Dodany: 28.01.2012 12:59|Autor: Pok

Książki i okolice> Książki w szczególe> Anna Karenina (Tołstoj Lew)

2 osoby polecają ten tekst.

Anna/Kitty, Lewin/Wroński


UWAGA: Temat dla osób znających treść książki - może zawierać szczegóły fabuły.


Jestem ciekaw, jak zapatrujecie się na dwa niemal przeciwstawne obrazy kobiety i mężczyzny zawarte w utworze? Jaki typ osobowości bardziej cenicie? Jakie działania zasługują na pochwałę, a jakie na potępienie?


Zaczynając od płci pięknej, to zdecydowanie bardziej cenię typ kobiety w stylu Kitty - niewinna, nieśmiała, szczera i troskliwa. Natomiast Anna jest z pewnością kobietą bardzo namiętną, pociągającą, mogącą rozbudzić najskrytsze pragnienia, jednak ze swoją energią i zapalczywością czyni z siebie bardzo trudną partnerkę życiową. Poza tym strasznie nie podobało mi się jej podejście do własnej córki. Akurat zazdrość, wieczne dręczenie samej siebie i obwinianie innych, były skutkami depresji, więc za to aż tak jej nie winię.

Przechodząc do panów, to tutaj preferowałbym zachowanie Lewina (w końcu jest to typ osobowości bardzo podobny do mojej własnej - no, może mam bardziej zrównoważoną psychikę ;), jednak różnica jest znacznie mniejsza niż przy pierwszej parze. Lewin jest mądry, opiekuńczy i skrupulatny, lecz zbyt łatwo miewa huśtawki nastrojów i niezbyt dobrze czuje się w towarzystwie. Wroński zaś to typowy lekkoduch, przystojny i pewny siebie. W dodatku świetnie obraca się w szerokich kręgach społecznych. Kobiety za takimi przepadają, więc nie jest wcale zaskoczeniem, że Kitty w pierwszej kolejności wybrała właśnie jego (a, że później nie było już tak różowo to inna sprawa). Można jednak ganić Wrońskiego za jego samolubne podejście, lecz w związku z Anną zachowywał się więcej niż przyzwoicie. Darzył ją wielką miłością i robił wszystko żeby ją uszczęśliwić. Moim zdaniem zachował się jak przykładny i w dodatku kochający mąż. Gdyby nie rozterki, oraz ciągłe zadręczanie Anny, mogliby stanowić bardzo zgraną parę. Jak na mój gust i tak długo wytrzymał. Robił co mógł a sytuacja stawała się coraz gorsza. Tak naprawdę główną przyczyną klęski w związku Anny z Wrońskim był brak szczerej rozmowy i wzajemnego zrozumienia. Tę winę ponoszą obydwaj w równym stopniu.
Wyświetleń: 12278
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 22
Użytkownik: koczowniczka 28.01.2012 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: Temat dla osób zna... | Pok
"Anna Karenina" to jedna z moich ulubionych książek, muszę więc wypowiedzieć się w tym wątku :-)
Anny nie lubiłam od samego początku. Moją ulubioną kobiecą bohaterką była... Dolly, siostra Kitty. Doskonale rozumiałam jej rozterki. Duma kazała jej odejść od niewiernego męża, z drugiej strony rozsądek nakazywał, by zostać przy mężu - dla dobra dzieci.
Lewin wydał mi się sympatyczny, Wrońskiego nie oceniam źle. Z męskich bohaterów zdecydowanie nie podobał mi się Obłoński. Zdradzał żonę, trwonił pieniądze, a potem poprosił Dolly, by sprzedała swój majątek i spłaciła jego długi. Obrzydliwe zachowanie.
Użytkownik: Zoana 28.01.2012 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: "Anna Karenina" to jedna ... | koczowniczka
Również uwielbiam tę książkę, ale ja z kolei Annę pokochałam od pierwszego wejrzenia, a Dolly i Kitty wręcz przeciwnie. ;)

Dolly nie lubiłam za to, że nie miała odwagi zmienić niczego w swoim życiu, że nawet nie próbowała, wolała się unieszczęśliwiać, na własne życzenie i dla zachowania pozorów biernie tkwiła w nieudanym związku i chorej sytuacji. Anna wręcz przeciwnie - wykazała się ogromną odwagą, hartem ducha i determinacją, pomimo wszystkich przeciwności i wrogich jej ludzi zmieniła swoje życie diametralnie. Wiadomo, jak to się skończyło, ale kto wie, jak potoczyłyby się jej losy, gdyby nie związała się z Wrońskim? Trwałaby dalej w nieudanym, nieszczęśliwym małżeństwie z człowiekiem, którego nie tylko nie kochała - był jej wręcz wstrętny, a do tego doszłaby jeszcze niespełniona miłość. To prawda, że pójście za głosem serca w końcu ją zniszczyło i zapłaciła najwyższą cenę, ale może warto było, by zaznać choć odrobinę szczęścia, niż nie zaznać go wcale?

Kitty z kolei od początku była dla mnie tylko śliczną laleczką z pustą główką, rozkapryszoną księżniczką i nie mogłam jej wybaczyć tego, że odrzuciła oświadczyny Lewina. Polubiłam ją dopiero z czasem i to bardzo polubiłam, kiedy obserwowałam jak z rozpieszczonego dziecka zmienia się w dojrzałą kobietę, czułą żonę i matkę, dobrą gospodynię i opiekunkę umierającego bratem Lewina.

Jeśli chodzi o panów, oczywiście Lewin to mój ulubiony bohater, powiedziałabym nawet, że bliski jest mojemu ideałowi - dla mnie taki powinien być prawdziwy, stuprocentowy mężczyzna. Wrońskiego również nie oceniam źle, choć z czasem lubiłam go coraz mniej, a pod koniec zaczęłam mu nawet trochę współczuć, tak samo jak Kareninowi. Obłoński - wiem, wiem, drań i lekkoduch, jednak nie mogłam mu odmówić sporej dozy uroku osobistego i mimo woli go polubiłam. Ale i tak za takiego męża, to ja dziękuję. :)
Użytkownik: Pok 28.01.2012 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Również uwielbiam tę ksią... | Zoana
Tylko co Dolly mogłaby już zmienić? Nie była taka piękna jak Anna, a rozwód z Obłońskim raczej nie przyniósłby jej radości. Stwierdziła, że skupi swe uczucie na dzieciach, bo chyba tylko to jej pozostało. A może za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat energia jej męża trochę osłabnie i będą znów stanowić udaną parę? Kto wie?

Co do Anny to faktycznie można się zastanawiać czy postąpiła dobrze czy źle, bo choć jej związek z Wrońskim był wielkim źródłem trosk i rozterek, to też przyniósł jej całą masę szczęścia, którego niestety nie umiała do końca docenić.

Kitty natomiast bardzo zmądrzała po urazie jaki doznała od Wrońskiego. Była to dla niej twarda lekcja życiowa, która jednak się opłaciła, bo pozwoliła lepiej zdać sobie sprawę z tego, jak dobrym partnerem życiowym jest Lewin.

Jeśli zaś chodzi o Lewina to wiem z własnego doświadczenia, że powszechnie obowiązujący (choć może nieuświadomiony) ideał mężczyzny zdecydowanie bardziej pasuje do Wrońskiego. Niemniej może jest to też kwestia statystyki, na którą składają się obycie w towarzystwie i częstotliwość wychodzenia do ludzi. Lewin poświęcał wolny czas na pracę nad książką, a Wroński zabawiał gdzie popadnie, dlatego ten drugi lepiej wiedział jak się zachowywać by zadurzyć w sobie kobietę.

U Lewina nie podobało mi się, że początkowo czuł odrazę do syna, nawet jeśli powody były wiadome - szok wywołany strachem o Kitty.
Użytkownik: Zoana 29.01.2012 16:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko co Dolly mogłaby ju... | Pok
Ja myślę, że Anna, ze swoim temperamentem, postąpiła w jedyny możliwy dla niej sposób. Niestety, jej emocjonalna i namiętna natura w końcu doprowadziła do jej upadku, ale przynajmniej zaznała wcześniej odrobiny szczęścia, czego nigdy nie dał jej Karenin. Fakt, że nie umiała tego docenić i przez to zadręczała i siebie, i Wrońskiego, który w końcu też dla tego związku z wielu rzeczy zrezygnował i dużo poświęcił, choć oczywiście nie tak dużo, jak Anna.

Z tym "powszechnie obowiązującym" ideałem mężczyzny jako kobieta chyba jednak bym się nie zgodziła. Zdecydowanie wolę mężczyzn typu Lewina, może bardziej introwertycznych i stroniących od towarzystwa, ale bogatszych wewnętrznie, dojrzalszych, bardziej odpowiedzialnych i poważniej podchodzących do życia. Wydaje mi się, że to jednak takich mężczyzn wybierają kobiety na swoich życiowych partnerów, bo te cechy Lewinów w ostatecznym rozrachunku przeważają nad zaletami Wrońskich. Umiejętność konwersacji i tańca, obycie towarzyskie, gorący temperament, czy powalająca uroda robią wrażenie tylko na krótką metę. Ale to oczywiście mogą być tylko moje subiektywne odczucia. :)
Użytkownik: koczowniczka 29.01.2012 17:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja myślę, że Anna, ze swo... | Zoana
Ja też wolę mężczyzn takich jak Lewin. Na drugim miejscu stawiam Wrońskiego :-)
Użytkownik: Zoana 29.01.2012 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też wolę mężczyzn taki... | koczowniczka
Ja oczywiście też na drugim miejscu stawiam Wrońskiego, brońcie bogowie nie Obłońskiego, który pewnie byłby wspaniałym kompanem do zabawy i świetnie nadawałby się do przelotnego romansu, ale na męża... wiadomo. :)
Użytkownik: MELCIA 10.11.2012 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też wolę mężczyzn taki... | koczowniczka
Również wolę Lewina od Wrońskiego. Dość dawno czytałam "Annę Kareninę", ale pamiętam, że Lewin od początku bardzo mi się podobał i z z dużym zainteresowaniem "pochłaniałam" fragmenty poświęcone jego wątpliwościom religijnym.
Użytkownik: koczowniczka 28.01.2012 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Również uwielbiam tę ksią... | Zoana
Moim zdaniem to nie do końca jest tak, że Dolly wolała się unieszczęśliwiać. Ona była osobą szlachetną i wielkoduszną, matką gromadki dzieci. Kierowały nią wyższe uczucia - chciała zapewnić dzieciom poczucie bezpieczeństwa, nie narażać je na wstyd i szok związany z ropadem rodziny. Matka powinna mieć w sobie zdolność do poświęcenia się dla dobra dzieci i Dolly taką zdolność miała, a Anna nie.
Użytkownik: Pok 29.01.2012 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem to nie do ko... | koczowniczka
Anna zdecydowanie nie posiadała takiej zdolności. Dopiero po długim czasie zaczęły ją trapić wyrzuty sumienia, a wtedy było już za późno, by cokolwiek zmienić. Co gorsza, zamiast porozmawiać szczerze na ten temat z Wrońskim, zaczęła właśnie go oskarżać o wszystkie swe niepowodzenia i nieszczęścia. No i odtrąciła własną córeczkę, która mogła przecież stanowić dla niej oparcie, w nowej rzeczywistości.
Użytkownik: misiak297 29.01.2012 13:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem to nie do ko... | koczowniczka
Mnie z kolei bardzo wciągnął wątek Anny. Wątek Kitty i Lewina (jak i same te postaci) wydawał mi się przegadany, nudnawy, momentami przesłodzony. Anna była namiętna i fascynująca. Polubiłem też postaci Obłońskiego i Dolly - ten wątek podziwiam za wiarygodność psychologiczną.
Użytkownik: Pok 29.01.2012 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie z kolei bardzo wciąg... | misiak297
Tylko tu nie chodzi tyle o samą książkę, co raczej kreację postaci - ich motywy i postępowanie. Mnie osobiście też bardziej ciekawiły zawiłe przygody Anny, niż opisy niepoukładanych myśli Lewina. Mimo, że za Anną specjalnie nie przepadałem (szczególnie później, gdy jej histeria zaczęła przybierać na sile).
Użytkownik: misiak297 29.01.2012 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko tu nie chodzi tyle ... | Pok
No to napiszę inaczej - kreacja takich postaci jak Anna, Wroński, Karenin i Dolly mnie przekonały. Lewin i Kitty byli dla mnie mdli (może nie odczułbym tak tego, gdyby ten wątek nie był przegadany), mało ciekawi. Gdzieś czytałem, że pierwowzorami tych postaci był sam Tołstoj i jego żona - wydaje mi się, że taki autobiografizm się czasem mści. Zwłaszcza gdy jest go zbyt dużo. Podobnie reaguję na rozwleczony wątek Agnieszki Niechcic w "Nocach i dniach".
Użytkownik: Tessa K 30.12.2012 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie z kolei bardzo wciąg... | misiak297
Ale co to znaczy przełodzony? Ze bardziej prozaiczny, bez fajerwerków? Ja nie oceniałbym krytycznie Lewina tylko dlatego,że pozornie wydaje się nudny.Od takich mężczyzn jak Wroński strzeż nas Boże. Co oni mogą nam ofiarować? Chwilowy zawrót glowy? Dziękuję na życie wybieram Lewina.
Użytkownik: Zoana 29.01.2012 16:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem to nie do ko... | koczowniczka
To prawda, że Dolly bardzo się poświęcała, co pewnie też wymagało od niej ogromnej siły ducha, ale nie można zapominać, że ona mimo wszystko kochała swojego męża i on na swój sposób również ją kochał. Tego z kolei nigdy nie zaznała Anna i pewnie również stąd wynikała jej rozpaczliwa potrzeba miłości, potrzeba kochania i bycia kochaną przez mężczyznę.
Użytkownik: valerie1301 01.02.2012 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: "Anna Karenina" to jedna ... | koczowniczka
Ja tam zdecydowanie bardziej polubiłam Annę niż Kitty. Anna wydaje mi się być prawdziwsza, bardziej ukształtowana. W niektórych sytuacjach przypominałam mi mnie samą, poza tym, przy końcu powieść miałam dla niej ogromne współczucie.
Natomiast z mężczyzn do gustu bardziej przypadł mi Lewin. Bo on taki porządny. Wrońskiego natomiast nie cierpiałam. jest zbyt pewny siebie i taki, no jakby po prostu wkładał tylko odpowiednie maski. I tak jego walka o niezależność! Jak dla mnie, on jest całkowicie winny temu, co się stało, bo zamiast okazać Annie ciepło i zrozumienie, on wolał postępować egoistycznie. Mam wrażenie, że nieraz zadawał Annie ból celowo.
Hm, po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak bardzo ta książka jest prawdziwa...
Użytkownik: Pok 01.02.2012 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam zdecydowanie bardz... | valerie1301
A czy o Annie można powiedzieć, że była lepsza? Wroński zachowywał się jak przykładny mąż, który chce (a nawet musi) mieć pewną dozę swobody. Anna natomiast nie potrafiła myśleć racjonalnie. Chciałaby, żeby Wroński stale był przy niej - co jest przecież nierealne, tym bardziej, że wziął on na swoje barki kwestię ich wspólnego utrzymania. Chciał zapewnić sobie, Annie i córce godny byt. Anna zaś tylko dusiła się we własnych rozterkach i zamiast wskazać wyraźnie w czym tkwi problem, taiła przed nim swe prawdziwe myśli. W końcu biedak nie wiedział co ma zrobić i postanowił być bardziej niezależny, na co Anna odpowiedziała desperacką zemstą.

Obydwaj są winni, ale Anna chyba jednak w większym stopniu. Choć tak naprawdę, to główną przyczyną klęski, były okoliczności zewnętrzne, niezależne ani od Anny, ani od Wrońskiego.
Użytkownik: koczowniczka 02.02.2012 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam zdecydowanie bardz... | valerie1301
Tak sobie myślę, że gdyby Wroński był nieodpowiedzialnym, egoistycznym człowiekiem, dowiedziawszy się o ciąży Anny zniknąłby, a on przecież został. I o dziecko martwił się bardziej niż Anna. Martwił się, że córeczka nie nosi jego nazwiska, że nie będzie po nim dziedziczyła.
A Anna zachowywała się tak, że trudno było ją kochać i szanować. Mówiła o wielkiej tęsknocie do syna, a jednocześnie gotowa była opuścić mocno chorą córeczkę i jechać do Wrońskiego.
Użytkownik: valerie1301 05.02.2012 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak sobie myślę, że gdyby... | koczowniczka
To znaczy, zależy, w jakich czasach rozpatrywać te zdarzenia. Na ówczesne czasy, Wroński nie mógł zrobić wiele więcej niż zrobił (chociaż mógł starać się łagodzić kłótnie pomiędzy nim a Anną, uspokajać ją, nie unosić się). Ja jednak odnoszę wydarzenia z powieści niejako do współczesności, kiedy to Wroński, mając większą wiedzę niż w czasach mu współczesnych, powinien otoczyć Annę odpowiednią troską i zapewnić jej pomoc psychologiczną.
Nie wiem, czy zrozumiale wyraziłam to, co mam na myśli.
Może się mylę w mojej ocenie Wrońskiego, ale jest ona w pełni i bardzo (aż za bardzo) subiektywna.
Użytkownik: olka76 29.01.2012 16:41 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: Temat dla osób zna... | Pok
Gdybym miała wybrać między Kitty a Anną, wybrałabym Annę. Choć Anna też narobiła w życiu głupstw co nie miara, ale jednak wydaje mi się postacią bardziej szczerą niż Kitty. Kitty jakoś się w moich oczach nie zrehabilitowała po tym, jak z początku potraktowała Lewina. Zresztą, wątek ich miłości jest dla mnie nie do końca zrozumiały (tak samo jak wątek Nataszy i Pierre'a w powieści "Wojna i pokój") - dziewczyna bardzo zakochana w innym koniec końców wychodzi za mąż za tego, który się plątał cały czas w pobliżu, jakby w rezerwie, i okazuje się, że to jego kocha z całego serca i duszy. Jakoś mnie to nie przekonuje... Dlatego nie rozczulam się zbytnio nad przemianą Kitty w żonę i mamę. Pobrzmiewa w tym wszystkim dla mnie jakaś nutka fałszu.

Nie mam problemu z wyborem między Wrońskim a Lewinem. Ten drugi jest według mnie po prostu solidniejszy, swoje życie opiera na całkiem innych, znacznie trwalszych wartościach, niż bawidamek Wroński, którego los się często wykoleja - bo goni za szczęściem, za miłością nawet jeśli wszystko wskazuje na to, że zakończy się to katastrofą. Mało co mnie tak zdenerwowało w tej powieści, jak moment, gdy okazuje się, że Wroński jedzie za Anną do Petersburga.
Przyznam się, że tak w ogóle trzymałam stronę Karenina i w całej tej dramatycznej historii o miłości i zdradzie wydawał mi się zawsze człowiekiem niesłusznie traktowanym nieco marginalnie, a przecież też skrzywdzonym. Jego poukładane życie też się rozsypało. Tak, wiem, w porównaniu z Wrońskim mógł się wydawać kompletnie bezbarwny, ale mimo to żal mi go.
Użytkownik: Zoana 29.01.2012 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybym miała wybrać międz... | olka76
Mnie nie wydaje się, żeby Kitty była fałszywa. Zauważ, że była młodziutką, naiwną dziewczyną, a Wroński był jej pierwszą miłością, a przecież chyba każda z nas pamięta, jak to było: wielka miłość pełna gwałtownych namiętności i nagłych porywów serca, i niezachwiana pewność, że to ten jedyny na zawsze, na śmierć i życie. Dopiero po takim pierwszym zawodzie miłosnym do kolejnych związków podchodzimy z większą rozwagą, co innego jest dla nas ważne, co innego zaczynamy doceniać i uczymy się odróżniać prawdziwą miłość od chwilowego zakochania czy zauroczenia. I nierzadko nagle dostrzegamy w swoim otoczeniu szalenie interesującą osobę, na którą wcześniej nie zwracałyśmy uwagi. :) Wydaje mi się, że właśnie na takiej zasadzie Kitty zakochała się we Wrońskim, a później prawdziwym, stałym uczuciem obdarzyła Lewina.
Użytkownik: Pok 30.01.2012 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybym miała wybrać międz... | olka76
Ale przecież Kitty swój pierwszy wybór przypłaciła długą chorobą. Poza tym pamiętajmy, że każdy popełnia w życiu błędy, a bez szansy na rehabilitację ten świat byłby istnym koszmarem. Nie zapominajmy też, że Kitty wahała się jak postąpić w przypadku Lewina, ale ostatecznie poszła za irracjonalnym głosem młodej, niedoświadczonej duszy i wybrała Wrońskiego. Moim zdaniem wybranie Lewina po pierwszych oświadczynach z jego strony, byłoby dopiero nieszczere, bo coś by jej stale podpowiadało, że mogła postąpić inaczej. Można powiedzieć, iż związek zyskał na tym, że losy potoczyły się tak jak się potoczyły. Kitty rozumiejąc swoją winę chciała odpokutować, dzięki czemu starała się być jak najlepszą żoną i matką. Nie jest to fałsz, a świadoma chęć naprawy dawnych krzywd.

Może faktycznie miłość Kitty do Lewina nie była tak namiętna jak do Wrońskiego, bo opierała się w dużej mierze na racjonalnych przesłankach. Czy jest to jednak aż takie złe, skoro związek w ogólnym rozrachunku na tym zyskał? Szalone uniesienie miłosne jest ogromnie nacechowane emocjami, lecz niekoniecznie prowadzi do większego szczęścia - szczególnie w codziennym życiu. Związek Lewin/Kitty przetrwał, ponieważ umiał wspólnie przeciwstawiać się problemom. Wzajemne poruszanie trudnych kwestii wiąże się z obdarciem iluzorycznej osłony marzeń, jaka splata umysły zakochanych. Na światło dzienne wydobywają się skrywane, często przykre sprawy. Plusem takiej postawy jest zdolność radzenia sobie z problemami w zarodku, nim zdążą przybrać na sile. Anna z Wrońskim tego nie potrafili, gdyż każde starało się zachować swą autonomię, kryjąc brudy pod płaszczem tajemnic i niedopowiedzeń. A czym dalej się w to brnęło, tym trudniej było posprzątać. No i skończyło się tak jak wszyscy wiemy.
Użytkownik: helen__ 10.11.2012 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: Temat dla osób zna... | Pok
Ja chciałam trochę inaczej - niedługo do kin wchodzi kolejna wersja - z Keirą Knightley, rzecz jasna, bo to chyba etatowa aktorka kostiumowa w Holywood. Na dodatek drewniania i pusta. Ale czy widzieliście zwiastuny? Bardzo, ale to bardzo mnie nie przekonały. Jaka szkoda, że USA tak psuje wielkie książki, ileż podobnych przykładow tegoż mieliśmy wcześniej.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: