Dodany: 25.03.2012 20:39|Autor: misiak297

Książka: Raki pustelniki
Ragde Anne B.

2 osoby polecają ten tekst.

Lukier czy krew?


Neshovów poznaliśmy w pierwszej części bestsellerowego (jeśli wierzyć statystykom) cyklu norweskiej pisarki Anne B. Ragde. W "Ziemi kłamstw" rodzina Neshovów zgromadziła się przy łożu starej umierającej Anny - żony, matki i babki. Nadchodząca śmierć nestorki rodu zmusza jej synów do powrotu do rodzinnego domu, od którego zawsze chcieli uciec. Bezwolny, zdominowany Thor prowadzący rodzinne gospodarstwo najwięcej czasu spędza w chlewie - wśród ukochanych świń czuje się lepiej niż wśród ludzi. Magrido, który prowadzi zakład pogrzebowy, bezustannie oscylując między życiem a śmiercią, sam wydaje się martwy. Najmłodszy, Erlend, wyklęty przez rodzinę jako homoseksualista, mieszka w Kopenhadze u boku swojego zamożnego, kochającego partnera, Krummego. Jest jeszcze Torunn, nieślubna córka Thora, która z rodziną Neshovów nie ma praktycznie kontaktu. Wszyscy oni czekając na śmierć Anny muszą przemyśleć swoje wybory, wrócić do przytłaczających wspomnień, a także zmierzyć z rodzinną tajemnicą.

Jednak to spotkanie coś zmienia - Neshovowie otwierają się na siebie samych i na siebie nawzajem. W kontynuacji "Ziemi kłamstw" - "Rakach pustelnikach" wydają się zupełnie innymi ludźmi: mniej zagubionymi, uwolnionymi od cieni przeszłości, a nawet bezkarnie szczęśliwymi. Więzi rodzinne zostały na powrót zadzierzgnięte. Thor, Margido, Erlend i Torunn odnaleźli w sobie oparcie, w pewnym sensie też ochronę. Wierzą, że - niczym tytułowe raki pustelniki - mogą także odnaleźć szczęście, kiedy wszystko się dopasuje.

"Przypomniały mu się raki pustelniki (...). Razem z dziadkiem Tallakiem zaśmiewali się z bezczelności raków, które zrzucały stare, ukradzione ślimakom muszle, gdy zrobiły się za małe, i kradły sobie nowe i większe. Dziadek Tallak pomagał mu łapać je do wiadra. Wkładali do środka mnóstwo pustych muszli i śmiali się z raków, które nagie biegały dookoła i przymierzały się do nowych domków, żeby sprawdzić ich fason i przestronność. Starają się wybrać ten właściwy i są niespokojne, że mają tyle domków do wyboru, powiedział wówczas dziadek Tallak. Wyobrażają sobie, że jest im źle w starym domku, skoro tylko zauważą nowy. Erlenda zafascynowała ta myśl - że właśnie po to są na świecie, urodziły się, aby kraść cudze domy i w nich przeżyć. Że urodziły się całkiem bez ochrony"[1].

I być może tym właśnie różni się powieść "Raki pustelniki" od swojej poprzedniczki. W "Ziemi kłamstw" dominuje poczucie beznadziei, zagubienie, w "Rakach pustelnikach" zaś optymizm, wiara w lepsze jutro, spełnianie marzeń, siła do naprawy tego, co uszkodzone (symbolizowana przez zamówienie nowej figurki jednorożca przez Erlenda). W pierwszej części wszystko przytłaczało, w drugiej - wszystko zostaje okraszone zdrową dawką lekkiego humoru. W tle "Ziemi kłamstw" tkwiła tajemnica - w "Rakach pustelnikach" jej nie ma. Czytelnik przyzwyczajony do konwencji "Ziemi kłamstw" może się nieco rozczarować - ale przecież bohaterowie są odmienieni: silniejsi, dojrzalsi, bardziej otwarci. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Czy jednak bohaterom wszystko się ułoży? Co się poleje - lukier czy krew?

Mimo tej odmienności czytelnik znajdzie również tu cechy pisarstwa Ragde znane z poprzedniej części. Obok wiarygodnego rysunku psychologicznego postaci, będzie to niezwykła plastyczność opisywanych scen. Ragde ma naprawdę rzadką umiejętność budowania nienużących opisów, charakteryzujących się zachwycającym umiłowaniem szczegółu. Pod jej piórem ożywa nawet to, co statyczne:

"Erlend stał przed szklaną witrynką i podziwiał swoje figurki Swarovskiego. Sto trzy miniatury z fasetkowo szlifowanego kryształu, małe cuda, oświetlone punktowym światłem, rozstawione na lustrach i szkle. Miniaturki zwierząt i kwiatów, kieliszki do szampana nie większe niż kilka centymetrów, owady z nóżkami i małymi, srebrnymi czułkami, idealne kopie codziennych zjawisk aż po najdrobniejsze detale, między innymi telefon komórkowy z kryształu i złota, zaledwie czterocentymetrowy, na którym za pomocą szkła powiększającego można było dostrzec cyfry i łabędzia Swarovskiego, ukrytego w okienku wyświetlacza. Witrynka stanowiła symbol jego wielkiej pasji zbierackiej, a plansza szachowa z przezroczystego i czarnego kryształu otrzymała należne jej miejsce na środkowej półce. Na podstawie zagadki szachowej zamieszczonej w tabloidzie »BT« ustawił figury w taki sposób, aby dać czarnym mata w dwóch ruchach. Krumme oczywiście rozwiązał zagadkę błyskawicznie, nie było rzeczy, której ten człowiek by nie potrafił. Jednak gdy Krumme w pierwszy dzień nowego roku zaproponował, żeby rozegrali partyjkę kryształowymi szachami, Erlend stanowczo oznajmił, że do niczego takiego nigdy nie dojdzie. Do grania mieli używać starej, drewnianej szachownicy, z drewnianymi figurami. Kryształowa szachownica mogła się zarysować, nie mówiąc o tym, że figurka mogłaby spaść na podłogę, a poza tym on przegra, zawsze tak było. Ale stojąc przed tą błyszczącą, mieniącą się szachownicą, zawsze będzie zwycięzcą, bo była ona jego własnością"[2].

Wyjątkowe i pełne ciepła są sceny, w których Thor opiekuje się ukochanymi świniami:

"Młody [prosiak] nadal drżał, również po odłożeniu go na miejsce pod lampą grzewczą. Trzydzieści cztery stopnie stanowiły idealną temperaturę dla takich prawie nowo narodzonych i miał wrażenie, że tyle właśnie mają, jednak jeżeli zimno już raz je dopadło, to musiały potem zużyć mnóstwo energii na odzyskanie prawidłowej ciepłoty ciała. Podniósł drugie prosię i dał mu resztę wody z cukrem. Nagle przypomniał sobie coś, o czym czytał w magazynie »Nationen« jakiś czas temu, o gospodarzu, który wkładał nowo narodzone prosięta do wiadra z ciepłą wodą, ubrane w żółciutkie kamizelki pływackie zawiązane wokół szyi. (...). Przyniósł wiadro z podgrzaną wodą i kilka suchych ręczników i złapawszy młodego za tylną nogę, wyłuskał go ze stada. Schwycił go mocno pod pachy i zanurzył w wodzie. Prosię rzucało się jak szalone i piszczało, zupełnie jakby nadziewał je na rozżarzony pal. W całym chlewie zrobiło się nagle cicho, panowała atmosfera nadsłuchiwania i natężonej uwagi.
- Uspokój się, przecież cię nie zabiję. Żyję z ciebie, ty mały głuptasie.
Nie minęło wiele sekund i protesty ucichły, a na małym ryjku prosiaka odmalowała się senna błogość. Po kolejnych kilku sekundach zwisał bezwładnie w rękach Tora i spał zanurzony w ciepłej wodzie. (...) [Młody] prawdopodobnie już się rozgrzał, podniósł go zatem do góry, owinął suchym ręcznikiem i wytarł. Prosię ledwie się obudziło, położył je obok reszty, w środku kłębowiska, odepchnął kilka opornych młodych na bok. Poszedł do pomieszczenia gospodarczego i dolał do wiadra nieco ciepłej wody, a potem powtórzył tę samą procedurę z drugim maluchem. Następnie położył go w środku sterty prosiąt, tuż obok pierwszego. Lepiej mające się i ciepłe rodzeństwo będzie musiało zaakceptować fakt, że tutaj kto inny decyduje"[3].

Ponadto druga powieść Ragde należy do tych książek, które "czytają się same", a z drugiej strony nie dają się określić mianem "fajnego czytadła". To powieść z większymi ambicjami i przykład naprawdę dobrej literatury. Wciąga, wzburza, skłania do myślenia.

Czy raki pustelniki z rodziny Neshovów odnajdą właściwe drogi? Przekonajcie się sami.


---
[1] Anne B. Ragde, "Raki pustelniki", przeł. Ewa M. Bilińska, wyd.Smak Słowa, Sopot 2011, s. 127.
[2]. Tamże, s. 122-123.
[3]. Tamże, s. 117-118.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3208
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Zbojnica 26.03.2012 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Neshovów poznaliśmy w pie... | misiak297
A przekonam się, żebyś wiedział ;).
Użytkownik: norge 26.03.2012 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Neshovów poznaliśmy w pie... | misiak297
Bardzo się cieszę, że napisałeś tę recenzję, misiaku. Mnie "Raki pustelniki" podobały się nieco mniej od pierwszej części, ale muszę przyznać, że po przeczytaniu ostatniej strony - mimo, że już było bardzo późno - od razu zaczęłam czytać trzeci tom (miałam go akurat pod ręką). Och, jak bardzo bym chciała, aby telewizja polska kupiła 3-odcinkowy serial, którzy Norwedzy nakręcili na podstawie tej trylogii. Jest rewelacyjny i choć do kinematografii norweskiej mam stosunek raczej krytyczny, to tutaj mnie po prostu "powalili na kolana". Świetnie dobrali aktorów, dopracowali scenerię, uzyskali doskonałe tempo i napięcie filmu oraz nasycili go takim leciutkim, chłodnawym skandynawskim humorem...
Użytkownik: misiak297 27.03.2012 15:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się cieszę, że nap... | norge
Wiesz, ja też uważam, że "Raki pustelniki" są nieco gorszą siostrą "poprzedniczki" - a może to dlatego, że wolimy czytać o ludziach pobrużdżonych i nieszczęśliwych? Mnie tacy właściwie fascynują bardziej.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 26.03.2012 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Neshovów poznaliśmy w pie... | misiak297
Mam zamiar się przekonać, o ile mi jakaś dobra duszyczka pożyczy, bo miejscowa biblioteka jak na razie nie posiada...
Użytkownik: Akrim 26.03.2012 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam zamiar się przekonać,... | dot59Opiekun BiblioNETki
Moja biblioteka na pewno posiadać nie będzie, muszę więc książkę albo pożyczyć, albo kupić (z tym że cena mnie przeraża). Ale tak czy siak przeczytać muszę, bo bardzo chcę poznać dalsze dzieje rodziny Neshovów. :)
Użytkownik: margines 26.03.2012 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja biblioteka na pewno ... | Akrim
"Masz wiadomość".
Użytkownik: margines 26.03.2012 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam zamiar się przekonać,... | dot59Opiekun BiblioNETki
"Masz wiadomość".
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: