To literatura piękna!
Akcja powieści dzieje się w miasteczku St. Mary Mead. Tym, którzy znają kryminały Agathy Christie, nieobce są postacie tam występujące, mianowicie Jane Marple, inspektor Slack, pułkownik Melchett.
Jak większość kryminałów tej autorki, i ten napisany jest z ogromną swadą i humorem. Przejawiają się one przede wszystkim w ciekawie narysowanych postaciach. Oprócz wymienionych występują tu pastor z żoną i siostrzeńcem, cały szereg starych panien (ewentualnie wdów) - dewotek, lekarz, wikary, mieszkańcy majątku o nazwie "Stary Dwór", kilkoro ze służby oraz osoby niebędące mieszkańcami miasteczka: archeolog ze swoją sekretarką, siostrzeniec Jane Marple - pisarz, młody i przystojny malarz, a także postacie od początku bardzo tajemnicze, których obecność w końcu zostanie uzasadniona, a tajemnica życia wyjaśniona. Różnorodność postaci, ich stosunek do świata, obyczajów, do innych osób, przeciwieństwa charakterów sprawiają, że czytelnik bawi się i czeka na kolejne dialogi, w których nierzadko pojawiają się złośliwości, ledwo ukryte zawiści i niespodzianki wynikające z zasad postępowania tych postaci. Dzięki świetnie skonstruowanej intrydze bohaterowie zmuszeni są do spotykania się ze sobą, częstych odwiedzin, zwierzeń, więc rodzi to co rusz kolejne niesnaski, plotki, wzajemne obrażanie się.
Głównym bohaterem i narratorem powieści jest pastor. To właśnie u niego na plebanii dokonane zostaje morderstwo na jednym z mieszkańców miasteczka, powszechnie nielubianym, gburowatym, pewnym siebie sędzi pokoju - pułkowniku Protheroe. Nielubianym przez mieszkańców, ale także przez własną rodzinę - drugą żonę i córkę z pierwszego małżeństwa. Od samego początku autorka nie ułatwia czytelnikom rozwiązania zagadki tej śmierci. Krąg osób jest bardzo szeroki. Sama Jane Marple, niezwykle inteligentna, bystra obserwatorka życia w miasteczku i ludzkich obyczajów tudzież charakterów, przyznaje się, że podejrzewa kilka osób. A są przecież jeszcze przyjezdni! Każdy z nich mógłby mieć powód do morderstwa. Tajemnice są wszędzie. Autorka bardzo powoli uchyla ich rąbka. Wydaje się, że większość postaci jakąś tajemnicę ukrywa. Nie znamy ich przeszłości, wzajemnych powiązań.
Pastor, wyjątkowo łagodny, rzetelny, uczciwy, czasem bardzo nieporadny człowiek uważa, że jest jego powinnością, z racji miejsca zbrodni, rozwiązanie zagadki. Idzie mu w sukurs Jane Marple. Połączenie odwagi pastora i jego umiejętności kontaktowania się z mieszkańcami z inteligencją, logiką i umiejętnością obserwacji życia miasteczka panny Marple dają czytelnikom ogromną satysfakcję w obserwowaniu bardzo wolnego układania porozrzucanych kawałków tajemnicy morderstwa, ale także zabawę z myleniem tropów, podejrzeń, podchodów.
Swoiste przedstawienie daje pastor w rozmowach ze swoją o dwadzieścia lat młodszą żoną. Kiepska gospodyni, raczej mało religijna, chyba dość swobodna obyczajowo w stosunku do konserwatywnej większości miasteczka. Ich nieporozumienia, drobne sprzeczki są ozdobą powieści. Nie mniejszą radość sprawia postać inspektora Slacka, który nie znosi, z wzajemnością, pastora i panny Marple, ale zmuszony jest z nimi rozmawiać z racji wykonywanych obowiązków. Podobnie cudowny konflikt obserwujemy, gdy inspektor rusza na rozmowy ze starymi pannami, które uważają policjantów za nierobów, za coś zbędnego, nieefektywnego.
Na chwilę można zapomnieć, że to kryminał i rozkoszować się humorem w dialogach, śmiesznymi postaciami.
Wstąpmy do St. Mary Mead, żeby chłonąć atmosferę angielskiej prowincji. Wtedy poczujemy, że to literatura piękna.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.