Dodany: 06.02.2012 17:12|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

7 osób poleca ten tekst.

Czepliwy czytelnik już nawet nie komentuje, tylko cytuje


Najpierw fragmenty recenzji, wyrażających opinie tak diametralnie różne od mojej, że momentami się zastanawiałam, czy aby na pewno czytałam tę samą powieść, co ich autorzy:
1.
(www.merlin.pl, recenzent Wiktor Belas; ten sam tekst w portalu www.kultura.banzaj.pl pod nickiem Wiktor)
"Doskonała książka i wspaniała rozrywka. Wyciąganie wniosków z treści i łączenie faktów. Inspirujący temat i dający do myślenia. Myślenia o świecie, przyszłości i roli człowieka w teraźniejszych i nadchodzących wydarzeniach. Powiem tak: „Sienkiewicz naszych czasów”.
2.
(www.merlin.pl, recenzent Wiktor Belas, opublikowane z inną datą niż recenzja nr 1; dlaczego recenzję kończy podpis innej osoby - nie wiem)
"(...) to bardzo dobra książka. Od dawna nie czytałem nic tak poruszającego i dającego do myślenia. Napisana gładkim, zrozumiałym językiem. Od samego początku intryguje i ciekawi. (...) Jest to epopeja jednak o Wielkiej Polsce i tak samo jak Norman Davies, świetnie autor pisze o naszym kraju, choć nie o historii. Pomimo tragedii wojny, wątku science ficion, książka zawiera wiele przesłań i trafnych porównań (...). Mam wrażenia, że odkrywam całkowicie nowe spojrzenie na świat. Zawodowo wiele zajmuję się literaturą i rzadko piszę pochlebne recenzje, ale ta książka wywarła na mnie duże wrażenie. (...) Paweł Mech"
3.
(www.merlin.pl, recenzent Robert Kowalczyk; ten sam tekst w portalu www.kultura.banzaj.pl pod nickiem Artur)
"Orędzie, to wspaniała książka. Od lat nie czytałem nic bardziej fascynującego.(...)"

A teraz cytaty z wspomnianego dzieła, którym jest Orędzie: Tajemnica przyszłości (Preys Robert T.). Pisownia i interpunkcja zachowana w oryginale, włącznie z Buschem.

Czasami nie nosiła bielizny, więc wyobraźnia Aleksa pulsowała niczym w rytm muzyki Vivaldiego. [23]

[makler dzwoniący do klienta] -„Coś się dzieje, zaczyna się jakaś wrzawa i ruch w interesie. (…) O, w dupę!” [25]

Osunięcie się ziemi spowodowało, że kilkanaście lekkich domów ześlizgnęło się do pobliskiego wąwozu. Nie byłoby w tym nic wielkiego, gdyby nie fakt odsłonięcia gniazd jadowitych węży, które miały akurat okres lęgowy. Rozwścieczone gady pokąsały wiele osób. To w ogóle był bardzo rzadki przypadek takiego skupiska węży w jednym miejscu. [25]

W Sali konferencyjnej uwagę zwracała sylwetka wysokiego, ciemno ubranego, z ciągle zachrypniętym głosem, ministra łączności, który miał swój styl i nawet koszule nosił w ciemnych odcieniach. Fioletowe zazwyczaj krawaty pasowały do jego brązowej karnacji. Trzeba było przyznać, że był to polityk, który doskonale się znał na swojej robocie w zakresie łączności. [27]

Oprócz niego było jeszcze dwóch wojskowych, których ubranie cywilne nie zdradzało ani stopnia, ani funkcji, którą pełnili. Osoby, które miały ze sobą największą ilość zwiniętych papierów przypominających rulony map lub projektów, to członkowie zespołu do spraw badań przestrzeni kosmicznej. [27]

Praktycznie każdy ruszył do wyjścia (…). [32]

Wyrwany z roli obserwatora, jaką odgrywał całkowicie pochłonięty własnymi myślami, spojrzał w ciemne oczy ministra. [33]

(…) Jeszcze niedawno był pan głównym sprawcą pokoju podpisanego w Heracie z resztkami Talibów, (…). [34]

Kamerzysta najpierw pokazał dość duży kawał czegoś, co zapewne było fragmentem kadłuba, a pod nim czyjąś nogę. Słychać było, z jakim nadludzkim wysiłkiem reporter próbował dźwigać pozostałość kadłuba. Nagle wrzasnął:
- Kurde, pomóż mi!
Kamerzysta rzucił sprzęt na ziemię, obraz zamigotał, za chwilę pojawił się widok błota i trawy, kamera uchwyciła szczątki wraka. Znów posypały się ostre słowa. Tym razem duet przypominający odgłosy zmagania dzikich zwierząt u kresu wytrzymałości oznaczał wysiłek wszystkich człowieczych mięśni. Nie wiadomo, czy z powodu ciężaru przedmiotu, czy raczej z faktu, że był on wbity w ziemię dość głęboko, początkowo nie dał się ruszyć z miejsca” [38]

- Oj, moja ręka!
- Jest złamana i trochę poraniona, słychać było wstępne oględziny dokonywane przez dziennikarza.[39]

Tchnienie śmierci dotarło przez ekrany telewizorów do świadomości oglądających. Napięcie i czerwień odpływały z twarzy, jakby dusza opuszczała ciało.[39]

Z uwagi na międzynarodowy charakter pracy jego żona musiała zostać nieco wprowadzona w tajniki organizacji.[42]

Status organizacji dawał mu niezależność, immunitet dyplomatyczny oraz bardzo wygodną funkcję w wojsku. Mógł w każdym państwie należącym do organizacji piastować każdy stopień wojskowy do pułkownika włącznie, zależnie od potrzeb i sytuacji. (…) Nie miał obowiązku nosić munduru, ponieważ nie podlegał zwierzchnictwu wojskowemu. Miał natomiast dostęp do każdego rodzaju broni oprócz broni o dużej sile rażenia.[43]

Handlował, czym się dało, aby zbliżyć się do tych ludzi, a potem fachowcy zajmowali się ich rozbrojeniem, neutralizowaniem lub, niestety, również likwidowaniem. [43]

Ken nacisnął automat i wyskoczyły kubki, które zostały napełnione aromatycznym napojem, po czym wyszli z budynku w aleję wijącą się wśród zieloniutkiej trawy. Gdzieniegdzie wyrastały krzewy, na których pęczniały żółtopomarańczowe kwiaty. Rosły tu iglaste drzewa, w większości modrzewie o różnych odcieniach i długości igieł. Bardzo ciekawy zbiór tego gatunku. [44]

Na monitorach, które emitowały wszystkie sześć kanałów, widniało to samo. To samo, ale jakże różniło się od tego, co dotychczas. [46]

Obraz pokazywał na żywo plener jakiejś malowniczej okolicy. Niebo było różowo-pomarańczowe, ale bardzo jasne. Raczej bez chmur, choć załamania światła ukazywały pofalowania atmosfery. Wiał lekki wiatr. Roślinność przypominała kwiaty wykonane z przeplatanych różnokolorowych galaretek. Takich, jakie stoją w cukierniach, tworząc kalejdoskop barw i kształtów. Z lekko różowej ziemi wystawały skały w odcieniu padającego światła, jak jasny marmur obleczony pomarańczowym, delikatnym, prawie przezroczystym suknem. Pomiędzy nimi płynął spokojnie potok, omijając większe skały. [47]

Patrząc, mogli spokojnie nacieszyć wzrok pięknem każdego widzianego skrawka przestrzeni.(…)
To, co obserwowali, było przyjemne, subtelne i pięknie urozmaicone. Główne kolory skupiały się jednak na pomarańczowo-różanych odcieniach, choć trzeba stwierdzić, że ilość barw dorównywała jedynie gęsto pokrytej różnobarwnymi kwiatami łące [47-48]

Jeden zajmował się informatyką i wiązał w całość wszelkie dziedziny współpracy w agencji, a drugi to był typowy superkomandos. [49]

Wszyscy wyszli z kościoła na zewnątrz. [51]

Katedra w Kolonii prezentowała się bardzo okazale, a podświetlenie sprawiało, że wyglądała jak monument. [51]

Huk przeszedł przez miasto tak nagle jak grom z jasnego nieba. (…) Wszyscy upadli na chodnik. Nie wiadomo, czy na skutek podmuchu, czy też drżenia ziemi, a może instynktownie. [51]

Drugi grzmot targnął ulicą, powodując, że niczym kłody wszyscy padli na asfalt.[52]

Wygląd większości poszkodowanych młodych ludzi, ubranych w stroje przeplatane błyskotkami, wskazywał, że w tym miejscu jeszcze niedawno stał klub dyskotekowy. Ludzie wołali o pomoc, wszyscy robili, co było możliwe. [52]

Był blady, naprężone do granic mięśnie twarzy wskazywały na jakąś tragedię, którą przeżywał. Teraz dopiero zobaczył, że spadająca metalowa szyna obcięła mu obie nogi. Jedną wciąż trzymał w rękach, a drugiej Aleks nie zauważył. Pewnie wpadła do ogromnej dziury w betonie, która powstała pomiędzy parterem a piwnicą.[53]

Przypominało to zbliżanie się do wielkiego gorącego pieca w potężnej hucie, w której za chwilę masa gorącego płynnego żelaza zostanie rozlana do przygotowanych form. (…) To, co wszyscy ujrzeli, przypominało raczej erupcję podziemnego wulkanu. Słup ognia sięgał dwunastego piętra, a strugi płonących potoków rozlewały się i spływały wzdłuż ulicy. [55]

Dojrzeli gmach, a z jego frontonu, niczym wbity kołek, sterczał wrak płonącej cysterny.(…) Budynek nie był imponująco wysoki, ale tworzył obraz ładnej bryły architektonicznej. (…). Budowla ziała ogniem. Z wielu okien na piętrach wypływał smoczy żar, układając się w kaskadę. Wyglądało to jak wtłaczana od dołu masa, która podsycana powietrzem rozchodziła się po pomieszczeniach i wychodziła górą na powierzchnię, niczym płomień z palnika kuchenki gazowej. Sama cysterna nie eksplodowała, tylko jej przednia część wraz z kabiną kierowcy tkwiące w holu głównym paliły się ogniem ciągłym, podsycanym spływającym lub parującym paliwem. Uszkodzony w przedniej części zbiornik wylewał wciąż nowe ilości nagromadzonego płynu. Całkiem możliwe, że cysterna była dwukomorowa.[55-56]

Aleks miał ochotę zadzwonić na numer komórki, którą na wypadek problemów posiadał Ali Bendei, turecki przemytnik broni, a zarazem pośrednik, z którym zamierzano dokonać wymiany.[57]

Cała opona zamiast powietrzem wypełniona była materiałem wybuchowym C-4, z dodatkiem substancji wspomagającej siłę niszczenia struktur pancernych. [59]

Zawartość umieszczono w oryginalnych, hermetycznych puszkach po kawie, z wyrazistym jej zapachem rozpylonym na opakowaniu. [59]

Po chwili usiedli naprzeciwko siebie i patrzyli sobie w oczy, tak jak to często robią małolaty, gdy przeżywają swój pierwszy pocałunek. [63]

Tylko naukowcy z dziedziny biologii mieli ręce pełne roboty. Materiał, który otrzymywali codziennie, był nie do przerobienia. Setki tysięcy informacji o nowych formach fauny i flory sprawiały, że miało się wrażenie odkrywania nowego lądu. Wchłaniali obrazy jak gąbki. [66]

- (…) przeszło godzinę temu na ekranie zaczęły się pojawiać jakieś schematy.
- Jakie schematy?
- Jeszcze nie wiemy, ale przypominają jakieś projekty i obliczenia. [66]

Obraz zmienił się, pokazując schematy elementów silnika, które ewoluowały, a następnie silnik ukazał się w pełnych trzech wymiarach. Zmieniał się na naszych oczach w coraz nowsze urządzenie, do którego byliśmy bardziej przyzwyczajeni. (…) Ken zaczął się gubić w oczywistych dotąd obrazach. Nie wiedział, czy pokazywane urządzenie przedstawia jeszcze silnik napędowy, czy już coś innego. Jedną cechą wspólną przedstawianych maszyn było to, że nadal wyglądały na urządzenia wytwarzające napęd. [66-67]

- To może być silnik nowej generacji, który przy obecnym postępie wiedzy technologicznej będzie wynaleziony za jakieś dwadzieścia lat. [69]

Zdecydowała, że zrobi coś mało skomplikowanego – smażony ser, który jej rodzina bardzo lubiła. Rozpoczęła od pokrojenia go w grube plastry. Następnie rozbiła dwa jajka i obtaczała ser na zmianę w jajku i w bułce tartej. Czynność tę powtarzała po dwa razy. Dłonie miała całe oblepione mieszanką bułkowo-jajeczną. Zajęta przenoszeniem obtoczonych kawałków sera w pobliże kuchni, nie spostrzegła, że dziwny długi cień poruszył się i zaczął się nieznacznie kołysać.
Olej na patelni rozgrzał się wystarczająco, więc ułożywszy kostki sera, zmniejszyła natężenie palnika. [70]

Resztkami powietrza w płucach starała się zawołać syna (…) [70]

Wąż mokrym jęzorem muskał Meggie po przedramieniu. Suchy, delikatny dotyk nie pasował do ostro zakończonego języka gada. [71]
Wąż miał dosyć mocno rozciętą skórę i mięsień. Nazwali go Trampek, bo niegdyś kolega Toma przyjechał do niego w odwiedziny ze swoją jaszczurką. Chłopcy tak się zajęli swoimi sprawami, że zapomnieli o leżącym w kartonie wężu. Jaszczurka zaś chodziła sobie po pokoju Toma i tyle ją potem widziano. Pyton, oprócz zaspokojenia głodu, przejął imię jaszczurki. [72]

- Powiem wam szczerze, że ilość przekazywanych informacji przekracza nasze możliwości przetrawienia tego wszystkiego. Co gorsza, wiele z tych projektów się potwierdza w analizie i doświadczeniach. Oczywiście mam na myśli głównie sprawy techniczne. (…) Pod względem technicznym można wykonać i sprawdzić działanie mechanizmu, ale z opisywaniem kwiatów i roślin jest nieco inaczej. Tego się nie da zrobić. [76]

Bez żadnych ceremonii powitalnych specjalne samoloty, które przyleciały z różnych stolic Europy, zostały rozładowane z zawartości, jaką stanowili ludzie z różnych krajów reprezentujący cały przekrój różnorodnych dziedzin.[85]

Znajdował się tu mały gabinet wyposażony w nowości elektroniki, sypialnia, w której mieściło się wygodne, choć nie za duże łóżko, łazieneczka z prysznicem oraz pomieszczenie, które nie miało połączenia z resztą mieszkania i do którego wchodziło się z zewnątrz. W sumie można tu było przyjąć najwyżej jednego gościa. Ogólnie niecałe dwadzieścia metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej, a i tak w pełni niewykorzystanych. [85]

Początkowo wszyscy myśleli, że szkolenie trwać będzie dwa tygodnie, jednak instruktaż był szerszy, niż by się tego można było spodziewać.[86]

Sam kombinezon był zbudowany ze stopu włókien ceramicznych niepozwalających na wykrycie ciepła organizmu ani nie przepuszczających pocisków małego i średniego kalibru. Był nowoczesną kamizelką kuloodporną. Większe szkody mógł wywołać pocisk swoją siłą uderzenia, ale raczej mało prawdopodobne, by przebił pancerz tego kombinezonu. Zaś enzoszkielet był zbudowany z lekkich, wytrzymałych stopów włókna szklanego i innego oprzyrządowania mającego wspierać ruch mięśni. [88]

Brał udział w naprawdę groźnych operacjach, w których ostre strzelanie przeplatało się z walką o życie, w których dźgał nożem, walił, łamał, strzelał, ale sam nie wiedział, dlaczego nigdt nie zabił człowieka. Rany większe i mniejsze, nieraz utrata przytomności przez napastnika, dawały mu satysfakcję, ale śmiercią nie zbrukał rąk. W jego pracy informacje uzyskane od trupa były nieprzydatne. [89]

Otrząsnął głowę z tej niepokojącej myśli (…) [89]

Rozkaz nadszedł niespodziewanie, choć każdy był na to przygotowany. [90]

Pełna obstawa, monitoring wykrywający każde naruszenie granicy poligonu, nadawały temu miejscu charakter małego totalitarnego państwa.[90]

Panowała typowo wojskowa atmosfera.[91]

Wjeżdżali właśnie do wąwozu wydrążonego w starych skałach piaskowca. Wyłaniające się w miejscach robót ziemnych pasma granitu uzmysławiały siłę tych gór, które przetrwały wiele milionów lat erozji. [92]

Pierwsze grodzie grubości około dwóch metrów były jasnej barwy przypominającej do złudzenia kolor masy ceramicznej. Zaraz za nimi ukazały się główne drzwi wykonane ze stopu metali o grubości czterech metrów i wadze kilkuset ton. Ostatnimi drzwiami ochronnymi o takiej samej grubości były czarne grodzie wykonane z bazaltu, krzemu i innych minerałów, nie tak twardych, ale mających na celu zatrzymywanie jakiegokolwiek promieniowania. [92]
Samoloty dosłownie wlatywały we wnętrze góry niczym nietoperze do jaskiń.[93]

Grupa Aleksandra, niczym wycieczka turystyczna, została oprowadzona po niektórych częściach obiektu dla lepszej orientacji w rozmieszczeniu poszczególnych sektorów. Pomimo że przemieszczano się za pomocą różnych środków, do których należały własne nogi, ale także taśmociągi chodnikowe i pojazdy elektryczne, zwiedzanie zajęło przeszło trzy godziny. [93]

Płaska ściana miała cztery poziomy. Do wejścia na wyższy poziom służyły schody wraz z metalową antresolą. Pierwszy zajmowały półokrągłe pomieszczenia służące za toaletę i łazienkę, z prysznicem włącznie. Nad wyraz funkcjonalnie zaprojektowane, były czyste i dawały poczucie prywatności. Nad nimi była sypialnia. Bardziej przypominała kostnicę z wysuwaną metalową skrzynką, niż łóżko do wypoczynku. [93-94]

Wyciągnął przed siebie ręce, a te dotknęły koniuszkami palców sufitu. Następnie rozłożył je na boki. Dłonie dotykały ścian bocznych. Łóżko okazało się być zarazem fotelem, ponieważ mógł je przestawić elektronicznie z pozycji płaskiej do uniesionej, niczym doskonałe łoże fizykoterapeutyczne. [94]

- Wyszło mi podwyższenie hormonów związanych z sugestią na podniecenie. [95]

Ta jedna godzina dla nich minęła, jakby trwała dziesięć minut. [96]

Na ekranie, zamiast oświetlonego obiektu, ukazała się czarna dziura. Dosłownie – małe czarne punkty gęsto rozsiane wypełniały miejsce, gdzie powinny się znaleźć spodziewane obrazy. Masa superczarnego obiektu na tle niebieskiej ziemskiej atmosfery stwarzała wrażenie czegoś, czemu się nie ufa. Kamery z satelity doskonale pokazywały jego kształt, który przypominał swoją konstrukcją dwie złączone ze sobą gigantyczne skorupy żółwiowe. Na innym podglądzie widać było jeszcze dwie takie czarne dziury na tle gwiezdnego świata.
Obiekt wchodził w atmosferę ziemską, ale nie było widać jakichkolwiek znaków rozgrzania kadłuba. Poruszał się trajektorią według planu lądowania.(…) Był duży, powierzchnią dorównywał sporym obiektom sportowym [99-100]

Aleksander dysponował podglądem na największą ilość informacji.[100]

Od górnej części obiektu odrywał się cały wierzchołek skorupy. Miało się wrażenie, że za chwilę oderwany kawał pofrunie w jakimś kierunku i nastąpi eksplozja. Przez myśl wszystkich przeszło, że jest to skutek awarii obiektu w trakcie przedłużającego się lądowania. [101]

Czarny jak najciemniejsza czerń pojazd latający zbliżał się do miejsca lądowania. [103]

Krytyka nie pozostawiła suchej nitki na ówczesnej administracji Buscha. [103]

- Dopiero niedawno wyszło na jaw, jak dalece te działania opóźniły wysiłki Al Kaidy w celu unicestwienia milionów osób – sięgał pamięcią oficer. – Magazyny wypełnione ogromem materiałów nuklearnych, zapasami broni biologicznej w postaci odmian najgroźniejszych wirusów typu wąglik, mutacje cholery, jak również zasoby środków skażenia chemicznego wody pitnej (…) [103]

Z jego dna dobiegło ostre, fioletowe światło. Było równomiernie rozłożone po całej powierzchni. Nie miało postaci ognia, a jego intensywność była dość stała. [104]

Śmigłowce nie mogły nadążyć za aż tak szybko opadającym obiektem. Odbywało się to z prędkością dwudziestu metrów na sekundę. [104]

- (…) ta cała masa korpusu obiektu jest jednym wielkim akumulatorem energii! [105]

W końcu nastąpiła jakaś zmiana, obiekt zaczął świecić lekko pomarańczowym blaskiem. Chyba był to znak, że rozpoczęła się kolejna faza działań w celu dojścia do pierwszego spotkania obcych cywilizacji. [105-106]

Goście zeszli już z platformy i ustawili się w pełnej elegancji postawie i szyku, przypominającym ułożone w trójkąt równoboczny kule do bilarda. (…) Przywódca wykonał kilka kroków do przodu. Każdy z pionków jego grupy wykonał o jeden krok mniej. I tak, w kształcie trójkąta, powiększając odległość pomiędzy szeregami, zastygli bez ruchu. [108]

Ubrani byli podobnie, w rodzaj kostiumu z charakterystycznym opasaniem od bioder do ramion. Nie był to jednak typowy kombinezon przylegający do ciała, a luźniejszy. Na ramionach mieli coś w rodzaju szerokich szali lub peleryn spływających im do połowy uda. (…) Goście wyglądali naprawdę ładnie i elegancko. [108-109]

Szef dyplomacji pomyślał, że tak naprawdę nie wiadomo, co to znaczyło, brzmiało jednak przyjemnie. [110]

Sala konferencyjna była przygotowana tak, aby dało się ją dostosować do potrzeb. Ruchome platformy sterowane komputerowo przesuwały się wraz z żądaną konfiguracją. [111]

(…) konsul przekazał Gregorowi mały srebrny przedmiot przypominający metalowy prostokąt z jednym szklanym bokiem. – Tutaj są zgromadzone dane, które zostały do was przesłane, a także te, które dostarczymy w ciągu waszych następnych dwóch lat.
Gregory odebrał metalowy przedmiot, a wyobraźnia podsunęła mu myśl, że być może trzyma w ręku olbrzymie zasoby wiedzy w nim zgromadzone. [112]

(…) przyłożył dłoń do miejsca łączenia się stawu szczękowego z uchem. [113]

Ląd pod nim porośnięty był krzewami wysokością przypominającymi drzewa owocowe. Kontrast zielonych traw z surową bielą lodu sprawiał wrażenie nieskazitelnej czystości kryształu. [115]

(…) ma za zadanie wybrać dogodne miejsce dla stworzenia przyczółka placówki dyplomatycznej czy coś w tym sensie. Ogólnie wyruszyły trzy grupy (…). Początkowo grupa Aleksandra miała jechać na Antarktydę, ale ze względu na międzynarodowy charakter tego kontynentu i międzynarodowe umowy dopuszczające wyłącznie prace badawczo-naukowe w tym regionie nie było możliwe spełnienie życzenia gości. Wybrano więc Grenlandię jako lokalizację o podobnych warunkach. Wiadomo jest, że w grę będą wchodzić jeszcze rejony Sahary, Syberii i Australii. [116]

- (…) chyba jest ze dwadzieścia stopni na minusie? [118]

- Tak, te uzbrojone roboty na gąsienicach posiadają podgląd wizualny przy każdej niemal pogodzie, również w ciemnościach. Wyłapują na radar najmniejszy ruch w odległości przeszło kilkunastu kilometrów. [119]

- (…) jest nie lada trudnym snajperem do wykrycia. [159]

Na takiej płaskiej desce nawet niewielki wiatr wzbudzi zawieję, a jeszcze spotęguje tym mróz, że ho ho. [120]

- I co się tak gapisz?- wypaliła z grubej rury Ewa i dodała miłym głosikiem – szefie – ukazując szereg białych zębów zaciskających się na końcu języka. [120]

Nazajutrz słychać było kręcących się przy swoich obowiązkach prawie wszystkich członków zespołu.
[121]

(…) wyjąwszy z pojemników cylindryczne metalowe walce wielkości strusiego jaja, wkładał je do wysuwanego pojemnika w obwodzie urządzenia. [121]

- (…) kompresuje zawartość do wielkości podobnej jak wcześniej pokazanych walców paliwowych. Tak przygotowany materiał jest opróżniany z urządzenia poprzez odrzut na odległość kilkuset metrów.[123]

Zresztą trudno tu mówić o odwiercie bez udziału wierteł. Proces kojarzył się bardziej z techniką wysysania otworu. [123]

- Pokrywa lodowa w tym miejscu wynosi dwa tysiące osiemset metrów grubości. [128]

Niebawem drugi pojazd zatrzymał się i podał im informację, że dalej nie ma sensu jechać. [130]

Zmrożony do granic deszcz padał spokojnie od przeszło kilku godzin. [135]

Szczelina była teraz szersza, całość przypominała swoją budową gruszkę.[139]

Ześlizgując się inną krawędzią ściany, natrafili na kolejną dziurę, która wchłonęła ich do wnętrza lodowej jaskini. [140]

Stercząca teraz całym swym dotychczasowym blatem pionowo w dół góra rozpoczęła samodzielny żywot, płynąc z prądem na południe. Każdy milczał, wyobrażając sobie ciała zsuwające się po płaskiej mroźnej tafli w lodowe fale. [140]

Wyglądała jak piramida z jedną płaską ścianą, unoszącą się nad powierzchnią wody. [143]

Pustka, goła jak kolano, oznaczała jeszcze jedną różnicę między budową tych swobodnie rozmawiających ze sobą istot, [154]

Z otchłani wód wynurzało się ogromne, obłe cielsko. Gładkie jak jajo z nałożonymi pasami w kształcie obręczy przylegającymi do tej masy stali. Stanowiły one integralną część całości. Były naszpikowane otworami, wypustkami i innymi elementami, które służyły zapewne do konkretnych zadań.
Obiekt unosił się, wciąż odsłaniając kolejne elementy swojej budowy. Na pewno nie miał typowego dla okrętu podwodnego kształtu, do jakiego byliśmy przyzwyczajeni. Potężna masa metalu tylko do połowy była widoczna nad linią wody. Część górna przypominała kapelusz grzyba z bardzo szeroki, ale krótkim korzeniem, który znikał w głębinach wody. Choć wizualnie wydawało się, że korzeń tego giganta sięga dna, z aparatury pomiarowej wnioskować można było, że dwie części, górna i dolna, są połączone olbrzymim elementem przypominającym nakrętkę. [175]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8595
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: carmaniola 07.02.2012 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpierw fragmenty recenz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Miodzio! Dot, skąd Ty takie cuda wygrzebujesz?! Mnie się takie zabawne fragmenty rzadko zdarzają. ;-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.02.2012 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Miodzio! Dot, skąd Ty tak... | carmaniola
Hihihi... bo moje zajęcie uboczne sprawia, że muszę być na bieżąco ze współczesną literaturą polską, a drugim z kolei źródłem cudowności jest mój ulubiony gatunek - fantasy (zwłaszcza tłumaczona na polski).

Przewiduję jeszcze ze dwa odcinki czytatki - cytatów mam wynotowanych około 15 stron, tylko muszę mieć czas, żeby je wrzucić.
Użytkownik: carmaniola 07.02.2012 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihihi... bo moje zajęcie... | dot59Opiekun BiblioNETki
Łomatko! Wygląda na to, że kolejne dzieło składające się z samych "momentów". ;-) To może w ramach przerwy, też polska współczesna, sięgnij po "Kobiety z czerwonych bagien"? Poza jednym "Choć" zamiast "chodź" urokliwa i moim zdaniem naprawdę nieźle napisana. Howgh! - powiedziała ta, co polskiej literatury współczesnej niewiele czyta. ;-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.02.2012 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Łomatko! Wygląda na to, ż... | carmaniola
A chętnie, owszem! Już sprawdziłam w katalogu lokalnej biblioteki (jaka to wygoda taki katalog online!) - jest. Muszę sobie te wszystkie tytuły podrzucane przez życzliwe dusze powpisywać do kajecika; schowek schowkiem, ale potrzebne jeszcze coś, co człowiek ze sobą zatarga do biblioteki i na miejscu sprawdzi, czego miał zamiar szukać...
Użytkownik: carmaniola 08.02.2012 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: A chętnie, owszem! Już sp... | dot59Opiekun BiblioNETki
Hihi, też tak mam. W kajeciku zapisuję, co już odnalazłam i gdzie, i potem biegam po bibliotece i szukam po półeczkach. Ale katalog online i możliwość zamówienia wypożyczonego egzemplarza to naprawdę cudowna rzecz dla czytacza - większa szansa, że uda mu się upolować upragnione cudo. Większa, bo czasem, niestety, te książki wcale nie wracają i pozostaje zgrzytanie zębami. :(
Użytkownik: szlonko 07.02.2012 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpierw fragmenty recenz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Cudo! Przypomniało mi to fragment opinii przeczytanej ostatnio: „tak smutne, że aż śmieszne”. Jedno muszę przyznać – to było doskonałe ćwiczenie na plastyczność wyobraźni, która musiała sobie radzić z takimi kwiatkami, jak „pustka, goła jak kolano” (odmawiam cytowania innych porównań, które łamią prawa fizyki – i to nie ze względu na zamysł autora, tylko jego stylistyczny brak dyscypliny i logiki).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.02.2012 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Cudo! Przypomniało mi to ... | szlonko
Dokładnie rzecz biorąc, to w tekście było dokładnie opisane, gdzie znajdowała się ta "pustka" - była to dość rozbudowana scena, w której Ziemianin i kosmita, obaj płci męskiej, uwięzieni w lodowej jaskini, załatwiali potrzebę fizjologiczną... :-)
Użytkownik: gosiaw 07.02.2012 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpierw fragmenty recenz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czy fabularnie to dzieło jest równie dobre jak stylistycznie? To w sumie nie ma znaczenia, bo po książkę tak czy owak sięgać nie zamierzam, tylko zastanawiam się czy to dzieło jest pod każdym względem tak fatalne.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.02.2012 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy fabularnie to dzieło ... | gosiaw
Noo... jak by to powiedzieć... może jedna koncepcja jest dobra, choć nie całkiem oryginalna (z lądowaniem na Ziemi kosmitów z układu Proxima Centauri), natomiast globalna apokalipsa z Chińczykami podburzającymi ludy Wschodu do podboju Europy Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu jest lekko rozpaczliwa...
Użytkownik: carmaniola 07.02.2012 13:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Noo... jak by to powiedzi... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zatchnęło mnie z wrażenia... :-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.02.2012 13:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Noo... jak by to powiedzi... | dot59Opiekun BiblioNETki
O... z prędkości zeżarłam "się" po "dokonuje" (w zakamuflowanym fragmencie)... Jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy!
Użytkownik: misiak297 07.02.2012 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy fabularnie to dzieło ... | gosiaw
Wiesz, dla mnie jako mało oczytanego w takiej literaturze fabularnie miało dobre momenty. W sumie oceniłem na 3+, bo to debiut i pan pisał z pasji...:D
Użytkownik: Astral 10.12.2012 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, dla mnie jako mało... | misiak297
Nie wiem, czy to debiut, skoro w 2010 roku ten pan wydał trzy grube powieści (fakt, "Tajemnice Sahary" są krótsze). Z pasji napisano wiele książek, tylko co z tego wynika? Bardzo jestem ciekaw, co skłoniło osobę "mało oczytaną w sf" do sięgnięcia po przeciętny w sumie słowotok? Może jednak prezent od autora (są poszlaki w Twojej wypowiedzi...)? To w sumie pytania retoryczne, nie musisz na nie odpowiadać. Zastanawia mnie tylko, po co czytać takie kobyły, skoro jest tyle lepszych rzeczy? Mnie np. przeraża świadomość, że nigdy nie zdołam przeczytać wielu książek lepszych od twórczości Preysa...
Użytkownik: misiak297 10.12.2012 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy to debiut, ... | Astral
Czytałem książkę do kolumny "Męska rzecz, damskie sprawy", którą razem z Dot59 prowadziliśmy w "Literadarze". Także czytałem "służbowo".
Użytkownik: Astral 10.12.2012 15:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpierw fragmenty recenz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zważywszy na to, że chodzi o cykl, liczący co najmniej dwa tomy (jak dotąd), o łącznej objętości dochodzącej do 1400 stron i to, że w dzisiejszych czasach jesteśmy zalewani masą pseudorecenzji reklamowych, IMHO szkoda czasu na grafomanię. Takich książek sf (i fantasy) wychodzi u nas mnóstwo, więc odnoszę dziwne wrażenie, że dla niektórych doba liczy więcej niż 24 godziny (albo mają dostęp do dodatkowych dni w tygodniu - była powieść sf pisarza holenderskiego, także po angielsku, ale oczywiście nie po polsku, o podobnym pomyśle). Mogę się pośmiać od czasu do czasu z niewielkiej książki, ale przy takiej objętości relaks może stać się co nieco bolesny...
Jest tyle dobrych książek fantastycznych (i innych w końcu) po polsku czy angielsku, że ja osobiście staram się trzymać od takich dzieł z daleka. Owszem, wierzę, że ta książka może zasługiwać na 3+, ale zdecydowanie wolę książki od 4 wzwyż.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 10.12.2012 16:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Zważywszy na to, że chodz... | Astral
Hehe, też wolę lepsze, ale ta akurat była dla mnie "lekturą obowiązkową" (skoro się człowiek zobowiązał do pewnych zadań, to wypada się wywiązać, także z tych mniej zachwycających). A i nawet spośród wybieranych na własną rękę nie zawsze się przecież trafiają same dobre - notka wydawcy bywa przesadnie pochlebna - ja zaś z zasady gdy już książkę zacznę, to staram się przeczytać do końca, nie udało mi się to może ze 3 razy w ciągu ostatnich 10 lat. Jeśli mam coś kupić, to wybieram starannie, przeglądam przez dłuższą chwilę w księgarni, czytam recenzje ze szczególnym uwzględnieniem recenzentów o podobnym guście. Ale już pożyczając z biblioteki nie zawsze mam czas na takie wnikliwe podejście - jest coś nowego, zaglądam do środka, jak na pierwszy rzut oka mi podchodzi, to biorę. Fakt, że niekiedy czasu szkoda na te słabsze, ale nawet ze złej książki czegoś się człowiek uczy :-).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: