonariusz, dokonujący w drodze do domu rutynowego sprawdzenia dość, wydawałoby się, banalnego zgłoszenia, nagle staje oko w oko ze zdeterminowanym przestępcą. I choć wyjściowo znajduje się na pozycji przegranej, wchodzi w rolę negocjatora… Żadnego śledztwa, żadnych poszlak – tylko starcie dwóch osobowości. Wyraźny sygnał, że Kurt, mimo skłonności do niesubordynacji – której w „Ciosie” o mało nie przypłacił życiem – może osiągnąć więcej niż przeciętny policjant, wykorzystując swoją intuicję i empatię. W „Mężczyźnie na plaży” i „Śmierci fotografa”, zwłaszcza w pierwszym z tych opowiadań, intryga jest króciutka i nieskomplikowana, w „Ciosie” i tytułowej „Piramidzie” rozbudowana nieco bardziej, ale nie aż tak bardzo, by podczas czytania nie odnosić wrażenia pewnej pobieżności, skrótowości. Te dwa opowiadania zawierają natomiast najwięcej faktów rzucających światło na relacje Kurta z Moną i ojcem, i najwięcej detali tworzących klimat. Ale i tak pozostają trochę w tyle za powieściami – dałam 4 głównie z sympatii do bohatera. Dlatego gdyby mnie ktoś spytał, czy czytanie cyklu zacząć od „Piramidy”, chyba zrobiłabym wyjątek od swojej żelaznej zasady i powiedziała: nie! Najpierw trzeba poznać Wallandera, a potem zaglądać w jego przeszłość.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 950
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: