Blef
"Kocham Cię jak rzekę" - na takie górnolotne sentencje trafisz w tej powieści podróżniczej wielokrotnie. Jest to taki rodzaj górnolotności, o której masz prawie pewność, że szoruje brzuchem po dnie. Jest to taka mądrość, która idzie pod rękę z bełkotem. Filozof frazesu opisał swoje mistyczne i magiczne uniesienia z podróży transsyberyjskiej (czytał Dukaja?) w towarzystwie napalonej 21 latki. Po raz piąty otarł się o zdradę ukochanej żony (może jednak zdradził) po to, aby odkupić grzech trzórzostwa i zdrady popełniony dosyć dawno temu. Grzech grzechem zakąsił. I tak do ośmiu razy sztuka. Dla mnie nieciekawe, naciągane i donikąd prowadzące. Odradzam.